wtorek, 29 kwietnia 2014

31. Mamy gościa

Kolejnego dnia wydawało mi się, że wszystko jest tak jak było wcześniej. Byłam przekonana, że wszystko co złe w moim życiu już przeminęło. Niall chyba był tego samego zdania, bo w nocy przez sen ciągle się uśmiechał. Może śnił mu się przyjemny sen ? Zresztą co by to nie było, musiało wywoływać u Horan'a miłe wspomnienia. Wszystko co złe, postanowiliśmy wyrzucić do kosza. Chcieliśmy, o tym zapomnieć i zacząć żyć od nowa, jakbyśmy się dopiero poznali. Bo przecież wszystko zaczęło się właśnie wtedy. Od momentu, gdy nasze spojrzenia się spotkały, wszystko co było możliwe, komplikowało się. Gdybym chciała wspominać wszystko co wywołuje u mnie złe wspomnienia, brakłoby jednego dnia. Dwadzieścia cztery godziny, na to, co oboje przeżywaliśmy to stanowczo za mało, dlatego postanowiliśmy chociaż jeden dzień spędzić beztrosko. Jednak los chyba chce inaczej. Czy my nigdy nie będziemy mieć świętego spokoju ?

- Cześć kochanie. - szepnął Niall, gdy tylko weszłam do kuchni. Na stole było już przyszykowane całe śniadanie. Moje ulubione bułeczki z sałatą, serem, szynką i pomidorem.
- Hej. - odpowiedziałam, składając delikatny pocałunek na jego ustach. Pochyliłam się nad stołem, aby tradycyjnie powąchać pieczywo, które niosło niesamowity zapach z piekarni. W momencie, kiedy to uczyniłam, dłonie Niall'a momentalnie objęły od tyłu moją talię. Z lewego przedramienia odsłonił moje włosy i złożył pocałunek na mojej szyji. Tak dawno tego nie czułam. Tak bardzo brakowało mi tego oblicza mojego chłopaka. Cudownego, uwodzicielskiego, tajemniczego Niall'a. Jednym, zwinnym ruchem obrócił mnie tak, że stałam tuż przed nim, patrząc w jego niebieskie tęczówki. One zawsze tak bardzo mi się podobały. Nawet nie zorientowałam się kiedy, siedziałam już na blacie kuchennym. Nialler stał między moimi nogami i zachłannie całował.
- Tak bardzo tęskniłem. - wydyszał przerywając nasz pocałunek. Nasz pełen namiętności i pożądania pocałunek. Takie chwile mogłyby trwać wieczność. Moje ręce błądziły po jego włosach, kiedy starałam się zaczerpywać powietrze. Z każdym kolejnym zbliżeniem Niall'a serce waliło mi jak młot. Czułam się, jakbym pierwszy raz, tak na poważnie się całowała. Dlaczego ? Może dlatego, iż tak dawno tego nie robiłam. Jeszcze chwila i zapomniałabym jak smakują jego usta. Gdy jego twarz zbliżyła się do mojej szyji cicho jęknęłam. Blondyn zaczął ssać moją skórę, pozostawiając na niej chwilowe zaczerwienienia. Byłam ciekawa, jak dalej się to potoczy, ale...potwornie zaburczało mi w brzuchu.
- Cholera - szepnęłam, zaciskając usta.
- Ktoś jest chyba głodny - powiedział Nialler i zaczął się śmiać.
- Zginiesz marnie. W męczarniach - odgryzłam się i zeskoczyłam z blatu, kierując się do stołu. Szybko zaczęłam dobierać się do bułki, która stała na moim talerzyku w kwiaty. Niall usiadł na przeciwko mnie i podpierając się ręką, wpatrywał się we mnie, jak w obraz.
- Co ? - zapytałam lekko zdziwiona.
- W Twoich męczarniach mogę zginąć nawet teraz. - powiedział i po raz kolejny posłał mi uwodzicielki uśmieszek. Tak bardzo kochałam tego chłopaka. Chyba dziś nic nam już nie może przeszkodzić.
Po skończonym śniadaniu, gdy wkładałam naczynia do zmywarki, rozległ się dzwonek do drzwi. Niall poszedł otworzyć, a kiedy usłyszałam radosny krzyk Zayn'a, a potem reszty chłopaków, przypomniałam sobie, że z całego tego zamieszania zapomniałam do nich zadzwonić, z wiadomością, że Horan się znalazł. Zrobiło mi się trochę głupio, że zapomniałam, o takiej ważnej informacji. Na korytarzu rozlegały się coraz to głośniejsze krzyki i śmiechy. Każdy był wniebowzięty, że Nialler wreszcie wrócił do domu.
- Jak mogłaś ?! - zapytał z wyrzutem Lou, kiedy wszedł do kuchni. Domyśliłam się, iż chodzi, o to, że nie zadzwoniłam do nich.
- Przepraszam. - posłałam im uśmiech, na który odpowiedzieli tym samym.
Wyjaśnieniom nie było końca. Usiedliśmy wygodnie na kanapach w salonie i zaczęliśmy opowieści. Na pierwszy ogień poszedł Niall. Musiał się gęsto tłumaczyć, dlaczego tak długo się ukrywał. Dostał burę od Liam'a, za to, że ciągle płakałam i martwiłam się o niego. Później to chłopcy opowiadali, jak to, bezustannie szukali swojego przyjaciela. Nagle nasze śmiechy przerwał Horan.
- Gdzie właściwie jest Harry ? - spytał, a mi od razu zrzedła mina. Wiedziałam, że wcześniej czy później zauważy, że kogoś brakuje. Myślałam jednak, że będzie to troszeczkę później.
- Harry no ten...- zaczęłam, ale kompletnie nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Na szczęście z chwilowej opresji uratowali mnie chłopcy, ale mówienie kłamstw w ogóle nie wchodziło tu w grę.
- Hazz nie przyjdzie...- zaczął niepewnie Liam.
- Ma dużo spraw ostatnio...ten...no na głowie. - ciągnął dalej Louis.
- Dobra to nie ma sensu. - przerwałam im i przybrałam poważniejszy wyraz twarzy. Powiem mu wszystko...prawdę.
- O co chodzi ? - spytał lekko przestraszony Niall.
- Posłuchaj Niall. Chodzi o to, że jakiś czas temu Harry usilnie przekonywał mnie...że nie jesteś chłopakiem dla mnie. Wmawiał mi, że to on powinien być na Twoim miejscu. Wiadomo zbagatelizowałam to, bo Ciebie kocham. I teraz jak zniknąłeś...on znów robił to samo. Ciągle mówił, że to z nim powinnam być. Wkurzyłam się...lekko mówiąc wydarłam się na niego i dałam do zrozumienia, że jest dupkiem. Od tego czasu do żadnego z nas się nie odzywa.
- Harry kurwa ? - zaczął nerwowo Niall - wiedziałem, że coś będzie kombinował. Zawsze taki był...zresztą nie ważne.
Nasze rozmyślanie przerwał dzwonek do drzwi.
- Otworzę. - powiedział Nialler i ruszył w stronę drzwi.  Popatrzyłam na chłopaków, którzy się uśmiechali.
- Dobrze, że mu powiedziałaś. - podsumował Liam.
- Mamy gościa. - burknął niechętnie Horan wpuszczając do salonu...Harr'ego.
Nikt z przebywających w pomieszczeniu nie ucieszył się na widok Styles'a. Każdy z nas wyrobił sobie, na jego temat zdanie. Chłopcy przecież już się kiedyś kłócili i to dość zażarcie, a teraz wszystko powoli się wyjaśniało.
- Po co przyszedłeś ? - zapytałam w pogardą.
- Widziałem, że Niall wrócił do domu i...
- Śledziesz nas ? Pojebało Cię już do reszty ?! - krzyknęłam, mocno podenerwowana.
- Spokojnie Layla. - powiedział Niall i objął mnie delikatnie w pasie. Wszyscy spojrzeliśmy na niego, bo chyba miał ważny powód, że się do nas pofatygował osobiście.
- Wydaje mi się, że powinniście coś jeszcze wiedzieć. Szczególnie Ty Layla. - to mówiąc wymownie spojrzał w moim kierunku.
- Masz dla nas kolejnego zajebistego newsa ? - spytał Zayn, zakładając po męsku nogę, na nogę.
- Daruj sobie już Styles. - dodał Niall.
- Dobra mam to w dupie. Fajna z Ciebie babka Layla, nie powiem, ale ten idiota nie jest dla Ciebie.
- Mogę mu przyjebać ? - zapytał chyba sam siebie Niall.
Patrzyłam na niego, jakbym zobaczyła conajmniej ducha. Nie miałam zielonego pojęcia, co jeszcze mu odbije.
- Nie mamy ochoty Cię słuchać stary. Idź sobie. - Liam wskazał ręką w kierunku drzwi.
- Pewnie nie wiedzieliście, że Niall jest zupełnie inny. Zwykły tchórz i frajer z Ciebie. Nie mogę pojąć jak mogłeś kazać jej to zrobić i w takim momencie ją zostawić. Żal mi Cie. - powiedział i szyderczo spojrzał na Niall'a. Ten osłupiały nie wiedział o co mu chodzi.
- O czym Ty mówisz ? - spytałam.
- Staram się powiedzieć, że Wasz idealny Niall miałby teraz dziecko...

