środa, 26 lutego 2014

10. Help me

" Nic się nie bój śliczna. Mam wszystko zaplanowane. Już za kilka dni, oboje pożałujecie, tego, że się urodziliście..." - słowa wypowiedziane dzień wcześniej przez Mark'a nie dawały mi spokoju , aż do tej pory. Jak największa mara, koszmar błądziły po mojej głowie. Czułam się bezsilna. Dlaczego moje życie nie może być choć trochę mniej skomplikowane ? Nie dość, że już raz prawie straciłam Nialla, to teraz ten psychopata mi grozi. Gdyby to chodziło tylko o mnie, mogłabym być świadoma, że to moja wina. Ale Mark, chce ukarać także niczemu niewinnego Nialla. Nie mogłam zrozumieć tego faceta. Gdy myślałam, że wszystko będzie już dobrze, całe moje życie, znowu wywraca się do góry nogami. I to za sprawą mężczyzny, który prześladuje moją rodzinę, odkąd tylko sięgam pamięcią. W mojej przerażonej wyobraźni tworzyły się okrutne następstwa tej sytuacji. Mark i jego banda, napadają na Nialla, biją go do ostatnich sił, kopiął po głowie, potem robią to samo ze mną. Zamykają nas w przerażarjącej chacie, nie dają jeść ani pić, potem podpalają ów dom i żywcem giniemy w płomieniach. To tylko dwa z różnych wariantów jakie wytworzyły się w mojej głowie przez noc. Prawie nie zmrużyłam oka. Gdy podeszłam do lustra, cofnęło mnie o krok do tyłu. Wyglądałam koszmarnie. Potargane włosy, podkrążone oczy, wypieki na policzkach. Zorientowałam się, że obiacałam Zayn'owi pojawienie się na ich próbie. Przecież w takim stanie nigdzie nie pójdę. Szybko wyszłam z pokoju i skierowałam się do łazienki. Odkręciłam wodę, która spadała na mnie gorącymi strumieniami. A co jeśli utopią nas w ogromnym basenie ? Ostatnio widziałam taki przypadek na filmie kryminalnym. Kobieta naraziła się największej szajce w Nowym Jorku, dlatego, gdy ćwiczyła pływanie na basenie, dwóch mężczyzn podpłynęło do niej. Odcięli jej dopływ powietrza i podtapiali . Krótka chwila i kobieta już nie oddychała. Nikt o niczym nie wiedział, nikt nic nie słyszał. Przecież to takie proste. Słuchawka wypadła mi z ręki, a ja nie wiedziałam co się dzieje. Oczami wyobraźni już widziałam siebie w wielkim zbiorniku wody, topiona przez Mark'a. Przerażona zakończyłam kąpiel, wytarłam się dokładnie, po czym wysuszyłam włosy. Gorący nadmuch powietrza chyba mnie troche otrzeźwił, bo przestałam wyobrażać sobie najgorsze. Założyłam na siebie luźne ubrania i wychodząc z pokoju stanęłam jak wryta. 12.30 ? To niemożliwe. Jak mogłam kąpać się prawie dwie godziny ? Przecież to był tylko moment, chwila. Spojrzałam jeszcze raz na telefon, z myślą, że zegar źle chodzi. Ta sama godzina. Coś jest ze mną nie tak. Znowu się przestraszyłam. To nierealne, abym zasnęła pod prysznicem. " Przestań tyle myśleć " - powtórzyłam w myślach i otrzepując niewidoczny pyłek ze spodni zeszłam na dół. Czas spędziłam przed telewizorem. Nie byłam nawet głodna, co w moim przypadku jest bardzo dziwne. Tak bardzo bałam się o siebie i o Nialla, że teraz nic innego się nie liczyło. W telewizji leciały właśnie popołudniowe wiadomości. " Szaleniec zamordował nożem w brutalny sposób swoją matkę, żonę i pięcioletnią córeczkę ". Moje oczy od razu nabrały większych rozmiarów. " O Boże " - szepnęłam, po czym zgasiłam telewizor, a pilot rzuciłam przed siebie, tak , że teraz leżał na środku salonu.
- Layla, co Ty robisz ? - zapytała, widocznie zaniepokojona mama.
- Ja ? Nic. Przecież oglądam film, to znaczy...oglądałam...ale się skończył.
- Oj dziecko, dziecko...- pokręciła przecząco głową mama i wróciła do kuchni.
Przecież nie mogę powiedzieć jej o Mark'u. Ona i tak jest już wystarczająco chora i zmęczona, żeby jeszcze dokładać jej moich problemów. 
- Skarbie, idę na badania. Wrócę wieczorem.
- Dobrze mamuś. Uważaj na siebie.
Mama wyszła z domu. Mam dziewiętnaście lat, a bałam się zostać sama. Przerażający głos Mark'a ciagle dudnił w mojej głowie. Spojrzałam na zegarek. 13.30. Postanowiłam, że pójdę już powoli na próbę chłopaków. Trzy razy sprawdziłam, czy pozamykałam wszystkie okna i czy drzwi też sa dokładnie zamknięte. Spojrzałam na chodnik. Nikogo nie było. Przechodziła tylko jakaś staruszka i mała dziewczynka. Mark'a nie było. Uzmysłowiłam sobie, że mam na jego punkcie jakąś chorą obsesję. Teraz jestem w pełni przekonana, że ów twarz, którą widziłam w wizji dziewięć lat temu, to właśnie twarz Mark'a. Powolnym krokiem szłam chodnikiem. Aby nie docierały do mnie żadne odgłosy włożyłam w uszy słuchawki i dość głośno włączyłam muzykę. Nagle ktoś złapał mnie za ramię. Przerażona odwróciłam się i uderzyłam ów postać. Dopiero po chwili zobaczyłam, że to jakiś młody chłopak.
- O Boże, strasznie Cię przepraszam. - pomogłam mu wstać.
- Spoko, tylko Ci klucze wypadły. - podał mi klucze od domu, które musiałam dość kiepsko schować w kieszeni.
- Nic Ci nie jest ?
- Nie. Wszystko dobrze. Ale chyba Ty masz jakiś problem, skoro się tak bardzo boisz ?
- Tak, ale to nieważne...ja muszę iść. Przepraszam.- uśmiechnęłam się do bruneta i ruszyłam do salki, gdzie trenują chłopcy. Zrezygnowałam już ze słuchawek, aby znów nie popełnić jakiejś gafy. Kilka minut później byłam już na miejscu. Nie weszłam nawet do sali, a już słyszałam krzyk Harrego.
- Zayn, czy Ty kurwa zwariowałeś ? Jak Ty to śpiewasz ? Może by trzeba było trochę wyżej ?!
Zapowiada się bardzo ciekawie. Może chociaż teraz zapomnę, o tej całej przykrej sytuacji z Mark'iem.
-Hej.. - powiedziałam nieśmiało, a oczy chłopaków zwróciły się w moją stronę.
- Nareszcie... - szepnął Liam.
- Coś Ci się nie podoba ?! Może niech ona nauczy Was śpiewać, co ?! - krzyczał zdenerwowany Harry.
- Harry wyluzuj, bo ci żyłka pęknie. - powiedziałam i się uśmiechnęłam.
Nikt nic nie odpowiedział. Usiadłam z boku na kanapie. Harry zaczął swój wykład na temat tego, jak powinni śpiewać. Widać było, że żaden z nich nie ma ochoty na śpiewanie bez Nialla, pod dyktaturą Hazzy. Zayn co chwila posyłał mi błagalne spojrzenie , typu " Help me ". Styles włączył muzykę i zaczęli śpiewać Best Song Ever. Chwile później muzyka ucichła.
- Liam, pojebało Cię ? - zapytał Harry.
- O co Ci znowu chodzi Styles ? - spytał podenerwowany już Liam.
- Śpiewasz jak małe dziecko w przedszkolu...albo gorzej.
Liam rzucił mikrofon na kanapę i wkurzony usiadł obok mnie.
- I obraża się, jak gówno w trawie. - skwitował Harry.
- Layla, błagam Cię zrób coś, bo zwariuję. - powiedział błagalnym tonem Payne.
Podeszłam bliżej Harrego. Ten odwrócił się w moją stronę. Jego wzrok mówił wszystko. " Nie zbliżaj się do mnie, bo ugryzę ".
- Serio, to ma tak wyglądać ? - zapytałam.
- O co Ci chodzi ?
- Będziesz na nich krzyczał, złościł się i myślisz, że tym podbijecie świat ?
- Nie moja wina, że to takie same tchórze, jak ten Twój Niall.
- Mógłbyś sobie to darować. Nie widzisz tego, że oni nie chcą śpiewać ? Przecież możecie to robić amatorsko, a potem się zobaczy.
- Chuj z tym. Nie chcecie to nie. Może jakoś to przeżyję. Ale robię to tylko dla Ciebie Layla, bo wiem, że zależy Ci na naszej przyjaźni.
- No raczej. To teraz może byś ich przeprosił ?
- Ja ? Chyba oni mnie ! - powiedział i udał obrażonego. Skrzyżowałam ręcę na piersiach i znacząco chrząknęłam.
- No dobra, dobra. Przepraszam.
- Przyjęte. - powiedzieli chłopcy i wreszcie odetchnęli.
- Dzięki, jesteś wielka. - szepnął Liam, gdy usiadłam na kanapie.
- To teraz zaśpiewajcie mi coś. Ale spokojnie.
- Nie ma Niallera . - powiedział Harry i wzruszył ramionami.
Wtedy otworzyły się drzwi.
- Jestem. - do środka wpadł zdyszany blondyn. Przywitał się z chłopakami i pocałował mnie w policzek, po czym szeroko się uśmiechnął. Kątem oka dostrzegłam wzrok Harrego. Zdałam sobie sprawę, że on chyba na prawdę jest zazdrosny. Chłopcy stanęli na wyższym podeście i zaczęli śpiewać. Najpier Best Song Ever. Teraz Harry już się nie czepiał, że za cicho, niewyraźnie, za wysoko. Wyglądali jak na prawdziwym koncercie. Z mikrofonami i uśmiechem na twarzy. Brakowało tylko fanów. Chociaż...byłam ja. A to dobry początek. Później poprosiłam o coś bardziej romantycznego. Już chwilę potem usłyszałam You and I. Była to piosenka, którą niedawno Niall skończył pisać. Łezka zakręciła mi się w oku. To było takie piękne. Brakowało im tylko garniturów i róży w ręce. Byłam szczęśliwa, że udało mi się ich pogodzić.
- Może byśmy poszli wieczorem na imprezę ? - zapytał Louis.
- Genialny pomysł. - potwierdził Harry, na co wszyscy ochoczo przytaknęliśmy.
Niall zbliżył się do mnie i pocałował w usta.
- A no właśnie. Gratulacje gołąbeczki. - powiedział wesoło Liam.
- Ja od początku wiedziałem, że oni będą razem. - zawtórował Louis.
- A Ty co o tym sądzisz Harry ? - spytał Zayn.
Wszyscy zwróciliśmy na niego wzrok. Stał jakby zamyślony i nieobecny.
- Co ? Z czym ? Aaa....no to ten....szczęścia, czy coś... - powiedział, po czym jak gdyby nigdy nic oznajmił, żę musi już iść. Umówiliśmy się na wieczór. Niall ma po mnie przyjść o 20.00. Teraz odprowadzili mnie do domu i pożegnalismy się. Mamy jeszcze nie było. Muszę przyznać, że uspokoiłam się, po dzisiejszym popołudniu. Dzięki nim odetchnęłam z ulgą. Chwilę później dostałam sms-a. Wyświetliło mi się : Harry. Otworzyłam wiadomość. Treść sms-a zdziwiła mnie.
" Uważam, że Niall nie jest dla Ciebie. Nie wiesz o nim wszystkiego.... Poza tym są inni, bardziej odpowiedni dla Ciebie..."

