poniedziałek, 5 maja 2014

33. Nie będę się włamywała

W momencie gdy Zayn pojechał do mieszkania Marit atmosfera w kuchni trochę się rozluźniła. Wiedzieliśmy, że Malik jest zawsze świetny w tym co robi, dlatego nasza pewność, iż wszystko pójdzie po naszej myśli z każą sekundą wzrastała.
- Dlaczego Harry tak bardzo się zmienił ? - spytałam przyciszonym tonem, z obawy, aby nie obudzić Niall'a.
- On zawsze był pokręcony...a ostatnio wcale się nie dogadywaliśmy. - powiedział Liam, nalewając soku pomarańczowego do kubka.
- Też myślę, że coś w tym może być. - dodał Louis i delikatnie się uśmiechnął.
Zrobiło mi się przykro, gdy pomyślałam o tym, jak Nialler musiał się czuć, gdy Harry zrzucił na niego całą tę winę, której nie popełnił. To musi cholernie boleć, gdy ktoś, kogo jeszcze tak niedawno uważałeś za przyjaciela, wbija Ci nóż w plecy. Na całe szczęście ja nigdy nie doznałam takiego uczucia. Chociaż w pewnym sensie, teraz też zabolało mnie to tak, jakby chodziło głównie o mnie. Może to dlatego, iż bardzo przywiązałam się do Niall'a ? Myślę, że coś musi w tym być. Zastanawiając się nad tym wszystkim przymknęłam delikatnie oczy. Po chwili poczułam, jak czyjeś ciepłe ręce obejmują mnie od tyłu w talii. Dłonią przetarłam oczy i oglądnęłam się za siebie.
- Nie śpisz już ? - spytałam szeptem Horan'a.
- Jakoś nie mogę.
Blondyn usiadł obok mnie na krześle, a ja momentalnie się uśmiechnęłam. Jego oczy były takie niewinne i zaspane. Wyglądało identycznie jak małe dziecko obudzone w środku nocy. Rozwichrzone już włosy, przeczesał ręką, jakby chciał w szybki sposób doprowadzić je do porządku. Nie powiem, wyglądał wtedy seksownie.
- I tak wyglądasz pięknie. - powiedziałam i posłałam mu w powietrzu buziaka.
Niall uśmiechnął się i rozglądnął po pomieszczeniu. Zdziwinił się, gdy dostrzegł tylko Liam'a i Louis'a.
- A gdzie Zayn ? - zapytał nieco zdziwiony.
- Umm...u Marit. - powiedział Lou niepewny jego reakcji.
- Co ? On też ? - zadał kolejne pytanie, tym razem w wyrzutem.
- Nie. Co Ty zwariowałeś ? - spytałam - poszedł, żeby coś się dowiedzieć, albo podsłuchać. Przecież tego tak nie zostawimy.
W momencie, gdy wypowiedziałam ostatni wyraz mojego zdania drzwi wejściowe do domu otworzyły się i stanął w nich uradowany Zayn. Sądząc po jego minie, wszystko musiało się udać, tak jak przypuszczaliśmy.
- Gratuluję Niall, nigdy nie byłeś ojcem. - powiedział puszczając do mnie oczko. Gorąca fala spłynęła ze mnie i zawładną mną niesamowity spokój.
- Przecież to było oczywiste. -  oznajmił Niall. Zauważyłam jednak, iż jemu też zrobiło sie od razu lepiej. Nikt nie był pewnien, co Marit i Harry mogą jeszcze wymyślić.
- Szacun stary. Ona Ci to powiedziała ? - zapytał z dumą Lou.
- Nawet nie wszedłem do jej domu. Cichutko i grzecznie siadłem sobie pod oknem i usłyszałem całą ich rozmowę. Brawa dla detektywa Malika.
Jak na zawołanie wszyscy zaczęliśmy bić mu oklaski. Mulat wstał i zaczął sie kłonić, jak prezydent. W sumie...mógłby rządzić naszym krajem. Wtedy żadna taka Marit, ani Harry nie mieliby wstępu do Polski. Boże, o czym ja myślę ? Sama siebie skarciłam za to w myślach i pod nosem się uśmiechnęłam.
- Co usłyszałeś ?
- Ludzie, jak Wam powiem to pospadacie z krzeseł. Gotowi ?
- Zaaaaayn ! - przeciągnęłam literę ' a ' spoglądając na niego błagalnym wzrokiem.
- Harry i Marit....- nastąpiła chwila ciszy - są parą. - powiedział i wybuchnął śmiechem.