_________________________________________________________________________________

* Czy Harry kłamie ? A może dla odmiany Niall skrywa jednak jakąś tajemnicę ?





sobota, 26 kwietnia 2014

30. Nie chcę Cię znów szukać

Szczerze powiedziawszy przez dłuższą chwilę się wahałam. Plecami oparłam się o dużą brzozę rosnącą nieopodal miejsca, w którym zaparkowałam samochód. Niby wszystko zbliżało się do wyjaśnienia, ale czułam niepokój. Jakby strach po raz kolejny zawładną moim organizmem. A co jeśli okaże się, że był to zły trop ? Że Niall wcale tutaj nie przyjechał ? Wtedy wszystkie moje plany i nadzieje, po raz kolejny legną w gruzach. Życie portafi spłatać tyle niespodzianek, w tak krótkim czasie. Przecież w przeciągu kilkunastu ostatnich tygodni, cały mój świat zmienił się o trzysta sześćdziesiąt stopni. Wszystko co kiedyś wydawało mi się irracjonalne, teraz stawało się chorą rzeczywistością. Jeśli powiedziałabym komuś o mojej wizji z przeszłości, zapewne uznano by mnie za wariatkę, w pełnym stadium choroby psychicznej. Może ja jestem chora ? Coś takiego nikomu się nie zdarza. Przynajmniej mi o niczym tak nieprawdopodobnym nie wiadomo. Dlaczego ja muszę tyle myśleć ? Chyba powinnam zostać politykiem. Mogłabym się wykazywać...Boże, co ja w ogóle wygaduję ? Chyba naprawdę jestem wariatką, bo to co wytwarza się w mojej głowie czasem samą mnie przeraża. " Koniec tego myślenia " - powtarzałam w głowie. Nie przyjechałam tu po to, aby się użalać nad sobą. Muszę się ruszyć i wejść do środka. Bałam się, że wewnątrz budynku, może spotkać mnie ogromne rozczarowanie. Jeśli będzie tam Niall i Marit ? Jeśli oni oboje knują intrygi przeciwko mnie, a ta ucieczka była tylko wymówką ?
- Ogarnij się Layla. - powiedziałam dość głośno, po czym wolnym, ale pewnym krokiem ruszyłam w stronę opuszczonego domu. W pewnej chwili usłyszałam za sobą odgłos łamanej gałązki. Energicznie odwróciłam się na pięcie, w stronę kierunku, z którego dochodził ów dźwięk. Bałam się podejść i sprawdzić kto to był. Coś nie pozwalało mi zawrócić, tylko iść prosto przed siebie. Tak, jak wewnętrzy głos mi podpowiadał zignorowałam szelest, który zakłócił moją czynność, po czym znów zaczęłam podążać do środka budynku. Z każdym kolejnym krokiem serce zaczynało bić mi mocniej. Nie potrafiłam tego racjonalnie wytłumaczyć. Nie wiem, czego tak bardzo się bałam. Chyba tego, że może to być moje kolejne rozczarowanie, albo niebezpieczeństwo, w którę się wpakuję. Przez moment naszła mnie myśl, aby zadzwonić do Liam'a. Szybko jednak to odrzuciłam, bo on w niczym by mi teraz nie pomógł. Byłam już przed drzwiami. Wzięłam głęboki oddech, zacisnęłam pięści i popchnęłam ogromne drzwi, które niesamowicie zaskrzypiały, otwierając mi wejście do środka. Od razu zawładną mną charakterystyczny zapach. Nie potrafię go opisać słowami. To trzeba było poczuć, aby zrozumieć. Choć ja tego nie rozumiałam. Nie pojmowałam całej tej sytuacji, w której się obecnie znajdowałam.
- Niall ?! - cicho zapytałam, jakby z nadzieją, że nikt mnie nie usłyszy. Odpowiedziało mi tylko głuche echo, a mój głos rozniósł się po całym budynku. Czułam, że ktoś jest w środku. Czułam, że nie jestem tutaj sama. Czułam, że...ktoś stoi tuż za mną. Nie mogłam się odwrócić. Nie potrafiłam nic zrobić.Nagle ów osoba zakryła mi oczy dłońmi. Bałam się, a serce pompowało krew z częstotliwością przekraczającą wszystkie możliwe granice mojego organizmu.
- Co tu robisz ? - zapytał ktoś, przysuwając swoją głowę tuż do mojego prawego ucha. Już wszystko było jasne. Tego oddechu, tego sposobu mówienia i zapachu, nie można było pomylić.
- Niall.- szepnęłam cicho, po czym gwałtownie odwróciłam się i spojrzałam prosto w jego oczy. Co w nich dostrzegłam ? Łzy. Jego oczy wypełniała słona ciecz, ale powstrzymywał emocje, aby się nie rozpłakać. Udawał twardego, chociaż nie musiał. Teraz byliśmy tu razem. We dwoje. Jego pięści zacisnęły się a oczy zamknęły. Robił wszystko, aby łzy nie ujrzały światła dziennego. Swoje dłonie przeniosłam na jego twarz. Była zimna. Niall trząsł się z zimna. Delikatnie przybliżyłam się do niego, składając na jego ustach delikatny pocałunek. Blondyn usmiechnął się i ręce przeniósł na moją talię. Ponownie nasze usta złączyły się w jedność. Horan odwzajemnił pocałunek i już po chwili jego twarz stawała się coraz cieplejsza.
- Ciepło Ci ? - zapytałam odrywając się od niego.
- Przepraszam. - szepnął chłopak, łapiąc mnie za rękę. Usiedliśmy na czymś, co było kanapą. Bardzo, bardzo starą i zakurzoną.
- Ten list...Niall...kocham Cię. - powiedziałam i spojrzałam w jego tęczówki.
- Chciałem Cię od tego uchronić. Za bardzo mi na Tobie zależy. Nie chcę, aby Marit Cię skrzywdziła.
- Powinniśmy razem przez to przechodzić Niall. Ja...ja...wszystko już wiem. Cała twoją przeszłość jest mi znana.
- I co ? Nie byłem aniołkiem ? - zapytał i delikatnie się uśmiechnął.
- Oni Cię wykorzystali. Jesteś dobrym człowiekiem i nim byłeś. Zawsze.
- Nie byłem. Zawiodłem Cię. Przepraszam. Okazałem sie tchórzem, bo myślałem...że mi nie uwierzysz. Byłem pewny, że uwierzysz Marit, w tą historię. Przysięgam, że nic mnie z nią nie łączy. Nic, a nic...- przyłożyłam mu palec do ust.
- Nic nie mów. Ja to wszystko wiem. Niall...wracajmy do domu. Nie chcę Cię znów szukać. Nie chcę całymi dniami zastanawiać się, czy jeszcze żyjesz.
- Przepraszam. - powiedział już po raz trzeci, po czym złapał torbę, leżącą obok kanapy.
- Wracamy kochanie. - powiedział i przyciągnął mnie do siebie, po czym objął mocno w talii. Skierowaliśmy się w stronę samochodu w dość wesołych nastrojach. Byłam niesamowicie szczęśliwa, że udało mi się go odnaleźć.
- Kocham Cię Layla. - szepnął blondyn wsiadając za kierownicę.
- Kocham Cię Niall. - odpowiedziałam zamykając za sobą drzwi.
Jeszcze wtedy nie wiedzieliśmy, że to nie koniec. Nie byliśmy świadomi, że ktoś, kogo znamy bardzo dobrze, okaże się oszustem i zdrajcą. Nie mieliśmy pojęcia, że osoba, którą widujemy każdego dnia, posiada dwa, różne od siebie oblicza.

_________________________________________________________________________________

* Jesteście ciekawi co będzie działo sie dalej ?

środa, 23 kwietnia 2014

29. Mam do Was sprawę

Spojrzałam na wyświetlacz. Nieznany numer. Po chwili małego zawahania przesunęłam palcem po ekranie odbierając połączenie.
- Nie waż się nic robić. - usłyszałam surowy, damski głos po drugiej stronie telefonu.
- Marit ? Czego Ty chcesz ode mnie ? - spytałam, będąc pewna na 99%, że to właśnie ona do mnie dzwoni. Bo kto inny mógłby mi grozić ?
- Powiedziałam nie szukaj Go, lepiej Ci radzę. Bo chyba nikt by nie chciał, żeby coś Ci się stało z taką piękną buźką. On jest mój. Zapamiętaj to sobie suko ! - krzyknęła dziewczyna, po czym usłyszałam przerywany odgłos. Rzuciłam telefon na stół i pobiegłam na górę, wcześniej zamykając drzwi wejściowe do domu. Rzuciłam się przodem na łóżko i głowę ukryłam w poduszce. Po policzku popłynęło kilka malutkich łez. Ktoś przed chwilą mi przecież groził. Jeszcze kilka minut temu nie spodziewałam się, że Marit za wszelką cenę będzie starała się zemścić, za to, że Niall wyjechał do Londynu. Po tym wyjeździe nie miała już kogo szantażować, ani wykorzystywać. Jak można być taką podłą i bezwzględną osobą ? Nie mieściło mi się to w głowie. Zamknęłam oczy i słuchałam, jak cicho na dworze śpiewa ptaszek. To pewnie ten wróbelek, którym tak bardzo chciałabym być. Wsłuchując się w ten odgłos, po kilkunastu sekundach pogrążyłam się w śnie.