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

_______________________________________

* Jak myślicie, czy Niall coś ukrywa przed Laylą, czy Harry kłamie ?





poniedziałek, 24 lutego 2014

9. Nie wydaje Ci się, że ktoś nas śledzi ?

W nocy nie mogłam w ogóle spać. Cały czas myślałam, o tym co powiedział mi Niall. Przez długie tygodnie zadręczałam się, iż myślałam, że Nialler nic do mnie nie czuje. A jeszcze kilka godzin wcześniej wyznał mi miłość. Czułam się najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Wreszcie ucieszyłam się z tego, że poszłam na przesłuchanie do X-Factora. Może nie przeszłam dalej, nie wygrałam pieniędzy, nie stałam się sławna, ale zyskałam coś o wiele cenniejszego. Nareszcie czułam się szczęśliwa i spełniona. Dręczyło mnie jednak co innego. To, że Niall odchodzi od zespołu. Nie chciałam tego. Nie chciałam marnować ich szansy, ale zdałam sobie sprawę, że go nie przekonam. Pochłonięta rozmyśleniami zasnęłam.
Rano zbudził mnie dźwięk telefonu. Zobaczyłam na wyświetlacz : Zayn. Przesunęłam palcem po ekranie, po czym usłyszałam głos mulata, z drugiej strony.
- Cześć Layla . Rozmawiałaś z Niallem ? Przekonałaś go ?
- Rozmawiałam, ale nie przekonałam go. Wiem czemu rezygnuje...- głos ugrzązł mi w gardle. Muszę im powiedzieć, że przeze mnie blondyn odchodzi.
- No dlaczego ?
- To nie rozmowa na telefon, spotkajmy się. Przyjedź do mnie za godzinę.
Pospiesznie wstałam z łóżka. Ubrałam czarne rurki i żółtą neonową koszulę w kratę, związałam włosy w kucyka i zeszłam na dół. Zastałam mamę siedząca na krześle, łykającą tabletki.
- Wszystko dobrze mamo ? - zapytałam zmartwiona.
- Ostatnio coraz gorzej się czuję. Skarbie, powoli tracę nadzieję, że znajdzie się dawca.
- Mamuś, wszystko będzie dobrze. Jak zawsze. - podeszłam do niej i mocno ją przytuliłam.
Zjadłam małe śniadanko i poinformowałam mamę, że będę mieć gościa.
- Niall ? - spytała i szeroko się uśmiechnęła.
- Nie, ale inny przystojniaczek. Nic się nie martw.
W tym momencie zadzwonił dzwonek. Zayn wpadł do domu, jak poparzony.
- Może wejdziesz na górę ?
- No okej.
Był jakby zaniepokojony i zdenerwowany. Wszedł do pokoju i rozłożył się na krześle. Wyjął telefon i wpatrywał się w wyświetlacz. Tkwił tak chwilę, po czym schował urządzenie do kieszeni i spojrzał w moim kierunku. Usiadłam na przeciwko niego i wzięłam głęboki oddech.
- No to słuchaj Zayn. Bo Nialler nie chce z wami jeździć na koncerty...przeze mnie...
- Co Ty wygadujesz ? Teraz Ciebie obarczył winą ? Harry miał rację : to tchórz.
- Przestań. Niall się we mnie zakochał. - brunet wybałuszył oczy i poruszył brwiami.
- Mmm coś nowego. Ale można się było tego spodziewać. Ładna jesteś.
- Taa... no i nie chce nigdzie wyjeźdżać, żeby mnie nie zostawiać. Proszę Was, musicie to zrozumieć.
- To teraz jasne. Nie mógł tak od razu ? Najwyżej będziemy grali tak sobie dla przyjemności...tylko...Harremu się to nie spodoba.
- Dlaczego ?
- Bo on się już napalił na te fanki i w ogóle..a poza tym...Layla, Ty się mu...no podobasz. - Zayn wzruszył ramionami, a mnie zamurowało.
- C...co ?
- Tak mówił...no ale, Ty chyba teraz będziesz z Niallem , więc nie ma problemu tak ?
- No, my jestesmy już...razem. - uśmiechnęłam się. Zayn poinformował mnie, że musi jechać, aby oznajmić wesołą nowinę chłopakom, dlatego dałam mu buziaka w policzek, a mulat opuścił mój dom.
Posiedziałam trochę na facebooku i zorientowałam się, że lada moment przyjdzie Niall. Umówiłam się z nim przecież na obiad. Zbiegłam na dół, a tam na kuchence obiad gotował się w najlepsze. Mama robiła pyszną sałatkę i nie pozwoliła mi sobie pomóc.
- Szykuj się kotku. - powiedziała i cmoknęła mnie w policzek.
Wróciłam na górę i zaczęłam szukać odpowiedniej kreacji. W końcu dokonałam wyboru. Miętowa, rozkloszowana sukienka leżała na mnie idealnie. Założyłam czarne szpilki, włosy wyprostowałam i zrobiłam delikatny makijaż. Przejrzałam się w lustrze i stwierdziłam, że wyglądałam świetnie. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Zbiegłam na dół i ujrzałam moją mamę w czerwonej, dość krótkiej sukience.
- Łaa, mamo, chcesz mi odbić chłopaka ?
- Nigdy skarbie. - uśmiechnęła się i otworzyła drzwi. Niall oczywiście pocałował ją w dłoń, a mnie cmoknął w policzek. Dopiero teraz zobaczyłam ja on wygląda. Zaparło mi dech w piersiach. Czarne rurki, biały T-shirt, czarna skórzana kurtka. " O matko, jakie ciacho " - powtórzyłam w myślach i uśmiechnęłam się.
- Wyglądasz nieziemsko. - szepnął mi do ucha, gdy mama poszła po talerze.
- Ty też . - pocałowałam go w policzek.
Obiad był bardzo smaczny. Niall pochłaniał go w gigantycznym tempie. Po skończonym posiłku, szeroko uśmiechnął się do mojej mamy.
- Jest pani niesamowita. To było genialne. - powiedział.
- Cieszę się, że Ci smakowało Niall.
- Pozwoli pani, że zabiorę Laylę na spacer ?
- Oczywiście.
Wstaliśmy od stołu. Blondyn pożegnał się z mamą i wyszedł na dwór.
- Skarbie. - szepnęła mama - on jest taki sam jak Twój tata. Idelany, miły, szarmancki. Cieszę się, że go poznałaś.
- Wiem mamo. - przytuliłam ją i wyszłam z domu. Niall już na mnie czekał. Złapał mnie za rękę, splatając nasze palce i ruszyliśmy ulicami Londynu. Oglądalismy budynki obok, których przechodzimy kilka razy dziennie. Dziś wyglądały one inaczej, jednak tylko nam się wydawało. Pierwszy raz szliśmy tędy razem. Szczęśliwi, we dwoje. Skręciliśmy w stronę parku. Usiedliśmy na jednej z ławeczek.
- Kusisz Layla. - szepnął mi w ucha, po czym pocałował w jego okolicach.
- Nie bardziej niż Ty. - zarzuciłam ręcę na jego szyję . Spojrzałam prosto w jego błękitne oczy i złożyłam pocałunek na jego ustach. On to odwzajemnił i nie zważając na przechodzących ludzi zaczęliśmy się całować. Dawno nie odczułam tego uczucia. Było cudownie. Przerwał nam telefon. Spojrzałam na wyświetlacz : Zayn. Znowu on. Odebrałam.
- Hej. Gadaj szybko, bo nie mam czasu. Z Niallem jestem.
- Tylko, żebym wujkiem nie został.
- Nie żartuje okej ? Za wcześnie na to, za młody jesteś. - zażartowałam. - o co chodzi ?
- Harry się wkurzył, reszta się ucieszyła. Styles kazał nam ćwiczyć bez Nialla i w ogóle lipa. Proszę Cię przyjdź jutro na naszą próbę, bo ja z nim zwariuję.
- Okej. Gdzie i o której ?
- W naszej sali, około 14.00. I dzięki wielkie. A teraz Wam nie przeszkadzam.
Schowałam telefon do kieszeni i oczywiście opowiedziałam o wszystkim Niallowi, bo był bardzo zaciekawiony. Gdy wracaliśmy, co chwilę się oglądałam za siebie.
- Co jest ? - zapytał w końcu Nialler.
- Nie wydaje Ci się, że ktoś nas śledzi ?
- Nie. Layla, nie denerwuj się, na pewno Ci się wydaje.
- Skoro tak uważasz.
Szliśmy ulicami przytuleni do siebie, jednak nie dawało mi to spokoju. Miałam wrażenie, że ktoś za nami idzie. Albo jestem przewrażliwiona, albo coś się dzieje. Dotarliśmy do domu. Horan mocno objął mnie w talii i przywarł do samochodu.
- Trzeba się pożegnać skarbie.
- To się żegnaj kotku.
Zbliżył się do mnie i delikatnie musnął moje usta. Potem jeszcze raz. Zbliżył swoją rękę do mojej twarzy i odgarnął włosy. Zaczął bardziej namiętnie wpijać się w moje usta. Wplotłam dłonie w jego włosy i mogłabym tkwić tak cały dzień, gdyby nie to, że blonyn musiał już jechać.
- To do zobaczenia ślicznotko. - szepnął do mi do ucha, po czym delikatnie je przygryzł. Przeszedł mnie chłodny dreszcz. Nialler wsiadł do samochodu, pomachał i odjechał. Stałam chwilę patrząc w drogę, gdy nagle ktoś się odezwał.
- Widzę, że blondynek wyzdrowiał.
Odwróciłam się na pięcie i ujrzałam Mark'a.
- Co Ty tu kurwa robisz ? - syknęłam zdenerwowana.
- Czuwam i obserwuję. Nie myśl sobie, że dam Wam spokój. Kiedyś załatwiłem Twojego ojca, a teraz załatwię Ciebie...i przy okazji tego lalusia.
- Nie masz prawa. Nie zbliżaj się do Nialla. - podeszłam do niego, w celu wymierzenia mu policzka, ale on był szybszy. Chwycił mnie za nadgarstki i mocno je ścisnął.
- Nic się nie bój śliczna. Mam wszystko zaplanowane. Już za kilka dni, oboje pożałujecie tego, że się urodziliście...

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

________________________________________
  
* Jak myślicie, co Mark, chce zrobić Niallowi i Layli ?

* Jak myślicie, czy Harry namiesza w związku Layli i Nialla ?





