poniedziałek, 17 lutego 2014

6. On nic nie pamięta

Niall leżał na jedynym łóżku jakie znajdowało się w tym pokoju. Początkowo widziałam tylko postać chłopaka, wiedziałam, że ktoś tam leży, jednak Nialla nie dostrzegłam. Podeszłam bliżej i zamarłam. Moja dłoń powędrowała w stronę ust. Zakryłam je ręką, aby nie krzyknąć. Przeraziłam się. Niall całą głowę owiniętą miał białym bandażem, który przesiąknął czerwoną krwią. Jego oczy były spuchnięte, ale zamknięte. Na lewym policzku malował się duży siniak w odcieni fioletu, natomiast na drugim policzku dostrzegłam dużych rozmiarów plaster, który również był zakrwawiony. Do jego tosu poprzypinane było mnóstwo kabelków od dwóch aparatur, które czuwały nad blondynem. Jego klatka piersiowa była widocznie powiększona przez bandaże, które usztywniały połamane żebra. Złamana noga , z założonym już gipsem wisiała w powietrzu. Z moich oczu popłynęły łzy. Byłam przerażona. Gdyby nie to, że wiem, kto tu leży, nigdy w życiu nie powiedziałam, że to ten wesoły, niebieskooki blondyn, z którym kilka godzin temu chodziłam po górach. Usiadłam na krześle, obok jego łóżka, po czym wyciągnęłam chusteczkę. Nie mogłam doprowadzić do tego, żeby Nialler zobaczył jak płaczę. Nie mogłam opanować drżenia rąk. Coś wewnątrz mnie również mną szarpało. Ujęłam jego dłoń w swoją i wtedy otworzył oczy.
- Niall ? Tak bardzo się o Ciebie martwiłam. Jak się czujesz ? - zapytałam najdelikatniej jak mogłam, starając się nie uronić żadnej łzy.
- Kim Ty jesteś ? - zapytał blondyn, co jeszcze bardziej mnie zszokowało.
- Layla, nie pamiętasz ? Byliśmy razem w górach .
- W jakich górach ? Kiedy ?
- Dzisiaj. - starałam się mu jak najlepiej wytłumaczyć. Nie miałam pojęcia , że Nialler nic nie pamięta. Doktor mnie nie uprzedził.
- Nie byłem w żadnych górach. Kłamiesz. - chłopak tak jakby podniósł na mnie głos, ale musiało mi się to wydawać, bo on nie ma siły nawet, aby poruszyć ręką, a co dopiero krzyczeć. Wtedy do sali wszedł lekarz. Momentalnie poderwałam się z krzesła i podbiegłam do niego.
- Dlaczego on nic nie pamięta ? - zapytałam.
- Nie pamięta ? Jeszcze kilkanaście minut temu, wszystko było dobrze . Wystapiły komplikacje - krzyknął lekarz, po czym wybiegł z sali i wrócił chwile później z dwoma innymi lekarzami i pielęgniarką.
- Proszę wyjść . - rozkazała pielęgniarka.
- Nigdzie nie pójdę. Muszę tu być, muszę. Rozumie pani ?
- Dla jego dobra wyjdź. - polecił lekarz, po czym pielęgniarka odprowadziła mnie do drzwi.
Na mojej twarzy znów pojawiły się łzy. Wybiegłam na korytarz i osunęłam się pod ściną, naprzeciw chłopaków, którzy w dalszym ciągu siedzieli na krzesłach, obok sali Nialla.
- Co się stało ?- troskliwie, ale z przerażenie zapytał Liam, podbiegając do mnie i zajmując miejsce obok mnie.
- Nie wiem. On nic nie pamieta, zanim tam weszłam normalnie kontaktował. - mówiłam niewyraźnie przez łzy.
- O Boże...- wyrwało się Harremu.
- Jeśli on nie przeżyje, ja się zabiję. Przysięgam zabiję się ! - krzyczałam nie mogąc opanować roztrzęsienia.
- Przestań tak mówić ! - krzyknął Liam - wszystko będzie dobrze , rozumiesz. Pytam się rozumiesz ?
