piątek, 14 lutego 2014

3. Nie pozwolę Cię skrzywdzić

- Co Ty tu do cholery robisz ? - wydukałam, a coś od środka zatrzęsło mną, że aż przed oczami zrobiło mi się ciemno.
- Przyszedłem się z Tobą przywitać ślicznotko. Ile to już lat minęło ? Dziewięć ?
- Dziewięć, bo co ?
- Trzeba to jakoś uczcić - wypowiadając te słowa, ów typ zbliżył się do mnie na niebezpieczną odległość, a ja miałam nogi jakby z waty. Nie mogłam ruszyć się w przód, w tył, w ogólne nie mogłam wykonać najmniejszego ruchu. Czułam się bezradna, bo wiedziałam, że ten mężczyzna jest bezwzględny i okropny. Teraz miał już około czterdziestu lat, zarost na twarzy. Bardzo zmienił się, przez tą prawie dekadę czasu. Jedynie jego wielkie, zielone oczy pozostały nadal takie same. Przepełnione złością, podłością, nienawiścią.
- Nie zbliżaj się do mnie ! - krzyknęłam, ale odpowiedział mi tylko jego gromki śmiech.
- Ty będziesz mi rozkazywać ? Przecież nikogo tu nie ma. Nikt Ci już nie pomoże Layla. Nawet gdyby Twój tatuś chciał, to jedynie może patrzeć na Ciebie z góry.
- Ja śmiesz ?! To przez Ciebie zginął. Zabrałeś mi jedną z najważniejszych osób w moim życiu. Jesteś podłym sukinsynem !
- Takie słowa ? Jeszcze niedawno byłaś taka niewinna i mała. A Twój ojciec...cóż miał pecha. Chwila nieuwagi, wypadek, cóż takie życie. - znów odpowiedział mi jego śmiech.
- Jesteś podły. Cieszę się, że nie musiałam Cię oglądać przez te wszystkie lata Ty cholerny morderco.
Widocznie moje słowa były trafiony, bo Mark ( tak miał na imię ten facet ) mocno uderzył mnie w prawy policzek, na którym jak przypuszczam w szybkim tempie pojawiło się zaczerwienienie.
- Jesteś z siebie dumny ? Bijesz nastolatkę ?
- To dopiero początek mała. Tatuś mi już nie przeszkodzi, a trzeba przyznać zawsze stał mi na drodze.
Mark zbliżył się do mnie, a gdy zaczęłam uciekać, po kilku sekundach już był przy mnie i mocno złapał mnie za nadgarstki. Patrzył na mnie tymi zielonymi oczami, a we mnie budziły się mieszane uczucia. Strach ? Złość ? Żal ? Przerażenie ? Chyba wszystko na raz teraz się we mnie kłębiło. Po chwili wymierzył jeszcze mocniejszy cios w moją twarz. Poczułam, że z nosa sączy się krew. Wtedy usłyszałam czyjś krzyk.
- Zostaw ją do cholery ! - odwróciłam się i zobaczyłam Harrego, który biegł przodem. Za nim dostrzegłam całą czwórkę. Byłam wdzięczna losowi, że w tym momencie się zjawili, bo nie mam bladego pojęcia, co by się stało, gdyby nikt się tu nie pojawił.
- Co Ty chłopczyku robisz ?
- Co Ty, kurwa robisz ? Bijesz młodą dziewczynę. Matka Cię kiedyś nie nauczyła, że tak się nie robi ?
- Jaki gówniarz ! Będzie mi mówił co mam robić. - Mark puścił mnie, upadłam na ziemię, po czym podszedł jeszcze bliżej Harrego. Gdy chciał wycelować w jego twarz Harry wykonał unik, i cios zaświstał w powietrzu. Niall podbiegł do mnie i pomógł mi wstać.
- Wszystko będzie dobrze , nie bój się.
- Nic już nie będzie dobrze. - chłopak przybliżył się do mnie i mocno przytulił.
Zayn pomógł Harremu, i teraz obaj zaczęli obkładać Marka. Ten leżał już na ziemi z rozciętą wargą i prawdopodobnie złamanym nosem. Chłopcy odpuścili, a ten wstał i zaczął krzyczeć.
- Pożałujecie tego , wszyscy ! Ale Ty smarkulo najbardziej.
Z sił jakie jeszcze mu zostały skręcił w alejkę i zniknął za najbliższym rogiem. Louis cały czas śledził go wzrokiem, jakby nie był pewny, czy ów typ nie wróci z powrotem.
- Dziękuję. - szepnęłam, po czym mocno przytuliłam Harrego.
- Wszystko okej ? Jak Twój nos ? Boli ?
- Boli, ale to chyba nic poważniejszego.
- Jedziemy do mnie - powiedział Liam, po czym całą szóstą udaliśmy się do domu Liama. Nie było to daleko, dlatego kilkanaście minut później siedziałam, już na wygodnej kanapie, w domu bruneta.
- Poczekaj pomogę Ci - powiedział Niall, biorąc do ręki, zamoczoną w lodowatej wodzie chusteczkę. Podniósł do góry mój podbródek i zaczął delikatnie wycierać krew z okolic moich ust i nosa. Przez moje ciało przebiegł dreszcz, spowodowany najprawdopodobniej dotykiem blondyna. W tym czasie Liam zrobił dla mnie ciepłej herbatki z cytryną i chwilkę potem siedzieliśmy już wszyscy u niego w salonie.