sobota, 22 lutego 2014

8. Niszczysz nasze marzenia

- Pytam się jeszcze raz, dlaczego nie chcesz ? - ze złością w głosie i nerwowo dociekał Zayn.
- Sorry stary, ale nie mogę. Tak już postanowiłem i koniec. - powiedział Niall, po czym wyszedł bez słowa do kuchni. Zayn chciał iść za nim, ale Liam go zatrzymał. Ja siedziałam wstrząśnięta na kanapie. Nie miałam pojęcia, czemu Horan rezygnuje ze śpiewania. Przecież każdy mówi, że mają ogromny potencjał i talent, a on chce to zaprzepaścić.
- Przecież bez niego ten zespół nie ma sensu . - odparł Zayn.
- Może ja z nim porozmawiam ? - zapytałam, na co odpowiedział mi entuzjazm chłopaków. Niepewnie wzięłam pustą miskę po chrupkach i ruszyłam w stronę kuchni. Zastałam Nialla siedzącego przy stole ze spuszczoną głową. Gdy usłyszał kroki, podniósł wzrok i utkwił go we mnie.
- Ja tylko przyniosłam miskę. - bąknęłam i włożyłam ją do zmywarki.
- Jasne...
- Niall posłuchaj - usiadłam na przeciwko niego przy stole -  macie ogromny talent. Potrafisz śpiewać jak mało kto, a chłopcy sobie bez Ciebie nie poradzą.
- Jak zawsze przesadzacie. Akurat z naszej piątki, najgorzej śpiewam, więc strata mała.
- Słyszysz to co mówisz ? Cały wasz zespół jest jednością. I Ty też nią jesteś. Wytłumacz mi dlaczego nie możesz, a dam Ci spokój.
- Bo ja...po prostu nie mogę i tyle. Nie rozumiesz tego ? Będę ciągle w trasie, raz w Nowym Jorku, za chwilę z Berlinie, Las Vegas. Ja tak nie potrafię żyć.
- Masz tu kogoś ? To dla jakiejś dziewczyny nie chcesz śpiewać ?
- Nie..To nie tak, po prostu...daj mi już spokój okej ? - Nialler wstał od stołu, chwilę się zawahał i wyszedł z pomieszczenia. Poszłam za nim i znów byliśmy w salonie. Nikt się nie odezwał. Zayn zdenerwowany siedział na kanapie i nawet nie zareagował, gdy weszliśmy do salonu.
- Mam nadzieję, że go przekonałaś. - zaczął Louis. Wzruszyłam ramionami, co było jednoznaczne. Nic już nie musiałam mówić. Każdy wiedział jaki był rezultat mojej rozmowy z blondynem.
- Ja już nie mam do Ciebie siły. - powiedział zrezygnowany Harry.
- O co wam do cholery chodzi ? O karierę ? O pieniądze ? O fanki ?
- Nie  po to startowaliśmy w X-Factorze, żeby odpuścić. Trzeba było to powiedzieć wcześniej, zanim poszliśmy na to przesłuchanie.
- Może w tedy jeszcze nie wiedziałem, że nie chcę śpiewać. To co stało się na ...dobra nieważne. Nie spiewam i koniec. Nie mam zamiaru nigdzie wyjeżdżać.
- Zróbcie coś , bo zaraz mu przywalę ! - krzyknął Harry i w ostatniej chwili Louis szarpnął go za koszulkę. Gdyby nie Lou, Hazza na pewno przywaliłby Horanowi. Nie mogłam pojąć tego co działo się w salonie. Niall odchodzi od zespołu, nikt nie jest w stanie go przekonać, Styles chce go pobić. Nie mieściło mi się to w głowie. Wyobrażałam sobie, że po wyjściu ze szpitala już wszystko będzie z górki, a teraz jest jeszcze gorzej. Po głowie ciągle chodziły mi myśli, czemu on rezygnuje. Może się zakochał ? Może przeżywa jakąś traumę ? Kryzys ? Nie wiem. Nie potrafiłam odpowiedzieć, na to pytanie. W salonie zapadła grobowa cisza. Nikt nie miał ochoty nic odpowiedzieć, kłócić się.
- Dobra pożartowaliśmy sobie, a teraz jedziemy i się pakujemy do Hiszpanii tak ? - zapytał Liam, który po raz pierwszy się odezwał.
- Powodzenia i trzymam za was kciuki. - powiedział Niall i wstał z kanapy. Harry podbiegł do niego, po czym złapał za koszulkę.
- Niszczysz nasze marzenia - wysyczał przez zęby.
- Zawsze tak najłatwiej powiedzieć. Bo jeśli nie będziesz sławny, nie znajdziesz dziewczyny. - odgryzł się Niall, a Harry zamachnął się i...byłby go uderzył, gdyby nie to, że w porę znalazłam się pomiędzy nimi.
- Przestańcie ! - krzyknęłam.
- Tchórz z Ciebie Niall. Nie myślałem, że kiedyś to powiem, ale żałuję, że wzięliśmy Cię , na to przesłuchanie. Wszystko zepsułeś.  - powiedział Harry. Mimo zdenerwowania, w jego oczach dostrzegłam ból i smutek. Wkurzony trzasnął drzwiami i wyszedł.
- Harry ma rację. Zniszczyłeś nasze marzenia, nasze plany, wszystko. - skwitował Zayn, i wściekły zrobił to co Styles.
Liam i Lou nie odezwali się, tylko wzruszając ramionami wyszli z ogromnej willi. Liam miał w oczach łzy. Zawsze wszystko przeżywał, a jego marzeniem było śpiewanie. Miał wspaniały głos, dlatego zabolały do słowa Niallera i jego rezygnacja. Zostałam tylko ja i Niall. Blondyn usiadł na kanapie i ukrył twarz w dłoniach. Siedziałam nieruchomo. Nie wiedziałam co zrobić, czy wyjść, czy może zostać. Horan podniósł głowę, a na jego policzku dostrzegłam wielką jak groch łzę.
- Wszystko zepsułem. - szepnął. Wstał i stanął pod oknem. Wplotłam ręce w swoje włosy i wzrok uniosłam na sufit. Co ja mam teraz zrobić ? Oni się pokłócili. Pierwszy raz od kąd ich znam pokłócili się. W tej sytuacji jestem bezsilna. Nie mogę nic zrobić, ale muszę jedno.
- Niall usiądź. Proszę Cię usiądź. - myślałam, że Horan zajmie miesjce na przeciwko mnie. Ten jednak siadł na kanapie obok mnie. Bardzo blisko. Przeszły mnie ciarki. Co ja robię ? Jestem nienormalna. Teraz znowu pierwsze co jest w mojej głowie, to zakochanie w Niallu. " Layla ogarnij się " powtórzyłam w myślach.
- Dlaczego rezygnujesz ?
- Czy Ty nigdy nie odpuszczasz ?
- Nigdy .Przecież jesteśmy przyjaciółmi, chyba możesz mi powiedzieć.
- Właśnie w tym jest problem.
- Słucham  ? - zapytałam bardzo zdziwiona.
- Dobra, chyba muszę Ci wszystko powiedzieć. Ale obiecaj mi jedno. Że ze względu na to, co Ty o tym myślisz, nie zerwiesz ze mną kontaktu. Proszę.
- No dobrze. - w moim głosie było jednak zawahanie. Nie wiedziałam, dlaczego on rezygnuje. Problem chyba tkwił, o wiele głębiej niż mi się wydawało.
- Bo ja wcześniej marzyłem o tym, aby występwać, dawać koncerty, wydawać płyty, ale , gdy na przesłuchanieu spotkałem Ciebie to..Od tej pory nie chcę.
- Co ? - pytałam z niedowierzaniem - więc to moja wina, tak ? Do tego zmierzasz ?
- Nie. Layla, kurde ja się zakochałem, rozumiesz ?
- W kim ?
- W Tobie.. - powiedział i spuścił głowę na dół.
- Co ? - znów zapytałam, o to samo.
- Gdy zobaczyłem Cię pierwszy raz, to pękłęm. Jesteś taka wyjątkowa i cudowna. Jeszcze ta wycieczka w góry. Gdy zobaczyłem jak Harry...niesie Cię na barkach, poczułem smutek. Byłem zły i poszedłem sam. Potem byłaś przy mnie w szpitalu. Ja się z dnia na dzień w Tobie zakochiwałem coraz bardziej.
- Ja...
- Wiem, wiem. Co taka dziewczyna by we mnie widziała. Nie chcę być w zespole, bo będę cały czas poza Londynem. A ja chcę być jak najbliżej Ciebie.
- Niall... - uśmiechnęłam się - wiesz co każdego dnia chciałam Ci powiedzieć w szpitalu ?
- Nie.
- To samo, co Ty powiedziałeś mi. Miałam mętlik w głowie, ale Twoje słodkie oczy nie dawały mi spokoju. - oboje uśmiechnęliśmy się.
Nastała dość niezręczna cisza. Niall przybliżył się do mnie. Delikatnie uniósł mój podbródek i złożył pocałunek na moich ustach. Poczułam się jak w niebie.
- Ja Cię kocham Layla.
- Ja Ciebie też, dlatego musisz występować razem z chłopakami. Nie chcę, żeby przeze mnie wasza przyjaźń się rozpadła. Nie chcę niszczyć waszych marzeń, rozumiesz ?
- Pewnie, ale ja nie chcę Cię zostawić. A z resztą polubiłem Twoją mamę i chcę się z nią spotkać.
- No wariat. Zamiast zaprosić mnie do kina, ten się chce z moją mamą spotkać.
W tej chwili dostałam sms-a. Na wyświetlaczu, wyświetliło się " Mamusia". Otworzyłam wiadomość.
" Zaproś Nialla na jutro na obiad. Chcę go lepiej poznać ".
Uśmiechnęłam się.
- Co jest ? - spytał blondyn.
- Wygląda na to, że miłość kwitnie. Moja mama zaprasza Cię na obiad.
- Ta kobieta jest nieziemska. - odpowiedział Niall i puścił oczko.
- Ale to nie zmienia faktu, że masz występować z chłopakami.
- Czyli chcesz, żebym na kilka miesięcy wyjechał ?
- Nie...ale...kurde , to jest takie skomplikowane.
- Jeśli powiem im prawdę zrozumieją. Nic się nie martw. A teraz odwiozę Cię do domu. - Jak powiedział, tak zrobił. Zawiózł mnie pod sam dom. Całą drogę rozmawialiśmy. Niall otworzył mi drzwiczki samochodu i zatrzymał.
- Czyli jeżeli ja Cię kocham, Ty mnie kochasz to...możemy być razem ?
- Siła dedukcji ? Oczywiście, że tak.
Niall przyparł mnie do samochodu i zachłannie pocałował.
- A może zawołać mamę ? - spytałam.
- Ty mi wystarczysz. - jeszcze raz mnie pocałował, po czym wsiadł do samochodu. Pomachał i odjechał. Weszłam do domu i zastałam tam szczęśliwą mamę.
- Co się stało ? - zapytałam.
- Co ? Gdzie ?
- Podglądałaś ? - spytałam i zmarszczyłam brwi.
- Nie...no może...troszeczkę...i co zgodził się na obiad ?
- Tak...i poprzedzając Twoje pytanie : całuje nieziemsko...




czwartek, 20 lutego 2014

7. On nie umrze prawda ?

Leżałam pod samochodem jak sparaliżowana. Nawet nie wiedziałam co się stało. Wtem z samochodu wybiegł chłopak. Rozpoznałam go od razu.
- Harry to Ty ? - zapytałam, bo nie byłam pewna, czy to nie przywidzenie.
- Layla, nic Ci się nie stało ? Ja...nie zauważyłem Cię.
- To moja wina. Nie wiem co się ze mną dzieje. Możemy pogadać ?
- Pewnie, chodź, tu jest kawiarenka, usiądziemy i porozmawiamy. - loczek objął mnie ramieniem i ruszyliśmy na drugą stronę ulicy. Kawiarenka była urządzona bardzo przyjemnie i nowocześnie. Jednak my wybraliśmy miejsce na balkonie, wśród krzewów. Szczerze mówiąc nigdy wcześniej tutaj nie byłam. Zamówiliśmy kawę mrożoną. Harry nic nie mówił. Siedział naprzeciwko mnie i głęboko spoglądał w moje oczy. Poczułam lekkie zawstydzenie. ale szybko to minęło.
- Mark był w szpitalu - powiedziałam niepewna reakcji Stylesa.
- Że co ? - zapytał mocno oszołomiony.
- Powiedział, że to on zabił mojego ojca. To on przeciął te kabelki. - poczułam, że za chwilę spłynie łza, dlatego zawzięłam się i zrobiłam wszystko, aby do tego nie dopuścić. Udało mi się. Wreszcie udało mi się powstrzymać płacz. Harry był zszokowany.
- I ten dupek ma jeszcze czelność przychodzić do Ciebie?! Normalnie zabiłbym gnoja.
- Harry przestań. Przecież oboje wiemy, że to i tak nic by nie dało. Jeśli tyle lat , policja nie poznała prawdy już tak się nie stanie. Ja się tylko boję, bo... - zawahałam się i głos ugrzązł mi w gardle.
- Czego się boisz ? - zapytał najdelikatniej jak mógł.
- Że Mark zrobi coś Niallowi, albo wam. Obroniliście mnie, a jego pobiłeś. Boję się, bo to mściwy człowiek.
- Obiecuję, że Tobie ani nam nic się nie stanie. Możesz mi zaufać.
Wypiliśmy pyszną kawę. Gdy wstawałam od stolika zakręciło mi się w głowie.
- Layla, co się dzieje ? - Harry od razu podbiegł do mnie i objął, abym się nie przewróciła.
- Słabo mi i coś mnie boli w klatce.
Chodź, jesteśmy przecież pod szpitalem. Hazza momentalnie zaprowadził mnie na izbe przyjęć. Lekarz dokładnie mnie zbadał, pielęgniarka pobrała krew na badania, zmierzyli mi ciśnienie i temperaturę.
- To tylko przemęczenie. - zdiagnozował lekarz. - musisz unikać stresów.
- Łatwo panu powiedzieć. - powiedziałam, delikatnie się uśmiechając.
Gdy lekarz powiedział, że nie widzi przeciw wskazań, skierowałam się do wyjścia. Miałam wracać do domu, bo Harry również pojechał, ale postanowiłam zajrzeć jeszcze do Nialla. To co zastałam w jego sali, znowu przyprawiło mnie o dreszcze. Wokół jego łóżka było chyba z trzech lekarzy i dwie pielęgniarki. Aparatura niemiłosiernie piszczała. Znam ten sygnał. To był odgłos, przy którym mój tata odszedł z tego świata. O Boże przeciez on umiera. Dopiero po chwili doszła do mnie ta przerażająca myśl. Rzuciłam się w stronę łóżka, a do oczu znowu napłynęły łzy.
- Co się dzieje ? Przeciez on umiera ! - krzyczałam na lekarzy, zaczynając się z nimi szarpać.
- Niech pani przestanie. Staramy się go ratować - również odkrzyknął jeden z lekarzy.
Wtedy główny z nich, prowadzący Horana podszedł do mnie. Polecił tylko lekarzom, aby wykonaywali podstawowe czynności i zabrał mnie na korytarz. Wyrywałam się mu, nie chciałam zostawić Nialla, ale on był silniejszy. Siłą wyciągnął mnie na korytarz.
- Co tam się dzieje ?! - krzyczałam, nie mogąc opanować drżenia.
- Mężczyzna, koło czterdziestki. Tylko tyle udało się zarejestrować pielęgniarce. Odłączył aparaturę Nialla, on nie mógł oddychać. Zaczął się dusić, ale nikogo przy nim nie było.
- Czy on już umarł ? - pytałam z twarzą zalaną łzami.
- Nie, jeszcze nie. Gdy przyszedłem do sali, on nie oddychał, ale po podwójnej defiblyracji udało nam się przywrócić jego oddech. Niall jest teraz bardzo słaby, dlatego proszę przygotować się na najgorsze.
-  On nie umrze prawda ?
- Staramy sie robić co w naszej mocy, ale nic nie mogę obiecać.
Rozpłakałam sie jak mała dziewczyna, której ktoś zabrał lizaka. Nie mogłam nic zrobić. Ruszyć się, powiedzieć cokolwiek. Stałam jak sparaliżowana. Zadzwoniłam do mamy. Powiedziała, że zaraz będzie. Faktycznie kilka minut później była w szpitalu. Opowiedziałam jej co się stało. Zabrała mnie do samochodu i zawiozła do domu. Widziałam smutek w jej oczach, ale nic więcej nie mogłam rozszyfrować. Nie powiedziałam jej, że to Mark, o włos nie zabił Nialla. W ogóle nie wspominałam jej, o tym, że go znowu spotkałam. Bałam się jej reakcji. W zasadzie tylko chłopcy wiedzą, że to był on. Tylko im opowiedziałam tę przerażającą historię, z mojego dzieciństwa. Teraz leżałam na łóżku. W ręce ściskałam fotografię Nialla, która nie wiem jakim cudem znalazła się w mojej torebce. Spojrzałam w jego błękitne oczy, przepełnione radością. Gdy ostatni raz widziałam go w szpitalu, takie nie były. Spoglądając w te oczy dostrzegłam tylko i wyłącznie smutek i ból. To uczucia, które targały Horanem. " Przecież on musi żyć " - podświadomie ten głos, nie dawał mi spokoju. Wiedziałam, że dla mnie to zrobi. Nie byłam gotowa, na to, aby znów przechodzić przez żałobę i ogromną pustkę. Na zdjęcie Nialla spadła jedna samotna łza. Tylko tyle. Nic więcej nie wypłynęło z moich oczu. Po krótkiej chwili zasnęłam. Przed oczami nadal jednak miałam zdjęcie tego uroczego blondyna. Nie liczyło się już nic. Tylko jego uśmiech, spojrzenie, przytulenie, obecność.

