poniedziałek, 31 marca 2014

22. Szukasz kogoś ?

- Coś się stało ? Jakoś zbladłaś ? - zapytał Louis, a Niall odruchowo uniósł mój podbródek i spojrzał na mnie swoimi błękitnymi tęczówkami.
- Faktycznie blada jesteś. - stwierdził Horan nie odrywając ode mnie wzroku.
- Wszystko dobrze, tylko...duszno mi tutaj. - wybełkotałam i kwaśno się uśmiechnęłam.
- To ja nie przeszkadzam. Kolacja czeka na Was. - powiedział Louis, pocałował mnie w policzek, przybił piątkę z Niallerem i wyszedł z domu. Stałam oparta o ścianę i za wszelką cenę starałam się nie dopuścić do mojego umysłu Harr'ego. Teraz idę na kolację i nie mogę o nim myśleć. Po prostu nie mogę i koniec. Zawsze, gdy tylko na myśl przyjdzie mi Styles humor od razu ulega pogorszeniu. Ten chłopak niesie za sobą tak wiele emocji, że za pomocą prostych słów nie da się tego opisać.
- Kochanie, kolacja stygnie. - powiedział Niall, po czym objął mnie w pasie, i zaprowadził do samochodu. Zatrzasnął za mnie drzwi i odpalił pojazd. Jechaliśmy dość wolno, a ja zapatrzona byłam w widok za oknem. Wszystko wydawało się być takie proste i poukładane, tylko mi wszystko sypało się na łeb i na szyję. Nagle moje zamyślenie przerwał dźwięk telefonu. Niall spojrzał na wyświetlacz, zrobił dość skwaszoną minę i odrzucił połączenie. Nawet nie oderwałam wzroku od szyby. Celowo tak postąpiłam, aby zobaczyć jak zareaguje Niall. Zanim nacisnął czerwoną słuchawkę spojrzał na mnie i szybko odwrócił głowę. Zamknęłam oczy i nic nie zrobiłam. Nie miałam nawet ochoty, aby pytać, kto dzwonił, bo wiem, że i tak nie uzyskałabym prawdziwej odpowiedzi. To wszystko zaczęło mnie przytłaczać. Kilka chwil później byliśmy pod restauracją. Weszliśmy do środka. Nic specjalnego, kilka stolików, na nich żółte tulipany ustawione w dość małych flakonach, kilka obrazów na bordowej ścianie, bar i tyle. Niall wskazał ręką na kelnera, a ten podszedł do nas i wskazał ruchem ręki, na drzwi znajdujące się na końcu krótkiego korytarza. Zaciekawiło mnie to i szczerze powiedziawszy zdziwiło. Nialler widząc moje zdziwienie słodko się uśmiechnął i złapał za dłoń, po czym równym krokiem ruszyliśmy w wyznaczonym kierunku. Powoli otworzyłam drzwi i aż zaparło mi dech w piersiach. Mały, przestronny pokoik. Delikatne białe ściany z zawieszonymi obrazami w czerwonych ramkach, przedstawiające romantyczne sceny z życia jakiś młodych ludzi Na środku stolik, okryty białym obrusem. Świece, rozłożone talerze, sztućće i kieliszki. Na podłodze wokół stołu rozsypane były płatki czerwonych róż, które znajdowały się także, na białych, wysokich krzesłach. W tle leciała wolna, spokojna, romatyczna muzyka.
- Wow...- wydałam z siebie westchnienie, a Niall, objął mnie w talii i podprowadził do stolika. Odsunął krzesło, a gdy się na nim ułożyłam, siadł na przeciwko mnie.
- Z jakiej to okazji ? - zapytałam i posłałam mu uśmiech.
- Bez okazji, po prostu Kocham Cię. - odpowiedział i delikatnie musnął moją lewą dłoń. Momentalnie po moim ciele przeleciał chłodny dreszcz, który wywołał pojawienie się gęsiej skórki.
- Uwielbiam Cie taką. - dodał Niall i zaczęliśmy spożywać przygotowany posiłek. W między czasie przyszedł kelenr i nalał do kieliszków czerwone wino.
- Przecież prowadzisz. - powiedziałam.
- Jeden kieliszek jeszcze nikomu nie zaszkodził.
- Niech Ci będzie. - szepnęłam i zatopiłam usta w winie. Wszystko było takie pyszne i tak rewelacyjnie przygotowane, że powoli zaczynałam wierzyć, że rano faktycznie do Niall'a dzwonił kelner. Miałam już takie zamieszanie w głowie, że sama nie wiedziałam co powinnam myśleć na ten temat. Z jednej strony wydawało mi się to sensowne, ale patrząc z drugiej strony, w samochodzie znowu ktoś do niego dzwonił, a kelner to już nie był, w żadnym wypadku. Może popadłam w jakąś chorą obsesję ? Sama już nie wiem.
- Zatańczymy ? - słodkim głosem spytał Niall.
- Pewnie. - odpowiedziałam i wstałam od stolika. Zbliżyłam się do Niall'a i oplotłam jego szyję. Blondyn natomiast objął mnie w pasie. Nasze ciała były ze sobą niamal złączone, i tak tkwiąc bujaliśmy się w rytm muzyki.
- Seksownie pachniesz. - szepnął Horan i pocałował mnie delikatnie za uchem. Uwielbiałam kiedy jego usta znajdowały się właśnie w tym miejsu, mojego ciała. To takie niewinne, zwykła przestrzeń za uchem, ale ile dreszczy wywołuje u dziewczyny, to coś niesamowitego. Po chwili ręce Niallera powędrowały na moje pośladki. Delikatnie zacieśnił swój uścisk, a z moich ust wydał się cichy jęk.
- Niall...jesteśmy w restauracji. - przypomniałam mu na wypadek, gdyby zapomniał, gdzie się w tej chwili znajdujemy.
- Wiem przecież. - powiedział, po czym zaczął kierować się w stronę ścainy. Podążałam za nim nadal bujając się do muzyki. Gdy już byliśmy w wyznaczonym miejscu Niall zamienił nas stronami. Odsunął głowę i przywarł mnie do białej ściany, pomiędzy obrazami. Spojrzałam na niego i uwodzicielsko zagryzłam dolną wargę.
- I kto tu kogo kusi. - szepnął Niall wpijając się w moje usta. Początkowo całował wolno , ale z chwili na chwilę, pocałunki stawały się coraz głębsze i namiętniejsze. Jego ręka powędrowałam w kierunku mojej prawej nogi. Sprawnie dotarł do miejsca pod sukienką i łapiąc moje udo, podniósł nogę tak, że stopą dotykałam powierzchni ściany. Przekręciłam głowę, i poczułam jak Niall zasysa moją skórę na szyji. Cicho jęknęłam, gdy jego usta przygryzły skórę.
- Podoba Ci się ? - zapytał dysząc.
- Nie...- szepnęłam i namiętnie go pocałowałam.
- To w takim razie reszta w domu. - powiedział blondyn i oderwał się ode mnie.
Wypiliśmy jeszcze jeden kieliszek wina i ruszyliśmy do wyjścia. Horan zapłacił kelnerowi i opuściliśmy restaurację. Dość szybko jechaliśmy po ulicach Londynu, tym razem ze sobą rozmawiając.
- Ciekawe czemu Harry chce wyjechać. - zagadnął Niall, a mi od razu uśmiech zszedł z twarzy.
- Nie mam pojęcia. - szepnęłam i skierowałam głowę w lewo.
- Może znowu się zakochał.. - powiedział i zaśmiał się.
- Na prawdę nie wiem. - odpowiedziałam. - Możemy o nim nie gadać ?
- Oczywiście. Przepraszam.
Kwadrans, i byliśmy pod naszym domem. Jak to pieknie brzmi. Pod domem moim i Niall'a. Naszym wspólnym lokum. Będę musiała się przyzwyczaić, że teraz mieszkamy razem. Zamknęliśmy samochód i przytuleni do siebie, ruszyliśmy pod drzwi. Niall pocałował mnie delikatnie i zanim doszliśmy pod samo wejście zaczął namiętnie całować. Nie mogłam się od niego oderwać. Dopiero czyjeś chrząknięcie doprowadziło mnie do porządku i sprowadziło na ziemię. Momentalnie oboje odwróciliśmy wzrok. Pod naszymi drzwiami stała młoda dziewczyna. Wyglądała na mniej więcej nasz wiek. Ładna, szczupła brunetka.
- Szukasz kogoś ? - zapytałam uprzejmie.
- Właściwie...już znalazłam. - powiedziała i spojrzała na Niall'a. Zamurowało mnie. Na twarzy Horan'a dostrzegłam zakłopotanie. Jego policzki od razu pobladły, a oczy jakby się rozszerzyły.
- Kim Ty jesteś ? - zapytałam, zdziwiona tą niezręczną sytuacją.
- Jestem dziewczyną Niall'a...

___________________________________________________________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ 

* Czy Niall przez cały czas okłamywał Laylę i ma dziewczynę ?

czwartek, 27 marca 2014

21. Harry chce uciec

- Zostaw mnie, bo będę krzyczeć. - zagroziłam, a Styles tylko lekko sie uśmiechnął. Co ja sobie myślałam ? Że zmieni swoją pozycję, tylko dlatego, że sąsiedzi mogą usłyszeć, jak przerażona wołam o pomoc ? To nie te czasy, kiedy sąsiadka martwi sie , o to co dzieje się w domu obok. Nie ten wiek, nie te lata.
- Layla, przestań. Dlaczego tak się opierasz ? Zależy mi na Tobie. - powiedział słodkim głosem, ukazując cudne dołeczki.
- Ale mi nie zależy na Tobie. Puść mnie.
- Co Ty właściwie wiesz, o Niallu ? - zapytał, a jego wzrok wpatrywał sie wprost w moje oczy. Co ja mogłam mu powiedzieć ? Na dobrą sprawę, nie znam żadnych tajemnic, ani sekretów Niall'a, więc nie mam czym go zaskoczyć.
- Wiem, tyle ile powinnam. A teraz wyjdź stąd ! - podniosłam na niego głos i odepchnęłam jego rękę z blatu. Tym sposobem wydostałam się z jego " pułpaki " i stanęłam po drugiej stronie stołu.
- Layla ja tylko...
- Wyjdź ! Nie słyszysz ?! Mam drukowanymi literami mówić do Ciebie ? Nie chcę Cię widzieć ! Wynoś się ! - krzyczałam nie mogąc opanować złości.
- Ja tylko...Kocham Cię. - powiedział Harry i bezszelestnie i sprawnie opuścił mój dom. Stałam w bezruchu jak zahipnotyzowana.
- Co Ty powiedziałeś ? - zapytałam, ale nikogo przecież już nie było w domu.
Zrezygnowana usiadłam na krześle i głowę spuściłam na stół. Nie mogłam pojąć tego, jakim cudem Hazza tak bardzo się zakochał. Wygląda na silnego chłopaka, który pod byle pretekstem i byle komu miłości nie wyznaje. A przecież jeszcze kilka minut wcześniej to zrobił. Powiedział mi, że mnie kocha. Moja głowa pełna była wielu myśli i zaniepokojeń. Zdałam sobie sprawę, że jemu na prawdę bardzo na mnie zależy. W tym momencie zapragnęłam, aby była tutaj mama. Wystarczyło by kilka minut rozmowy z nią. Tylko tyle. Czy ja aż tak dużo wymagam ? Nie sądzę. Tylko, że los chciał inaczej. Nie mogę z nią porozmawiać, już nigdy. Po moim policzku popłynęła jedna, samotna łza. Nie starałam się jej zatrzymać, a ona po prostu spłynęła i zatrzymała się w kąciku moich ust. Pogrążona w zamyśleniach zasnęłam.

Obudził mnie stukot schodów. Przetarłam oczy i uzmysłowiłam sobie, że ktoś był na górze, a teraz zmierza ku kuchni. Kto to może być ? Przez moją głowę przebiegło już miliony myśli, ale żadna z nich nie wydawała mi się sensowna. Chwilkę później cała sprawa wyjaśniła się.
- Cześć kochanie. Niespodzianka. - powiedział Niall, a  kamień spadł mi z serca. Już myślałam, że to złodziej, bandyta, albo...Harry.
- Co Ty tu robisz ? - zapytałam nieźle zdziwiona.
- Umawialiśmy się na przeprowadzkę. I oto jestem. - powiedział i wystawił szereg, bielutkich zębów.
- Zapomniałam, przepraszam. - uśmiechnęłam się delikatnie i wstałam, aby go pocałować. Złożyłam na jego ustach pocałunek, który z sekundy, na sekundę pogłębiał się. Horan wział mnie na ręce i zaniósł do salonu na kanapę. Położył mnie w wygodnej pozycji, po czym łapczywie i namiętnie zaczął całować. Nie wiem co by się stało, gdyby nie głos oznajmujący połączenie.
- Przepraszam. - powiedział tylko i wyciągnął telefon. Spojrzał na wyświetlacz i momentalnie zmarszczył czoło.
- Coś się stało ? - spytałam łapiąc oddech.
- Nie...muszę ...pogadać. - powiedział z wahaniem i wyszedł z salonu.
Podparłam się na łokciach i zaczęłam zastanawiać się kto dzwoni. Dlaczego Nialler tak dziwnie zareagował, gdy spojrzał na wyświetlacz ? Teraz już wiem, że będę mieć go na oku. Jeśli będzie gdzieś wychodził, odbierał tajemnicze telefony, będzie to znak, że coś dzieje. Chwilę później Niall wrócił do salonu.
- Kto dzwonił ? - spytałam, patrząc na niego, jakbym chciała przewiercić go na wylot.
- Już mnie sprawdzasz skarbie ?
- Ja ? To tylko ciekawość. Zwykła, ludzka ciekawość.
Nie odpowiedział. Podszedł do mnie i ponowił pocałunki. Z jednej strony to dobrze, ale z drugiej źle. Wykręcił się, aby nie odpowiedzieć. Tak bardzo nie lubię, gdy ktoś robi uniki. Ręce Niall'a zaczęły wędrować w kierunku mojej koszuli. Nie przerywając pocałunków sprawnie rozpiął już dwa guziki. Gdy zaczął dobierać sie do kolejnego, telefon zadzwonił po raz drugi.
- Cholera. - szepnął Horan, po czym złapał telefon i wyszedł do kuchni. Co ja mogłam teraz zrobić ? Zapięłam guziki od koszuli i wstałam z kanapy. Skierowałam się w stronę okna i wzrok zawiesiłam po drugiej stronie ulicy. Nagle blondyn objął mnie od tyłu w pasie.
- Przepraszam jeszcze raz. - szepnął cicho do mojego ucha i w jego okolicy złożył delikatny pocałunek.
- Kto tym razem ? - zapytałam z nutką ironii w głosie.
- No ten...no...kelner...zamówiłem nam stolik w restauracji dziś wieczorem, idziemy na kolację.
- Mhm...dobrze. Ja ide się przejść. Rozpakuj się i w ogóle. - powiedziałam i uśmiechnęłam się. Złapałam kurtkę i opuściłam mieszkanie. Lekki powiew wiatru powitał moją twarz. Odruchowo poprawiłam kołnierz i zasunęłam zamek pod szyję. Szłam ulicami Londynu spokojnie i wolno. Dobrze wiedziałam, że ta cała kolacja była wymyślona na poczekaniu. Teraz martwiło mnie coś innego. Kto dzwonił do Niall'a ? O co w tym wszystkim chodzi ? Czy Harry kiedyś miał rację, z tym, że nie znam dobrze mojego własnego chłopaka ? Nie znałam odpowiedzi, ani na jedno z tych pytań, które teraz tłumiły się w mojej głowie. Usiadłam na ławce w parku i rozglądnęłam się na boki. Młody chłopak niosący swoją dziewczynę na " barana " ....blondyn trzymający za rekę niską dziewczynę, która z miłością spogląda w jego oczy....kolejny chłopak, niosący w ręku plecak, brunetki objemujący ją w pasie....Dlaczego wszyscy mają takie łatwe i bezproblemowe życie , a mi nic sie nie układa i wszystko wali się w tym samym momencie ?
- Kocham Cię.  - usłyszałam głos chłopaka w dresach, do dziewczyny z dredami na głowie. Teraz przypomniały mi się słowa Harr'ego. Ten chłopak mnie...kocha. Zakochał się, a ja zamiast z nim porozmawiać, wyrzuciłam go z domu. Dlaczego teraz to ja, mam poczucie winy, skoro to on powienien siedzieć z głową spuszczoną na dół, zastanawiając się, dlaczego jest taki fałszywy względem przyjaciela i nahalny względem mnie ? " To wszystko nie ma sensu " - pomyślałam, po czym skierowałam się w stronę domu. Gdy tylko weszłam do środka, zorientowałam się, że za niecałą godzinę wychodzimy na kolację. Szybko wbiegłam do łazienki, wzięłam prysznic i założyłam szlafrok. Z szafy wybrałam kremową sukienkę z czarną kokardą w pasie, która była z tyłu dłuższa niż z przodu, założyłam czarne szpilki i zrobiłam makijaż. Włosy spięłam w zmysłowego koka, zostawiając z prawej strony pasemko włosów. Gdy Niall zobaczył mnie na dole otworzył usta z podziwu.
- Wyglądasz ślicznie. - powiedział i pocałował mnie w policzek. Uśmiechnęłam się i założyłam płaszczyk. " Layla ogarnij się, Niall nie mógłby Cie okłamać " - powtarzałam w myślach jak modlitwę. Już mieliśmy wychodzić, gdy rozległ się dzwonek do drzwi. Bałam się, że to Harry, ale odetchnęłam, gdy zobaczyłam w drzwiach Louis'a.
- Siema. Wychodzicie gdzieś ? - zapytał Tommo.
- Na kolację stary. - powiedział Niall - więc jesteś trochę nie w porę.
- To ja tylko Wam coś powiem i spadam.
- To streszczaj sie Lou.- ponaglił go Horan.
- Jak byłem z chłopakami na mieście, to spotkaliśmy Harr'ego i....
- No i...? - spytałam nieco zaniepokojona.
- Harry chce uciec. Nie wiemy czemu, ale był strasznie zdołowany i...powiedział, że wyjeżdża.
- Czy on zwariował ? - zapytał Niall, i pokręcił przecząco głową.
Oparłam sie o szafkę i zamknęłam oczy. Momentalnie dopadło mnie przygnębienie i smutek. Przecież to moja wina. Przeze mnie Hazza chce uciec...Nie mogę tego tak zostawić....

_________________________________________________________________________________

* Czy Layla czuje coś do Harr'ego, skoro tak bardzo zmartwiła ją ta wiadomość ?

* Od kogo były tajemnicze telefony do Niall'a ?


wtorek, 25 marca 2014

20. Nie każdy jest idealny

- O co mu chodziło ? - spytał Niall i popatrzył na mnie takim wzrokiem, jakby chciał przewiercić mnie na wylot.
- No nie wiem... Harr'ego nie zrozumiesz - odpowiedziałam zbywająco i usiadłam po drugiej stronie na ławce, wbijając wzrok w ziemię. Teraz byłam już pewna. Harry nie odpuści. Za wszelką cenę, będzie dążył do tego, aby poróżnić mnie z Niall'em. Nie mogłam pojąć dlaczego jest taki. Co ja źle zrobiłam, że z miłego loczka, stał się takim zazdrośnikiem ? Przecież serce, nie sługa, nie wybiera. Tak było i w tym przypadku. To Horan od początku zaintrygował mnie swoimi niebieskimi oczami, pięknym uśmiechem, niebiańskim głosem i idealnym charakterem. Harry zachowuje się jakby był rozpieszczonym trzynastolatkiem, dla którego swoje widzi mi się są ważniejsze od ludzkiego szczęścia. Uniosłam wzrok do góry i zobaczyłam, że Niall nadal się we mnie wpatruje.
- Coś nie tak ? - zapytałam i wzrok utkwiłam prosto w jego oczach.
- Jesteś taka smutna. To ja powinienem zapytać, czy wszystko dobrze.
- Nie martw się. Po prostu to wszystko jest dość...skomplikowane. - odpowiedziałam, po czym wróciłam do oglądania swoich butów.
Przesłuchiwanie Hazzy ciągło się jak wieczność. Zapatrzyłam się na wiszący zegar i wczułam sie w rytm wybijania sekund. Tik tak, tik tak - tylko to słyszałam w moim umyśle. Nie dochodziły do mnie żadne inne dźwięki ani odgłosy.
- Layla ?! Layla ?! - usłyszałam nad sobą wołanie Zayn'a.
- Yyy....co jest ? - spytałam wybita z tropu.
- Harry już wyszedł... - powiedział dość niepewnie i spojrzał mi prosto w oczy. Poczułam się niezręcznie. Musiało to wyglądać dość komicznie, skoro mój mózg nie zarejestrował podstawowych czynności, jakie miały miejsce na korytarzu.
- Tak, tak. To chodźmy . - rzuciłam, po czym razem wyszliśmy z komisariatu. Nie wiem w jakim celu, ale zaraz po opuszczeniu posterunku chłopcy zatrzymali się i stanęli niedaleko samochodu.
- Stary, ale zabalowałeś. Że ja tego nie pamiętam. - powiedział Louis, a cała piątka zaczęła się śmiać. Dlaczego mi nie było do śmiechu ? Nadal nie wiedziałam, czy dawna rozmowa z Harr'ym jest prawdziwa. Martwiłam się w dalszym ciągu, o to, że Niall nie mówi mi wszystkiego. Teraz doszły jeszcze kolejne kłopoty ze Styles'em. Moje życie jest takie niepoukładane.
- Ale z innej strony, nieźle mu dowaliłeś. - powiedział z dumą w głosie Zayn.
- To było coś. Masz niezły cios. - dodał Niall i uśmiechnął się do Hazzy.
- Taa...jest się czym chwalić. To tylko świadczy o Twojej głupocie, i o tym, że nie potrafisz panować nad emocjami. - odrzekłam i pokręciłam jednoznacznie głową.
- Nie każdy jest idealny. Nie każdy dokonuje odpowiednich wyborów. - podsumował loczek, po czym wymownie spojrzał na mnie. Uświadomiłam sobie, że nadal uważa, iż Niall nie jest odpowiednim chłopakiem dla mnie. Nie odpowiedziałam nic. Nie miałam już siły , aby się z nim targowac i sprzeczać. Poza tym wydaje mi się, że chłopcy powoli rozumieją, że między Harr'ym, a mną jest jakiś problem. Teraz nie mogę dopuścić do tego, aby Nialler dowiedział sie, o sytuacji, jaka miała miejsce obok damskiej toalety.
- Chyba nigdy Cię nie zrozumiem. Możemy jechać już do domu ? - spytałam Niall'a i dałam mu buziaka w policzek.
- Jasne. To może my weźmiemy Harr'ego i odwieziemy go do domu ? - zapytał blondyn.
- Cholera. Zapomniałam. Musze coś załatwić. Jedźcie sami. Zobaczymy się w domu kochanie. - objęłam Niall'a za szyję i złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek. Celowo spojrzałam na Style'sa. Nie patrzył na nas, wręcz przeciwnie jego wzrok utkwiony był gdzieś w oddali, jakby pomiędzy niebem, a ziemią. Poczekałam. aż chłopcy odjadą i usiadłam na ławce przed posterunkiem. Przecież ta sprawa, to była tylko wymówka. Nie miałam najmniejszej ochoty na wspólną jazdę z Hazzą. Bezradnie spuściłam głowę na dół, po czym podparłam się rękami. " Co ja mam teraz zrobić ? " - pytałam sama siebie. Żadne logiczne wyjście z tej chorej sytuacji nie przychodziło mi do głowy. Teraz byłabym nawet w stanie przypuszczać, że Harry nie będzie na nic zważał, tylko na siłę, postara się rozdzielić mnie i Niall'a. Jeśli mu się to uda, znienawidzę tego chłopaka i samą siebie.
- Wszystko w porządku ? - zapytała młoda policjantka, która zatrzymała sie obok mnie.
- Tak, tak. Już sobie ide . - powiedziałam i delikatnie się uśmiechnęłam.
- To proszę iść, bo nie można tutaj przesiadywać. - odparła i ruszyła do środka.
" Nawet posiedzieć nie wolno " - pomyślałam, opuszczając teren posterunku. Powolnym krokiem powlokłam się w kierunku domu. Już jutro, bądź za kilka dni Niall przeprowadzi się do mnie. Byłam tak bardzo ciekawa, jak zareaguje Harry. Kilkanaście minut później byłam już pod mieszkaniem. Dość energicznie przekręciłam klucz i weszłam do środka. Nawet nie zdążyłam dobrze ściągnąć kurtki, kiedy rozległ się głos dzwonka. Bez zastanowienia, nie zerkając przez judasza otwarłam drzwi.
- Cześć. Mogę wejść ? - zapytał Harry i przekroczył próg.
- Po co pytasz, skoro i tak wchodzisz ? - rzuciłam dość smętnym głosem i zrobiłam loczkowi przejście, aby mógł wejść do środka. Ściągnął buty, kurtkę i wszedł do kuchni.
- Siadaj ! - powiedziałam dość nieuprzejmie, i wskazałam ręką na krzesło. Sama stanęłam przy blacie i wbiłam swój wzrok w szafkę za nim.
- Możesz na mnie popatrzeć ? - spytał ciepłym i czułym głosem. Po chwili zastanowienia uniosłam wzrok do góry.
- Powiesz mi do cholery o co Ci tak na prawdę chodzi ?!
- Layla, nie denerwuj się. Ja po prostu...
- Jak mam się nie denerwować ? Czy Ty siebie słyszysz ? Co Ty mi chciałeś na imprezie zrobić ?! Tak bardzo Cię boli to, że wybrałam Niall'a ? - niemal krzyczałam i wymachiwałam rękami.
- To nie tak...ja po prostu...- jego głos się załamał, aby potem powrócić do swojej stanowczej i stonowanej tonacji - Co mam zrobić, skoro tak bardzo mi się podobasz ?
- Odpuścić Harry, odpuścić. Dobrze wiesz, że zależy mi na...
- Ble, ble, ble...takie rzeczy nie w tym świecie. Ty potrzebujesz kogoś silnego, kogoś kto Cię obroni. - powiedział, po czym wstał i zaczął podchodzić bliżej mnie.
- Nie zbliżaj sie do mnie. - wystawiłam do przodu ręce, jakbym chciała go zatrzymać, bądź powstrzymać, od wykonania jakiegokolwiek ruchu. Hazza jednak był sprytniejszy. Stanowczo, ale delikatnie ujął moje dłonie i pokazał swoje cudne dołeczki, które zawsze tak bardzo mnie intrygowały.
- Masz zimne ręce. - szepnął i podszedł jeszcze bliżej. Tak bardzo zapatrzyłam się w jego zielone, przenikliwe oczy, że ocknęłam się dopiero, gdy Styles pochylał się, aby mnie pocałować.
- Przeciez wiem, że tego chcesz. - dodał ściszonym głosem.
- Nic nie wiesz ! - krzyknęłam i odepchnęłam go od siebie. Nie dał za wygrana. On przecież nigdy nie odpuszcza. Unieruchomił mnie tak, że jego ręce były oparte o blad po obu stronach mojej talii.
- Zależy mi na Tobie i....zrobię wszystko, ale to wszystko, by Cie zdobyć....