Rano obudziłam się stosunkowo wcześnie. Zegar wybił dopiero siódmą. Powlokłam się do łazienki, nalałam wody do wanny, po czym dodałam litry zielonego płynu do kąpieli. Zdjęłam ubranie, w którym wczoraj zasnęłam i zanużyłam się w gorącej cieczy. Chyba teraz tego najbardziej mi brakowało. Nie. Teraz najbardziej brakowało mi obecności Niall'a. Tak bardzo chciałabym, aby mnie objął i pocałował. Jeszcze nigdy tak bardzo tego nie potrzebowałam. Czułam jakbym się rozpadała na kawałki, a jedyne co mnie teraz trzymało, przed całkowitym rozpadem, to fakt, iż muszę jak najszybciej odnaleźć Niall'a. Po wczorajszym telefonie wiem, że Marit nie zrezygnuje. Zniżyłam się w wannie, tak, że piana sięgała mi brody. Byłam taka wolna. Czułam, jak mięśnie coraz bardziej mi się rozluźniają. Po godzinnej, porannej kąpieli, gdy już się ubrałam wiedziałam jedno. Nabrałam nowych sił i energii, na to, aby odnaleźć Niall'a. Nie poddam się. Nie dam tej satysfakcji dziewczynie, która zwyzywała mnie od suk. Co to, to nie. Zeszłam na dół, z naładowanym akumulatorem i zrobiłam śniadanie. Szybko pochłonęłam płatki owsiane, złapałam w biegu telefon i wyszłam na zewnątrz. Wcześniej dokładnie zamknęłam wszystkie okna, tak na wszelki wypadek. Drzwi zamknęłam kluczem, na dwa razy, by nikt nie wszedł do środka. Skierowałam się w stronę domu Liam'a. Tylko chłopcy mogą mi pomóc szukać Niallera. Oczywiście chłopcy, ale bez Harr'ego. On na pewno, gdyby tylko mógł ukryłby go z dala ode mnie, z dala od reszty paczki. Schowałby go tak, abym nigdy nie mogła go znaleźć. Wtedy czułby się niezagrożony z żadnej strony. Czułam, że nie mogę mu już zaufać. Nie po tym, jakich doświadczyłam rozczarowań z jego strony. Co prawda opowiedział mi całą historię Niall'a, ale potem zachował się jak dupek, myśląc, że dam sobie z nim spokój. Kwadrans później byłam już pod domem Liam'a. Skierowałam się do drzwi i już miałam naciskać dzwonek, kiedy one nagle się otworzyły. Stanęli przede mną uśmiechnięci Louis i Zayn.
- A to wy już mieszkacie we trójkę ? - zapytałam rozbawiona ich minami.
- W trójkę raźniej. - powiedział Lou i zaprosił mnie do środka. Ściągnęłam kurtkę i weszłam do salonu, gdzie dostrzegłam Liam'a. Siedział na kanapie i uśmiechał się.
- Widzę, że Ci wariaci zawładnęli Twoim domem. Współczuję. - powiedziałam udając smutek. Tak na prawdę wreszcie chciało mi się śmiać.
- Takie życie. Sami mi się tu wpakowali. - odpowiedział i szeroko się uśmiechnął.
- Mam do Was sprawę...znowu - trochę posmutniałam, bo byłam świadoma tego, że zawsze jak mam jakiś problem, jadę do nich i zrzucam to wszystko z siebie, jakby było mi za ciężko.
- Chodzi o Niall'a ? - spytał Zayn i usiadł obok Liam'a. Ja również zajęłam miejsce na skórzanej sofie, jednak na przeciwko nich.
- Tak...on zostawił list. Nie wiem nawet kiedy, ale...zostawił go. - podałam im zwiniętą kartkę papieru, którą w mgnieniu oka zaczęli czytać. Louis również przykucnął za kanapą i oparł łokcie o jej oparcie, po czym również zaczął pochłaniać treść listu.
- On sobie chyba jaja robi. - prychnął Lou.
- Nie Tommo, on chce mnie chronić. Harry opowiedział mi całą historię o jego przeszłości i Marit. To dlatego Horan się gdzieś ukrył. Nie chce, aby Marit mściła się na mnie, za ich niepozamykane sprawy.
- To trzeba zadzwonic po Harr'ego i...
- Ani mi się waż Zayn. Nie...nie gadam z nim. Nie pytajcie czemu. - chłopcy wysłali sobie porozumiewawcze spojrzenia.
- Przekonywał Cię, że powinnaś być z nim, a nie z Niall'em ? - zapytał Liam i spojrzał mi prosto w oczy.
- Skąd wy...wiecie ?
- Nas też próbował przekonać. On jest...nieobliczalny i...- zawahał się Zayn - nie zdziwiłbym się, gdyby miał coś wspólnego z Marit. - powiedział po czym po męsku, założył nogę, na nogę. Dlaczego ja wcześniej na to nie wpadłam ? Może to faktycznie Harry uknuł całą tę intrygę z pojawieniem się córki Mark'a. Przecież kiedyś był inny. Chociażby podczas wycieczki, kiedy niósł mnie na barana. Na wpomnienie tych chwil otrząsnęłam się. Najchętniej wymazałabym całą tę wyprawę w góry z pamięci.
- Muszę Go znaleźć. Wiecie gdzie mógł się ukryć ? - chłopcy zaczęli się zastanawiać, jakby wyszukując w pamięci miejsca, gdzie Nialler mógł pojechać.
- Zadzwonię do jego rodziców i delikatnie wypytam, tak by się nic nie zorientowali. - powiedział Liam, na co wszyscy z ochotą przystaliśmy. Bo może faktycznie blondyn postanowił na jakiś czas wrócić do rodzinnej Irlandii.
- To my popytamy naszych wspólnych znajomych, może ktoś go widział. - oznajmił Malik.
- Wracam do domu. Może tam znajdę jakiś ślad, zdjęcie, które naprowadzi mnie, gdzie może być. - powiedziałam i z kolejnym zapasem energii wstałam z kanapy.
- Trzymaj się piękna. Znajdziemy go. - szepnął mi do ucha Liam, kiedy przytulał mnie na pożegnanie.
Pożegnałam się z pozostałymi, po czym wróciłam do domu. Zaczęłam biec, bo na niebie zauważyłam kłębiące się, ciemne chmury. Dużo się nie pomyliłam, co do prognozy. Gdy tylko przekroczyłam próg domu, zaczęło padać. Rzuciłam kurtę na wieszak i od razu pobiegłam do naszej sypialni.
- Gdzie Ty możesz być Niall ? - zapytałam sama siebie. Sięgnęłam po komórkę i jeszcze raz spróbowałam się z nim skontaktować. Tak jak wcześniejsze starania, tak i te nie przyniosły oczekiwanego przeze mnie rezultatu. Nialler znów nie odebrał. Pomyślałam, że mógłby chociaż wysilić się na chwilę rozmowy ze mną. Chyba, że...Nie, nic nie mogło mu się stać. W myślach sama siebie, skarciłam za takie pesymistyczne myśli. Zaczęłam przeszukiwać szafki, w których Niall trzymał rzeczy. Zorientowałam się, że zabrał tylko kilka par spodni, podkoszulki i dwie bluzy dresowe. Reszta ubrań nadal leżała na swoim miejscu. Nie mógł, więc wyjechać na stałe. Nic nie znalazłam. Nic, co mogłoby mnie w jakiś sposób naprowadzić, na to, gdzie teraz przebywa mój chłopak. Kucnęłam obok malutkiej szafeczki, w której trzymał dokumenty. Gdy dostrzegłam tam kilka albumów przysiadłam na podłodze, po czym zaczęłam analizować zdjęcia. Jedno szczególnie mnie zainteresowało. Był na nim Niall, jako czternasto, może piętnastoletni chłopak. Tylko to zdjęcie było zrobione w Londynie. Odwróciłam je na drugą stronę i dostrzegłam notkę : Specjalnie dla mojego chrześniaka, z małego wypadu do Anglii. Mam nadzieję, że będziesz miło powracał do domku, w którym spędziliśmy tydzień w spartackich warunkach. Wujek Edd.
Nie wiem dlaczego, ale od razu pomyślałam, że to jest to. Wyszukałam w internecie, gdzie znajduje się ten opuszczony domek, a gdy zorientowałam się, że to godzina drogi stąd, zbiegłam na dół po schodach, zamknęłam drzwi i wsiadłam do samochodu. " Jak dobrze, że już nie pada " - pomyślałam, spoglądając na zachmurzone nadal niebo. Starałam się jechać, jak najszybciej. W dość szybkim tempie pokonałam odległość, jaka dzieliła mnie od Niall'a - jak przypuszczałam. Zatrzymałam się trochę dalej, tak aby chłopak mnie nie zobaczył. Zatrzasnęłam drzwi i skierowałam się w odpowiednią stronę. Dostrzegłam dom. Niby ten sam, co na zdjęciu, jednak o wiele bardziej zniszczony i zaniedbany. Na widok strasznego, jak z horroru budynku, przez moje ciało przeszły zimne dreszcze.

_________________________________________________________________________________

* Czy to był dobry trop ? A może to nie tu przebywa Niall ?