~ Chwile grozy już minęły. Nareszcie ! Dwa dni po tym tragicznym zdarzeniu Niall mógł samodzielnie oddychać. Poznawał ludzi, tak jak było to przed atakiem Mark'a. Gdy każdego dnia go odwiedzałam, on się uśmiechał. W jego oczach znowu zaczęłam dostrzegać chęć życia i szczęście. Kilka razy złapałam się na tym, że spoglądałam mu prosto w oczy, lecz po chwili orientowałam się, że on też na mnie patrzy. Wtedy robiło mi się głupio i odwracałam wzrok. Nie wiem dlaczego, tak właśnie robiłam. Przecież, ja się w nim zakochałam. Teraz wiem to już na pewno. Jednak Niall nie czuje tego co ja. Tak przypuszczam. To z tego powodu hamuję się i ograniczem do spojrzeń ukradkiem.
- Dlaczego to robisz ? - zapytał któregoś dnia Niall, gdy jak zawsze przyszłam go odwiedzić.
- Ale co takiego ?
- Od prawie dwóch tygodni jesteś tutaj codziennie. Każdego dnia marnujesz tu prawie dwie godziny, jak nie dłużej, na siedzenie przy mnie.
- Uwierz mi , to nie jest zmarnowany czas.
- Ale dlaczego to robisz ? Przecież nie powiesz, że podobam Ci sie taki przypięty do kroplówki i jeszcze kilka dni wcześniej umierający.
- No...pewnie, że nie. Jesteś moim przyjacielem i nie chcę, żebyś był tu sam. - powiedziałam, po czym złapałam go za dłoń i uśmiechnęłam się. Uśmiechnęłam się, mimo , że go okłamałam. Sama sobie wmawiam, że to tylko przyjaciel, a już dawno tak nie jest. Dlaczego ja to robię ? Przecież, gdybym powiedziała prawdę każdemu z nas byłoby łatwiej.

~ Nareszcie po upływie szesnastu długich dni Niall wyszedł ze szpitala. Byłam tak bardzo szczęśliwa. Oczywiście całą paczką przyjechaliśmy po Niallera do szpitala. I trzeba przyznać, że przez te dwa tygodnie bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Teraz stanowimy nieodłączną całość. Wszędzie jeździmy razem. Głównie przesiadywaliśmy u blondyna w szpitalu, ale nawet to było przyjemne. Niall wyszedł do nas wreszcie ubrany w co innego niż pidżamę. Czarne rurki, biała bluzeczka, na ramieniu szara bluza i full cap w ręce. Taki Niall własnie najbardziej mi się podoba.
- No, no, jaki stylowy Horan. Pidżamka się znudziła ? - zażartowałam.
- Nawet nie wiesz jak bardzo pidżama może być męcząca. Teraz będę spał bez niej. Mam jej dość.
- Oo Layla słyszysz ? Niall bez pidżamki, musisz wpaść do niego na noc. - powiedział Zayn, po czym znacząco poruszał brwiami.
- Zayn ! Bo Tobie też chyba przyda sie pobyt w szpitalu, co Ty na to ?
- Z Tobą - zawsze.
Zakończyliśmy rozmowę, bo schodziło już na niebezpieczne tematy. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu Nialla. Oczywiście blondyn zaprosił nad na herbatkę. Weszliśmy do domu i zaparło mi dech w piersiach. On miał taki wspaniały dom. Coś pięknego, tym bardziej, żę jeszcze nigdy wcześniej tu nie byłam. Udaliśmy sie oczywiście do salonu. Jednak zrezygnowałam z ogladania zdjęć jakie tam były i poszłam z Niallem zrobić herbaty. Gdy weszliśmy do kuchni mój wzrok utkwił w ogromnej lodówce. No wiadome, Nialler - głodomor. Zrobiliśmy herbatę, wsypaliśmy do misek chrupki, popcorn i chipsy. Wszystko ułożylismy na tacy i już chciałam wychodzić do salonu, ale Niall złapał mnie za rękę.
- Zaczekaj. Chciałem Ci podziękować, za to, że byłaś. - powiedział i szeroko się uśmiechnął.
- Przecież wiesz, że to sama przyjemność. Cieszę się, żę już z Tobą wszystko dobrze.
Zapadła dość niezręczna cisza. Nialler spoglądał na mnie takim wzrokiem, jakby chciał mnie pożreć. Zbliżył się do mnie i już myślałam, że mnie pocałuje, ale dostałam od niego buziaka w policzek. Było to jednak coś innego niż buziak na przywitanie. Było w tym uczucie. Jestem pewna.
- Dziękuję. - powiedział jeszcze raz, po czym zabraliśmy jedzenie i wróciliśmy do salonu. Zaczęliśmy oglądać film, gdy Louis wspomniał o X-Factorze.
- Zapomniałbym. Podobno mamy jechać do Hiszpani na jakiś koncert. No wiecie wygraliśmy tego X-Factora, więc się zaczyna.
- To super ! - krzyknął Harry - będą wywiady, zdjęcie, rozmowy., laseczki.
- Ty tylko o jednym. - skwitował go Liam.
- Bo...wiecie...ja muszę wam cos powiedzieć...- zaczął niepewnie Niall.
- O co chodzi ? - spytał Zayn.
- Ja się z tego wypisuję. - każdemu opadła szczęka.
- Co robisz ? - pytał z niedowierzaniem Zayn.
- Nie chcę być w One Direction. Nie mogę... Ciągłe wyjazdy...nie mogę tego zrobić. Przepraszam. - blondyn spuścił głowę na dół i ukrył ją w dłoniach.
 Byłam zszokowana, dlaczego odrzuca taką propozycję.
- Dlaczego ? - nie dawał mu spokoju Zayn.
Odpowiedziała mu tylko głucha cisza...




poniedziałek, 17 lutego 2014

6. On nic nie pamięta

Niall leżał na jedynym łóżku jakie znajdowało się w tym pokoju. Początkowo widziałam tylko postać chłopaka, wiedziałam, że ktoś tam leży, jednak Nialla nie dostrzegłam. Podeszłam bliżej i zamarłam. Moja dłoń powędrowała w stronę ust. Zakryłam je ręką, aby nie krzyknąć. Przeraziłam się. Niall całą głowę owiniętą miał białym bandażem, który przesiąknął czerwoną krwią. Jego oczy były spuchnięte, ale zamknięte. Na lewym policzku malował się duży siniak w odcieni fioletu, natomiast na drugim policzku dostrzegłam dużych rozmiarów plaster, który również był zakrwawiony. Do jego tosu poprzypinane było mnóstwo kabelków od dwóch aparatur, które czuwały nad blondynem. Jego klatka piersiowa była widocznie powiększona przez bandaże, które usztywniały połamane żebra. Złamana noga , z założonym już gipsem wisiała w powietrzu. Z moich oczu popłynęły łzy. Byłam przerażona. Gdyby nie to, że wiem, kto tu leży, nigdy w życiu nie powiedziałam, że to ten wesoły, niebieskooki blondyn, z którym kilka godzin temu chodziłam po górach. Usiadłam na krześle, obok jego łóżka, po czym wyciągnęłam chusteczkę. Nie mogłam doprowadzić do tego, żeby Nialler zobaczył jak płaczę. Nie mogłam opanować drżenia rąk. Coś wewnątrz mnie również mną szarpało. Ujęłam jego dłoń w swoją i wtedy otworzył oczy.
- Niall ? Tak bardzo się o Ciebie martwiłam. Jak się czujesz ? - zapytałam najdelikatniej jak mogłam, starając się nie uronić żadnej łzy.
- Kim Ty jesteś ? - zapytał blondyn, co jeszcze bardziej mnie zszokowało.
- Layla, nie pamiętasz ? Byliśmy razem w górach .
- W jakich górach ? Kiedy ?
- Dzisiaj. - starałam się mu jak najlepiej wytłumaczyć. Nie miałam pojęcia , że Nialler nic nie pamięta. Doktor mnie nie uprzedził.
- Nie byłem w żadnych górach. Kłamiesz. - chłopak tak jakby podniósł na mnie głos, ale musiało mi się to wydawać, bo on nie ma siły nawet, aby poruszyć ręką, a co dopiero krzyczeć. Wtedy do sali wszedł lekarz. Momentalnie poderwałam się z krzesła i podbiegłam do niego.
- Dlaczego on nic nie pamięta ? - zapytałam.
- Nie pamięta ? Jeszcze kilkanaście minut temu, wszystko było dobrze . Wystapiły komplikacje - krzyknął lekarz, po czym wybiegł z sali i wrócił chwile później z dwoma innymi lekarzami i pielęgniarką.
- Proszę wyjść . - rozkazała pielęgniarka.
- Nigdzie nie pójdę. Muszę tu być, muszę. Rozumie pani ?
- Dla jego dobra wyjdź. - polecił lekarz, po czym pielęgniarka odprowadziła mnie do drzwi.
Na mojej twarzy znów pojawiły się łzy. Wybiegłam na korytarz i osunęłam się pod ściną, naprzeciw chłopaków, którzy w dalszym ciągu siedzieli na krzesłach, obok sali Nialla.
- Co się stało ?- troskliwie, ale z przerażenie zapytał Liam, podbiegając do mnie i zajmując miejsce obok mnie.
- Nie wiem. On nic nie pamieta, zanim tam weszłam normalnie kontaktował. - mówiłam niewyraźnie przez łzy.
- O Boże...- wyrwało się Harremu.
- Jeśli on nie przeżyje, ja się zabiję. Przysięgam zabiję się ! - krzyczałam nie mogąc opanować roztrzęsienia.
- Przestań tak mówić ! - krzyknął Liam - wszystko będzie dobrze , rozumiesz. Pytam się rozumiesz ?
- Tak... - przytuliłam się do niego, a on pomógł mi wstać i posadził na krześle, pomiędzy Louisem a Harrym. Lekarze długo nie wychodzili z sali Horana. Słychać było tylko głos piszczącej aparatury. Nie mogłam wyobrazić sobie co będzie jak odejdzie. Przeciez już raz przeżywałam taką sytuację, gdy mój tata był w szpitalu po wypadku. Drugi raz nie zniose tego bólu, który rozrywa wszystko od środka. Podkurczyłam kolana pod brodę, po czym ukryłam twarz między nogami. Liczyłam krople łez, które spadały na podłogę. Po dziesięciu straciłam rachubę, bo słona ciecz kapała niemal strumieniem, bądź połączonymi łzami. Coś w środku zaczęło mnie boleć i kłóć. To chyba było serce. Tak bardzo bolała mnie już głowa i wszystkie wnętrzności od płaczu. Podniosłam głowę i dostrzegłam łzę błądzącą po twarzy Liama. To silny chłopak, ale bardzo wrażliwy. Trzymał się, bo tak wypadało, ale teraz on już nie wytrzymuje. Kilkanaście minut później z sali wyszli lekarze. Prowadzący jak zwykle podszedł do nas.
- Gdzie są jego rodzice ? - zapytał.
- Oni mieszkają w Irlandii. Niech pan tam nie dzwoni. Jego mama na słabe serce, nie wytrzyma tego bólu. - powiedział niemal jednym tchem Zayn.
- Dobrze nie zadzwonię. Chyba, że sytuacja się nie poprawi.
- Co z nim ? - zapytałam przez łzy.
- Dobrze nie jest. Doznał zaniku pamięci, pooperacyjnej. Rzadko, ale zdarza się to. Mamy tylko nadzieję, że pamięć powróci jak najszybciej, bo ogólnie dobrze nie jest.
- A jeśli pamięć nie wróci ? - spytałam, patrząc z nadzieją na lekarza.
- To wtedy będziemy się zastanawiać co dalej. - po tych słowach odwrócił się i poszedł wzdłuż korytarza.
- Cholerny lekarz ! - krzyknęłam - a jeśli potem nie będzie czasu ?
Odpowiedziała mi głucha cisza. Nikt nie był w stanie odpowiedzieć na moje pytanie. Nie rozumielismy jak poważne mogą być konsekwencje zaniku pamięci i świadkomości.
- Odwiozę Cie do domu. - powiedział Liam.
- Nie jadę nigdzie. Rozumiesz ? Zostanę tu póki on mnie nie pozna , rozumiesz do cholery ?!
- Jesli zobaczy Cię w tym stanie, przerazi się. Wygladasz jak wrak człowieka. Umyjesz się, zjesz coś i znowu przyjedziesz. 
- To dobry pomysł. - poparł go Harry. - wszyscy musimy odpocząć, bo to Niallowi nie pomoże.
- Dobrze, ale jutro znowu tu przyjedziemy dobrze ? - zapytałam ocierając łzę.
- Jak najbardziej - powiedział Louis, po czym otoczył mnie ramieniem i wyszliśmy ze szpitala. Usiadłam na przodzie obok Liama, który odwiózł mnie do domu, potem odstawił chłopaków i samochód pod mieszkanie blondyna , a następnie sam wrócił do siebie. 
- Layla, kochanie - przywitała mnie mama. - co z Niallem ?
- Zrób mi herbaty, wezmę prysznic i Ci wszystko opowiem.- po tych słowach powlokłam się na górę, wzięłam czyste ubranie i poszłam pod prysznic. Woda była taka gorąca. Omyłam całe ciało, a następnie całą twarz. Od razu poczułam ulgę i świeżość. Po kąpieli założyłam luźe dresy i podkoszulek,  po czym wróciłan na dół. Herbata z cytryną czekała na stole, a mama siedziała wygodnie na krześle delikatnie się uśmiechając.
- Wygladasz dużo lepiej. - powiedziała.
Pijąc herbatę opowiedziałam jej całą historię. Mama była zaskoczona. Chyba nie myślała, że z Niallem jest aż tak źle.
- Ale wiesz, że wszystko będzie dobrze ? - zapytała
- Wiem mamo. Słyszałam to już chyba sto razy dzisiaj.
- Kochanie wiem jedno. Jak tak go obserwowałam, gdy tu był, to zauważyłam, że mu się podobasz. Patrzył na Ciebie z miłością. I teraz ma dla kogo walczyć. Musi żyć dla Ciebie.
- Kiedyś gdzieś słyszałam, że chory podświadomie też o tym wie.
- I dlatego będzie żył dla Ciebie skarbie.
Słowa mamy podziałały na mnie . Wiedziałam, że musi być dobrze. Przytuliłam ją mocno, a potem poszłam już tylko na górę i momentalnie zasnęłam.

~ Niall leżał w szpitalu już tydzień. Byłam tak bardzo wdzięczna Bogu i losowi, że wróciła mu pamięć i jego stan poprawiał się z dnia na dzień.
- Hej Niall. - powiedziałam, gdy znów go odwiedziłam.
- Czy wy wszyscy powariowaliście ? Nie mam nawet pół godziny wolnego czasu. Cały czas jesteś albo Ty, albo Zayn, Louis, Liam, albo jeszcze Harry. Ludzie wy nie macie swojego życia ?
- Częścią naszego życia jest przyjaciel. Ty Niallerku, jesteś naszym przyjacielem. Jak tam ?
- Dobrze, tylko wnerwiają mnie te kabelki. Nie wiesz po co to ?
- Niall jakby ci je odłączyli, to byś nie oddychał. Musisz być silny. Jeszcze kilka dni i będziesz mógł stąd wyjśc. Nic się nie martw.
Spędziłam u niego kolejne dwie godziny. Gdy blondyn był już zmęczony, a oczy mu się zamykały, pożegnałam się z nim i opuściłam jego salę. Gdy weszłam na korytarz stanęłam jak wryta. Przed salę zobaczyłam ...Marka.
- Co Ty tu do cholery robisz ? - spytałam bardzo zaniepokojona.
- Cześć ślicznotko. Przyszedłem coś Ci powiedzieć.
- Co kurwa ? Skąd wiesz, że tu jestesm ?
- Jaka Ty nerwowa. Wiem, o wiele więcej niż Ci się wydaje.  Chciałem ci powiedzieć, że ten wypadek z Twoim tatą, to zemsta.
- Co Ty wygadujesz ? Przecież to był jego błąd ?
- A bo policja się na tym zna. To ja przeciąłem te gówniane kabelki w jego aucie. Zabiłem go. - powiedział i zaczął się śmiać.
- Nienawidzę Cię gnoju. Zginiesz w pace ! - krzyknęłam, po czym uderzyłam go z całej siły w twarz i wybiegłam ze szpitala. Po mojej twarzy popłynęła łza. Juz dawno wiedziałam, że on był w to zamieszany, ale teraz miałam już pewność. Przed oczami zrobiło mi się ciemno. Zaraz za mną usłyszałam ostry pisk opon i hamowanie samochodu. Pod wpływem przerażenia upadłam na ziemię tuż przed samochodem...