- Tak... - przytuliłam się do niego, a on pomógł mi wstać i posadził na krześle, pomiędzy Louisem a Harrym. Lekarze długo nie wychodzili z sali Horana. Słychać było tylko głos piszczącej aparatury. Nie mogłam wyobrazić sobie co będzie jak odejdzie. Przeciez już raz przeżywałam taką sytuację, gdy mój tata był w szpitalu po wypadku. Drugi raz nie zniose tego bólu, który rozrywa wszystko od środka. Podkurczyłam kolana pod brodę, po czym ukryłam twarz między nogami. Liczyłam krople łez, które spadały na podłogę. Po dziesięciu straciłam rachubę, bo słona ciecz kapała niemal strumieniem, bądź połączonymi łzami. Coś w środku zaczęło mnie boleć i kłóć. To chyba było serce. Tak bardzo bolała mnie już głowa i wszystkie wnętrzności od płaczu. Podniosłam głowę i dostrzegłam łzę błądzącą po twarzy Liama. To silny chłopak, ale bardzo wrażliwy. Trzymał się, bo tak wypadało, ale teraz on już nie wytrzymuje. Kilkanaście minut później z sali wyszli lekarze. Prowadzący jak zwykle podszedł do nas.
- Gdzie są jego rodzice ? - zapytał.
- Oni mieszkają w Irlandii. Niech pan tam nie dzwoni. Jego mama na słabe serce, nie wytrzyma tego bólu. - powiedział niemal jednym tchem Zayn.
- Dobrze nie zadzwonię. Chyba, że sytuacja się nie poprawi.
- Co z nim ? - zapytałam przez łzy.
- Dobrze nie jest. Doznał zaniku pamięci, pooperacyjnej. Rzadko, ale zdarza się to. Mamy tylko nadzieję, że pamięć powróci jak najszybciej, bo ogólnie dobrze nie jest.
- A jeśli pamięć nie wróci ? - spytałam, patrząc z nadzieją na lekarza.
- To wtedy będziemy się zastanawiać co dalej. - po tych słowach odwrócił się i poszedł wzdłuż korytarza.
- Cholerny lekarz ! - krzyknęłam - a jeśli potem nie będzie czasu ?
Odpowiedziała mi głucha cisza. Nikt nie był w stanie odpowiedzieć na moje pytanie. Nie rozumielismy jak poważne mogą być konsekwencje zaniku pamięci i świadkomości.
- Odwiozę Cie do domu. - powiedział Liam.
- Nie jadę nigdzie. Rozumiesz ? Zostanę tu póki on mnie nie pozna , rozumiesz do cholery ?!
- Jesli zobaczy Cię w tym stanie, przerazi się. Wygladasz jak wrak człowieka. Umyjesz się, zjesz coś i znowu przyjedziesz. 
- To dobry pomysł. - poparł go Harry. - wszyscy musimy odpocząć, bo to Niallowi nie pomoże.
- Dobrze, ale jutro znowu tu przyjedziemy dobrze ? - zapytałam ocierając łzę.
- Jak najbardziej - powiedział Louis, po czym otoczył mnie ramieniem i wyszliśmy ze szpitala. Usiadłam na przodzie obok Liama, który odwiózł mnie do domu, potem odstawił chłopaków i samochód pod mieszkanie blondyna , a następnie sam wrócił do siebie. 
- Layla, kochanie - przywitała mnie mama. - co z Niallem ?
- Zrób mi herbaty, wezmę prysznic i Ci wszystko opowiem.- po tych słowach powlokłam się na górę, wzięłam czyste ubranie i poszłam pod prysznic. Woda była taka gorąca. Omyłam całe ciało, a następnie całą twarz. Od razu poczułam ulgę i świeżość. Po kąpieli założyłam luźe dresy i podkoszulek,  po czym wróciłan na dół. Herbata z cytryną czekała na stole, a mama siedziała wygodnie na krześle delikatnie się uśmiechając.
- Wygladasz dużo lepiej. - powiedziała.
Pijąc herbatę opowiedziałam jej całą historię. Mama była zaskoczona. Chyba nie myślała, że z Niallem jest aż tak źle.
- Ale wiesz, że wszystko będzie dobrze ? - zapytała
- Wiem mamo. Słyszałam to już chyba sto razy dzisiaj.
- Kochanie wiem jedno. Jak tak go obserwowałam, gdy tu był, to zauważyłam, że mu się podobasz. Patrzył na Ciebie z miłością. I teraz ma dla kogo walczyć. Musi żyć dla Ciebie.
- Kiedyś gdzieś słyszałam, że chory podświadomie też o tym wie.
- I dlatego będzie żył dla Ciebie skarbie.
Słowa mamy podziałały na mnie . Wiedziałam, że musi być dobrze. Przytuliłam ją mocno, a potem poszłam już tylko na górę i momentalnie zasnęłam.