sobota, 19 kwietnia 2014

28. Jesteś, aż tak ślepa ?

- No, więc słucham Cię Harry. - ponaglałam loczka, który wpatrzony w swoje ręce, nerwowo bawił się palcami. Wiedziałam, że nie chce mi o niczym opowiadać, ale w tej chwili miałam to głęboko gdzieś. Nie interesowało mnie, czy on ma teraz ochotę na rozmowę, czy nie. Musiałam wiedzieć, o co chodzi w tej całej sytuacji z Marit.
- Dobra, słuchaj. - zaczął niepewnie Harry i spojrzał na mnie smutnym wzrokiem. - Od razu mówię Ci, że Niall nie był takim miłym i poukładanym chłopakiem, jeszcze kilka lat temu.
- Tyle to ja się sama domyśliłam. Możesz wreszcie powiedzieć całą prawdę ?
- Tak...- powiedział i urwał w pół słowa. Wziął głęboki oddech i smutno się uśmiechnął.
Mieliśmy wtedy po siedemnaście lat. Wiesz co się wtedy robi. Same głupoty chodzą po głowie, no i racjonalne myślenie jest kompletnie wyłączone. Tak było też w przypadku Niall'a. Gdzieś koło grudnia, do naszej klasy przyszła nowa dziewczyna : Marit. Wydawała się być całkiem spoko. No wiesz, niezła laska z niej była, miała takie duże...
- Może bez takich szczegółów, co ? - przerwałam mu z grymasem na twarzy.
- Sorry.  No, więc zrobiliśmy zakład. Wiem, że to bez sensu, ale założyliśmy się, komu pierwszemu uda się wyrwać Marit. Gdybyśmy wtedy wiedzieli, jaką ona była suką, nigdy w życiu byśmy tego nie zrobili, ale...za błędy się płaci. Popisywaliśmy się przed nią, nawet Niall kupił sobie motor. Wiedziałem, że jestem na przegranej pozycji i po prostu zacząłem odpuszczać.
- Ty ? Ty odpuściłeś ? Nie wierzę. - pokręciłam przecząco głową.
- Tak było Layla. Co miałem zrobić ? Marit chyba też zakochiwała się w Niall'u, więc dałem sobie spokój. Oni nie byli parą, ale często można było ich spotkać, jak się całowali, obściskiwali, no i wiesz...Przyjaciele. Któregoś dnia na wiosnę, pojechaliśmy na kilkudniową wycieczkę. Taki jakby obóz. - Harry wziął głęboki oddech - wtedy wszystko się dopiero zaczęło na poważnie. Ostatniego dnia było ognisko. Siedzieliśmy, jedliśmy kiełbaski, wygłupialiśmy się. Niall i Marit gdzieś zniknęli. Najprawdopodobniej poszli się przejść. Nikt nie wie, co tam robili, ale większość przypuszczała, że...no wiesz...Potem Marit przybiegła zapłakana, roztrzęsiona. Nie chciała z nikim gadać. Nauczycielka myślała, że Horan coś jej zrobił, ale on zaprzeczał. Jak wróciliśmy do szkoły, Marit powiedziała, że Niall chciał ją zgwałcić. Płakała, lamentowała, że gdyby się mu nie wyrwała to...on by to zrobił. Nie wiem jakim cudem, ale wszyscy uwierzyli jej. Biednej, pokrzywdzonej dziewczynie. Niall i ja wiedzieliśmy, że Marit kłamie. Ale kto by nas słuchał. Nialler miał przejebane w szkole. Marit upiła go któregoś dnia i zabrała do siebie do domu. Rano, wszystko się zaczęło. Powiedziała, że ma wspólnika i jeśli Horan im nie pomoże to wpakują go do więzienia, za próbę gwałtu, a potem ktoś w pace się nim dokładniej zajmie, żeby już nigdy nie ujrzał światła dziennego. Niall wiedział, że ona mówi prawdę. I czy chciał, czy nie, musiał się w to wpakować. Któregoś wieczoru, pobił syna gangstera narkotykowego. Złamał mu kilka żeber, nos i rozbił głowę. Chłopak był w krytycznym stanie, ale przeżył. Potem musiał porwać córkę kolejnego bandyty. Działał tak, bo bał się o swoje życie i swoją rodzinę. Porwał dziewczynę, nie dawał jej pić, ani jeść. Bił ją i poniżał. Jak sam mówił, gdy tylko wchodził do pomieszczenia, gdzie ona była stawał się innym człowiekiem. Brutalem i agresorem. Na tym się nie skończyło. Niall...przemycił przez granicę kilka kilogramów narkotyków. Prawie go wtedy złapali, ale wspólnik Marit zatuszował całą sprawę. Przez te wszystkie lata Niall, nie wiedział kto jest wspólnikiem Marit. Dopiero niedawno dowiedział się, że to Mark - jej ojciec. Nikt się tego nie domyślał. Kuzyn Niall'a był adowokatem i jakimś cudem wyciągnął go z tego gówna. Później Niall przeprowadził się z Irlandii tutaj do Londynu. Razem z nim przenieśliśmy się my wszyscy. Ale tylko ja znałem tę tajemnicę. Reszta chłopaków nie wiedziała, o tych przemytach i pobiciach. Teraz Niall się zmienił, ale...nie wiem po jakiego chuja Marit znów tu przyjechała. Horan zwiał, bo chce Cię chronić. Sam bym tak zrobił na jego miejscu...bo jesteś wspaniała i nic nie może Ci się stać, przez jego przeszłość. Więc to by było na tyle. Ot, cała historia. I co ? Nie mówiłem, że to nie jest chłopak dla Ciebie ? Jak Ci kiedyś napisałem są bardziej odpowiedni na jego miejsce.
- Kto ? Niby Ty ?! Chyba sobie żartujesz ? - prychnęłam i zeszłam ze stolika. Stanęłam pod oknem i patrzyłam na Harr'ego wzrokiem pełnym pogardy. Co on sobie myślał ? Że jeśli powie mi całą prawdę, rzucę mu się na szyję i będziemy żyli długo i szczęśliwie, bo Niall to zły chłopak ? Niall wcale nie jest zły. To co robił kilka lat temu, było przymusem. Chronił rodzinę i samego siebie. Bał się Marit i Mark'a, więc to wiele wyjaśnia.
- Chociażby ja. Czy Ty tego nie widzisz ? Jesteś, aż tak ślepa ? - zapytał Hazza i wstał z kanapy.
- O co Ci znów chodzi ?
- Niall nie jest dla Ciebie. Sama zobacz jaką miał przeszłość. Chyba nie chciałabyś być z kimś, kto porywał dziewczyny i sprowadzał nielegalnie narkotyki ?
- I może jeszcze powiesz, że gwałcił dziewczyny ?! Sam wiesz, że to nie prawda ! - odkrzyknęłam, bo nie potrafiłam zapanować nad emocjami.
- Co się z Tobą stało Layla ? Wydawało mi się, że jesteś rozsądna, a Ty pchasz się w paszczę lwa. Nie poznaję Cię.
- Nie znasz mnie. I wydaje mi się, że ja Ciebie też nie znam. Od samego początku chciałeś rozdzielić mnie i Niall'a. Wiedz, że nigdy Ci się to nie uda. A teraz wyjdź stąd. Tam są drzwi, jakbyś nie wiedział ! - wskazałam palcem  w kierunku wyjścia.
- Będziesz jeszcze płakać przez niego.
- Wyjdź ! - krzyknęłam, krzyżując ręce na piersiach. Nie mogłam pojąć, co ten Harry sobie wyobrażał. Chyba myślał, że przeszłością Niall'a zrazi mnie do niego. Ale to się mu nie uda. Nie uda mu się ta sztuka, bo zależy mi na Horan'ie.
- Nie wiesz jeszcze wszystkiego. Znowu ten kochany Niall Cię zaskoczy. - rzucił, po czym wściekły trzaskając drzwami, wyszedł z mojego domu.
Opadłam na kanapę, gdzie jeszcze przed chwilą siedział Harry i złapałam telefon. Nie wiem jak, ale muszę znaleźć Niall'a. Nie zostawię go teraz samego i nie pozwolę, aby odszedł ode mnie, dla mojego bezpieczeństwa, tak jak napisał w liście. Wykręciłam numer blondyna i czekałam.
Jeden sygnał...drugi...trzeci...czwarty....Tu Niall Horan. Niestety nie mogę teraz odebrać. Zostaw wiadomość, albo zadzwoń później. - wzięłam głęboki oddech : Niall...tu Layla...proszę Cię oddzwoń do mnie, szybko. Martwię się o Ciebie. Przeczytałam list, ale nie mogę z Ciebie zrezygnować. Znajdę Cię jeśli się nie odezwiesz. Kocham Cię.
Mam nadzieję, że Niall odsłucha tę wiadomość, bo nie mam zielonego pojęcia, gdzie mam go szukać. Zaczęłam wymyślać kryjówki, gdzie mógł sie ukryć. Może pojechał do Irlandii ? Nie, tę myśl odrzuciłam od razu. Jakoś nie pasowała mi ona do Horan'a. Zaczęłam się zastanawiać, czy Marit też go szuka. W myślach błagałam, abym to ja, znalazła go wcześniej. Nagle zadzwonił telefon. Może to Niall ?

_________________________________________________________________________________

* Jak potoczą się losy Niall'a ? Czy Layla odnajdzie go żywego ? A może to opowiadanie dobiega już końca ? Jak myślicie ?




środa, 16 kwietnia 2014

27. Obiecaj mi, że będziesz silna

Jedyne co przyszło mi teraz na myśl, to telefon. Szybko złapałam komórkę i wykręciłam numer do Liam'a. Po kilku sygnałach usłyszałam jego głos po drugiej stronie.
- Hej piękna. Co jest ? - zapytał.
- Liam...proszę Cię przyjedź do mnie. Teraz. - wybełkotałam, a po policzku spłynęła jedna, mała łezka.
- Jezus Maria, co się stało ?
- Przyjedź.
Tylko tyle. Krótka rozmowa. Na więcej nie miałam siły. Telefon rzuciłam na stolik i usiadłam na kanapie, podkurczając nogi pod brodę. Tak bardzo się bałam. Teraz wiem tylko tyle, że jestem sama bez Niall'a, z bezwzględną Marit, której nie wiadomo co odwali. Po niej mogłam spodziewać się wszystkiego. Już dwa razy przecież była w moim domu, a ja nawet nie wiem po co. Czego ona może tu szukać ? A może chce mnie tylko nastraszyć ? Ta druga wersja wydawała mi się bardziej prawdopodobna. Siedząc skulona, myślałam nad całym moim życiem. Czy tylko mi wszystko się tak diametralnie zmienia ? Czy inni też mają ciągle pod górkę ? Chyba muszę porozmawiać z kimś kompetentnym, bo może to ze mną coś jest nie tak. Nagle rozejrzałam się dookoła mnie, bo coś wyrwało mnie z zamyśleń. Nie wiedziałam co to jest, ale dopiero po chwili doszło do mnie to, iż ktoś dzwoni do moich drzwi. Może to Marit ? Nie. Tę myśl odrzuciłam od razu, bo gdyby ona chciała złożyć mi wizytę weszłaby przez okno. To Liam ? Jeśli to naprawdę on, musiał złamać wszystkie możliwe przepisy, jakie obowiązywały podczas jazdy samochodem. No chyba , że jakimś niewiarygodnym cudem, przyleciał tutaj na skrzydłach, ale takie rzeczy to tylko w bajkach. Poderwałam się z kanapy i skierowałam w stronę wejścia do mojego domu. Tak jak myślałam, po drugiej stronie zobaczyłam Liam'a. Otwarłam drzwi i poprostu, mocno go przytuliłam. Chyba zaskoczył go mój gest, bo dopiero po chwili w pełni to odwzajemnił. Mocno objął mnie w talii, i zaczął kołysać jak małe dziecko. Tkwiliśmy tak chwilkę, może dłuższą chwilę, nie wiem. Czas jakby znów stanął w miejscu i przestał płynąć. Zamknęłam oczy i przysięgam, że gdyby nie jego słowa, zasnęłabym w takiej pozycji.
- Layla, co się stało ? - zapytał półszeptem, co podziałało na mnie, jak kubeł zimnej wody. Oderwałam się od niego i wróciłam do salonu. Usiadłam znów na kanapie i popatrzyłam w jeden punkt za oknem. Po chwili wolnym, cichym krokiem zbliżył się Liam. Usiadł obok mnie i objął ramieniem.
- Marit...ona...tu była...- wydukałam i oparłam głowę, o jego tors, który miarowo unosił się i opadał.
- Tutaj ? - spytał zdziwiony.
Opowiedziałam mu o wszystkim. O tym, jak bardzo się boję o Niall'a, o jej niespodziewanej wizycie w moim domu. Payne słuchał moich opowieści i tylko kiwał przecząco głową. Chyba sam nie mógł uwierzyć, w to wszystko. Szczerze mówiąc, stojąc z boku, mogłoby się wydawać, że to jakiś wymysł i fikcja. Bo przecież na nikogo nie spada tyle pecha i nieszczęść, ile na mnie.
- Nie wiem co mam powiedzieć. Nie będę gadał, że wszystko będzie dobrze, bo...nie wiem tego. - powiedział Liam i pocałował mnie w czubek czoła. Uniósł mój podbródek tak, że nasze twarze dzieliły milimetry. Wiedziałam, że jemu mogę w pełni zaufać. Patrzyłam prosto, w jego przenikliwe, duże oczy.
- Obiecaj mi, że będziesz silna. - szepnął Liam, i spojrzał na mnie, jakby chciał przewiercić mnie całą, na wylot.
- Ja nie umiem..nie...
- Obiecaj mi. - nalegał, unosząc jeszcze wyżej mój podbródek. Nie widziałam innej możliwości, innego wyjścia. On ma rację. Nic mi teraz nie pomoże. Muszę być silna i wytrwała. Nie mogę tak po prostu poddać się, umożliwiając Marit, to, aby wpakowała się z butami w nasze życie i wszystko zepsuła. Tak, nasze życie - życie moje i Niall'a, mojego chłopaka, na którym cholernie mi zależy.
- Obiecuję. - szepnęłam i wtuliłam się w jego tors. Czułam się taka beztroska i bezpieczna. Teraz nikt nie mógł zrobić mi krzywdy.
- Layla, muszę jechać. Umówiłem się z Dan, ale...zaraz ktoś do Ciebie przyjedzie. Wszystko się ułoży. - powiedział, po czym dał mi buziaka w policzek i machając ręką, opuścił moje mieszkanie. Znów zostałam sama. Nie zważając na to, że drzwi zostały otwarte skierowałam się na górę, do mojego pokoju. Otwarłam drzwi i podeszłam do okna. To co zwykle. Mały wróbelek siedzi na gałęzi niewielkiego drzewa rosnącego nieopodal. To jego stałe miejsce. W jego życiu nic niepokojącego się nie dzieje. Codziennie te same sprawy, latanie i śpiewanie. Ileż bym dała, aby móc być takim wróbelkiem. Małym ptaszkiem, siedzącym pod czyimś oknem , budzącym go każdego, pięknego ranka. Na samą myśl, iż mogłabym być taką małą istotą uśmiechnęłam się delikatnie. Odwróciłam wzrok w lewo i wytężyłam spojrzenie. Na stoliku dostrzegłam...czerwoną kopertę. Byłam pewna, że wcześniej jej tutaj nie widziałam. Otworzyłam ją i spojrzałam, na białą, jak śnieg kartkę. Idealnie kontrastowała z czerwienią koperty. Powoli odsłaniałam małe, czarne literki. Od razu poznałam ten charakter pisma. Przecież to...Niall.