CZYTASZ  - KOMENTUJESZ


niedziela, 16 lutego 2014

5. To moja wina

- Layla. Boże co się stało ? - pytał niemal krzykiem Liam widząc jak osuwam się na ziemię z oczami przepełnionymi łzami, które i tak wylewały się już litrami.
- Kto do Ciebie dzwonił ? - pytał troskliwie Louis.
- Niall...
- Niall ? To chyba dobrze, tak się o niego martwiłaś. Kiedy wróci ze spaceru ? - dopytywał niczego nieświadomy Harry.
- On już nie wróci... nie teraz ...- nie mogłam wypowiedzieć zwykłych słów, przez łzy, które jak oszalałe cisnęły się do moich oczu i zalewały niemalże całą twarz.
- Co Ty mówisz Layla ? - z niedowierzaniem krzyczał Zayn, potrząsając mną.
- Zostaw ją - krzyknął Liam. - chodź, usiądź sobie, Lou daj jej jakieś tabletki uspokajające.
- Nie chcę żadnych tabletek. - wyrwałam się Liamowi i pobiegłam na górę, w celu spakowania swoich rzeczy. Chłopcy od razu udali się za mną w kierunku pokoju. Gdy tylko weszli Liam podszedł do mnie i czule przytulił. Tego było mi teraz własnie najbardziej potrzeba. Czułości i bliskości. Chłopak szepnął mi do ucha " Powiedz co się stało, ale spokojnie ".
- Dzwonił jakiś lekarz...powiedział, że Niall miał ....wypa...wypadek. - z moich oczu kolejnym strumieniem popłynęła  dawka słonej cieczy.
- Jak to wypadek ?! - pytał Harry - przecież on poszedł w góry.
- Nie zauważyłeś do cholery tej wichury ? Szedł stokiem i jakaś lawina wiatru spowodowała, że on...spadł. Spadł w przepaść. Jakaś kobieta go znalazła, prawie nieżywego. On ma operację... Pakujcie się wracamy. Szybo. - wydałam polecenia chłopakom, po czym zabrałam torebkę i zeszłam na dół.
- Będzie dobrze - powiedział Harry i przytulił mnie, jednak wyrwałam mu się. Louis usiadł za kierownicą i z opanowaniem naciskał pedał gazu. Teraz siedząc w tym aucie uzmysłowiłam sobie jedną rzecz. Że, to Nialler jest tym chłopakiem, w którym się zakochałam. Wiedziałam to już wtedy, gdy wyszłam na dwór, zastanawiając się gdzie on jest. Wiedziałam, że nie mogę go stracić. Nie teraz, kiedy dopiero go poznaję. Nie w takich okolicznościach. " Niall nie rób mi tego "  - powtarzałam w myślach jak jakiś wiersz czy modlitwę.
- Nie możesz szybciej do cholery ? - krzyczałam na niczemu niewinnego Louisa.
- Layla uspokój się. W taką wichurę ledwo widzę drogę. Chyba nie chcesz się rozbić ?
- Może byłoby lepiej. Co jeśli on nie przeżyje ?
- Przeżyje - uspokajał mnie Liam - ma dla kogo, więc będzie się  trzymał. Horan zawsze był silny, choć może na takiego nie wygląda. Nie martw się. - objął mnie ramieniem, a ja wtuliłam się w jego tors. Spojrzałam za okno. Lou miał rację, faktycznie prawie nie było widać ulicy. Czy to jakiś pech ? Jakieś fatum na mnie ciąży ? Wyciągnęłam telefon i napisałam do mamy sms-a , w którym wszystko jej wytłumaczyłam. Na wyświetlacz telefonu pokapało kilka kropel łez, które szybko wytarłam rękawem bluzy. Nawet nie wiem kiedy, ale ze zmęczenia zasnęłam. Musiałam spać dość długo i twardo, bo obudziłam się na szpitalnym krześle.
- Gdzie my...  Jak z Niallem ? - pytałam przecierając oczy.
- Nic nie wiemy, operują go . I nie chcą nam nic powiedzieć ! - krzyczał Zayn, chodząc nerwowo w kółko. Swoimi oczami wyobraźni widziałam już najgorsze.
 " Przykro nam, ale nie udało nam się uratować Nialla Horana. Chłopak był bardzo silny. To w ogóle cud, że przeżył sam upadek z tak ogromnej wysokości. Jednak obrażenia okazały się zbyt rozległe. Zmiażdżona podstawa czaszki....tego najlepszym specjalistom nie da się uratować. Myśleliśmy, że to tylko problemy wewnętrzne, ale myliliśmy się. Bardzo nam przykro, ale to już jest koniec. Jeśli chcecie możecie go jeszcze zobaczyć, ale nie wygląda najlepiej " - te słowa jak jakaś mania krążyły po mojej głowie i zaplatały coraz większe kręgi. Tak bardzo bałam się o Nialla. Wypłakałam już chyba wszystkie łzy, bo odkąd się obudziłam, ani jedna nie spadła na ziemie.
- To moja wina. - szepnęłam , jakby sama do siebie, ale każdy z chłopaków usłyszał moje słowa.
- Co Ty wygadujesz ? - pytał Louis - jak Twoja wina ?
- Gdybym z nim poszła na ten spacer...gdyby nie ten cholerny ból głowy...
- Wtedy oboje byście tu leżeli. Myślisz, że nam byłoby łatwiej  ? - pytał Liam - jesteś dla nas wszystkich bardzo ważna, nie możesz tak mówić.
- Ale to jest prawda...
- Ja też z nim nie poszedłem - nagle odezwał się Harry - też mogłem pójść, ale...nie chciało mi się. To jest jeszcze gorsze, niż Twój ból głowy.
- Przestańcie wszyscy ! - krzyknął Zayn . - każdy z nas mógł z nim iść. Ale nikt nie poszedł. Nie pomożecie mu tymi wyrzutami, więc uspokójcie się.
Zayn chyba miał rację. Obwinianie siebie wzajemnie nie miało żadnego sensu. Wszyscy siedzieliśmy pod ścianą czekając jak na wyrok. Co chwila kręciły się koło nas pielęgniarki, które Harry usilnie namawiał, aby dowiedziały się co dzieje się u Nialla. Ale żadna nie mogła, a może nie chciała nam pomóc.
- Kurwa mać, pani tu pracuje czy nie ?! - krzyczał Harry na drobną , szczupła pielęgniarkę.
- Harry - podeszłam do niego i przytuliłam - usiądź, widocznie one nie mogą nam nic powiedzieć. Hazza posłuchał  mojej rady i zajął miejsce obok nas. Nie wiem skąd nagle wziął się ten mój spokój. Czas ciągnął się niemiłosiernie wolno. Jakby zatrzymał się i nie chciał ruszyć. Nagle z sali operacyjnej wyszedł lekarz. Gdy zobaczyłam jego zielonkawy fartuch cały wybrudzony  krwią zrobiło mi się słabo. Przed oczami na chwilę zobaczyłam ciemność. Jednak po chwili otrząsnęłam się i poderwałam z krzesła. Chłopcy zrobili to samo, po czym otoczyliśmy chirurga w krąg.
- Jesteście z rodziny ? - zapytał starszy mężczyzna grubym, ale łagodnym głosem.
- Nie, jesteśmy najbliższymi przyjaciółmi. - oznajmił Louis.
- Co z Niallem ? - zapytałam.
- Jego stan był krytyczny, zoperowaliśmy go, ale nie gwarantuję, że będzie dobrze. Wasz przyjaciel ma poważne obrażenia głowy, a dodatkowo połamane żebra i złamaną nogę. Jednym słowem nie jest z nim dobrze.
- Ale...on przeżyje...tak ? - pytałam załamanym głosem, a na moim policzku znowu pojawiły się łzy.
- Yyyh - westchnął doktor - musicie przygotować się na najgorsze.
 Opadłam na krzesło i pochłonął mnie płacz. Żadne słowa już nie docierały do mojej osoby.
- Możemy go zobaczyć ? - dopytywał Liam.
- Nie. Teraz jeszcze nie. Ale on wygląda bardzo źle. Ta dziewczyna, tego nie wytrzyma.
- Może dać pan jakieś leki uspokajające dla niej ? Tylko w proszku, najlepiej, żeby wsypać do kawy czy soku, bo ona nie wypije inaczej. - mówił opanowanym głosem Zayn.
- Dobrze, chodź ze mną za chwilkę.
Chłopcy podeszli do mnie i usiedli na krzesłach.
- Gdzie on poszedł ?
- Do łazienki i po kawę. - powiedział Harry
Kilka minut później Zayn przyszedł z kilkoma kubkami kawy. Podał nam, a ja byłam już tak wyczerpana, że w szybkim tempie pochłonęłam ciepły napój. Nagle coś we mnie się uspokoiło. Jakby miało być już tylko lepiej. Nie wiem dlaczego, ale poczułam delikatną ulgę.
- Możemy go zobaczyć ?
- Jeszcze nie. - powiedział Lou - badają go i zakładają gips na nogę. Trzeba czekać.
Mimo, że jego stan był nadal bardzo ciężki wiedziałam, że może już być tylko lepiej. Miałam nadzieję, że w końcu wszystko będzie tak jak ma być. Przenieśliśmy się pod salę, w której teraz akutualnie leżał Niall. Kilka godzin później przyszedł do nas lekarz, który go operował.
- Jedno z was może teraz tam wejść. Ale tylko jedno.
- Idź Ty Layla, on Ciebie najbardziej potrzebuje. - powiedział Zayn i delikatnie się uśmiechnął.
- Ale uprzedzam, że on jest w ciężkim stanie. - poinformował doktor.
Niepewnym krokiem wkroczyłam na salę, na której leżał blondyn. To co tam zobaczyłam przyprawiło mnie o dreszcze...




sobota, 15 lutego 2014

4. Mój mózg chyba zwariował

Rano jak zawsze obudził mnie głos mojego budzika. Już miałam rzucić nim o ścianę, tak jak to zazwyczaj robiłam, ale w ostateczności powstrzymałam się, gdyż przypomniałam sobie o dzisiejszej wycieczce w góry. Przecież nie mogłam dopuścić do tego, aby Niall zobaczył mnie w takim okropnym stanie, jaki ma miejsce zaraz po przebudzeniu. Gdy tylko wygramoliłam się z łóżka przypomniałam sobie wszystkie wydarzenia wczorajszego dnia. Ale najbardziej odbijały się echem w mojej głowie słowa wypowiedziane przez Marka " Wszyscy pożałujecie, ale najbardziej Ty smarkulo ". Nie wiem dlaczego, ale te słowa nie dawały mi spokoju od wczorajszego wieczoru. Jakby jakieś przeczucie tliło się w mojej głowie. Usiadłam na skraju łóżka i zdałam sobie sprawę, że nic nie wspomniałam chłopakom o wizji jaka miała miejsce w moim dzieciństwie. Chciałam im o tym powiedzieć, ale jakaś wewnętrzna siła nie pozwalała mi na to. Po moim policzku popłynęła łza, bo przecież jedna trzecia tego przerażającego zdarzenia już się sprawdziła. Bałam się, że reszta też może okazać się realią. Czymś co odciśnie znamię na całym moim życiu. Otarłam tę łzę momentalnie , po czym zeszłam na śniadanie.  Mama jak co dzień już krzątała się po kuchni, a na stole siedziały kanapeczki.
- Co ja bym bez Ciebie zrobiła mamuś ? - powiedziałam po czym posłałam jej buziaka.
- Musiałabyś znaleźć chłopaka, który umie gotować ,  a to byłoby chyba trudne.
- Ale ja przecież umiem gotować mamo.
- Jeśli chodzi o wodę na kawę, to i owszem. Jesteś w tym ekspertem skarbie.
- Oj mamuś, jadę dziś na wycieczkę w góry.
- Z kim ? - zapytała, a ja dostrzegłam błysk w jej oku.
- No z...no wiesz... ze znajomymi.
- A przedstawisz mi go chociaż ? - oczywiście akcent padł na wyraz " go "
- Kogo ?
- Tego ... znajomego Layla. Przecież odkąd wróciłaś z X-Factora cały czas się uśmiechasz. Też byłam kiedyś zakochana i wiem jak to jest.
Moje myśli pobiegły momentalnie do osoby Nialla. " Nie pozwolę Cię skrzywdzić " - słyszałam w swojej głowie jego głos. Od razu humor mi się poprawił. Szybko zjadłam małe śniadanie i wróciłam na górę, aby się przebrać. W momencie, gdy otworzyłam szafę, mój telefon zaświecił się. Nieznany numer. Przez moją głowę przebiegło miliony myśli, od kogo może być ów sms. Otworzyłam wiadomość i ... " Wpadnę po Ciebie za godzinkę. Nie pytaj skąd mam Twój numer. Tajemnica. Niall ".  W mgnieniu oka szeroko się uśmiechnęłam i opadłam na łóżko. Czyżbym się zakochała ? Czy Niall mi się podoba ? Tego typu pytania zaprzątały moją głowę. 
- Cholera, przecież on tu będzie już za godzinę . - jak poparzona zerwałam się z łóżka i stanęłam przed szafą. Zdecydowałam się na jasne dżinsy, szarą bokserkę i miętową bejsbolówkę. Do tego założyłam adidasy, a włosy upięłam w koka. Stanęłam przed lustrem, po czym na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Jest okej. - pomyślałam i zbiegłam na dół.
Mamę zastałam siedzącą w kuchni przy oknie.
- Co Ty mamuś robisz ? - zapytałam.
- Czekam na kogoś. Właściwie sprawdzam, czy już jedzie, czy jeszcze nie.
- Zakochałaś się ?
- Ja ? Co Ty Layla. Ty się zakochałaś. Nie chcę przegapić Twojego ... jak Ty to nazwałaś znajomego.- powiedziała i zaczęła się śmiać.
- Mamo, jesteś niemożliwe, ale za to Cię kocham. - wtedy do drzwi zadzwonił dzwonek. Musiałyśmy się zagadać i przegapiłyśmy moment , gdy przyjechał Niall.
- Ja otworzę - krzyknęła mama i pobiegła w stronę drzwi. Czasem zachowuje się gorzej niż ja, ale jestem już do tego przyzwyczajona.
- Dzień dobry. Jestem Niall. Layla jest już gotowa ?
- Dzień dobry. Ależ oczywiście, od godziny się już szykowała. - powiedziała i uśmiechnęła się do blondyna.
- Mamo ! Przestań, my już chyba musimy iść , prawda Niall ?
- Tak niestety. Teraz wiem, po kim Layla odziedziczyła urodę. - powiedział, i pocałował moją mamę w dłoń.
- Super, że się poznaliście. - niemal krzyknęłam. - No chodźmy już.
- Do widzenia pani Kruger.
- Raczej do zobaczenia Niall.
Chłopak wyszedł już z domu, a ja jeszcze na chwileczkę zostałam.
- Słodziak z niego. - podsumowała mama, po czym znów się uśmiechnęła.
- Oj mamo, mamo. Będę wieczorem, pa.  - cmoknęłam ją w policzek i wróciłam do Nialla, który czekał już w samochodzie. Odpalił samochód i nic nie powiedział.
- Ej Horan, ale Ty się podlizujesz.
- Trzeba zapunktować u Twojej mamy. A w ogóle bardzo sympatyczna kobieta.
- Ale z tą urodą to już przegiąłeś.
- Sama prawda. Twoja mama jest ładna, a Ty przecież jesteś...śliczna. - powiedział, i jakby nieco się zmieszał. Odwróciłam się w stronę okna, i mimowolnie uśmiechnęłam, bo to co usłyszałam od Nialla, było dla mnie bardzo ważne. Jechaliśmy kilka minut, i po drodze zbieraliśmy resztę chłopaków. Blondyn miał duże auto, dlatego spokojnie cała czwórka zmieściła się na tyle. Gdy byliśmy już w komplecie, zaczęły się wygłupy. Oczywiście na tyłach musieli się przepychać i opowiadać dość dziwne historie, nieco straszne, śmieszne i zboczone.
- U nich to norma - pocieszył mnie Niall - oni tak zawsze.
- To dobrze. Przynajmniej nie będę się z wami nudziła.
Blondyn włączył muzykę, i oczywiście nie obeszło się bez komentarzy. Bo to dla jednego za cicho, innemu się repertuar nie podoba, trzeci nie chce nic słuchać. Jednym słowem żadnemu nie dogodzisz. Wreszcie po kilkunastu minutach dojechaliśmy na miejsce. Zatrzymaliśmy się w małym domku, który należy do jakiejś ciotki Louisa. Zrobiliśmy herbaty, którą szybko wypiliśmy. Chwileczkę odpoczęliśmy i ruszyliśmy na spacer. Widok był tutaj wspaniały. Z zewnątrz góry, niedaleko widać jeziorko i polanę. Coś pięknego. Długo chodziliśmy po szlaku górskim, ale w końcu byliśmy bardzo zmęczeni.
- Bolą Cię nogi ? - zapytał Harry, widząc jak już powłóczę moimi kończynami z widocznym zmęczeniem.
- Trochę. Szczerze mówiąc nie myślałam, że będziemy chodzić po skałach kilka godzin. Teraz jest już przynajmniej z górki.
- No to, w takim razie wskakuj. - tu pokazał na swoje plecy, demonstrując jaki jest silny. Faktycznie Harry był bardzo dobrze zbudowany i mięśni mu nie brakowało.
- W sumie czemu nie. Zawsze to lepsze niż chodzenie. - wskoczyłam mu na plecy i od razu mi ulżyło.
- Dziękuję . - powiedziałam z uśmiechem.
- Podziękujesz jak będziemy na dole.
Było mi wreszcie wygodnie. Harry tak ładnie pachniał, był taki silny. Czekaj Layla, chwileczkę - pomyślałam. Niall ? Harry ? Mój mózg chyba zwariował. Jeszcze kilka godzin temu myślałam tylko o Niallu, a teraz pojawił się jeszcze Styles. Kątem oka dostrzegłam, że za nami idzie cała czwórka i śmieją się w najlepsze tylko Nialler, idzie jakby smutny i zrezygnowany. Jakieś pół godziny później byliśmy już w domku. Harry puścił mnie dopiero , gdy weszliśmy do salonu.
- Teraz możesz mi podziękować. - nastawił policzek i wymownie pokazał na niego palcem wskazującym.
- Że co ? Nie za dużo wymagasz ?
- Pół godziny niosłem Cię na dół po skałach, niewdzięcznico.
- No dobra. Chodź tu. - Harry podszedł do mnie, a ja pocałowałam go w policzek i poczochrałam jego włosy.
- Fajne masz te loki - rzuciłam i uśmiechnęłam się.
Później oglądaliśmy jakąś komedię i wszyscy w najlepsze śmialiśmy się prawie z każdej wypowiedzi. Wieczorem Niall oznajmił, że idzie się przejść kawałeczek.
- Idzie ktoś ze mną ? - zapytał.
- Ja bym poszła, ale trochę boli mnie głowa. - powiedziałam.
- A mi się nie chce. - odparł Zayn i Lou.
- To idę sam. Za godzinę jestem i wracamy do domu.- na jego twarzy pojawił się smutek. Chyba miał nadzieję, że ktoś potowarzyszy mu w tej krótkiej wędrówce.
Ta godzina ciągnęła mi się strasznie długo, nawet nie wiem dlaczego. Chłopcy grali w karty, a ja siedziałam na kanapie z kubkiem kakao w ręku.
- Nawet nie wiesz jak się cieszymy, że Cię poznaliśmy. - podsumował Liam.
- Nawet nie wiecie jak ja się cieszę. A w ogóle Niall nie powinien już wrócić ?
- On nigdy nie jest na czas. No chyba, że spieszy się do dziewczyny - odparł Harry i powrócili do swojej gry.
Ja byłam jednak zdenerwowana. Wyszłam na dwór i odpowiedział mi zimny powiew wiatru. Faktycznie rozpętała się niezła wichura. Gałęzie drzew uginały się , nie mówiąc już o trawie.
- Niall gdzie jesteś ? - zapytałam sama siebie.
- Layla - krzyknął Zayn - telefon ci dzwoni. Wróciłam do domu , popatrzyłam na wyświetlacz. Znów nieznany numer. Słowa, które ktoś wypowiadał po drugiej stronie, jakby do mnie nie docierały.
- O Boże...- szepnęłam, a komórka wypadła mi z rąk...


piątek, 14 lutego 2014

3. Nie pozwolę Cię skrzywdzić

- Co Ty tu do cholery robisz ? - wydukałam, a coś od środka zatrzęsło mną, że aż przed oczami zrobiło mi się ciemno.
- Przyszedłem się z Tobą przywitać ślicznotko. Ile to już lat minęło ? Dziewięć ?
- Dziewięć, bo co ?
- Trzeba to jakoś uczcić - wypowiadając te słowa, ów typ zbliżył się do mnie na niebezpieczną odległość, a ja miałam nogi jakby z waty. Nie mogłam ruszyć się w przód, w tył, w ogólne nie mogłam wykonać najmniejszego ruchu. Czułam się bezradna, bo wiedziałam, że ten mężczyzna jest bezwzględny i okropny. Teraz miał już około czterdziestu lat, zarost na twarzy. Bardzo zmienił się, przez tą prawie dekadę czasu. Jedynie jego wielkie, zielone oczy pozostały nadal takie same. Przepełnione złością, podłością, nienawiścią.
- Nie zbliżaj się do mnie ! - krzyknęłam, ale odpowiedział mi tylko jego gromki śmiech.
- Ty będziesz mi rozkazywać ? Przecież nikogo tu nie ma. Nikt Ci już nie pomoże Layla. Nawet gdyby Twój tatuś chciał, to jedynie może patrzeć na Ciebie z góry.
- Ja śmiesz ?! To przez Ciebie zginął. Zabrałeś mi jedną z najważniejszych osób w moim życiu. Jesteś podłym sukinsynem !
- Takie słowa ? Jeszcze niedawno byłaś taka niewinna i mała. A Twój ojciec...cóż miał pecha. Chwila nieuwagi, wypadek, cóż takie życie. - znów odpowiedział mi jego śmiech.
- Jesteś podły. Cieszę się, że nie musiałam Cię oglądać przez te wszystkie lata Ty cholerny morderco.
Widocznie moje słowa były trafiony, bo Mark ( tak miał na imię ten facet ) mocno uderzył mnie w prawy policzek, na którym jak przypuszczam w szybkim tempie pojawiło się zaczerwienienie.
- Jesteś z siebie dumny ? Bijesz nastolatkę ?
- To dopiero początek mała. Tatuś mi już nie przeszkodzi, a trzeba przyznać zawsze stał mi na drodze.
Mark zbliżył się do mnie, a gdy zaczęłam uciekać, po kilku sekundach już był przy mnie i mocno złapał mnie za nadgarstki. Patrzył na mnie tymi zielonymi oczami, a we mnie budziły się mieszane uczucia. Strach ? Złość ? Żal ? Przerażenie ? Chyba wszystko na raz teraz się we mnie kłębiło. Po chwili wymierzył jeszcze mocniejszy cios w moją twarz. Poczułam, że z nosa sączy się krew. Wtedy usłyszałam czyjś krzyk.
- Zostaw ją do cholery ! - odwróciłam się i zobaczyłam Harrego, który biegł przodem. Za nim dostrzegłam całą czwórkę. Byłam wdzięczna losowi, że w tym momencie się zjawili, bo nie mam bladego pojęcia, co by się stało, gdyby nikt się tu nie pojawił.
- Co Ty chłopczyku robisz ?
- Co Ty, kurwa robisz ? Bijesz młodą dziewczynę. Matka Cię kiedyś nie nauczyła, że tak się nie robi ?
- Jaki gówniarz ! Będzie mi mówił co mam robić. - Mark puścił mnie, upadłam na ziemię, po czym podszedł jeszcze bliżej Harrego. Gdy chciał wycelować w jego twarz Harry wykonał unik, i cios zaświstał w powietrzu. Niall podbiegł do mnie i pomógł mi wstać.
- Wszystko będzie dobrze , nie bój się.
- Nic już nie będzie dobrze. - chłopak przybliżył się do mnie i mocno przytulił.
Zayn pomógł Harremu, i teraz obaj zaczęli obkładać Marka. Ten leżał już na ziemi z rozciętą wargą i prawdopodobnie złamanym nosem. Chłopcy odpuścili, a ten wstał i zaczął krzyczeć.
- Pożałujecie tego , wszyscy ! Ale Ty smarkulo najbardziej.
Z sił jakie jeszcze mu zostały skręcił w alejkę i zniknął za najbliższym rogiem. Louis cały czas śledził go wzrokiem, jakby nie był pewny, czy ów typ nie wróci z powrotem.
- Dziękuję. - szepnęłam, po czym mocno przytuliłam Harrego.
- Wszystko okej ? Jak Twój nos ? Boli ?
- Boli, ale to chyba nic poważniejszego.
- Jedziemy do mnie - powiedział Liam, po czym całą szóstą udaliśmy się do domu Liama. Nie było to daleko, dlatego kilkanaście minut później siedziałam, już na wygodnej kanapie, w domu bruneta.
- Poczekaj pomogę Ci - powiedział Niall, biorąc do ręki, zamoczoną w lodowatej wodzie chusteczkę. Podniósł do góry mój podbródek i zaczął delikatnie wycierać krew z okolic moich ust i nosa. Przez moje ciało przebiegł dreszcz, spowodowany najprawdopodobniej dotykiem blondyna. W tym czasie Liam zrobił dla mnie ciepłej herbatki z cytryną i chwilkę potem siedzieliśmy już wszyscy u niego w salonie.
- Opowiesz nam kto to był ? - zapytał niepewnie Louis.
- Ja.. nikomu nigdy , o tym nie opowiadałam. To jest ktoś bardzo zły... - po moim policzku spłynęła jedna łza, potem druga i trzecia.
- Nie płacz Bella - powiedział Harry, po czym przysunął się bliżej mnie i delikatnie przytulił.
- Jeśli nam powiesz , ulży Ci - zaproponował Liam.
- Może masz rację. A więc to było tak. Miałam dziesięć lat. Wtedy po raz pierwszy do mojego domu przyszedł Mark. On był kolegą mojego taty z pracy. Znali się bardzo długo, ale jak widać niewystarczająco. Mark był samotny, nie miał żony, nawet dziewczyny. Zawsze zazdrościł tacie, żony i córki, dlatego któregoś dnia, zaczął dobierać się do mojej mamy. Słyszałam, jak żaliła się wtedy mojemu tacie. Pokłócili się z Markiem i on nie przychodził więcej do nas do domu. Jednak cały czas jeździł za nami. Gdy wychodziłam ze szkoły, zawsze go widziałam. Kilka razy dawał mi jakieś prezenty, które od razu wyrzucałam. Któregoś dnia, wsadził mnie do samochodu i ....chciał mnie zgwałcić. Miałam wtedy dwanaście lat. Nie wiem jak, ale udało mi się uciec. Gdy powiedziałam, o tym tacie, on chciał zgłosić to na policję, ale... kilka dni potem miał wypadek. Tragiczny wypadek. Zginął na miejscu. Początkowo myśleli, że to nie przypadek, chodziło, o jakieś przetarcie kabli czy coś, ale potem okazało się, że to był tylko wypadek...przypadek. Niczyja wina. Tylko mojego taty. Ja nigdy w to nie uwierzyłam. Wiedziałam, że to Mark, stał za tym, ale nikt mi nie wierzył, więc zapomniałam o tym. Teraz on wrócił, nie wiem gdzie był do tej pory , i teraz właśnie wszystko wróciło. Te wspomnienia...przypuszczenia. To tak boli. Bardzo kochałam tatę, był mi bliższy niż mama. Nie mogłam się pogodzić z jego śmiercią, nadal nie mogę. - zorientowałam się, że jestem cała zapłakana, a chłopcy siedzą wokół mnie i słuchają jak zahipnotyzowani.
- Nie pozwolę Cię skrzywdzić Layla, nie pozwolę - powiedział Niall, a reszta chłopaków go poparła. Zayn podał mi chusteczkę, wytarłam nos, i wypiłam wreszcie herbatę.
- Dziękuję. - wydukałam, a następnie posłałam im uśmiech - ulżyło mi, po dziewięciu latach wreszcie mi ulżyło. Jesteście cudowni.
- Nie, to Ty jesteś cudowna - podsumowali jednogłośnie.
- Co wy na to, żeby jutro jechać na wycieczkę, może w góry ? Każdy się odstresuje co ?- zapytał Liam.
- To świetny pomysł. - powiedziałam.
- Jak w ogóle matura ? - zainteresował się Louis.
- Świetnie, nie spodziewałam się, że będzie aż tak dobrze. A wy jak w X-Factorze ?
- Genialnie - ucieszył się Zayn - można powiedzieć, że wygraliśmy. Jeszcze dziś mamy dwa występy i finisz.
- Talenty wy moje . To jutro może ktoś po mnie przyjedzie ?
- Ja - pierwszy wyrwał się Niall . - a teraz chodź, odwiozę Cię do domu. Zebrałam swoje rzeczy , pożegnałam się z chłopakami i wsiadłam z Niallem do samochodu, który był zaparkowany kilka ulic dalej. Przez całą drogę rozmawialiśmy na różne tematy.
- To do zobaczenia Layla - powiedział i przytulił mnie. To było takie miłe.
- Do jutra Niall.
- I pamiętaj , nie dam Cię nikomu skrzywdzić dziewczyno.