Liam, który w tym momencie pił swój sok, zakrztusił się i zaczął przeraźliwie kaszleć, tak, że zaniepokojony jego stanem Niall zaczął klepać Go po plecach. Zatkało mnie. Chyba wszystkich zatkało.
- O kurwa. - powiedział Tomlinson, przybijając Zayn'owi piątką. Obaj zaczęli się śmiać.
W sumie to było faktycznie śmieszne. Harry myśli, że poprzez związek z Marit...no właśnie co on sobie myśli ? Teraz już wiem,. jak bardzo się pomyliłam co do niego, na samym początku. Jak mogłam myśleć, że ten chłopak się zmieni ? No jak ? Na samą myśl o tym chciałam wybuchnąć gromkim śmiechem i chichrać się razem z chłopakami cały dzień. Co ja mówię : całą dobę.
- To ci dopiero historyjka. - westchnął Niall, po chwili szeroko się uśmiechając.
- A może teraz Harry zostanie tatusiem ? - spytałam z kpiną w głosie.
- Ale jaja by były. - dodał Liam i ponownie, teraz już spokojniej napił się soku pomarańczowego.
Teraz zależało mi tylko na jednym.
- Sorry chłopaki, ale ja muszę wyjść na chwilę. - powiedziałam i wstałam z kanapy.
- Gdzie ? Ja chciałem się napić i uczcić nasz sukces. - posmutniał Zayn.
- Wy zostańcie. W końcu jesteście w domu Niall'a w pewnym sensie. Wracam za godzinkę. - pocałowałam Niallera w usta i wyszłam.
Szybko złapałam taxówkę, która akurat przejeżdżała pod moim domem i podałam kierowcy adres. Adres...Marit. Sama nie wiem, po co chciałam tam jechać. Coś jednak mówiło mi, abym tak właśnie zrobiła. Kilka minut później byłam już na miejscu. Zapłaciłam należytą kwotę i pewnym krokiem ruszyłam ku drzwiom. Jak na samym początku byłam zdeterminowana, tak teraz stojąc przed drzwiami zwątpiłam. Jeszcze większe było moje zdziwinie, gdy zauważyłam, iż drzwi są uchylone. Przyłożyłam ucho do ciemnobrązowego drewna i po chwili stwierdziłam, że nikogo nie ma w środku. Przez jakieś dziesięć minut biłam się z myślami czy wejść do środka. " Nie będę się włamywała " - pomyślałam i szybko odwróciłam się o sto osiemdziesiąt stopni. Moje serce zamarło, gdy stanęłam twarzą w twarz z Marit i Harr'ym.
- O Boże. - wyrwało się z moich ust.
- No właśnie. Co Ty tutaj kurwa robisz ? - spytał ostrym głosem Harry.  Jego ton nie był już taki jak kiedyś. Słodki Styles, z burzą loków, stał się brutalny. Nawet podczas wymiany zdań czuć tę jego wrogość i nienawiść.
- Ja...ja...tylko chciałam....pogratulować Wam weny. Macie wprost zajebiste pomysły i poczucie humoru. - powiedziałam i pod nosem prychnęłam.
- O czym Ty mówisz ? - spytała Marit.
Nagle nabrałam pewności siebie i nie zawahałam się z nimi rozmawiać. Przecież i tak mi nic nie zrobią.
- Dobrze wiecie o co mi chodzi. Wiesz Harry...żal mi Cie. Na poczatku wydawałeś sie być spoko kolesiem, ale teraz ? Teraz to już pojechałeś po całości.
Zauważyłam, że Styles trzymający za rękę Marit ścisnął jej dłoń mocniej, na moje słowa. Chyba Go to bardzo zdenerwowało. Ominęłam ich i skierowałam się do wyjścia.
- Pojebana jesteś. Tak samo jak ten Niall. Wszyscy kurwa jesteście siebie warci. - fuknął wściekły, a twarz jego dziewczyny nagle pobladła. Loczek chyba coraz mocniej ściskał ją, za tę chudą dłoń. Szczerze jej współczułam.
- Wy też. A tak na marginesie Harry...ta dziewczyna nie jest dla Ciebie. Są inne, bardziej odpowiednie. - odgryzłam mu się i kierując w stronę bramy uśmiechnęłam pod nosem. Czułam, że tę potycznę mimo wszystko, wygrałam ja.
- Suka ! - krzyknął Harry.
Nie powiedziałam już nic. Pokazałam mu tylko środkowy palec, nawet się do niego nie odwracając. Słyszałam jak z wściekłością trzasnął drzwiami. Nawet nie dał dojść tej lasce do głosu. Po prostu idealny związek.