Kochana Laylo. Przepraszam Cię za to wszystko. Wiem, że musi Ci być ciężko, ale ja jestem tchórzem. Jestem zwykłym pieprzonym gnojkiem. Uciekłem, bo chcę Cię chronić i...nie chcę się tłumaczyć. Dużo namieszałem kilka lat temu, czego skutkiem jest wizyta Marit. Nie ma to nic wspólnego z Tobą. Teraz będziesz już bezpieczna i szczęśliwa. Nie szukaj mnie. Nic nie rób. Żyj własnym życiem, tak jakbyś mnie nie spotkała. NIGDY. Pamietaj, że zależy mi to Tobie, ale robię wszystko, dla Twojego dobra. Kocham Cię. Niall "

Nie mogłam uwierzyć, w to co przeczytałam. Uzmysłowiłam sobie, że Horan robi wszystko, aby mnie chronić. Zaszył się w jakiejś norze, aby oszczędzić mi wizyt Marit. Teraz zostawało tylko jedno. Muszę Go odnaleźć. Nie mogę pozwolić, na to, aby jakaś głupia dziewczyna, zniszczyła moje plany na przyszłość i marzenia związne z Niall'em.
Usłyszałam dzwonek. Przecież nie zamykałam drzwi. Zeszłam na dół i zobaczyłam Harr'ego.
- Cześć. Liam po mnie dzwonił.- powiedział i pocałował mnie w policzek.
- Hej...dobrze, że jesteś. Chodź szybko.
Zaprowadziłam loczka do salonu i wskazałam ręką, aby usiadł. Tylko on może mi powiedzieć, kim naprawdę jest Marit i o co chodzi w całej tej sytaucji.
- Musisz mi pomóc. - powiedziałam i wymownie spojrzałam mu w oczy.
- Dla Ciebie wszystko. - odpowiedział ukazując dołeczki.
- Musisz mi wszystko opowiedzieć o Marit i Niall'u. Wszystko. - nacisk padła oczywiście, na ten wyraz. Zauważyłam na twarzy Styles'a grymas.
- Ja...ja...muszę już iść. Liam...
- Liam powiedział, że masz do mnie przyjechać. Jeśli mi nie powiesz prawdy, nie pokazuj mi się więcej na oczy. - dodałam surowym tonem i siadając przed nim na stoliku, skrzyżowałam ręce na piersiach.
-Mhm...dobra. Ale robię to tylko i wyłącznie, na Twoją odpowiedzialność...

_________________________________________________________________________________

* Czy Harry opowie Layli, prawdziwą historię Marit i Niall'a ?



sobota, 12 kwietnia 2014

26. Ona jest na dole...

Nie wiedziałam co powinnam zrobić. Nigdy nie doznałam takiego uczucia, kiedy byłam cholernie na kogoś zła, a z drugiej strony tak bardzo pragnęłam, by ta osoba była teraz obok mnie. Z przerażeniem spojrzałam w stronę okna. " Layla, doniczki nie latają ". Tu musiał ktoś być. Powoli podniosłam się z kanapy i skierowałam w stronę okna. Delikatnie przyłożyłam dłoń do szyby, po czym powitał mnie podmuch wiatru. Jak się okazało okiennice były na wpół otwarte. Dokładniej obejrzałam ramki i stwierdziłam, że ktoś musiał się włamać do środka, strącając przez nieuwagę paprotkę. Na początku myślałam, że to Niall, ale teraz już wiem, że do własnego domu, na listość Boską nie wchodziłby przez okno, zważając na to, iż było ono zamknięte. Oparłam się łokciami o parapet i spojrzałam na zewnątrz. Chłodny wiatr owiewał moją twarz, sprawiając, że włosy wirowały w powietrzu we wszystkich kierunkach. Nic dziwnego nie dostrzegłam. Ten sam ogród co zawsze. Ta sama ulica. Ci sami sąsiedzi. Nic podejrzanego. Ogarnęła mnie panika. Jeśli ktoś był w moim domu...może wrócić tu jeszcze raz. Szybko zamknęłam okno, po czym zaczęłam dokładnie oglądać wszystkie pomieszczenia. Sprawdzałam czy coś się nie zmieniło, czy coś nie zniknęło. Kiedy nic takiego nie dostrzegłam, wróciłam do salonu. Bezwładnie opadłam na kanapę i przymknęłam oczy. Pierwszy raz w życiu, bałam się siedzieć we własnym domu. Czegoś takiego jeszcze nie było. Rozmyślając o wszystkim, przypomniałam sobie o rzeczy ważnej. Niall...Przecież on zniknął. Tak po prostu Go nie ma. Sięgnęłam po telefon i wybrałam numer Horan'a. Ze zniecierpliwieniem czekałam, aż blondyn odbierze telefon. To się jednak nie stało. Po czterech sygnałach odezwała się automatyczna sekretarka.
- Cholera. - wymknęło się z moich ust.
Teraz wybrałam numer do Liam'a. Wydaje mi się, że jemu mogę najbardziej zaufać z pozostałych chłopaków. Dla odmiany Payne odebrał.
- Cześć Layla. - usłyszałam jego radosny głos. Po chwili zmienił się on, jakby pod wpływem jakiegoś impulsu.
- Ja chciałam o coś zapytać.
- Wiem. Harry dzwonił. Przykro mi, ale wy musicie...
- Jak widzę dobre wiadomości szybko się rozchodzą. - westchnęłam.
- Nie. Tylko, Layla pamiętaj, jak coś możesz na mnie liczyć. Zawsze.
- Wiem Liam. Niall jest może u Ciebie ? Albo wiesz, gdzie może być ?
- Horan ? Sprawdź w domu, na pewno tam jest.
- Jestem w domu. - powiedziałam i zamknęłam oczy, głośno wzdychając.
- Zadzwoń do niego.
- Dzwoniłam. Nie jestem idotką. Martwię się o niego. Może zbyt pochopnie oceniłam całą sytuację i zwiałam ?
- To nie Twoja wina. Zależy Ci na nim, prawda ?
- Jak cholera. - powiedziałam i delikatnie się uśmiechnęłam.
- Więc wszystko się ułoży. Dzwoń w każdej chwili.
- Dzięki. Pa.
Odłożyłam telefon na stół i znów wpadłam w zamyślenie. Nikt nie wie gdzie jest Nialler. Jeśli coś złego się stało, nie wybaczę sobie tego. Znów będzie to tylko i wyłącznie moja wina. Może gdybym poczekała i na spokojnie z nim porozmawiała nic takiego by się nie stało ? Gdybym nie okazała się taką łatwowierną egoistką, Niall siedziałby teraz ze mną w salonie i rozmawiał, a takto nie wiem gdzie jest. Marit wyglądała mi na bezwzględną cwaniarę. Co jeśli postanowiła się na Niall'u odegrać, za jakieś sprawy z przeszłości ? Wydawało mi się to bardzo realne, bo blondyn nigdy mi o niej nie wspominał. Po raz kolejny przez moją głupotę coś może mu się stać. Raz już przecież, nie poszłam z nim na spacer i wylądował w ciężkim stanie w szpitalu. Drugim razem był więziony przez Mark'a i o mało co, nie przepłacił tego własnym życiem. Jak mówi przysłowie : Do trzech razy sztuka. Co jeśli teraz, już się z tego nie wywinie ? Nie wiem, dlaczego zawsze zakładałam najgorsze scenariusze. Wstałam z kanapy i poszłam na górę. Położyłam się na łóżku i wzrok wbiłam w sufit. Dawno nie czułam się tak bezradnie. Moje życie przybierało coraz ciemniejsze i dziwniejsze barwy. Nie mogę więcej nikogo narażać. Nie po tym wszystkim, co już się wydarzyło. Moje oczy z każdą kolejną, napływającą myślą, stawały się coraz cięższe i cięższe. W końcu zmęczenie wygrało. Nie mogłam oprzeć się, zamykającym powiekom i po krótkiej chwili odpłynęłam.

Zobaczyłam Go. Niall wyglądał dość dziwnie. Stał po drugiej stronie ulicy i niepewnie podnosił rękę do góry. Nie mogłam się poruszyć. Nie wiem dlaczego, ale jakaś nadprzyrodzona siła trzymała mnie przy ziemi. Usłyszałam wołanie mojego chłopaka. Nie mogłam rozszyfrować wypowiedzianych przez niego słów. Świat jakby stanął w miejscu. Dzieliła nas tylko ulica. Kręta, szara, przecięta pasami dla pieszych. Powoli wszystko zaczęło znikać. Najpierw straciłam sprzed oczu wszystkie samochody i ludzi. Granatowy autobus, który jechał tuż przed moimi oczami zniknął w połowie. Druga jego część również się rozpłynęła. Gdy kilkakrotnie mrugnęłam oczami chłopak zniknął.
- Niall ! - krzyknęłam, gdy udało mi się odzyskać głos. Przerażający ból klatki i gardła wdarł się w mój organizm. Moje nogi zdobyły w sobie siłę i przebiegły przez drogę. Zniknęły wszystkie domy, nawet ulica się rozpłynęła. Stałam na pustkowiu zupełnie sama. Niemiłosierny upał, jaki tam panował odbierał trzeźwe i racjonalne myślenie. Nagle dostrzegłam termometr. Pobiegłam w jego stronę i odczytałam temperaturę.
- 49,9 stopni.
Normalny człowiek nie wytrzyma takiego upału. Opadłam na złoty piasek i poczułam jak po mojej twarzy i ciele spływa gorący pot. Wszystko wokół mnie zaczęło parować. Nie wiedziałam co robić. W pewnej chwili, gdy moje włosy były już całe mokre od potu, jaki mnie oblewał, pojawiła się Marit. Właściwie widziałam tylko jej twarz. Śmiała się szyderczo, tak, że ból rozsadzał mi głowę. Nie mogłam już oddychać, a ona po prostu śmiała się.
- Umrzesz w męczarniach ! - krzyknęła dziewczyna, odsłaniając dłonią pewien obraz. Dostrzegłam Niall'a. On tonął. Znajdował się pod taflą ogromnej wartswy lodu. Widziałam jak jego włosy, twarz i ręce zamarzają. Wyglądał niczym ludzie po katastrofie Titanica.
- Ty umrzesz w niemiłosiernym upale, on w diabelskim zimnie.  Wszystko dla Was gołąbeczki od Marit.

