niedziela, 16 lutego 2014

5. To moja wina

- Layla. Boże co się stało ? - pytał niemal krzykiem Liam widząc jak osuwam się na ziemię z oczami przepełnionymi łzami, które i tak wylewały się już litrami.
- Kto do Ciebie dzwonił ? - pytał troskliwie Louis.
- Niall...
- Niall ? To chyba dobrze, tak się o niego martwiłaś. Kiedy wróci ze spaceru ? - dopytywał niczego nieświadomy Harry.
- On już nie wróci... nie teraz ...- nie mogłam wypowiedzieć zwykłych słów, przez łzy, które jak oszalałe cisnęły się do moich oczu i zalewały niemalże całą twarz.
- Co Ty mówisz Layla ? - z niedowierzaniem krzyczał Zayn, potrząsając mną.
- Zostaw ją - krzyknął Liam. - chodź, usiądź sobie, Lou daj jej jakieś tabletki uspokajające.
- Nie chcę żadnych tabletek. - wyrwałam się Liamowi i pobiegłam na górę, w celu spakowania swoich rzeczy. Chłopcy od razu udali się za mną w kierunku pokoju. Gdy tylko weszli Liam podszedł do mnie i czule przytulił. Tego było mi teraz własnie najbardziej potrzeba. Czułości i bliskości. Chłopak szepnął mi do ucha " Powiedz co się stało, ale spokojnie ".
- Dzwonił jakiś lekarz...powiedział, że Niall miał ....wypa...wypadek. - z moich oczu kolejnym strumieniem popłynęła  dawka słonej cieczy.
- Jak to wypadek ?! - pytał Harry - przecież on poszedł w góry.
- Nie zauważyłeś do cholery tej wichury ? Szedł stokiem i jakaś lawina wiatru spowodowała, że on...spadł. Spadł w przepaść. Jakaś kobieta go znalazła, prawie nieżywego. On ma operację... Pakujcie się wracamy. Szybo. - wydałam polecenia chłopakom, po czym zabrałam torebkę i zeszłam na dół.
- Będzie dobrze - powiedział Harry i przytulił mnie, jednak wyrwałam mu się. Louis usiadł za kierownicą i z opanowaniem naciskał pedał gazu. Teraz siedząc w tym aucie uzmysłowiłam sobie jedną rzecz. Że, to Nialler jest tym chłopakiem, w którym się zakochałam. Wiedziałam to już wtedy, gdy wyszłam na dwór, zastanawiając się gdzie on jest. Wiedziałam, że nie mogę go stracić. Nie teraz, kiedy dopiero go poznaję. Nie w takich okolicznościach. " Niall nie rób mi tego "  - powtarzałam w myślach jak jakiś wiersz czy modlitwę.
- Nie możesz szybciej do cholery ? - krzyczałam na niczemu niewinnego Louisa.
- Layla uspokój się. W taką wichurę ledwo widzę drogę. Chyba nie chcesz się rozbić ?
- Może byłoby lepiej. Co jeśli on nie przeżyje ?
- Przeżyje - uspokajał mnie Liam - ma dla kogo, więc będzie się  trzymał. Horan zawsze był silny, choć może na takiego nie wygląda. Nie martw się. - objął mnie ramieniem, a ja wtuliłam się w jego tors. Spojrzałam za okno. Lou miał rację, faktycznie prawie nie było widać ulicy. Czy to jakiś pech ? Jakieś fatum na mnie ciąży ? Wyciągnęłam telefon i napisałam do mamy sms-a , w którym wszystko jej wytłumaczyłam. Na wyświetlacz telefonu pokapało kilka kropel łez, które szybko wytarłam rękawem bluzy. Nawet nie wiem kiedy, ale ze zmęczenia zasnęłam. Musiałam spać dość długo i twardo, bo obudziłam się na szpitalnym krześle.
- Gdzie my...  Jak z Niallem ? - pytałam przecierając oczy.
- Nic nie wiemy, operują go . I nie chcą nam nic powiedzieć ! - krzyczał Zayn, chodząc nerwowo w kółko. Swoimi oczami wyobraźni widziałam już najgorsze.
 " Przykro nam, ale nie udało nam się uratować Nialla Horana. Chłopak był bardzo silny. To w ogóle cud, że przeżył sam upadek z tak ogromnej wysokości. Jednak obrażenia okazały się zbyt rozległe. Zmiażdżona podstawa czaszki....tego najlepszym specjalistom nie da się uratować. Myśleliśmy, że to tylko problemy wewnętrzne, ale myliliśmy się. Bardzo nam przykro, ale to już jest koniec. Jeśli chcecie możecie go jeszcze zobaczyć, ale nie wygląda najlepiej " - te słowa jak jakaś mania krążyły po mojej głowie i zaplatały coraz większe kręgi. Tak bardzo bałam się o Nialla. Wypłakałam już chyba wszystkie łzy, bo odkąd się obudziłam, ani jedna nie spadła na ziemie.
- To moja wina. - szepnęłam , jakby sama do siebie, ale każdy z chłopaków usłyszał moje słowa.
- Co Ty wygadujesz ? - pytał Louis - jak Twoja wina ?
- Gdybym z nim poszła na ten spacer...gdyby nie ten cholerny ból głowy...
- Wtedy oboje byście tu leżeli. Myślisz, że nam byłoby łatwiej  ? - pytał Liam - jesteś dla nas wszystkich bardzo ważna, nie możesz tak mówić.