~ Niall leżał w szpitalu już tydzień. Byłam tak bardzo wdzięczna Bogu i losowi, że wróciła mu pamięć i jego stan poprawiał się z dnia na dzień.
- Hej Niall. - powiedziałam, gdy znów go odwiedziłam.
- Czy wy wszyscy powariowaliście ? Nie mam nawet pół godziny wolnego czasu. Cały czas jesteś albo Ty, albo Zayn, Louis, Liam, albo jeszcze Harry. Ludzie wy nie macie swojego życia ?
- Częścią naszego życia jest przyjaciel. Ty Niallerku, jesteś naszym przyjacielem. Jak tam ?
- Dobrze, tylko wnerwiają mnie te kabelki. Nie wiesz po co to ?
- Niall jakby ci je odłączyli, to byś nie oddychał. Musisz być silny. Jeszcze kilka dni i będziesz mógł stąd wyjśc. Nic się nie martw.
Spędziłam u niego kolejne dwie godziny. Gdy blondyn był już zmęczony, a oczy mu się zamykały, pożegnałam się z nim i opuściłam jego salę. Gdy weszłam na korytarz stanęłam jak wryta. Przed salę zobaczyłam ...Marka.
- Co Ty tu do cholery robisz ? - spytałam bardzo zaniepokojona.
- Cześć ślicznotko. Przyszedłem coś Ci powiedzieć.
- Co kurwa ? Skąd wiesz, że tu jestesm ?
- Jaka Ty nerwowa. Wiem, o wiele więcej niż Ci się wydaje.  Chciałem ci powiedzieć, że ten wypadek z Twoim tatą, to zemsta.
- Co Ty wygadujesz ? Przecież to był jego błąd ?
- A bo policja się na tym zna. To ja przeciąłem te gówniane kabelki w jego aucie. Zabiłem go. - powiedział i zaczął się śmiać.
- Nienawidzę Cię gnoju. Zginiesz w pace ! - krzyknęłam, po czym uderzyłam go z całej siły w twarz i wybiegłam ze szpitala. Po mojej twarzy popłynęła łza. Juz dawno wiedziałam, że on był w to zamieszany, ale teraz miałam już pewność. Przed oczami zrobiło mi się ciemno. Zaraz za mną usłyszałam ostry pisk opon i hamowanie samochodu. Pod wpływem przerażenia upadłam na ziemię tuż przed samochodem...


CZYTASZ  - KOMENTUJESZ


6 komentarzy:

  1. Jesteś cudowna, to jest cudowne :* Jeeeeejć * __*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zabije Cie kicia. Przerywac w takim momencie xd. Czekam na nn <333

    OdpowiedzUsuń
  3. przez tego głupiego Marka tata Layly nie żyje i ona upadła przed samochodem :| MUSZĘ WIEDZIEĆ CO BĘDZIĘ DALEJ Z LAYLĄ pisz dalej Diana i życzę weny przy pisaniu :** twój jamkarolxdd z aska :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Biedna Layla - co ona musi przeżywać :* Kochaaam tego bloga <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział bardzo smutny, ale cieszę się że Niall sobie wszystko przypomniał. A co do Mark'a to ciekawi mnie skąd on tam sie znalazł. Mam nadzieję że wszystko się wyjaśni. Pozdrawiam i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń