środa, 26 lutego 2014

10. Help me

" Nic się nie bój śliczna. Mam wszystko zaplanowane. Już za kilka dni, oboje pożałujecie, tego, że się urodziliście..." - słowa wypowiedziane dzień wcześniej przez Mark'a nie dawały mi spokoju , aż do tej pory. Jak największa mara, koszmar błądziły po mojej głowie. Czułam się bezsilna. Dlaczego moje życie nie może być choć trochę mniej skomplikowane ? Nie dość, że już raz prawie straciłam Nialla, to teraz ten psychopata mi grozi. Gdyby to chodziło tylko o mnie, mogłabym być świadoma, że to moja wina. Ale Mark, chce ukarać także niczemu niewinnego Nialla. Nie mogłam zrozumieć tego faceta. Gdy myślałam, że wszystko będzie już dobrze, całe moje życie, znowu wywraca się do góry nogami. I to za sprawą mężczyzny, który prześladuje moją rodzinę, odkąd tylko sięgam pamięcią. W mojej przerażonej wyobraźni tworzyły się okrutne następstwa tej sytuacji. Mark i jego banda, napadają na Nialla, biją go do ostatnich sił, kopiął po głowie, potem robią to samo ze mną. Zamykają nas w przerażarjącej chacie, nie dają jeść ani pić, potem podpalają ów dom i żywcem giniemy w płomieniach. To tylko dwa z różnych wariantów jakie wytworzyły się w mojej głowie przez noc. Prawie nie zmrużyłam oka. Gdy podeszłam do lustra, cofnęło mnie o krok do tyłu. Wyglądałam koszmarnie. Potargane włosy, podkrążone oczy, wypieki na policzkach. Zorientowałam się, że obiacałam Zayn'owi pojawienie się na ich próbie. Przecież w takim stanie nigdzie nie pójdę. Szybko wyszłam z pokoju i skierowałam się do łazienki. Odkręciłam wodę, która spadała na mnie gorącymi strumieniami. A co jeśli utopią nas w ogromnym basenie ? Ostatnio widziałam taki przypadek na filmie kryminalnym. Kobieta naraziła się największej szajce w Nowym Jorku, dlatego, gdy ćwiczyła pływanie na basenie, dwóch mężczyzn podpłynęło do niej. Odcięli jej dopływ powietrza i podtapiali . Krótka chwila i kobieta już nie oddychała. Nikt o niczym nie wiedział, nikt nic nie słyszał. Przecież to takie proste. Słuchawka wypadła mi z ręki, a ja nie wiedziałam co się dzieje. Oczami wyobraźni już widziałam siebie w wielkim zbiorniku wody, topiona przez Mark'a. Przerażona zakończyłam kąpiel, wytarłam się dokładnie, po czym wysuszyłam włosy. Gorący nadmuch powietrza chyba mnie troche otrzeźwił, bo przestałam wyobrażać sobie najgorsze. Założyłam na siebie luźne ubrania i wychodząc z pokoju stanęłam jak wryta. 12.30 ? To niemożliwe. Jak mogłam kąpać się prawie dwie godziny ? Przecież to był tylko moment, chwila. Spojrzałam jeszcze raz na telefon, z myślą, że zegar źle chodzi. Ta sama godzina. Coś jest ze mną nie tak. Znowu się przestraszyłam. To nierealne, abym zasnęła pod prysznicem. " Przestań tyle myśleć " - powtórzyłam w myślach i otrzepując niewidoczny pyłek ze spodni zeszłam na dół. Czas spędziłam przed telewizorem. Nie byłam nawet głodna, co w moim przypadku jest bardzo dziwne. Tak bardzo bałam się o siebie i o Nialla, że teraz nic innego się nie liczyło. W telewizji leciały właśnie popołudniowe wiadomości. " Szaleniec zamordował nożem w brutalny sposób swoją matkę, żonę i pięcioletnią córeczkę ". Moje oczy od razu nabrały większych rozmiarów. " O Boże " - szepnęłam, po czym zgasiłam telewizor, a pilot rzuciłam przed siebie, tak , że teraz leżał na środku salonu.
- Layla, co Ty robisz ? - zapytała, widocznie zaniepokojona mama.
- Ja ? Nic. Przecież oglądam film, to znaczy...oglądałam...ale się skończył.