czwartek, 13 lutego 2014

2. To był on

- Layla, kochanie nie martw się. Każdy wie, że wspaniale śpiewasz, następnym razem Ci się uda - tłumaczyła mama, kolejnego dnia, gdy nadal byłam przybita wczorajszymi rezultatami.
- Jak widać, nie każdy potrafi to docenić. Nie umiem śpiewać i tyle. - po moim policzku, spłynęła jedna samotna łza, która pozostała jeszcze, po morzu wypłakanych wczorajszych łez. Muszę przyznać, że byłam bardzo rozczarowana. Byłam prawie pewna, że wszyscy docenią to, co robiłam przez tyle czasu, to jak przygotowywałam się do tego programu. W tym momencie przypomniałam sobie wesołe buźki chłopaków z One Direction, gdy zobaczyli, że przeszli dalej. Ile ja bym dała, żeby znaleźć się na ich miejscu. " Muszę się ogarnąć " pomyślałam, po czym wytarłam słoną ciecz i mimowolnie się uśmiechnęłam.
- I tak ma być - powiedziała mama - uśmiech na twarzy, przebieraj się i biegnij na ostatni test maturalny skarbie.
I tak zrobiłam. Wróciłam na górę, założyłam dość krótką, czarną sukienkę, czarne szpilki, włosy wyprostowałam, delikatny makijaż i już byłam na dole. Poczułam ukłucie w brzuchu. To stres ? Niemożliwe, ja nigdy nie bałam się żadnych testów, ani sprawdzianów. To pewnie jeszcze wczorajszy ból odrzucenia, bo idąc tam nie dopuszczałam tej myśli do świadomości, że nie zakwalifikują mnie do kolejnego etapu.  Napiłam się odrobinę soku jabłkowego , chwyciłam torebkę, i dając mamie buziaka w policzek, wyszłam z domu.
- Trzymam kciuki skarbie - powiedziała i szeroko się uśmiechnęła.
Na przystanku stałam może kilka minut, po czym nadjechał mój autobus. W środku jak zwykle tłok, ale to jest normalne. Wydawało mi się, że widzę Harrego, bowiem kilka siedzeń przede mną od okna, siedział chłopak z burzą loków na głowie. Jednak , gdy się odwrócił, zaczęłam się śmiać. Był to jakiś facet po trzydziestce z okropnym zarostem na twarzy i wąsami.
" Przepraszam Harry, jak mogłam Cię pomylić z tym czymś " - pomyślałam, a na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech. Chwilę później stałam już przed salą , w której odbywały się egzaminy.
- Hej skarbie - krzyknęła Amy, która w pośpiechu zapinała kurtkę. One była już bowiem po testach.
- Cześć Amy i jak poszło ?
- Genialnie, chyba zdałam o wiele lepiej niż przypuszczałam. Teraz Tobie powodzenia. Ale jak wczoraj przesłuchania ? Wszyscy padli z wrażenia ?
- Padłam to tylko ja. Nigdzie dalej nie przeszłam. Po prostu odpadłam.
- Żartujesz ? Co za idioci ? I to ma być prawdziwe jury ? Na muzyce się nie znają.
- Ale za to, Ty znasz się doskonale.  - dałam jej buziaka w policzek, i Amy oddaliła się w stronę wyjścia.
 W tym momencie drzwi otworzyły się i egzaminatorzy zaprosili nas do środka. Usiadłam wygodnie na krześle, otworzyłam kartę pytań i rzuciłam się w wir odpowiedzi. Sama siebie zaskoczyłam, bo skończyłam przed czasem.  " Nie to niemożliwe "- pomyślałam, po czym uśmiechnęłam się sama do siebie. Godzinę potem, gdy spojrzałam na listę, dostrzegłam, że jestem na trzecim miejscu w  mojej grupie.
- Ale czad ! - krzyknęłam, a wzrok kolegów zwrócił się w moją stronę.
- Gratuluję Lalya - powiedziała moja nauczycielka angielskiego - bardzo dobry wynik.
- Dziękuję pani Hudson.
Byłam bardzo szczęśliwa. Czas matury zamknąć. Wyszłam ze szkoły zadowolona. Postanowiłam przejść się przez park, a nie autobusem.Najpierw jednak skierowałam się w stronę mojej ulubionej knajpki, gdzie zamówiłam niebieskiego drinka. Szybko go wypiłam, zapłaciłam uroczemu barmanowi, po czym postanowiłam wrócić już do domu. Wydawało mi się, że ktoś za mną idzie. Odwracałam się, ale nikogo nie mogłam dostrzec. Nagle jakiś głos za mną, powiedział :
- Layla Kruger, no proszę, kope lat się nie widzieliśmy. Taka ładna i zgrabna dziewczyna z Ciebie wyrosła.
Stałam ja zamurowana. Nie mogłam się poruszyć. Mężczyzna zaczął się śmiać, i wtedy odwróciłam się na pięcie, i spojrzałam na niego. Ta sama podła , obrzydliwa twarz. Złe wspomnienia wróciły. To był on...




środa, 12 lutego 2014

1. Krótka przygoda w X-Factorze

W Londynie jak zawsze zimno. Za oknem deszcz i wiatr. Często ogarnia mnie tu ogólne przygnębienie, ale zawsze staram się iść do przodu z podniesioną głową . Tak jak i dzisiaj.
- Layla, kochanie śniadanie na stole. - usłyszałam głos mojej mamy.
- Już idę, mamuś.
Pośpiesznie założyłam szlafrok i zeszłam na dół. Na stole czekały już świeże rogaliki i bułeczki. Jak zawsze zjadłam niewiele,  ale to jest normalne. Nigdy dużo nie jadłam.
- Gotowa na jutrzejszą maturę skarbie ?
- Jak zawsze. I tak wiem, że nic olśniewającego z tego nie wyjdzie, ale nastawiam się pozytywnie.
- I jak zawsze postawisz na swoim ? Idziesz dziś do tego programu muzycznego ?
- Tak mamo idę i zdania nie zmienię.
Opuściłam kuchnię i wróciłam do swojego pokoju. Zobaczyłam, że wyświetlacz mojego telefonu zamigotał. Sprawdziłam od kogo przyszła wiadomość i moim oczom ukazało się zdjęcie Amy - mojej przyjaciółki.
- " Powodzenia skarbie " - tak brzmiała wiadomość tekstowa. Bo to właśnie Amy nakłoniła mnie do wzięcia udziału w X-Factorze. Zawsze uważałam, że umiem śpiewać, ale brakowało mi odwagi, aby swój talent ukazać światu. Gdy byłam mała śpiewałam tacie...ale teraz to już bolesna przeszłość, o której staram się zapomnieć. Stanęłam przed szafą i stały dylemat powrócił. Mam tyle ubrań, że nigdy nie wiem co mam założyć. Po chwili rozmyślań zdecydowałam się na miętową rozkloszowaną sukienkę, do której założyłem delikatne, beżowe szpilki, a włosy ułożyłam z pomocą lokówki w delikatne fale. Delikatny makijaż i byłam gotowa. Mama oczywiście starała się mnie odwieźć od tego planu, czego szczerze nie rozumiem, ale i tak jej się to nie udało. Założyłam czarny płaszczyk i wyszłam z domu. W moją twarz uderzył lekki podmuch powietrza. Od razu zrobiło mi się lepiej. Przemierzałam ulice Londynu spokojnym krokiem, starając się ukryć swoje zdenerwowanie. Byłam bardzo spięta, bo chciałam wypaść jak najlepiej. Po kilkunastu minutach byłam już na miejscu. Moim oczom ukazał się ogromny budynek, z ciemno-niebieskimi oknami. Tyle razy przechodziłam obok niego, ale nigdy nie budził we mnie takich uczuć jak teraz. Weszłam do środka, zarejestrowałam się, po czym otrzymałam swój numer. Udałam się na miejsce przeznaczone dla czekających, ściągnęłam płaszczyk i usiadłam na wygodnym krześle. Mój wzrok od razu padł na piątkę chłopaków, siedzących po mojej lewej stronie. Bruneci i blondyn. Moją uwagę przykuł siedzący na skraju kanapy blondynek. W oczach miał coś takiego, czego jeszcze nigdy u nikogo nie zauważyłam. Po chwili jego wzrok przeniósł się na moją osobę. Momentalnie odwróciłam wzrok, i splotłam obie dłonie ze sobą. Gdy znów na nich spojrzałam, cała piątka pożerała mnie spojrzeniem. Chyba zrobiłam się czerwona, bo chłopak w loczkach szeroko się uśmiechnął. Cała grupka wstała , po czym podeszli do mnie.
- Cześć piękna - powiedział, ów chłopak z burzą loków - jestem Harry, to jest Liam, Louis , Zayn, no i nasz blond Niall. - powiedział niemal jednym tchem wskazując na poszczególnych chłopaków.
- Ja jestem Layla. - powiedziałam nieśmiało, po czym się uśmiechnęłam.
Przeniosłam się do nich na kanapę, a potem już pochłonęła nas rozmowa. Tak długo ze sobą rozmawialiśmy, że nie zorientowałam się kiedy nadeszła moja kolej. Nawet zapomniałam gdzie jestem.
- Pani Layla Kruger - usłyszałam swoje nazwisko i momentalnie podniosłam głowę. Wstałam z kanapy i ruszyłam w stronę drzwi.
- Powodzenia ! - usłyszałam za sobą pięć różnych głosów.
Przesłuchanie minęło bardzo szybko. Wydawało mi się, że wszystko poszła jak najlepiej. Ale tylko mi się wydawało. Gdy kilkanaście minut potem wraz z chłopakami czytaliśmy listy osób zakwalifikowanych nie znaleźliśmy mojego nazwiska. Ich zespół widniał na karcie, zaraz na pierwszym miejscu.
- Tak mi przykro - powiedział Liam - następnym razem, na pewno Ci się uda.
- One Direction - zawołał jakiś mężczyzna - chodźcie podpisać listę.
- Musimy iść , ale mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy. - blondyn słodko się uśmiechnął, a potem oddalił w stronę drzwi. Szybko złapałam płaszcz, i wybiegłam z budynku. Dopiero wtedy emocje wzięły górę. Łzy płynęły jedna, za drugą.




Prolog

Wszystko zaczęło się dokładnie , gdy miałam dziesięć lat. Wtedy po raz pierwszy i ostatni ujrzałam przed snem obraz, wizję. Jak się później okazało były to wydarzenia, który miały miejsce w odległej przyszłości. Kładłam się spać. Mimo, że byłam już dziesięciolatką, mama zawsze czytała mi bajkę na dobranoc. Tego wieczoru nie przyszła. Odwiedził mnie tata, który wieczorami był zajęty. Przeczytał jakąś bajeczkę o księżniczce, po czym zgasił lampkę i wyszedł z pokoiku. Nie spałam. Zamknęłam oczy, potem je otworzyłam i zobaczyłam trzy pary drzwi. Powoli podeszłam do pierwszych i otworzyłam je. Zobaczyłam w środku mojego tatę. Czułam się jak gdyby w filmie. Najpierw widziałam urywek, jak jedzie on samochodem, potem coś się pali czy dymi i buum. Wypadek. Potem szpital, lekarze. Sygnał. Drzwi zniknęły. Podeszłam do drugich. Tam moja mama. Leży w domu na łóżku, potem w szpitalu. Lekarze krążą wokół, widzę ludzkie serce, potem znów ten sygnał. Drzwi znikają. W trzecich drzwiach małe dziecko. Wesoło rusza nóżkami, podnosi rączki, chce coś powiedzieć. Potem zamaskowany bandyta, płacz dziecka, krzyk mężczyzny. Drzwi znikają. Pustka, ciemność. To co mnie wtedy ogarnęło. Z czarnego jak gdyby nieba formuje się twarz mężczyzny. Niewyraźna, zamazana. Wokół niej trzy postacie : mama, tata, dziecko... Wszystko znika. Życie toczy się dalej, jednak to co widziałam zostawi znamię na moim życiu i ukaże się znów w przyszłości.