_________________________________________________________________________________

* Czy teraz, gdy wszystko jest jasne, życie Niall'a i Layli będzie usłane różami ?






piątek, 2 maja 2014

32. Dowiemy się prawdy

- Niall miałby...co ? Że co by miał ? Jaki Niall...że niby ja ? - spytał mocno zakłopotany i widocznie zaskoczony Horan.
Szczerze powiedziawszy w chwili, kiedy Harry wypowiedział swoje ostatnie słowa, cała nasza piątka, włączając w to mnie, miała taki sam wyraz twarzy. Nasze usta mimowolnie się rozwarły, a źrenice poszerzyły. Najbardziej zszokowany był chyba Niall. W końcu to dotyczyło właśnie niego. Nie mogłam pojąć co się stało jeszcze chwilę temu. Siedziałam osłupiała na kanapie, obok mojego chłopaka i nie mogłam nic wydusić. Co ja miałam o tym myśleć ? Co prawda tyle razy już się zawiodłam na Harr'ym, że bez mrugnięcia okiem powinnam, zacząć się śmiać. To co powiedział było bynajmniej szalone. Z drugiej jednak strony, może klepsydra odwróciła się i to teraz Hazza mówi prawdę ? Pierwszy raz jest w stu procentach szczery z nami wszystkimi. Nie miałam bladego pojęcia. Moja twarz chyba momantalnie zszarzała, z tego osłupienia.
- Jak to miałby ? - zapytał Zayn, z niedowierzaniem kręcąc głową.
- Normalnie. Przestraszył się...i kazał Marit usunąć to dziecko. Rozumiecie ? Wasz ideał Horan zabił dziecko. Może nie osobiście, ale jednak.
- Przestan ! - krzyknęłam przerywając mu. Zwariowałeś Harry ? Czy Ty siebie samego słyszysz ?
- To niech on Wam powie. Przyznaj się Niall. - powiedział patrząc jednoznacznie na Niall'a.
- To są jakieś pieprzone brednie. Nie masz dowodu.  Ciebie do reszty już pojebało ?! - krzyknął nie mogąc opanować złości, jaka się w nim rodziła i narastała z każdą chwilą. Impulsywnie przysunęłam się do niego i objęłam w pasie. Nie chciałam, aby doszło tu do jakiś rękoczynów.
- Uspokój się. Możecie nawet zapytać Marit. Ona Wam wszystko powie.
- To czemu dziś tu nie przyszła ? No czemu ? - ponaglał go Liam.
- Bo...wiedziała jak zareagujecie. Zresztą ja mówiłem, że to tchórz i....morderca. - po tym słowie wypowiedzianym przez Harr'ego poczułam jak mięśnie Niall'a momentalnie się naprężają. Odsunął się ode mnie, po czym nerwowo wstał i rzucił się na Styles'a. Na całe szczęście Zayn w porę zaregował, odciągając blondyna od loczka. Harry jakby w ogóle nie przemował się całą sytaucją. Zdawało się, iż jest cholernym aktorem grającym w jakiejś komedii, bo to co się tutaj działo, inaczej nie może być nazwanym. Komedia i tyle.
- Wyjdź stąd ! - wstałam z kanapy i podeszłam do niego. - Wyjdź !
- Uspokój się, przecież....
- Jesteś skończonym dupkiem, egoistą i kłamcą Harry. Zjeżdżaj stąd ! - wykrzyczałam mu prosto w twarz. Poczułam jak wypuszcza z ust powietrze i odchodzi w stronę wyjścia.
- Teraz nie kłamię. Pierwszy raz od dłuższego czasu mówię prawdę. - dodał i opuścił mój dom. W jego oczach dostrzegłam...smutek ? Tak, to chyba było dokładnie to. Jezu...czy on na prawdę nas nie oszukał ? Nie wiedziałam co mam, o tym myśleć. Na razie muszę się dowiedzieć prawdy. Po raz kolejny muszę dociekać i wszystko wyjaśniać. Czy teraz już tak będzie wyglądało moje życie ?