Nie !! - krzyknęłam i jak oparzona podniosłam się z łóżka. Moje serce biło chyba 200 uderzeń na minutę, a oddech nie mógł się uspokoić.  Przerażający sen, dawał się we znaki. Był tak realny, jakby wydarzenia te miały miejsce na prawdę. Tak cholernie się bałam. Otarłam ręką kropelki potu, jakie pojawiły się na moim czole i opadłam z powrotem na łóżko. Jeśli wizja z dzieciństwa się spełniła, może sen też będzie miał miejsce w realnym świecie ? Przyłożyłam dłoń do serca i czułam jak pompuje krew. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Jakby coś odebrało mi normalne myślenie. Zamknęłam oczy i...usłyszałam huk. Poderwałam się momentalnie i rozejrzałam po pokoju.
- Ona jest na dole...- szepnęłam sama do siebie i skierowałam w stronę schodów. Powoli zeszłam na dół i ujrzałam postać. Dziewczyna stała do mnie tyłem i oglądała jakieś zdjęcie, które stało na szafce. Podeszłam bliżej, ale gdy to zrobiłam podłoga zaskrzypiała i dziewczyna upuściła fotografię, która rozbiła się i z hukiem spadła na podłogę. To była Marit. Momentalnie odwróciła się z w moją stronę i rzuciła się do biegu.
- Kurwa mać ! - tylko tyle udało mi się usłyszeć z jej ust.
Stałam, jak sparaliżowana, nie mogąc się poruszyć. Marit wybiegła przez...okno. Znowu to samo. Czy to okno jest jakieś zaklęte ?
Byłam w kropce. Tak bardzo się nie bałam, nawet wtedy, gdy Mark chciał mnie zabić. Teraz czekałam tylko na najgorsze. Bo na tym Marit na pewno nie poprzestanie...

__________________________________________________________________________________

* Jak podoba się Wam kolejny wątek, związany z Marit ?



czwartek, 10 kwietnia 2014

25. Ktoś tu był...

Gdy obudziłam się drugiego dnia, myślałam, że umarłam. Chociaż zazwyczaj na religii ksiądz mówił, że wizja nieba jest całkowicie inna. Na pewno nie taka, jak było to w moich przypuszczeniach. Powoli otworzyłam oczy, po czym w dużo szybszym tempie je zamknęłam. Strumień światła, który mnie powitał był zabójczy. Odruchowo zasłoniłam dłonią oczy i głowę odchyliłam do tyłu. Dopiero po krótkiej chwili, dużo wolniej ponowiłam czynność, która wcześniej mi się nie udała. Poczułam, że głowa mi pęka. Nic nie mogłam sobie przypomnieć, miałam totalną pustkę. Dopiero, gdy do pokoju wszedł Harry, coś sobie przypomniałam.
- O Boże, co ja tu robię ? - zapytałam dość niewyraźnie, łapiąc się za głowę.
- Śpisz. - odpowiedział i słodko się uśmiechnął ukazując swoje dołeczki, które zawsze działają na mnie hipnotyzująco. Podparłam się na łokciach i dopiero wtedy zorientowałam się, że jestem w samym staniku. Po tym spostrzeżeniu moje policzki oblał gorący rumieniec i szybko naciągnęłam na siebie koc. Usłyszałam tylko śmiech Harr'ego.
- I co się śmiejesz ? - spytałam, patrząc na niego wymownie.
- Nic, tylko co to da, że się zakryjesz ? Już wczoraj Cię taką widziałem. - odpowiedział i znowu posłał mi uśmiech.
- Czy my...coś...no wiesz ? - niepewnie zaczęłam.
- Nie pamiętasz ? Byłaś taka niesamowita, kiedy...
- C..co ? - wydukałam, przerywając mu jego wypowiedź.

- No, byłaś cudowna, gdy myślałaś...że wzięliśmy ślub.
Zatkało mnie. Nie mogłam zrozumieć co ten chłopak do mnie mówi. Jak ślub ? Jaka cudowna ? Do cholery, przecież ja nic kompletnie nie pamiętałam. Równie dobrze, mogłam robić rzeczy, tak nieprzewidywale, których nigdy na trzeźwo, nie odważyłabym się wykonać.
- O czym Ty mówisz ? - zapytałam, mając szczerą nadzieję, że Styles żartuje.
- Gdy przenosiłem Cię z samochodu, myślałaś, że niosę Cię, do naszego domu. Żono moja. - chłopak puścił mi oczko, po raz kolejny pokazując szereg bielutkich zębów.
- O Boże...ja musiałam być zajebiście pijana. - podsumowałam, po czym wstałam i szybko założyłam koszulkę, którą dostrzegłam na stoliku.
- Bez tego, było Ci znacznie lepiej. - szepnął Hazza.
- Chcę się wykąpać. Teraz ! A potem mi wszystko opowiesz.
Harry zaprowadził mnie na górę, do łazienki. Podał mi czysty, żółty ręcznik i opuścił pomieszczenie, udając się do kuchni w celu zrobienia śniadania. Zamknęłam drzwi, sprawdzając dokładnie trzykrotnie, czy przypadkiem, jakimś cudem się nie otworzyły. Gdy miałam już pewność, że nikt nie wejdzie do środka, zdjęłam z siebie wszystkie ubrania i bieliznę, po czym weszłam do kabiny. Odkręciłam wodę, która spadała na mnie letnim strumieniem. Po kilku chwilach poczułam się lepiej. Jakby cała wczorajsza sytuacja nie miała miejsca, i po prostu wyparowała. Starałam się odtworzyć w pamięci wszystkie zdarzenia wczorajszego dnia. Z mojej " imprezy " pamiętałam wszystko jak przez mgłę. Kojarzyłam tylko tyle, że tańczyłam z jakimś kolesiem, a potem wiem, tyle, że pojawił się Harry i zabrał mnie z tamtąd. Nic więcej. Czarna dziura. Podsumowując wszystko, musiałam się nieźle upić, co nie jest w moim zwyczaju. Zazwyczaj to ja, byłam tą trzeźwą głową, która czuwała, nad tym, aby ludzie zbyt dużo nie pili. Teraz mnie nie miał kto pilnować. W myślach dziękowałam Harr'emu za to, że się pojawił. Może podpowiedziała mu to jakaś intuicja ? Nie wiem. W każdym razie dobrze, że się zjawił, akurat tam. Niestety to co gorsze pamiętałam dokładnie. W mojej głowie, nadal tłukła się kłótnia z Niall'em i słowa wypowiedziane przez Marit. Cały czas zastanawiałam się, nad sensem jej słów. Czy mówiła prawdę ? Czy Niall mnie okłamał ? A może zbyt pochopnie wyciągnęłam wnioski ? Teraz już wiem, co muszę zrobić. Wracam do domu i w jak najszybszym tempie muszę wyjaśnić całą zaistniałą sytuację z Horan'em. Nie mogę przecież dopuścić do tego, aby przez jakąś dziewczynę, rozpadło się to wszystko co nas łączy. A dobrze wiadomo, że dużo już przeszliśmy razem.
Po zakończonych rozmyślaniach opuściłam kabinę. Dokładnie wytarłam się ręcznikiem, włosy wysuszyłam suszarką, którą znalazłam w małej, białej szafeczce, po czym upięłam je w dość wysokiego kucyka . Założyłam ubrania, które miałam wczoraj i zeszłam na dół.
- Myślałem, że się utopiłaś. - powiedział Harry, kładąc na stół talerz z jajecznicą.
- Chciałbyś. - prychnęłam i usiadłam przy stoliku, na przeciwko niego.
Niemal w ciszy zaczęliśmy jeść śniadanie. Żadne z nas nie wiedziało, co powinno powiedzieć. Wiedziałam tylko tyle, że muszę mu podziękować, za to, że się zjawił.
- Dziękuję. - powiedziałam i spojrzałam mu w oczy.
- Polecam się na przyszłość.
- W ogóle skąd Ty się tam wziąłeś ? - spytałam, bo przecież na dobrą sprawę, nie wiedziałam, dlaczego akurat wtedy Styles się tam pojawił.
- No wiesz...często wpadam tam na wieczornego drinka. Musisz kiedyś go spróbować. Jest wyśmienity. - odpowiedział i delikatnie się uśmiechnął.
Pozostałą część śniadania spędzilismy w ciszy. Słychać było tylko przełykanie i stukot widelców. Wiedziałam, że muszę jeszcze o coś zapytać. Nie miałam jednak pewności, czy powinnam. Gdy posprzątaliśmy po zjedzonym posiłku, usiedliśmy w salonie i wtedy postanowiłam Go zagadać .
- Harry ?
- Słucham Cię.
- Czy Ty...no wiesz... - wydukałam.
- Wiem o wszystkim. Nialler dzwonił do mnie, także się orientuję w sytuacji. - powiedział i jakby nieco posmutniał.
- Czy Ty...ją znasz ? - zapytałam spoglądając na niego.
- No wiesz, razem z chłopakami chodziliśmy do szkoły, więc ją znam. To dość skomplikowane i trudne z Niall'em i Marit, ale...oni kiedyś byli ze sobą dość blisko.
- Jak blisko ? - zapytałam z nutką zawahania w głosie.
- Nie wiem. Oficjalnie nie byli nigdy parą...ale, nieoficjalnie kto wie. Krążyły wtedy różne plotki, ale...nie będę Ci tego opowiadał.
- A może ja chcę ?
- Ale ja nie mam, na to ochoty. Proszę Cie Layla nie naciskaj. - powiedział i spuścił głowę, nerwowo bawiąc się swoimi palcami. Teraz nie wiedziałam co mam, o tym sądzić. Dlaczego, on nie chce mi nic powiedzieć ? Kryje Niall'a ? A może kryje Marit ? Po nim niczego nie można było być pewnym. Raz mówił tak, innym razem się we wszystkim plątał. Trudno szło się w stu procentach dogadać z loczkiem, dlatego musiałam się sama wszystkiego dowiedzieć. Gdy jednak nie dam rady, będę zmuszona prosić Go o pomoc.
- Layla ? - usłyszałam jego cichy głos. - co teraz zrobisz ?
- Jak to co ? Jadę do domu. Muszę wszystko wyjaśnić. - wstałam z kanapy i skierowałam się w stronę drzwi.
- Ale on Cię przecież okłamał... - jego głos się załamał i smutnymi oczami spojrzał na mnie.
- Tego nie wiem. Muszę wszystko wyjaśnić. Harry zrozum...bez względu na wszystko, zależy mi na nim. - gdy wypowiedziałam te słowa Hazza gwałtownie wstał i odwrócił się do mnie tyłem. Coś mruknął pod nosem, po czym nic nie mówąc odprowadził mnie do drzwi. W jego oczach widziałam ból i rozczarowanie.
- Harry co się stało ? - spytałam.
- Nie ważne...nie zrozumiesz tego. - powiedział i przytulił mnie na pożegnanie. Uśmiechnęłam się do niego i opuściłam jego dom.
- Może mi też na Tobie cholernie zależy ? - powiedział Styles jednak tego już nie usłyszałam.

Szybko złapałam taksówkę, która przejżdżała akurat obok domu Harr'ego i zapłaciłam kierowcy. Kilkanaście minut później byłam już pod własnym domem. " Muszę z nim pogadać " - powtarzałam w myślach. Szybkim krokiem skierowałam się w stronę wejścia. Przekręciłam klucz i weszłam do środka.
- Niall ?! Musimy pogadać. Niall ?! - wołałam, jednak nikt mi nie odpowiadał.
Odłożyłam płaszcz na miejsce i zaglądnęłam do kuchni. Nikogo nie było. W mieszkaniu było cicho jak nigdy. Serce zaczęło mi szybciej bić. Słyszałam jak w przyśpieszonym tempie pompuje krew. Weszłam do salonu i stanęłam jak wryta. Pod oknem na ziemi, leżała rozbita doniczka, w której jeszcze wczoraj znajdowała się mała paprotka. Teraz i roślina i ziemia leżały na ziemi.
- Ktoś tu był...- szepnęłam i opadłam na kanapę.

___________________________________________________________________________________

* Jak myślicie, gdzie jest Niall i kto był w domu Layli ?

* Czy Harry wreszcie powie Layli co do niej czuje ?



poniedziałek, 7 kwietnia 2014

24. Ty jesteś pijana ?

Biegłam, ile tylko miałam sił w nogach. Wiedziałam tylko jedno : nie mogę wrócić do Niall'a, nie mogę mu już zaufać. Nie po tym co mi zrobił. Zrezygnowana i zatrzymana przez kłócie w lewym boku usiadłam na jednej z ławek w parku. Nie mogłam zrozumieć dlaczego Niall mnie oszukał. Tak bezczelnie kłamał i nie mówił prawdy, a ja jak głupia, naiwnie wierzyłam, że jest takim idealnym chłopakiem bez wad. Dlaczego nie posłuchałam Harr'ego ? Od samego początku wiedziałam, że loczek musiał mówić prawdę. Robił to bowiem, z takim przekonaniem, iż nie było możliwości, by kłamał. Podkurczyłam nogi pod brodę i głowę ukryłem między kolanami. Nie interesowało mnie, że zapewne każda osoba która obok mnie przechodziła wpatrywała się we mnie, jak w intruza. Bo co oni mogą wiedzieć o moim pokręconym życiu. Doszłam do kolejnego wniosku : życie wszystkich, mimo, że z problemami, zawsze jakoś sie układa, tylko na mnie ciągle, bez ustanku spadają wszystkie nieszczęścia, tego beznadziejnego świata. Każdemu udaje się wybrnąć z opresji, ale nie mnie. Jak nie jedne nieszczęścia, to drugie i tak w kółko. Cholerne błędne koło. Nie wiedziałam co powinnam zrobić.
- Wszystko dobrze ? - usłyszałam nad sobą czyjś głos. Instynktowanie podniosłam głowę i zobaczyłam nad sobą młodego chłopaka. Średniego wzrostu, dobrze zbudowany brunet, ubrany w czerwoną kraciastką koszulę i rurki, podwinięte powyżej kostek.
- Nie. Już od dłuższego czasu wszystko się wali. - powiedziałam, po czym z powrotem opuściłam głowę. Po moim policzku spłynęła jedna, wielka łza. Nie chciałam już płakać. W moim życiu wystarczy już łez. Ponad stan wypłakałam ich podczas kilkakrotnych wizyt w szpitalu i teraz muszę wziąć się w garść. Ku mojemu zdziwieniu chłopak usiadł na ławce obok mnie. Uniosłam głowę jeszcze raz i pytająco spojrzałam na bruneta.
- Czasem dobrze jest z kimś posiedzieć i pomilczeć. - powiedział i delikatnie się uśmiechnął.
Sama nie wiedziałam co powinnam odpowiedzieć. Z jednej strony nie byłam teraz sama. Mogłam po prostu posiedzieć w towarzystwie kogoś i nic nie mówić.
- Co Ty robisz, kiedy cały świat Ci się wali ? - zapytałam i spojrzałam w jego brązowe tęczówki.
- Może to nie rozsądne, ale...idę do knajpy i piję. Jakoś żadne wyjście nie przychodzi mi wtedy do głowy.
- Dlaczego ja wcześniej na to nie wpadłam ? - skierowałam pytanie niby do niego, ale bardziej do samej siebie. Przecież alkohol to najlepsze wyjście z każdej sytuacji. Człowiek może się wyluzować i zapomnieć o otaczających i osaczających go kłopotach. Zwykła bezbarwna ciecz, a tak działa na ludzi. Gdy byłam mała nienawidziałam tego napoju. Każde imieniny, śluby, nawet pogrzeby kończyły się tak samo. Połowa ludzi pijana w trupa, błąkająca się po domu, rzygająca w łazience, albo po prostu śpiąca po kątach, lub pod stołami. Wtedy obiecywałam sobie, że nigdy w życiu nie wezmę wódki, ani żadnego świństwa do ust. Nawet nie będę tego wąchać, ani dotykać. Teraz jednak moje dziecięce myślenie bawi mnie. Przecież alkohol to nic złego. Jak ktoś kiedyś mądrze powiedział : Wszystko jest dla ludzi. Nawet to, co w nadmiarze szkodzi.
- Dzięki. - rzuciłam do chłopaka i poderwałam się z ławki. Nie czekając na żadną reakcję z jego strony skierowałam się w stronę najbliższej knajpy. Zorientowałam się, że najbliżej mam tam, gdzie zazwyczaj chodziliśmy razem z chłopakami. Nie miało dla mnie znaczenia gdzie, ważne, żeby do utraty pamięci. Szybkim krokiem, który przeradzał się w bieg zmierzałam do baru. Po upływie kilku chwil byłam już pod budynkiem. Przystanęłam przed wejściem i zawahałam się. Zaczęłam analizować wszystkie za i przeciw, mojego działania, ale przypominając sobie słowa, które usłyszałam do Marit, wiedziałam co mam zrobić. Pewnym i zdecydowanym krokiem weszłam do pomieszczenia. Przywitał mnie ostry zapach napoji alkoholowych i dym tytoniowy. Usiadłam przy barze, na wysokim krześle barowym.
- Co podać ? - zapytała młodziutka barmanka i szeroko się uśmiechnęła.
- Byle co. Ważne żeby mocne. - powiedziałam i smutno się uśmiechnęłam.
Chwilę później przede mną stał kieliszek z zielonkawą zawartością płynu. Jednym haustem wypiłam zawartość i mocno się skrzywiłam.
- Mocne cholerstwo, jeszcze sok pomarańczowy poproszą. - dodałam do dziewczyny.
Co to jest jeden kieliszek ? Kilkakrotnie ponowiłam moje zamówienie i od bardzo mocnego płynu, zaczęło mi wirować przed oczami i kręcić się w głowie.
- Co się dzieje ? - zapytała barmanka - niech zgadnę chłopak ?
- Skąd wiedziałaś ? To, aż tak oczywiste ? - spytałam i poprzez alkohol, który buzował w moich żyłam głupio się uśmiechnęłam.
- Zazwyczaj laski piją, przez facetów. Zostawił Cię ?
- Gorzej. Miał inną na boku. Kurwa jak ja mogłam tego nie zauważyć ?! Niezłą idotką muszę być.
- Przestań. Kto tego nie przechodził ? Statystycznie co piąta dziewczyna, nie wie, że jej partner ma jeszcze jedną. Nic się nie martw. - powiedziała i zapełniła kieliszek alkoholem, który równie szybko jak pozostałe rozszedł się po moim organiźmie.
- Może zatańczymy ? - zapytał przystojny blondyn, który nagle wyrósł obok mnie.
- Nie wiem, czy dam rady. - powiedziałam zarzucając ręce za jego szyje. Akurat leciała wolna muzyka, dlatego chłopak objął mnie mocno w talii i umieścił swoją głowę , na moim przedramieniu. Pachniał, tak cudownie, a alkohol we krwi sprawiał, że zaczynałam tracić zmysły.
- Seksowna jesteś . - szepnął chłopak i delikatnie pocałował moją szyję. Wydałam z siebe tylko cichy pomruk i sama do siebie się uśmiechnęłam. Po chwili dłonie chłopaka, przeniosły się na mój tyłek. Poprzez dużą zawartość zielonkawego płynu w organiźmie podobało mi się to. Gdybym była trzeźwa na pewno spoliczkowałabym tego kolesia, za to, że w tak bezczelnny sposób się do mnie dobiera. Stop ! Gdybym trzeźwo myślała, w ogóle bym tu nie przyszła i nie wypiłabym tyle tego cholerstwa. Blondyn mocniej zacisnął swoje ręcę, a ja odchyliłam głowę, patrząc mu w oczy.
- Chyba pijana jestem. - szepnęłam.
- Nie jest źle. Ale zawsze może być Ci jeszcze lepiej słońce. - powiedział i usiósł mnie lekko do góry. Oplotłam go nogami i tkwiłam w powietrzu podtrzymywana przed jego ręcę, które coraz mocniej ściskały moje dolne partie. Zeskoczyłam z niego, po krótkiej chwili, bo zakręciło mi się w głowie. Chłopak przytrzymał mnie przy sobie i zaczął całowac po szyji.
- Ej, ej kolego, zostaw ją ! - usłyszałam czyjś głos, a po chwili ktoś odciągnął mnie od blondyna i skierował w stronę baru.
- A kim Ty...Harry ? - zapytałam i rzuciłam mu się na szyję.
- Jezu Layla...Ty jesteś pijana ? - zapytał Hazza i uśmiechnął sie.
- Ja ? Chyba Ty . - powiedziałam i zaczęłam się śmiać jak idiotka. Harry zapłacił barmance należytą kwotę, za moje picie, i złapał mnie w talii.
- Chodź głuptasie . - szepnął mi do ucha.
- Jedziemy na randkę ? - spytałam. - nareszcie. Nie mogłeś się pospieszyć ?
- Przepraszam, zawsze stał między nami Niall. - powiedział Styles i wprowadził mnie do samochodu. Za wiele nie pamiętam z tej drogi, bo zasnęłam. Obudziłam się dopiero na rękach u Hazzy, gdy wnosił mnie do domu.
- My już wzięliśmy ślub ? - zapytałam zdziwona, przypominając sobie sceny na filmach, kiedy to pan młody, przenosi żone przez próg ich nowego domu.
- Tak Layla, nie pamiętasz ? - usłyszałam śmiech Hazzy, który wydawał mi się być bardzo głośny.
Loczek położył mnie na kanapie i przykrył kocem. Powoli odpływałam do krainy Morfeusza, nie mogąc zapanować nad podstawowymi impulsami. Harry usiadł na krześle obok kanapy i spojrzał w moje oczy.
- Nie martw się. Gadałem przez telefon z Niall'em. On zachował się jak dupek.
- Bo to dupek jest. - wydukałam. - to już jest koniec...
- To jest początek. Nasz nowy początek...  - szepnął Harry i pocałował mnie w czubek głowy...

___________________________________________________________________________________

* Czy Harr'emu uda się zdobyć Laylę ?



czwartek, 3 kwietnia 2014

23. Nie chcę Cię znać, rozumiesz ?!

- Że niby kim Ty jesteś ? - wybełkotałam, nie mogąc opanować rozczarowania.
- No może nie tak, ale...mogę wejść do środka ? - zapytała dziewczyna i sztucznie się do mnie uśmiechnęła, po czym puściła oczko w kierunku Niall'a. On jednak posłał mi spojrzenie typu " Nie wiem o co jej chodzi " i bezradnie wzruszył ramionami. Drżącymi rękami otwarłam drzwi i wpadłam do środka. Dziewczyna razem z Niall'em weszli do salonu i od razu zajęli miejse na kanapch, ustawionych na przeciw siebie. Usiadłam obok mojego chłopaka i spojrzałam w stronę nieznajomej.
- Jestem Marit. - powiedziała brunetka i wyciągnęła do mnie dłoń.
- Bierz te ręce i gadaj kim Ty jesteś do cholery. - fuknęłam i z pogardą spojrzałam w jej błękitne oczy.
- Tak jak powiedziałam, jestem dziewczyną Niall'a.
- Ona kłamie ! - oburzył się Niall i nerwowo wstał.
- A to on Ci nie powiedział o nas ? Może nie jesteśmy już parą, ale dobrze wiem, że Nialluś czuje dokładnie to samo co ja. Nadal nam na sobie zależy. - powiedziała Marit i słodko uśmiechnęła się do Horana.
Byłam oszołomiona. To pewnie ta dziewczyna wydzwaniała do niego, przez cały dzisiejszy dzień. To pewnie dla niej wymykał się ze swojego jeszcze mieszkania. To przez nią odwoływał, albo przekładał nasze spotkania. " Harry miał rację " - pomyślałam. Chłopak, którego uważałam za najważniejszą osobę w moim życiu, okazał się kłamcą, mającym przede mną takie tajemnice.
- To Ty do niego wydzwaniałaś cały dzień ? - spytałam.
- Dzisiaj ? Nie. Dopiero dwie godziny wcześniej przyleciałam z Irladnii.- wyznała brunetka.
- To masz jeszcze jakieś sekrety przede mną ?! - krzyknęłam na blondyna i odruchowo wstałam.
- Ona kłamie ! Nie rozumiesz tego ? Byliśmy kiedyś, że tak powiem przyjaciółmi...ale to było wieki temu...
- Jakie tam wieki ? - westchnęła Marit - to było rok, cztery miesiące i kilka dni temu, jak się rozstaliśmy...ale dobrze wiemy, że cały czas za sobą tęskniliśmy. Jak inaczej wytłumaczysz Niallusiu te spotkania ? - dziewczyna zatrzepotała długimi rzęsami i wydęła usta, pomalowane różową szminką w naszym kierunku.
- Jakie kurwa spotkania ?! - krzyknął zdenerwowany Niall.
- On zawsze taki brutalny . - szepnęła dziewczyna i wymowanie zrobiła w powietrzu ruch dłonią, ukazujący pazurki pantery. Na moim policzku pojawiła się łza. Potem druga...trzecia...i czwarta.
- Oj nie becz, jakoś się podzielimy. - skwitowała.
- Layla, ja Cię kocham. To jakaś pomyłka, przecież wiesz. - załamanym głosem tłumaczył Niall.
- Jaka pomyłka ? Aż taką idiotką nie jestem. - powiedziałam i skierowałam się do wyjścia. W drodze złapałam płaszcz i już miałam otwierać drzwi, gdy Horan złapał mnie za ramię.
- Nie idź. Jakoś to musimy wyjaśnić. - błagalnym tonem mówił Nialler.
- Ej Nialluś chodź tutaj. Musisz mi się pomóc pozbierać po aresztowaniu ojca. Ja nigdy go tak nie nazywałam, zawsze po imieniu, także ten...no jakoś mi źle bez Mark'a.
Gdy usłyszałam imię jakie wypowiedziała Marit coś zabolało mnie w okolicy serca. Odwróciłam się na pięcie, szarpnęłam ramię, odepchnęłam Niall'a i wróciłam do salonu.
- Coś Ty powiedziała ? - zapytałam ostrym tonem.
- Ale, że kiedy kochaniutka ?
- Przed chwilą. Mark ? To Twój ojciec ?
- Ile to Mark'ów jest na świecie. On nic nie zrobił, to było tylko porwanie, pobicie i te sprawy. - machnęła ręką dziewczyna, a mi cały świat znów zawalił się do góry nogami. Zamknęłam oczy, wzięłam głęboki wdech i wracając do przedpokoju szarpnęłam klamkę i wybiegłam na zewnątrz. Momentalnie za mną wybiegł Horan.
- Layla ?! Layla ?! Czekaj.
- Chcesz jeszcze mi coś powiedzieć ? - mówiłam dławiąc się łzami. - okłamałeś mnie.
- Nic nie wiedziałem, że Mark to jej ojciec. Przysięgam.
- Nie wierzę Ci ! Nie wierzę słyszysz ?! Znałeś ją, więc jak mogłeś nie wiedzieć kim jest jej ojciec ?!
- Layla, przysięgam.
- Nic nie mów ! - krzyczałam - Nie chcę Cię znać rozumiesz ?! To koniec ! - krzyknęłam i zaczęłam biec. Horan znów znalazł się obok mnie i złapał za lewy nadgarstek. W tej chwili mało myśląc, odwróciłam się na pięcie i z całej siły uderzyłam go w policzek. Nialler od razu złapał się w zaczerwienione miejsce, a na jego policzku pojawiła się łza. Nie zważając na to, skręciłam w uliczkę i z całych sił, jakie gromadziłam w nogach zaczęłam uciekać przed siebie.

* Niall *

Stałem przed domem jak sparaliżowany. To co stało się w ciągu ostatnich minut nadal do mnie nie docierało. Szybko się pozbierałem i wróciłem do domu. Mocno trzasnąłem drzwiami i zająłem miejsce na kanapie na przeciwko Marit. Dziewczyna siedziała z nogą założoną na drugą oglądając swoje pomarańczowe paznokcie. Miałem ochotę ją rozszarpać, ale nie mogłem.
- Co Ty kurwa mać wyprawiasz ?! - krzyknąłem.
- Jak to co ? Stęskniłam się za Tobą Nialluś.
- Możesz tak przestać do mnie mówić ?!
- Kiedyś Ci się podobało i nie marudziłeś . - westchnęła brunetka i szeroko się uśmiechnęła.
- Po cholerę takie brednie opowiadasz ? Jakie kurwa spotkania ? Od ponad roku z Tobą nie gadałem, nie pisałem, nie mówić, o tym, że w ogóle Cię nie widziałem. Nigdzie !
- No jakoś musiałam uzasadnić swoje przyjście. A w ogóle to Ci się należało. - fuknęła i zrobiła obrażoną minę.
- Możesz przestać kręcić ? Mark to jest Twój ojciec ?! Co Ty bredzisz idiotko ?
- Dlatego nigdy Ci nie mówiłam, że on jest moim ojcem. Wszystkie sprawy, które załatwiłeś dla mnie i mojego wspólnika, załatwiałeś dla mnie i Mark'a. On był moim wspólnikiem. I to Ty jesteś idiotą.
- Okłamałaś mnie ! Layla myśli, że...
- Chuj mnie obchodzi co ona myśli. Teraz wreszcie będę się mogła zemścić na Was obojgu. Mark'owi się siłą nie udało, to ja zadziałam Waszą psychiką. Oboje zapamiętacie mnie na długo ! - krzyknęła, po czym złapała swoją torbę i tak po prostu wyszła.
W tym momencie nienawidziłem siebie za to, co robiłem kilka lat wcześniej. Jak mogłem być taki głupi i tak łatwo ulegać namowom Marit i jej wspólnika ? Nie miałem bladego pojęcia, że był nim sam Mark. Jak mogłem się nie zorientować ? Jak mogłem być kiedyś przyjacielem tej dziewczyny ? Teraz Layla...jeśli ona mi nie wybaczy, wszystko straci sens. Teraz byłem pewny jednego. Muszę wyznać Layli całą prawdę związaną z Marit i nie tylko...Gdybym był na jej miejscu, na pewno znienawidziłbym Niall'a James'a Horan'a...

___________________________________________________________________________________

* Jak dalej potoczą się losy Niall'a i Layli ?