- Ale to jest prawda...
- Ja też z nim nie poszedłem - nagle odezwał się Harry - też mogłem pójść, ale...nie chciało mi się. To jest jeszcze gorsze, niż Twój ból głowy.
- Przestańcie wszyscy ! - krzyknął Zayn . - każdy z nas mógł z nim iść. Ale nikt nie poszedł. Nie pomożecie mu tymi wyrzutami, więc uspokójcie się.
Zayn chyba miał rację. Obwinianie siebie wzajemnie nie miało żadnego sensu. Wszyscy siedzieliśmy pod ścianą czekając jak na wyrok. Co chwila kręciły się koło nas pielęgniarki, które Harry usilnie namawiał, aby dowiedziały się co dzieje się u Nialla. Ale żadna nie mogła, a może nie chciała nam pomóc.
- Kurwa mać, pani tu pracuje czy nie ?! - krzyczał Harry na drobną , szczupła pielęgniarkę.
- Harry - podeszłam do niego i przytuliłam - usiądź, widocznie one nie mogą nam nic powiedzieć. Hazza posłuchał  mojej rady i zajął miejsce obok nas. Nie wiem skąd nagle wziął się ten mój spokój. Czas ciągnął się niemiłosiernie wolno. Jakby zatrzymał się i nie chciał ruszyć. Nagle z sali operacyjnej wyszedł lekarz. Gdy zobaczyłam jego zielonkawy fartuch cały wybrudzony  krwią zrobiło mi się słabo. Przed oczami na chwilę zobaczyłam ciemność. Jednak po chwili otrząsnęłam się i poderwałam z krzesła. Chłopcy zrobili to samo, po czym otoczyliśmy chirurga w krąg.
- Jesteście z rodziny ? - zapytał starszy mężczyzna grubym, ale łagodnym głosem.
- Nie, jesteśmy najbliższymi przyjaciółmi. - oznajmił Louis.
- Co z Niallem ? - zapytałam.
- Jego stan był krytyczny, zoperowaliśmy go, ale nie gwarantuję, że będzie dobrze. Wasz przyjaciel ma poważne obrażenia głowy, a dodatkowo połamane żebra i złamaną nogę. Jednym słowem nie jest z nim dobrze.
- Ale...on przeżyje...tak ? - pytałam załamanym głosem, a na moim policzku znowu pojawiły się łzy.
- Yyyh - westchnął doktor - musicie przygotować się na najgorsze.
 Opadłam na krzesło i pochłonął mnie płacz. Żadne słowa już nie docierały do mojej osoby.
- Możemy go zobaczyć ? - dopytywał Liam.
- Nie. Teraz jeszcze nie. Ale on wygląda bardzo źle. Ta dziewczyna, tego nie wytrzyma.
- Może dać pan jakieś leki uspokajające dla niej ? Tylko w proszku, najlepiej, żeby wsypać do kawy czy soku, bo ona nie wypije inaczej. - mówił opanowanym głosem Zayn.
- Dobrze, chodź ze mną za chwilkę.
Chłopcy podeszli do mnie i usiedli na krzesłach.
- Gdzie on poszedł ?
- Do łazienki i po kawę. - powiedział Harry
Kilka minut później Zayn przyszedł z kilkoma kubkami kawy. Podał nam, a ja byłam już tak wyczerpana, że w szybkim tempie pochłonęłam ciepły napój. Nagle coś we mnie się uspokoiło. Jakby miało być już tylko lepiej. Nie wiem dlaczego, ale poczułam delikatną ulgę.
- Możemy go zobaczyć ?
- Jeszcze nie. - powiedział Lou - badają go i zakładają gips na nogę. Trzeba czekać.
Mimo, że jego stan był nadal bardzo ciężki wiedziałam, że może już być tylko lepiej. Miałam nadzieję, że w końcu wszystko będzie tak jak ma być. Przenieśliśmy się pod salę, w której teraz akutualnie leżał Niall. Kilka godzin później przyszedł do nas lekarz, który go operował.
- Jedno z was może teraz tam wejść. Ale tylko jedno.
- Idź Ty Layla, on Ciebie najbardziej potrzebuje. - powiedział Zayn i delikatnie się uśmiechnął.
- Ale uprzedzam, że on jest w ciężkim stanie. - poinformował doktor.
Niepewnym krokiem wkroczyłam na salę, na której leżał blondyn. To co tam zobaczyłam przyprawiło mnie o dreszcze...




6 komentarzy:

  1. Daawaj nexta dziss. !!! Genialny cudowny najlepszy . Chce nn!!! ;33

    OdpowiedzUsuń
  2. O jeeeej *___* To jest po prostu cudoowne <3 Opisujesz to z takimi emocjami, że to jest niemożliwe. Kocham tego bloga i Twoje pomysły :* Zaciekawiasz dziewczyno ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. To taki smutny rozdział :( biedny blondynek ♥ Tak pięknie opisałaś emocje, odczucia, jestem pod wrażeniem :) Mam nadzieję, że wyjdzie z tego i będzie OK. Co ja mówię musi :D Pozdrawiam sis i życzę weny ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziewczyno pisz daleeej ! Nie mogę się już doczekać :"*

    OdpowiedzUsuń
  5. to takie smutne,że akurat Horana spotkał ten wypadek :c no nic lecę dalej i zobaczymy co z tego wyniknie :)

    OdpowiedzUsuń