- Oj dziecko, dziecko...- pokręciła przecząco głową mama i wróciła do kuchni.
Przecież nie mogę powiedzieć jej o Mark'u. Ona i tak jest już wystarczająco chora i zmęczona, żeby jeszcze dokładać jej moich problemów. 
- Skarbie, idę na badania. Wrócę wieczorem.
- Dobrze mamuś. Uważaj na siebie.
Mama wyszła z domu. Mam dziewiętnaście lat, a bałam się zostać sama. Przerażający głos Mark'a ciagle dudnił w mojej głowie. Spojrzałam na zegarek. 13.30. Postanowiłam, że pójdę już powoli na próbę chłopaków. Trzy razy sprawdziłam, czy pozamykałam wszystkie okna i czy drzwi też sa dokładnie zamknięte. Spojrzałam na chodnik. Nikogo nie było. Przechodziła tylko jakaś staruszka i mała dziewczynka. Mark'a nie było. Uzmysłowiłam sobie, że mam na jego punkcie jakąś chorą obsesję. Teraz jestem w pełni przekonana, że ów twarz, którą widziłam w wizji dziewięć lat temu, to właśnie twarz Mark'a. Powolnym krokiem szłam chodnikiem. Aby nie docierały do mnie żadne odgłosy włożyłam w uszy słuchawki i dość głośno włączyłam muzykę. Nagle ktoś złapał mnie za ramię. Przerażona odwróciłam się i uderzyłam ów postać. Dopiero po chwili zobaczyłam, że to jakiś młody chłopak.
- O Boże, strasznie Cię przepraszam. - pomogłam mu wstać.
- Spoko, tylko Ci klucze wypadły. - podał mi klucze od domu, które musiałam dość kiepsko schować w kieszeni.
- Nic Ci nie jest ?
- Nie. Wszystko dobrze. Ale chyba Ty masz jakiś problem, skoro się tak bardzo boisz ?
- Tak, ale to nieważne...ja muszę iść. Przepraszam.- uśmiechnęłam się do bruneta i ruszyłam do salki, gdzie trenują chłopcy. Zrezygnowałam już ze słuchawek, aby znów nie popełnić jakiejś gafy. Kilka minut później byłam już na miejscu. Nie weszłam nawet do sali, a już słyszałam krzyk Harrego.
- Zayn, czy Ty kurwa zwariowałeś ? Jak Ty to śpiewasz ? Może by trzeba było trochę wyżej ?!
Zapowiada się bardzo ciekawie. Może chociaż teraz zapomnę, o tej całej przykrej sytuacji z Mark'iem.
-Hej.. - powiedziałam nieśmiało, a oczy chłopaków zwróciły się w moją stronę.
- Nareszcie... - szepnął Liam.
- Coś Ci się nie podoba ?! Może niech ona nauczy Was śpiewać, co ?! - krzyczał zdenerwowany Harry.
- Harry wyluzuj, bo ci żyłka pęknie. - powiedziałam i się uśmiechnęłam.
Nikt nic nie odpowiedział. Usiadłam z boku na kanapie. Harry zaczął swój wykład na temat tego, jak powinni śpiewać. Widać było, że żaden z nich nie ma ochoty na śpiewanie bez Nialla, pod dyktaturą Hazzy. Zayn co chwila posyłał mi błagalne spojrzenie , typu " Help me ". Styles włączył muzykę i zaczęli śpiewać Best Song Ever. Chwile później muzyka ucichła.
- Liam, pojebało Cię ? - zapytał Harry.
- O co Ci znowu chodzi Styles ? - spytał podenerwowany już Liam.
- Śpiewasz jak małe dziecko w przedszkolu...albo gorzej.
Liam rzucił mikrofon na kanapę i wkurzony usiadł obok mnie.
- I obraża się, jak gówno w trawie. - skwitował Harry.
- Layla, błagam Cię zrób coś, bo zwariuję. - powiedział błagalnym tonem Payne.
Podeszłam bliżej Harrego. Ten odwrócił się w moją stronę. Jego wzrok mówił wszystko. " Nie zbliżaj się do mnie, bo ugryzę ".
- Serio, to ma tak wyglądać ? - zapytałam.
- O co Ci chodzi ?
- Będziesz na nich krzyczał, złościł się i myślisz, że tym podbijecie świat ?
- Nie moja wina, że to takie same tchórze, jak ten Twój Niall.
- Mógłbyś sobie to darować. Nie widzisz tego, że oni nie chcą śpiewać ? Przecież możecie to robić amatorsko, a potem się zobaczy.