___________________________________________________________________________________

* Czy Layla ulegnie urokowi Harr'ego ?


niedziela, 23 marca 2014

19. Musiał być nieźle zalany

Chwilę później usłyszałam dźwięk syreny policyjnej. Teraz przestraszyłam się nie na żarty. Do tej pory miałam nadzieję, że kelnerka jednak nie zadzwoniła po wyspecjalizowane służby, ale jednak tak się stało. Super, Harry jest nawalony jak myserszmit, pobił niewinnego chłopaka, i jeszcze wyrywa się i utrudnia zadanie ochronie, Chyba gorzej już być nie może.
- Puść mnie ty pojebany...kurwa kim ty jesteś w ogóle ? - dobiegł mnie zachrypiony głos Harr'ego skierowany do jednego z ochroniarzy.
" Jednak może być jeszcze gorzej " - pomyślałam, gdy uzmysłowiłam sobie, że Styles dodatkowo obraża ochroniarzy na służbie. Nie mogliśmy nic zrobić. Gdy Harry nadal się wyrywał jeden facet z ochrony, wygiął jego ręce do tyłu, a Hazza uderzył głową o stolik, na którym teraz leżał w tej niewygodnej pozycji. Liam stał jak sparaliżowany i nie mógł nic zrobić. Przecież na samym początku próbował odciągnąć loczka od tego chłopaka, jednak na marne. Zayn i Louis siedzieli na kanapie i spoglądali z niepokojem na to, co się dzieje. W zasadzie tylko Zayn spoglądał, bo Lou raczej za bardzo nie kontaktował i nie wiedział co się dzieje. To własnie Tommo i Styles wypili najwięcej i było to na pierwszy rzut oka widać. Jednak Lou nie jest tak impulsywny jak Harry.
- Mamy przerąbane. - szepnęłam do ucha Niall'a.
- Nie my skarbie, tylko Harry. - odpowiedział smutno blondyn.
Drzwi do klubu otworzyły się, po czym do środka wparowało dwóch policjantów. Jeden z nich rozpoczął rozmowę z ochroniarzem i tylko kiwał twierdząco głową. Nie dało się nic usłyszeć z ich rozmowy, na nasze nieszczęście. Po chwili narady policjanci założyli na nadgarstki Harr'ego kajdanki, a ten nie miał się już siły bronić się ani wyrywać. Alkohol chyba wreszcie zrobił swoje. Wyższy z policjantów wyszedł z Hazzą do samochodu, a drugi z nich został jeszcze w knajpie.
- Jesteście jego znajomymi ? - zapytał, dość ochrypłym i twardym głosem.
- Tak - odpowiedział Niall. - gdzie go zabieracie ?
- Na komendę. Na pewno wasz kolega musi wytrzeźwieć, zresztą temu tam też by się to przydało - powiedział i wskazał ruchem ręki na zasypiającego już Louis'a, który z zamkniętymi oczami głupkowato się usmiechał.
- A potem ? - spytałam.
- Odpowie za pobicie, utrudnianie pracy ochronie i obrażanie funkcjonariuszy na służbie.
- Ale panie władzo - zaczął Liam - on młody jest, impulsywny, no i taki narwany. Nie da się czegoś zrobić ?
- Przykro mi. Trzeba było pomyśleć wcześniej. - odpowiedział policjant, po czym opuścił klub, a chwilę później słychać było warkot odpalanego silnika i samochód z Harry'm odjechał na komisariat.
- No to pięknie. - podsumowałam i opadłam na kanapę obok Malik'a. W tej samej chwili karetka zabrała rannego chłopaka do szpitala. Po wstępnych oględzinach ratownicy stwierdzili , że ma złamane żebro, rozciętą wargę i łuk brwiowy oraz liczne zasinienia w okolicy podbrzusza. Byliśmy całkiem zrezygnowani.
- Pijemy dalej, czy tańczymy ślicznotko ? - spytał ledwo kontaktujący Lou i jakby nigdy nic uśmiechnął się.
- Nie mam już do Ciebie siły. - westchnęłam, a później razem z Niall'em zaprowadziliśmy go do taksówki. Zayn w miarę sprawnie znalazł się w jej wnętrzu, Liam podał kierowcy adres i odjechaliśmy w stronę mojego domu. Zadecydowaliśmy, że nie ma sensu odwożenia każdego do swojego mieszkania. Kilka minut później byliśmy pod domem. Wytargaliśmy Lou z samochodu i siłą zaciągnęliśmy do środka. Liam i Zayn rozłożyli się na dwóch kanapach znajdujących się w salonie i w mgieniu oka, jak niemowlęta zasnęli. Niall poszedł przepłukać sie do łazienki, a ja zaprowadziłam Louis'a na górę. Położyłam go w wolnym pokoju, który od jakiegoś czasu stał pusty.
- W ciuchach mam spać ? - wybełkotał i zaczął ściągać z siebie bluzkę.
- Zostaw to . - powiedziałam z uśmiechem na ustach, widząc jak chłopak coraz bardziej zaplątuje się w ubranie. Był teraz taki bezbronny, jak dziecko. Pomogłam mu ściągnąć bluzkę i moim oczom ukazał się szereg tatuaży. Byłam oczarowana. Jego umięśniona klata pokryta była w pewnej części dziarami.
- Spodnie jeszcze. - wyszeptał i złapał mnie na dłoń.
- Nie, nie. Śpisz w tym i koniec. Nawet nie waż się ze mną kłócić.
- A buzi ? - powiedział i szeroko się uśmiechnął marszcząc czoło.
- Idź spać Tommo. - powiedziałam gasząc lapmkę i wyszłam z pokoju. Udałam się do mojej sypialni, gdzie zastałam półnagiego Niall'a śpiącego na moim łóżku. Delikatnie ułożyłam się obok niego, a po upływie dosłownie kilku chwil zasnęłam.

Rano obudziły mnie odgłosy dochodzące z kuchni. Założyłam szlafrok i zeszłam na dół. Po kuchni krzątał się Louis. Gdy zobaczyłam jego zwichrzone włosy zaczęłam się śmiać.
- Co się śmiejesz ? Na kaca coś mi daj. - powiedział, po czym zrezygnowany usiadł przy stole. Wyjęłam z szafki specjalne saszetki na kaca, po czym rozpuściłam je w czterech szklankach. Jedną z nich podałam Louis'owi i poszłam obudzić resztę. Potem cała czwórka wypiła duszkiem żółty napój, a ja wzięłam tabletki od bólu głowy, bo dla mnie było to wystarczające.
- Jezu nic nie pamiętam. - wydukał Lou. - Gdzie jest Harry ? - spytał robiąc zdziwioną minę. Liam opowiedział mu dokładnie o wszystkim, a Tomlinson był oniemiały.
- Harry kogoś pobił ? Musiał być nieźle zalany. - podsumował.
- Tak samo jak Ty. - dodałam i kwaśno się uśmiechnęłam. Wszyscy zgodnie stwierdzilismy, że musimy wyciągnąć Hazzę z tego więzienia.
- Wydaje mi się, że jak zapłacimy kaucję, to go wypuszczą. - powiedział Zayn, a reszta chłopaców go poparła, Wydało mi się to całkiem mądrym rozwiązaniem. Liam i Zayn wzięli mój samochód i pojechali do banku po jakieś pieniądze. Lou poszedł pod prysznic, bo stwiedził, że śmierdzi i musi się odświeżyć. Zostałam tylko ja i Niall. Ułożyliśmy się na kanapie, a ja mocno wtuliłam się w jego tors.
- Dlaczego to życie jest takie skomplikowane ? - zapytałam mojego chłopaka.
- Nie wiem skarbie. Może dlatego, abyśmy stawali się coraz silniejsi.
- W takim razie, powinnam być już silna, jak cholera. - westchnęłam i sztucznie się uśmiechnęłam. Zrobiliśmy coś do jedzenia i wspólnie zjedliśmy, gdy chłopcy wrócili z pieniędzmi. Szybko przebrałam się w jakieś wygodne ciuchy i pojechaliśmy na komisariat. Droga zajęła nam kilkanaście minut.
- Mam nadzieję, że go wypuszczą. - szepnął cicho Lou.
Teraz znów miałam mętlik w głowie. Czy Harry na siłę dobierał się do mnie bo był pijany ? A może zrobił to, aby potem mieć pretekst , że był pod wpływem ? Te nurtujące mnie pytania nie dawały mi spokoju. Chciałam powiedzieć Niall'owi, ale nie miałam pewności jak Horan zareagowałby na tę wiadomość. Na pewno by się zdenerwował, a tego bym nie chciała. Najpierw muszę wyjaśnić wszystko z samym loczkiem, a potem będę się zastanawiała co dalej zrobić.
Na komisariacie od razu spotkaliśmy policjanta, który zabrał wczoraj Hazzę.
- Dzień dobry panu. Chcieliśmy o czymś porozmawiać. - rozpoczął Niall
- O co chodzi ? - zapytał.
- Za kaucję, chcemy wyciągnąć Harr'ego. - powiedział Liam i wyciągnął kopertę.
- Zarzuty są dość poważne, ale zważając na to, że pobitemu nic więcej się nie stało możemy na to przystać. - powiedział mundurowy.
Zza zakrętu wyłonił się Styles z drugim funkcjonariuszem.
- Jeszcze go przesłuchamy i będzie wolny. - odpowiedział, po czym zabrał od Liam'a kopertę i schował ją do wielkiem torby.
- Pamiętam co wczoraj było... - powiedział Harry, gdy obok nas przechodził i wymownie popatrzył mi prosto w oczy...

___________________________________________________________________________________

* Czy Harry pod wpływem złości, powie Niallo'wi, że całował Laylę ?