- Opowiesz nam kto to był ? - zapytał niepewnie Louis.
- Ja.. nikomu nigdy , o tym nie opowiadałam. To jest ktoś bardzo zły... - po moim policzku spłynęła jedna łza, potem druga i trzecia.
- Nie płacz Bella - powiedział Harry, po czym przysunął się bliżej mnie i delikatnie przytulił.
- Jeśli nam powiesz , ulży Ci - zaproponował Liam.
- Może masz rację. A więc to było tak. Miałam dziesięć lat. Wtedy po raz pierwszy do mojego domu przyszedł Mark. On był kolegą mojego taty z pracy. Znali się bardzo długo, ale jak widać niewystarczająco. Mark był samotny, nie miał żony, nawet dziewczyny. Zawsze zazdrościł tacie, żony i córki, dlatego któregoś dnia, zaczął dobierać się do mojej mamy. Słyszałam, jak żaliła się wtedy mojemu tacie. Pokłócili się z Markiem i on nie przychodził więcej do nas do domu. Jednak cały czas jeździł za nami. Gdy wychodziłam ze szkoły, zawsze go widziałam. Kilka razy dawał mi jakieś prezenty, które od razu wyrzucałam. Któregoś dnia, wsadził mnie do samochodu i ....chciał mnie zgwałcić. Miałam wtedy dwanaście lat. Nie wiem jak, ale udało mi się uciec. Gdy powiedziałam, o tym tacie, on chciał zgłosić to na policję, ale... kilka dni potem miał wypadek. Tragiczny wypadek. Zginął na miejscu. Początkowo myśleli, że to nie przypadek, chodziło, o jakieś przetarcie kabli czy coś, ale potem okazało się, że to był tylko wypadek...przypadek. Niczyja wina. Tylko mojego taty. Ja nigdy w to nie uwierzyłam. Wiedziałam, że to Mark, stał za tym, ale nikt mi nie wierzył, więc zapomniałam o tym. Teraz on wrócił, nie wiem gdzie był do tej pory , i teraz właśnie wszystko wróciło. Te wspomnienia...przypuszczenia. To tak boli. Bardzo kochałam tatę, był mi bliższy niż mama. Nie mogłam się pogodzić z jego śmiercią, nadal nie mogę. - zorientowałam się, że jestem cała zapłakana, a chłopcy siedzą wokół mnie i słuchają jak zahipnotyzowani.
- Nie pozwolę Cię skrzywdzić Layla, nie pozwolę - powiedział Niall, a reszta chłopaków go poparła. Zayn podał mi chusteczkę, wytarłam nos, i wypiłam wreszcie herbatę.
- Dziękuję. - wydukałam, a następnie posłałam im uśmiech - ulżyło mi, po dziewięciu latach wreszcie mi ulżyło. Jesteście cudowni.
- Nie, to Ty jesteś cudowna - podsumowali jednogłośnie.
- Co wy na to, żeby jutro jechać na wycieczkę, może w góry ? Każdy się odstresuje co ?- zapytał Liam.
- To świetny pomysł. - powiedziałam.
- Jak w ogóle matura ? - zainteresował się Louis.
- Świetnie, nie spodziewałam się, że będzie aż tak dobrze. A wy jak w X-Factorze ?
- Genialnie - ucieszył się Zayn - można powiedzieć, że wygraliśmy. Jeszcze dziś mamy dwa występy i finisz.
- Talenty wy moje . To jutro może ktoś po mnie przyjedzie ?
- Ja - pierwszy wyrwał się Niall . - a teraz chodź, odwiozę Cię do domu. Zebrałam swoje rzeczy , pożegnałam się z chłopakami i wsiadłam z Niallem do samochodu, który był zaparkowany kilka ulic dalej. Przez całą drogę rozmawialiśmy na różne tematy.
- To do zobaczenia Layla - powiedział i przytulił mnie. To było takie miłe.
- Do jutra Niall.
- I pamiętaj , nie dam Cię nikomu skrzywdzić dziewczyno.


6 komentarzy:

  1. O jejku, skąd Ty bierzesz te pomysły ? To jest takie świetne :*

    OdpowiedzUsuń
  2. O Bożenko *___* To było piękne a za razem takie brutalne :) Mój Harry takie odważny ♥ A Niall taki czuły słodziak *___* Rozdział boski, pisz szybko następny. Pozdrawiam i życzę weny kotuś :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Chce nastepny!! Teraz zaraz!! *___*

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziewczyno Ty jesteś kurcze genialna :*

    OdpowiedzUsuń
  5. " I pamiętaj , nie dam Cię nikomu skrzywdzić dziewczyno." jakie to słodkie :D Diana ty wiesz jak mnie rozczulić ;3 kc♥kc♥kc♥kc♥kc♥kc czytam i komentuje następne ;)

    OdpowiedzUsuń