- Chuj z tym. Nie chcecie to nie. Może jakoś to przeżyję. Ale robię to tylko dla Ciebie Layla, bo wiem, że zależy Ci na naszej przyjaźni.
- No raczej. To teraz może byś ich przeprosił ?
- Ja ? Chyba oni mnie ! - powiedział i udał obrażonego. Skrzyżowałam ręcę na piersiach i znacząco chrząknęłam.
- No dobra, dobra. Przepraszam.
- Przyjęte. - powiedzieli chłopcy i wreszcie odetchnęli.
- Dzięki, jesteś wielka. - szepnął Liam, gdy usiadłam na kanapie.
- To teraz zaśpiewajcie mi coś. Ale spokojnie.
- Nie ma Niallera . - powiedział Harry i wzruszył ramionami.
Wtedy otworzyły się drzwi.
- Jestem. - do środka wpadł zdyszany blondyn. Przywitał się z chłopakami i pocałował mnie w policzek, po czym szeroko się uśmiechnął. Kątem oka dostrzegłam wzrok Harrego. Zdałam sobie sprawę, że on chyba na prawdę jest zazdrosny. Chłopcy stanęli na wyższym podeście i zaczęli śpiewać. Najpier Best Song Ever. Teraz Harry już się nie czepiał, że za cicho, niewyraźnie, za wysoko. Wyglądali jak na prawdziwym koncercie. Z mikrofonami i uśmiechem na twarzy. Brakowało tylko fanów. Chociaż...byłam ja. A to dobry początek. Później poprosiłam o coś bardziej romantycznego. Już chwilę potem usłyszałam You and I. Była to piosenka, którą niedawno Niall skończył pisać. Łezka zakręciła mi się w oku. To było takie piękne. Brakowało im tylko garniturów i róży w ręce. Byłam szczęśliwa, że udało mi się ich pogodzić.
- Może byśmy poszli wieczorem na imprezę ? - zapytał Louis.
- Genialny pomysł. - potwierdził Harry, na co wszyscy ochoczo przytaknęliśmy.
Niall zbliżył się do mnie i pocałował w usta.
- A no właśnie. Gratulacje gołąbeczki. - powiedział wesoło Liam.
- Ja od początku wiedziałem, że oni będą razem. - zawtórował Louis.
- A Ty co o tym sądzisz Harry ? - spytał Zayn.
Wszyscy zwróciliśmy na niego wzrok. Stał jakby zamyślony i nieobecny.
- Co ? Z czym ? Aaa....no to ten....szczęścia, czy coś... - powiedział, po czym jak gdyby nigdy nic oznajmił, żę musi już iść. Umówiliśmy się na wieczór. Niall ma po mnie przyjść o 20.00. Teraz odprowadzili mnie do domu i pożegnalismy się. Mamy jeszcze nie było. Muszę przyznać, że uspokoiłam się, po dzisiejszym popołudniu. Dzięki nim odetchnęłam z ulgą. Chwilę później dostałam sms-a. Wyświetliło mi się : Harry. Otworzyłam wiadomość. Treść sms-a zdziwiła mnie.
" Uważam, że Niall nie jest dla Ciebie. Nie wiesz o nim wszystkiego.... Poza tym są inni, bardziej odpowiedni dla Ciebie..."

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

_______________________________________

* Jak myślicie, czy Niall coś ukrywa przed Laylą, czy Harry kłamie ?





6 komentarzy:

  1. Jesteś genialna *__* To jeden z najlepszych rozdziałów jakie napisałaś do tej pory :) Szczególnie początek, taki dramatyczny ;] Świetnie opisałaś sytuację na próbie, no i jesteś wielka :*
    * Ja osobiście myślę że Hazza kłamie xD

    OdpowiedzUsuń
  2. *myślę ,że albo Niall coś ukrywa przed Laylą albo Harry kłamie ,bo jest zazdrosny :/
    ale tak czy siak ekstra rozdział i czekam na następną część :)
    pozdrawiam i życzę weny kiciu =^.^=

    OdpowiedzUsuń
  3. *myślę, że Harry kłamie, bo jest zazdrosny
    Cudowny rozdział, czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział *.* Myślę że To Harry kłamie bo Niall by raczej nic nie ukrył... no ale nigdy nic nie wiadomo :D Życzę weny i czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Najlepszy rozdział ever ♥ :*

    OdpowiedzUsuń