* A może obróci całą tę sytuację przeciwko niej ? Albo na razie da tej dwójce spokój ?


czwartek, 20 marca 2014

18. Styles odbiło Ci ?

* Sześć miesięcy później *

Może to dziwne, ale pół roku wystarczyło mi, aby otrząsnąć się z całej tej sytuacji. Setki rozmów z Niall'em, miliony wypłakanych łez na prawdę mi pomogły. Zawsze w niedzielę, odwiedzałam mamę. Co prawda nie mogłam z nią porozmawiać, ale często prowadziłam nad jej grobem monologi. To też w pewnym sesnie dodawało mi sł. Teraz, gdy minęło już sześć miesięcy jestem na tyle silna, że znów prowadzę normalnie życie, tak jak przed tym zdarzeniem. Coś jednak uległo zmianie. Ten chłopak, którego widziałam po pogrzebie już nigdy nie pojawił się w moim życiu. Nie widziałam go, i mam szczerą nadzieję, że tak już zostanie. Jednak jest coś co nie daje mi spokoju, od tego dnia. Jest to bowiem zachowanie Niall'a. Od chwli pochowania mojej mamy na cmentarzu i od momentu ujrzenia identycznego, tylko młodszego wcielenia Mark'a, Niall jest inny. Diametralnie zmienił sie o sto osiemdziesiąt stopni. Stał się bardziej zachowawczy i tajemniczy. Wychodzi gdzieś wieczorami, przekłada nasze spotkania, i kto wie, pewnie przez całe dnie też nie siedzi w swoim domu, tylko biega gdzieś po mieście. Dzisiaj też tak było. Umówiliśmy sie u mnie około południa. Horan spóźnił się ponad godzinę. Nie byłam tym szczególnie zdziwiona.
- Przepraszam skarbie. - szepnął mi do ucha, gdy przytulił mnie na powitanie.
- Przyzwyczaiłam się już. - burknęłam beznamiętnie i zaprosiłam go do salonu.
Tradycyjnie zrobiłam gorącej herbaty, którą Niall tak bardzo lubił. Ciasteczka i chrupki włożyłam do miski i zajęłam miejsce na kanapie obok blondyna. Włączyliśmy telewizję i zaczęliśmy ją oglądać. Po upływie kilku minut nie wytrzymałam.
- Czemu się tak na mnie gapisz ? - spytałam.
- Zastanawiam się tylko czy...moglibyśmy razem zamieszkać ? - zapytał, a mnie dosłownie zatkało.
- Że my ? Razem ? Tutaj ?
- No myślę, że u Ciebie byłoby lepiej. A poza tym, tęsknię za Tobą. Chcę spędzać razem każdą wolną minutę. - powiedział, po czym delikatnie złapał mnie za dłoń. Mimowolnie uśmiechnęłam się pod nosem. Przecież już tak dawno, chciałam mu to zaproponować, ale uznałam, że byłoby to niestosowne z mojej strony.
- Co Ty na to ? - ponaglał Horan.
- No jasne, że się zgadzam. Wcześniej nie mogłeś tego zaproponować ?
Nialler nie odpowiedział tylko delikatnie musnął moje usta. Chwilę później zwinnym ruchem zsunął mnie niżej, tak, że teraz leżałam na kanapie, a on " wisiał nade mną ". Nasze pocałunki stawały się coraz namiętniejsze. Tak bardzo zależało mi na tym chłopaku. Odsunęłam jego twarz od siebie i zapytałam :
- Może poszlibyśmy dziś całą paczką na imprezę ?
- O to samo miałem Cię zapytać, ale mi to umknęło. Harry rano to zaproponował.
- Własnie Harry. On chyba teraz się zmienił, lepiej idzie się z nim dogadać, mimo, że gra z The Wanted., prawda ?
- Tak kochanie. Może i to lepiej, każdy jest teraz usatysfakcjonowany.
- To może teraz zejdziesz ze mnie ? - spytałam i puściłam mu oczko.
- Tak szybko ? Ranisz mnie dziewczyno. - zrobił smutną minę , i udał obrażonego. Znałam już ten jego myk na pamięć. Zawsze tak robił, aby zmusić mnie do uległości, bądź odpuszczenia w jakiejś sprawie. Tym razem się nie poddam. Dałam mu ostatniego buziaka, po czym szybkim , zwinnym ruchem wyślizgnęłam się z jego objęć.
- To kiedy się wprowadzam ? - spytał blondyn.
- Kiedy Pan chce. Droga wolna. - powiedziałam i zaczęłam się śmiać.
Ustaliliśmy, że w przeciągu najbliższych dni, dokonamy przeprowadzki. Teraz posiedzieliśmy jeszcze chwilę u mnie w domu, a potem pożegnaliśmy się i ustaliliśmy, że Niall zjawi się u mnie po dziewiętnastej. Co ja mogłam robić przez cały dzień ? Oglądałam telewizję, zrobiłam pyszne spaghetti, oczywiście poszłam pobiegać, bo konsekwentnie od dwóch miesięcy codziennie biegam po godzinie i robię brzuszki, co przynosi zadziwiająco szybko wyczekiwane przeze mnie rezultaty. Gdy zbliżała się godzina przyjazdu Niall'a znów stanęłam przed szafą. Ukazało mi się wiele , różnokolorowych sukienek, które tak bardzo lubię zakładać. Zdecydowałam się w końcu na jedną. Ubrałam to , po czym ułożyłam włosy przy pomocy lokówki, w zmysłowe fale i zrobiłam makijaż. Uwielbiam się malowac i stroić. Zrobiłam jeszcze czerwono - krwiste paznokcie i byłam gotowa w sam raz, na czas. Gdy skończyłam się malować, zabrzmiał dzwonek do drzwi. Był to oczywiście Niall.
- Jezus Maria, jak Ty ślicznie wyglądasz. - powiedział, gdy tylko otwarłam drzwi, i oparł się o ich framugę.
- Mogę Cie pocałować na powitanie ? spytał i wymownie poruszył brwiami, tak jak zawsze robi to Zayn.
- Zapomnij. Dopiero co nałożyłam na usta szminkę, będziesz musiał poczekać. - szepnęłam, po czym wysłałam mu buziaka. Znów zrobił tę jego minę, zbitego psa, ale nie dałam za wygraną.
Chwilę później byliśmy już przed klubem. Dowiedziałam sie od Horan'a, że chłopcy czekają już w środku. Oczywiście zapomniałam dodać, że przez te sześć miesięcy coś jeszcze się zmieniło. Liam zdobył się na odwagę i tak oto, razem z Danielle są parą. Byłam taka szczęsliwa, gdy sie, o tym dowiedziałam. Tak jak przypuszczaliśmy chłopcy byli już w środku. Imprezka jak widać zaczęła się. Była oczywiście Dan, która siedziała obok Liam'a i śmiała się z tekstów Harr'ego.
- Cześć. - rzuciłam na przywitanie, po czym dałam buziaka w policzek Dan.
- A jej dałaś buziaka. - fuknął mi do ucha Niall.
- Nie zaczynaj Horan. - powiedziałam i zaczęłam się cicho śmiać.
Zajęliśmy miejsce pomiędzy Louis'em, a Zayn'em. Znowu Harry siedział na przeciw mnie. Czy to jakaś klątwa , że zawsze ten chłopak musi mieć mnie na widoku ? Na szczęście Harry, chyba nie czyni mi już aluzji, że Niall jest dla mnie nieodpowiedni. Przecież przez jakiś czas dawał mi do zrozumienia, że jest dla mnie właściwszą partią niż Nialler.
Jak zawsze drinki poszły w ruch. Niebieski...czerwony...różowy...a potem poszliśmy tańczyć. Chłopcy byli bardziej wstawieni niż ja, bo pili co innego niż drinki. Z Danielle byłyśmy raczej ostrożniejsze. Tańczyłam z Niall'em i czułam się jak w niebie. Było mi tak dobrze. Ten chłopak zawsze działał na mnie kojąco. Po skończonych wygłupach znów wrócilismy do stolików.
- Ładnie wyglądasz Layl'a. - powiedział Harry i uśmiechnął sie. Nikt nie zwrócił na to szczególnej uwagi, ale mnie to denerwowało. Styles zaczął mi się bacznie przyglądać. Razem z Louis'em pili najwięcej. Nie mogłam się nadziwić skąd mają tyle miesjca, na alkohol. Odłączyłam się na chwilę od grupy i poszłam do łazienki. Kilka sekund później przyszła Dan.
- Mogę o coś zapytać ?
- Jasne. Wal śmiało. - powiedziałam i uśmiechnęłam się.
- Sorry za ciekawość, ale czy...między Tobą a Harry'm coś kiedyś było ? - spytała dość niepewnie.
- Nie, skąd taki pomysł ?
- Widzę przecież jak na Ciebie patrzy. I to nie zdarza się pierwszy raz. Już od jakiegoś czasu to zauważyłam, ale...Ty jesteś przecież z Niall'em.
- Kiedyś Hazza ubzdurał sobie, że Nialler nie jest chłopakiem dla mnie. Sugerował, że sam jest bardziej odpowiedni, na jego miejsce. Ale teraz już jest okej. Nie ma co się martwić. - odpowiedziałam, poprawiłam włosy i Dan opuściła łazienkę. Umyłam jeszcze ręce i opłukałam twarz, po czym ruszyłam w stronę wyjścia. Przed drzwiami łazienki czekał...Harry. Zauważyłam jego błyszczące oczy. Był nieźle pijany.
- Co Ty tu robisz ? - spytałam.
- Chciałem pogadać. - powiedział i zbliżył się, na niebezpieczną odległość do mnie.
- O co chodzi ?
- O to, że Ty...jesteś taka no...wiesz...
- No jaka ? Bo nie rozumiem, o co znów Ci chodzi ?
- No taka...śliczna. Jeszcze teraz, w tej czerwonej sukience, wyglądasz tak seksownie.
- Styles odbiło Ci ? - zapytałam, a on przyłożył palec do moich ust, sygnalizując mi, abym nic nie mówiła. Sytuacja robiła się coraz bardziej niezręczna, dlatego chciałam się wyrwać, ale Hazza złapał mnie za ręce. Trzymał mnie za nadgarstki i tak po prostu zaczął całować. Wyrywałam się, ale nie byłam na tyle silna. Na siłę starał się wepchnąć swój język do moich ust, ale w porę kopnęłam go, tam gdzie boli. Loczek zawył, a ja tylko uciekłam do stolika. Byłam oszołomiona. Danielle miała rację. Harry nadal coś do mnie czuje. Nie wiedziałam co mam robić. Wszyscy bawili się w najlepsze, a ja chciałam już wracać. Nagle Harry znów pojawił się przy stoliku.
- Czemu uciekasz ? - spytał i niepewnie się uśmiechnął. W tym momencie obok przechodził jakiś chłopak, na oko w naszym wieku. Przypadkowo, trącił Harr'ego w ramię i wylał na niego drinka, a Styles wybuchł taką wściekłością, o jaką bym go nie posądziła. Z całej siły uderzył biednego chłopaka z pięści w twarz. Liam od razu się poruszył i wstał, aby zatrzymać Hazz'ę. Ten jednak i Liam'a odepchnął i krzyknął :
- Zniszczył mi frajer koszulę.
Potem wszystko potoczyło się już w mgnieniu oka. Gdy chłopak podniósł się z ziemi dostał kolejny strzał od Harr'ergo, a potem porcje kopnięć w brzuch. Chłopcy nie byli w stanie zatrzymać wściekłego loczka. Gdy dziewczyna pobitego podbiegła do nas, uderzyła z całej siły w twarz Harr'ego i klęknęła przy ukochanym. Sekundę później zjawiła się ochrona, a kelnerka zadzwoniła po pogotowie. Ochroniarze przytrzymali Harr'ego uniemożliwiając mu jakikolwiek ruch.
- Masz przejebane ! - krzyknęła blond - dziewczyna, zakrwawionego chłopaka.
Byliśmy oszołomieni, i nie wiedzieliśmy co mamy robić. Przytuliłam sie do Niall'a , a na wspomnienie Styles'a na siłę dobierającego się do mnie po policzku popłynęło kilka łez...

___________________________________________________________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

* Jak myślicie, czy Harry jednak doprowadzi do zerwania Niall'a i Layli ?


poniedziałek, 17 marca 2014

17. Po co mnie ratowałeś ?

* Niall *

Wsiadłem do samochodu i powoli przekręciłem kluczyk w stacyjce. Wiedziałem, że Layl'a chce być teraz sama, jednakże miałem złe przeczucia. Nigdy nie czułem czegoś takiego, jak teraz. Może powinienem wrócić ? Zrezygnowałem z tego zamiaru i nacisnąłem pedał gazu. Jechałem stosunkowo wolno, w porównaniu z tym, jak zawsze szalałem po ulicach. Zdarzyło się nawet, że samochody za mną, ze zniecierpliwienia trąbiły, ale szczerze mówiąc miałem to serdecznie gdzieś. W mojej głowie cały czas siedział widok uśmiechniętej mamy, mojej dziewczyny, kiedy żegnaliśmy się z nią, któregoś dnia. Ona była taka...inna niż wszystkie. Na samą myśl, że nie ma już najważniejszej osoby w życiu Layli łezka zakręciła się w oku. Cały czas czułem dziwny ścisk w żołądku i ból w klatce piersiowej.
- Coś jest nie tak. - powiedziałem zamyślony sam do siebie i skręciłem w najbliższą uliczkę, chociaż było to niedozwolone. Musiałem do niej wrócić. Jechałem szybko i stanowczo, bojąc się, aby nie przyszło jej do głowy coś głupiego. W takich emocjach, samemu nie wie się, co się robi. Tak mogło być i tym razem. Zdecydowanie szybciej niż się oddaliłem, wróciłem na miejsce. Szybko zamknąłem samochód i wbiegłem na schody. Zacząłem dzwonić do drzwi, jak nienormalny. Nie dawałem choć chwili wytchnienia dzwonkowi, którego dźwięk słyszałem dośc głośno, mimo, że byłem na zewnątrz. Dopiero po chwili zorientowałem się, że dom wcale nie jest zamknięty. " To zły znak " - powiedziałem w myślach i uchyliłem brązowe drzwi.
- Layla ?! - zawołałem i stanąłem jak wryty.
- Co to jest ? - zacząłem wymownie wąchać nosem, a przyznać trzeba, że zmysł ten, mam wyostrzony jak mało kto. - O Boże, przecież to gaz. - wydało się z moich ust, kiedy podszedłem bliżej kuchni.
Przerażony wbiegłem do pomieszczenia i ujrzałem Laylę siedząca na krześle, z głową, która opadała na stół. Pospiesznie zakręciłem kurki z gazem i szeroko otworzyłem okna. Wybiegłem na korytarz i dla lepszego efektu, uchyliłem także drzwi wejściowe.
- Layla ! - krzyknąłem, kiedy podniosłem głowę dziewczyny. Jej twarz była blada. Sprawdziłem puls na szyji. Na szczęscie był wyczuwalny. Delikatnie wziąłem ją na ręce i zaniosłem do salonu. Ułożyłem ją na plecach, na kanapie i bezradnie rozłożyłem ręce.
- Co ja mam teraz zrobić ? - zapytałem, choć wiedziałem, że nikt mi nie odpowie.
Otworzyłem okna w salonie i pobiegłem po zimną wodę. Zrobiłem  okład , po czym umieściłem go, na jej bladyn czole. Przypomniałem sobie, że jeszcze niedawno ogladałem program w telewizji. Postąpiłem, tak jak ów mężczyzna. Rozluźniłem jej ubranie. W tym celu rozpiąłem czerwoną, kraciastą koszulę. Znalazłem koc i przykryłem jej nogi. Uklęknęłem obok niej, ze łzami w oczach.
- Layla, obudź się . Skarbie... - powtarzałem, z nadzieję, że dziewczyna mnie słyszy.
Po upływie kilku chwil poczułem, że ktoś łapie mnie za rękę.
- Niall ? Po co mnie ratowałeś ? - spytała słabym głosem dziewczyna.
- Bo Cię kocham. Myślałaś głuptasie, że tak Cię zostawię ? - mocno przytuliłem ją, i poczułem, że Layl'a płacze.
- Kochanie, wszystko się ułoży. Pomogę Ci, obiecuję.
- Przepraszam. - tylko tyle powiedziała i zasnęła.

* Layla *

Minęły już trzy dni. Dziś chyba ten najgorszy : dzień pogrzebu. Przez miniony czas Niall bardzo mi pomagał. Należy też wspomnieć, że w przeciągu tych dni, pogodziliśmy się z Harr'ym. Gdy Styles dowiedział się o wszystkim , od razu do mnie przyjechał i przeprosił. Przeprosił nas wszystkich za swoje zachowanie. Wyznał jednak, że nie zrezygnuje z bycia w The Wanted. Wiadomo nie przyjęliśmy tego z pełna akceptacją, dlatego w stosunku do Harr'ego zachowujemy pewien dystans. Nie jest już tak, jak było dawniej. Każde z nas czuje, że coś się zmieniło. Hazza jest bardziej naszym kolegą niż przyjacielem, ale jak to powiedział Liam, lepsze to niż nic. Od rana, Nialler siedział u mnie w domu. Dodam jeszcze, że całymi sprawami organizacyjnymi związanymi z pogrzebem, właśnie on się zajmował. Nie wiem co bym bez niego zrobiła. Cały ten czas byłam na środkach uspakajających. Faktycznie, one pomagały bardziej, niż by się mogło wydawać. Po długich rozmowach z Horan'em doszłam do wniosku, że muszę żyć. Mama odeszła, ale w pewnym sensie jest nadal przy mnie i zawsze będzie.  Te wszystkie mądrości usłyszałam od Niall'a. Dopiero teraz wywnioskowałam, jak bardzo jest mi on potrzebny.

Na dworze było nadzwyczaj ciepło. Ubrałam się, jak na pogrzeb przystało  i razem z Niall'em wyszłam z domu. Gdy zajechaliśmy do kościoła chłopcy już tam byli. To własnie ich wsparcie było dla mnie najważniejsze. Nie rodziny, ale własnie ich. Przez całą mszę starałam się nie uronić łzy. Ale, gdy ksiądz zaczął wygłaszać kazanie, po prostu coś we mnie pękło. Nie wytrzymałam tego napięcia, tej pustki. Zaczęłam płakać, jak małe bezbronne dziecko. Na szczęście miałam obok siebie Niall'a. Cały ten czas siedziałam niemalże wtulona w jego rękaw. Jego obecność była mi tak bardzo potrzeba, w tym momencie.  Na cmentarzu było jeszcze gorzej. Ci wszyscy ludzie, którzy składają ci kondolencje i mówią, jak to im przykro przyprawiają mnie o dreszcze. Wiem, że to płynie z ich serca, ale chyba to ja, najlepiej wiem, jaka była moja mama. Nie potrzebuję opinii ciotki, czy wujka na ten temat. Gdy wszyscy się rozeszli, zostałam tylko ja. Niall powiedział, że zaczeka w samochodzie. Stanęłam przed grobem, spojrzałam na fotografię i łzy znów zaczęły kapać.
- Kocham Cię mamuś. Pamietaj o tym, że zawsze będziesz dla mnie najważniejsza. Nigdy o Tobie nie zapomnę. Kocham Cię. - ułożyłam na grobie wieniec z kwiatów i bukiet jej ulubionych białych róż. Następnie zapaliłam kilka zniczy.
- Tam na pewno będzie Ci dobrze. - powiedziałam i wolnym krokiem oddaliłam sie od grobu.
To takie dziwne uczucie. Wiedzieć, że już nigdy nie będziesz w stanie porozmawiać ze swoją własną matką. Przygnębiające, a zarazem straszne. Zobaczyłam, że Niall siedzi już w samochodzie. Rozglądnęłam się, czy z żadnej strony nie nadjeżdża samochód i, gdy poptrzyłam w lewo zamarłam. Po tamtej stronie, dostrzegłam....Sama nawet nie wiem, kto to był. Wiem tylko jedno. Wyglądał jak bliźniak Mark'a, z tym, że był jakieś dwadzieścia lat młodszy. Stałam zamurowana i spoglądałam w jego stronę. Nialler chyba zorientował się w sytuacji, bo spojrzał w tym kierunku, co ja. Gdy zobaczył stojącego tam chłopaka, zauważyłam, że był zdziwony i przerażony. Wybiegł z samochodu, złapał mnie pod rękę i wprowadził do pojazdu. Nic nie mówiąc zapalił silnik i odwiózł mnie do domu. Od chwili kiedy zobaczyliśmy tego mężczyznę, zmienił się. Od tej chwli zaczął się dziwnie zachowywać...

___________________________________________________________________________________

* Jak myślicie, kim jest ten zadziwiająco do Mark'a podobny chłopak ?

* Dlaczego Niall zaczą się dziwnie zachowywać, odkąd go zobaczył ?





sobota, 15 marca 2014

16. Mamo, nie zostawiaj mnie

- Jedziemy tam ! - krzyknęłam bardzo przejęta, po czym złapałam płaszczyk.
- Layla, nie denerwuj się tak. Wszystko będzie dobrze . - blondyn przytulił mnie, a po moim policzku popłynęła łza. Dlaczego ostatnio w moim życiu , tak często goszczą te słone łzy ? Co ja zrobiłam nie tak, że wszystko sypie się raz, za razem ? Nie mogłam znaleźć na to odpowiedzi. Wszystko zaczęło się, od tej przeklętej wizji. Tak bardzo bałam się, iż ona znów się ziści. Niall zamknął za nami drzwi od domu i pomógł mi wsiąść do samochodu. Zanim jednak, on uczynił to samo, wyjął telefon i zadzwonił do kogoś. Przypuszczam, że zatelefonował do któregoś z chłopaków. Może to i lepiej. Zawsze raźniej w szóstkę, niż samemu. Po chwili jechaliśmy już w kierunku szpitala. Całą drogę, nie odezwaliśmy się do siebie, ani słowem. Nie miałam ochoty na rozmowę z nikim. Tak bardzo bałam się o swoją mamę. Na twarzy Niall'a dostrzegłam skupienie, wynikające z prowadzenia samochodu, ale także ogromny smutek. Horan przecież bardzo polubił moją mamę. Zresztą z wzajemnością. Jeśli coś się jej stanie, nigdy sobie tego nie wybaczę. Nie dość, że ręce same mi się trzęsły, na ulicy był jeszcze korek. Wszystko zaczęło mnie rozpraszać i denerwować. Nie mogliśmy ruszyć, bo przed nami był jeszcze cały korowód samochodów. Przekręciłam głowę w prawą stronę. Po drugiej stronie szyby dostrzegłam kobietę. Wyglądała na zmęczoną. Obok niej stąpała mała dziewczynka, trzymająca jedną rączkę w objęciach dłoni mamy, a w drugiej dzierżyła różowego, pluszowego misia. Patrząc na ten obrazek przypomniałam sobie, samą siebie z dzieciństwa. Zawsze w niedzielne popołudnie razem z mamą, wychodziłyśmy na spacer, zakupy do galerii, albo po prostu na lody. Były to moje wspaniałe lata dzieciństwa. A może już nigdy nie będe mogła, wyjść na spacer z nią ? Przecież to jest takie niesprawiedliwe. Mam dopiero dziewiętnaście lat - potrzebuję matki. Nie mogłam dłużej patrzeć za okno. Sprawiało mi to, zbyt dużo bólu. Zobaczyłam, że Niall przygląda mi się z uwagą.
- Kochanie. Proszę Cię, nie zamartwiaj się tak.
Odpowiedziała mu tylko głucha cisza. Nie byłam w stanie zbudować nawet najprostszego zdania. Było to dla mnie, w tym momencie trudne. Kilka lat wcześniej straciłam tatę, teraz o włos od tego, jest kolejna moja najbliższa osoba. To nie może tak się skończyć.

Korek ulegał zmniejszeniu. Od szpitala dzieliło nas niecałe pięć minut drogi. Niall sprawnie skręcił w małą uliczkę i już chwilę później byliśmy pod szpitalem. Zbiegiem okoliczności, dojechaliśmy w tym samym czasie co chłopcy. A więc, nie pomyliłam się. Nialler dzwonił własnie do nich. Cała trójka przyjechała samochodem Zayn'a. Nie było z nimi Harr'ego. Może to i lepiej. Nie potrzebuję teraz jego litości, ani pocieszenia. Nie jest mi do niczego potrzebny. Gdy tylko wyszłam z samochodu , cała trójka przytuliła mnie.
- Wszystko się ułoży. - szepnął Liam.
- Twoja mama tak dużo wycierpiała. Ona jest silna. Przetrwa to. - dodał zdaniami Lou.
Byłam choć odrobinę szczęśliwsza, wiedząc, że mam przy sobie, tych wspaniałych przyjaciół. Pomagali mi we wszystkim, gdy tylko miałam gorszy dzień. Byli jakby dobrymi aniałami, którzy podnosili mnie z upadku. Oby tak było i tym razem. Powolnym krokiem skierowaliśmy się w stronę wejścia. Powitał mnie ten nieprzyjemny, szpitalny zapach, który czułam jeszcze tak niedawno, gdy odwiedzałam tutaj Niall'a. Szpitale w ostatnim czasie, chyba za bardzo mnie przyciągają. W tym momencie to ja, chciałabym tu leżeć i umierać, a nie, żeby działo się to z moją mamą. Na recepcji pielęgniarka poleciła mi, abym udała się do gabinetu lekarza prowadzącego. Jak się okazało był nim ten sam lekarz, który zajmował się Horan'em. Chłopcy podprowadzili mnie pod gabinet, a mi nogi po prostu ugięły się. Bałam się, tego co mogę usłyszeć od doktora.
- Uśmiechnij się proszę. - powiedział, błagalnym tonem Niall, który podszedł do mnie i mocno przytulił.
- Nie mogę. Przepraszam. - bąknęłam i otworzyłam duże, białe drzwi.
Na krześle, tuż za biurkiem, zawalonym papierami siedział lekarz. Wyglądał tak samo, jak ostatnim razem, gdy go widziałam.
- Usiądź proszę. - polecił i wskazał ręką na krzesło, znajdujące się po drugiej stronie biurka. Niepewnie usiadłam na przecwko doktora i wzrok utkwiłam w nim. Jego oczy, były jakby smutne i zamglone.
- Co z moją mamą ? - spytałam, dość cichym głosem.
- Jeśli mam być z Panią szczery, dobrze nie jest. Twoja mama....ona...jeśli nie znajdzie się serce, ona umrze. - powiedział , a ja zachowywałam się, jakby do mnie to nie docierało.
- Ile mamy czasu ? - bąknęłam, pod nosem.
- Kilka godzin. Dwie...może trzy....przykro mi.
- Panu jest przykro ?! - krzyknęłam, a po moim policzku kapały łzy. - Pan nic nie rozumie, nic ! - zamachnęłam się i wybiegłam z gabinetu. Gdyby nie Niall, który mnie zatrzymał biegłabym dalej, nie zważając, ani na to, gdzie jestem, ani na otoczenie.
- Ona umrze.. - wydukałam i ukryłam się w silnym ramionach blondyna. Zayn odruchowo wstał, założył ręce za głowę, ale że nie wiedział, co ma powiedzieć opadł bezradnie na krzesło.
Lekarz wyszedł z gabinetu, i oznajmił, że mogę zobaczyć mamę. Pędem ruszyłam za nim i znalazłam się tuż obok jej sali. Wzrok zwróciłam ku chłopcom.
- Zaczekamy. - powiedział delikatnie Liam, i cała czwórka usiadła pod ścianą.
Rękawem otarłam łzy, które błądziły po moim policzku i weszłam do sali. Podeszłam do jej łóżka i opadłam na krzesełko obok. Jej oczy były przymknięte, cera blada, wenflon wbity w lewą dłoń, apatarura, która wybijała nierównomierne bicie serca.
- Mamo, nie zostawiaj mnie. - szepnęłam i ujęłam jej dłoń. W tej chwli kobieta otworzyła delitaknie oczy.
- Kochanie...musisz być silna...Niall Ci pomoże, to wspaniały chłopak. - mówiła, pomiędzy ciężkimi oddechami, które zakłócały płynną wypowiedź.
- Ty nie umrzesz. Nie możesz. Jesteś mi potrzebna. - błagałam, a po moim policzku kapały łzy.
- Masz Niall'a....córciu, pamietaj, zawsze Cię kochałam i...będe Cię kochać. - odrzekła, a na jej bladym policzku pojawiła się jedna łza. Tylko jedna, samotna. Po tych słowach zamknęła oczy, a apatarura zaczęła wydawać jednostajny głos. Przerażona wybiegłam z sali i zaczepiłam lekarza prowadzącego tuż przed salą. On razem z pielęgniarkami, szybko wbiegł do sali. Jedna z pielęgniarek, trzymała mnie, abym tam nie wchodziła. Byłam bezradna. Nie mogłam nic zrobić. Zmęczona opadłam na podłogę i zanosiłam się od płaczu. Chłopcy opadli na ziemię obok mnie. Niall objął mnie ramieniem, i mówił do mnie jak do małego dziecka. Robił to, tak jak kiedyś moja mama, gdy stukłam sobie kolano. Serce waliło mi jak oszalałe. Nie mogłam normalnie oddychać. Łzy, które lały sie strumieniami zakłócały tę podstawową czynność. Chwilę później na korytarz wyszedł lekarz. Wyraz jego twarzy był jednoznaczny. Podniosłam się z podłogi i stanęłam przed doktorem. Niall nadal nie wyswobodził mnie z uścisku.
- Tak mi przykro, ale nie mogliśmy nic zrobić. Nadszedł jej czas. - słowa te spadły na mnie jak kamień. Odwróciłam się w stronę Niall'a, mocno go przytulając. Płakałam jak bóbr. Lekarz oddalił się od nas, zostawiając samych.
- To ma być, to dobrze ?! - krzyczałam. - Ona miała żyć, rozumiecię ?!
- Layla... - powiedział Niall, ale głos ugrzązł mu w gardle, a na jego policzku zjawiła się łza.
Liam, Losu i Zayn też starali się ukrywać swoje łzy, ale nie wychodziło im to.
- Ja nawet nie powiedziałam, jej, że ją kocham . - wydukałam przez łzy.
- Skarbie. Ona to wie. Zawsze, o tym wiedziała. - powiedział Niall, pomiędzy łzami.
- Powiedziała....że...że masz się mną zająć...
- I tak zrobię. Specjalnie dla niej. Obiecuję... - powiedział Niall i delikatnie ucałował mój policzek.
Posiedziałam z mamą, kilka minut na sali, a potem lekarz kazał jechać mi do domu. Nie mogłam uwierzyć w to, co się stało. Razem z Niall'em wsiedliśmy do samochodu i w ciszy podjechaliśmy pod mój dom.
- Zostanę z Tobą. - powiedział blondyn.
- Chcę być sama. Zrozum to. - nie czekając na reakcję ze strony Horan'a, poszłam w kierunku drzwi. Niall wiedział, że chcę być, teraz sama, więc nie protestował. Gdy tylko weszłam do środka. rozpłakałam się, jeszcze bardziej niż wcześniej. Weszłam do kuchni , a wszystkie rzeczy, tam znajdujące się, przypominały mi o niej. Nie mogłam udźwignąć tego ciężaru. To było dla mnie za wiele. Teraz nie mam, już ani mamy, ani taty. Wyjęłam z szafi zwykłą butelkę wódki. Po co mi coś więcej ? Nie nalewając nawet do szklanki, opróżniłam całą jej zawartość. Na koniec popiłam tylko szklanką soku, w której rozpuściłam dwie tabletki nasenne.
- Jeśli Ciebie już nie ma, mnie też tu nie będzie. - powiedziałam sama do siebie i odkręciłam kurki z gazem...