Rozłożyłam ręce i spojrzałam w kierunku chłopaków. Liam i Lou chyba nadal byli osłupieni, bo patrzyli po sobie, robiąc zdziwione miny. Zayn był bardziej przytomny i klepał po ramieniu Niall'a, który siedział obok niego ze spuszczoną głową. A ja co robiłam ? Stałam na środku salonu i patrzyłam w miejsce, gdzie przed chwilą zniknął Hazza. Coś przytłaczało mnie od środka i nie pozwalało na realne myślenie. Co się ze mną stało ? Czyżbym znów miała wątpliwości ? Nie. Teraz nie może byc tak jak ostatnio. Nie uwierzyłam Niall'owi, upiłam się i wylądowałam w domu Harr'ego. Dziś już wiem, że jego pojawienie się w tej knajpie nie było zbiegiem okoliczności. Zbyt dużo tych przypadków. Normalnie się tak nie dzieje.
- Niall. - szepnęłam cicho podchodząc do mojego chłopaka.
- On...on...kłamie. - wydukał przez łzy, które kapały po jego policzkach. Widziałam jak Horan płacze. Był całkiem bezradny. Nic nie mógł zrobić.
- Wiem, że to kłamstwo. Niall...spójrz na mnie. - złapałam go za podbródek, sprawiając, iż nasze spojrzenia się spotkały.
- Layla... - zaczął.
- Ufam Ci...my wszyscy Ci ufamy. Dowiemy się prawdy.
- Obiecujemy. - dokończył Zayn.
W tej chwili zdałam sobie sprawę, że nas jest pięcioro, a ich dwoje : Harry i Marit. Miedzy nimi coś musi być. Albo sa parą...albo dążą do zemsty na Niall'u. Po nich można spodziewać się wszystkiego. W jednej chwili osoba, którą spotykamy niemalże każdego dnia, pokazuje swoją drugą stronę, inne oblicze. W sumie już od dawna ją zauważaliśmy, ale chyba nikt nie przypuszcał, że Styles posunie się do czegos takiego, jak oskarżenie niewinnego chłopaka, o zmuszanie do aborcji. Przecież to był absurd.
- Połóż się spać. Później zastanowimy się co zrobić. - polecił Liam i okrył leżącego na kanapie Niall'a kocem.
- Dzięki. - powiedział tylko blondyn i zamknął oczy.
Udalismy się do kuchni i Lou nalał każdego zimnej wody do szklanki. Każdemu potrzeba było otrzeźwienia.
- Normalnie nie wierzę. - oznajmił Zayn i pokręcił głową.
- W zyciu bym nie przypuszczał, że on jest tak bezczelny. - dodał Liam.
- Skumciał się z tą, pożal się Boże Marit i wymyśla takie coś. - prychnął Louis, pociągając dość duży łyk napoju.
- Cholernie się zmienił, a ja nie wiem dlaczego. - spuściłam głowę na dół, opierając ją na stole. Zapanowała niezręczna cisza. Nikt z na nie wiedział co ma powiedzieć.
- Może pojadę do tej suki i zapytam jej czy to prawda ? - Zayn wysunął pomysł, którego się nie spodziewałam.
- Myślisz, że Harry mówił prawdę ? - spytałam.
- Nie coś Ty. Po prostu się dowiemy jak ona zareaguje. A może nóż, widelec spotkam tam Styles'a ?
- To jest dobry pomysł. - rzucił Louis i wszyscy na to przystanęliśmy. Zayn zabrał skórzaną kurtkę, w której przyjechał i opuścił dom, pozostawiaąjc nas w kuchni na rozmowie, dotyczącej wiadomej sprawy.

* Zayn *

Wsiadłem do samochodu i odpaliłem silnik. Dobrze wiedziałem, gdzie mieszka Marit, bo kiedy Niall zaginął dokładnie ją prześwietliłem, sprawdzając gdzie ma dom, gdzie wychodzi wieczorami, i tym podobne sprawy. Teraz dużo o niej wiedziałem. Ale to co powiedział Harry zbiło mnie z tropu całkowiwcie. Jadąc ulicami Londynu zastanawiałem się, co jeśli oni nie kłamali. Jeśli Niall na prawdę....Boże co ja wygaduję ? Jak mogłem choć przez chwilę pomyśleć, że Nialler mógłby zrobić coś tak okrutnego. Skarciłem się w myślach, za wszystko o czym pomyślałem i nie zważając na znaki drogowe pędziłem do mieszkania Marit. Auto zatrzymałem na sąsiedującej ulicy, aby mnie nie dostrzeżono. Nadal liczyłem na to, iż zastanę tam Hazzę. Chociaż może byłoby to zbyt proste ? Zbyt oczywiste, jakby Styles zaraz po wizycie u nas pojechał do niej ? W sumie po nich można się już spodziewać, dosłownie wszystkiego. Wolnym krokiem, rozglądając się na boki zmierzałem w kierunku wejścia. Robiłem to bardzo ostrożnie, by nie zostać zauważonym. Gdy podszedłem do drzwi usłyszałem dwa różne głosy. Drzwi nie były zamknięte, tylko lekko uchylone. " Nie dam rady tam wejść " - pomyślałem i zacząłem szukać rozwiązań, by dowiedzieć się, do kogo należy męski głos, rozmawiający z Marit. Sprawnie obszedłem cały dom i ku mojej radości, zorientowałem się, że okno w pomieszczeniu, gdzie przebywają ów postacie jest otwarte. Okno znajdowało się stosunkowo nisko, dlatego ostrożnie przysiadłem pod nim, wytężając słuch. Już po małej chwili miałem pewność. Osoba z którą rozmawia Marit to...Harry Styles. Byłem tego w stu procentach pewny. Dosłownie kilka minut później, już wszystko było jasne.
- Chyba się nam udało. - powiedział Harry i zaczął się śmiać.
- Serio ? Myślałam, że Ci Twoi przyjaciele - prychnęła - są mądrzejsi i bardziej sobie ufają.
- Też tak myślałem. Mina Niall'a to było coś bezcennego. A ta jego Layla...jak ona mogła mi się kiedyś podobać ? - zadał pytanie retoryczne Styles.
- Dobrze wiem, że dalej Ci sie podoba, ale...my mamy układ otwarty, tak kotku ? - spytała, a mnie dosłownie zamurowało. Czyli jednak moje przypuszczenia okazały się trafne. Harry jest z Marit. Byłem pewny, iż pasują do siebie idelanie. Dwa, podłe charaktery. Idelanie, jak w filmie.
- Teraz tylko podtrzymujemy naszą wersję i możemy być pewni, że spieprzymy życie Horan'owi. - powiedziała Marit i zaczęła się śmiać.
- O tak. Layla Go zostawi, przyjaciele się od niego odwrócą i nasz Niall zostanie sam. - dodał Harry nadzwyczaj uradowany.
- O kurwa...- szepnęłam i tak cicho, jak pojawiłem się pod oknem, tak szybko zniknąłem. Nic więcej nie musiałem słuchać. Teraz wszystko było już jasne. Nie możemy pozwolić, by ta dwójka nam wszystkim zniszczyła życie. Czy chcą, czy nie, muszą pogodzić się z porażką, bo my już znamy całą prawdę. W momencie, gdy wsiadłem za kierownicę marzyłem tylko o jednym. Tak bardzo chciałbym obić twarz temu dupkowi. Harry w pełni na to zasługiwał.

_________________________________________________________________________________

* Czy przyjaciele powstrzymają Harr'ego i Marit ? A może uda im się zniszczyć Niall'a i Laylę ?