___________________________________________________________________________________

Pisząc ten rozdział serio się popłakałam. Dlatego mam nadzieję, że to docenicie i skomentujecie ;*

* Jak myślicie, co stanie sie dalej ?




wtorek, 11 marca 2014

15. To tak samo wyszło

- Widzieliście to ? - spytał nieźle poirytowany Zayn, który przerwał dość nieskładną wypowiedź Harr'ego.
- Co się znowu stało ? - spytał Liam, zerkając w ekran laptopa, z którym siedział na kolanach mulat. Obaj wpatrywali się teraz w informacje, tam zawarte i kręcili przecząco głowami. Na twarzy Liam'a od razu pojawił się smutny uśmiech, albo grymas. Nie mogłam z całą pewnością tego rozszyfrować.
- Co jest ? - zapytałam ich, a oni obaj jak na komendę, przenieśli wzrok znad komputera i utkwili go we mnie.
- Posłuchajcie - zaczął Zayn - Jesteście do niczego. Ludzie zaufali Wam, głosowali na Was, a teraz to wszystko marnujecie ? Moje znajome miały racje, jesteście bandą lalusiów i tyle.
- Grupka chłopaków, bez krzty talentu wychodzi na scenę, wygrywa, a potem wszystko pieprzy. Pedały i frajerzy. - doczytał kolejną wypowiedź Liam.
- Co to ma być ? - spytał zdziwiony, podobnie jak reszta Horan.
- Wypowiedzi w necie, na nasz temat. - powiedział mulat - przecież zrezygnowaliśmy z kariery.
Spojrzałam na Harr'ego. Coś w środku podpowiadało mi, abym to zrobiła. Loczek siedział z głową spuszczoną, zapatrzony w niewiadomy punkt, na podłodze. Nie interesowało, go to co czytają chłopcy. Miał gdzieś , to co piszą o nich ludzie.
- Ale jest też coś interesującego. - powiedział Liam i spojrzał w kierunku Styles's. Ten chyba zorientował się w sytuacji i podniósł głowę. Na jego twarzy dostrzegłam smutek wymieszany z zakłopotaniem.
- Dobrze, że przynajmniej Harry ma głowę na karku. Od razu wiedziałam, że jest inny niż ta grupa lalusi, i nie zrezygnuje z kariery. Razem z ....The Wanted stworzą świetny zespół. - przeczytał niemal jednym tchem Zayn, robiąc przerwę przed nazwą zespołu.
- C...c..co ? - wydukał Louis, który wcześniej w ogóle sie nie odzywał.
- Chciałem własnie Wam, o tym powiedzieć. - dodał Harry i wplątał ręce w swoje loki.
- Co przepraszam chciałeś nam powiedzieć ?! - krzyczał zdenerwowany Zayn.
- Że idziesz do zespołu, który dla nas był największym wrogiem ?! - równie z krzykiem w głosie, powiedział Lou.
Liam tylko opadł na kanapę i nic nie powiedział. Pokręcił przecząco głową i głośno oddychnął. Nie wiedziałam, co mam zrobić. Pamiętam jeszcze, z czasów X-Factora, że The Wanted, byli największym rywalem One Direction. Po wygranej chłopaków, jurorzy zgodzili się przyznac im nagrodę specjalną. Mini kontrakt, z pewną wytwórnią płyt. Wtedy Harry najbardziej nie lubił tych chłopaków. Zawsze z jego ust, w stronę tamtych biegły docinki i wyzwiska. Oni ni pozostawali dłużni, i tak oto między tymi dwoma zespołami rosła nienawiść, dlatego tym bardziej nie rozumiem postępowania Harr'ego. Od jakiegoś czasu, ten chłopak się zmienił. Zauważyłam to jeszcze przed naszym porwaniem. Nie mam pojęcia, co do tego doprowadziło. Teraz jeszcze głębiej zastanawiam się nad jego sms-em. Może to też był jakiś jego kaprys ? Kolejny wybryk ? W mojej głowie, podobnie, jak w głowie chłopców było teraz zamieszanie. Zayn był tak zdenerwowany, że uderzył mocno pięścią w stół, a teraz chodził po salonie, i rozmasowywał bolące go miejsce. Co sie dzieje , z Hazzą ? Co się stało, z tym wesołym , uśmiechniętym chłopakiem, którego poznałam ? Nie znałam odpowiedzi, na żadne z tych pytań.
- Masz nam coś jeszcze do powiedzenia ? - spytał nerwowo Niall.
- Chłopaki, ja nie chciałem...To tak samo wyszło.... - składał wypowiedź Harry i spoglądał z nadzieją, na każdego z chłopaków, po kolei.
- Stary, przestań pieprzyć ! - krzyknął Zayn. - jakbyś przespał się z laską swojego kumpla, też byś powiedział, że tak wyszło ?! Zdradziłeś nas, w pewnym sensie... - powiedział i uniósł wzrok na sufit.
- Możesz się jeszcze wycofać. - powiedział Liam.
- Nie mogę...to znaczy....nie chcę. - odparł Hazza - to moja jedyna szansa. Nie mogę zmarnować tego, sorry.
- Wyjdź stąd, stary ! - powiedział stanowczyn głosem Niall.
- Co ? Przecież możemy, chyba normalnie gadać ?
- Owszem możemy. Ale to jest spotkanie przyjaciół, a Ty możesz być co najwyżej jakimś kolegą ! - dodał Louis i wskazał drogę do drzwi.
 Całą tę rozmowę nie odezwałam się ani słowem. Przenosiłem tylko mój wzrok z jednej osoby, na drugą. Zdałam sobie sprawę, że to ich kolejna kłótnia. Tę ostatnią udało mi się załagodzić, ale teraz jest to, o wiele bardziej poważne. Wydaje mi się, że chłopcy mają rację, gniewając się na Hazzę.
- Layla zrób coś . -usłyszałam błagalny ton loczka.
- Wiesz Harry....ja jestem tego zdania co chłopcy. Zawiodłeś ich, a tak się nie robi. Sorry.
- Jesteś taka jak oni ! - krzyknął. - ale jak poznasz prawdę, o tym swoim Niall'u to zmienisz zdanie. - trzasnął mocno drzwiami i opuścił dom blondyna.
Wszyscy opadliśmy na kanapy. Każdy z nas był w nielada szoku. Chyba właśnie straciliśmy przyjaciela. Zmartwiła mnie jeszcze jedna rzecz. Harry znowu wspomniał o Niall'u, Coś musi w tym być. Sama wiem, że z tą strzelnicą to była ściema. Czegoś więcej mogłam dowiedzieć się tylko od Hazz'y. A teraz, już z nim nie porozmawiam.
- Co się tutaj dzieje ? - zapytał Liam i pokręcił głową.
- Nie wiem stary, nie wiem - odpowiedział mu zamyślony głos Niall'a.
Louis zabrał laptopa ze stołu i zabrał się, za czytanie komentarzy, na jakimś portaflu plotkarskim. Nie mogłam patrzeć, na to, jak Ci chłopcy się załamują.
- Serio chcesz to czytać ? - zapytałam go.
- Bo co ? Tylko to mi zostało. Przynajmniej wiem, co o mnie inni myślą.
- A może zamiast się użalać nad sobą, ruszycie trochę głowami i pomyślicie. Przecież ludzie piszą tak, jak im się zagra. Gdybyście się nie wycofali, każdy byłby po waszej stronie. A teraz  ? Chodzi im, o to, aby zbudzić w Was poczucie winy. Chłopaki, przestańcie. - spojrzałam na nich i zobaczyłam, że cała czwórka słucha mnie z zaciekawieniem.
- Ej, bo ona znowu ma rację. - skwitował Zayn, po czym, podszedł do mnie i mocno przytulił.
" Dziękuję " - usłyszałam jego głos, tuż obok mojego lewego ucha. Zrobiło mi się weselej. Jestem teraz im potrzebna.
Posiedzieliśmy jeszcze u Niall'a kilkadziesiąt minut, po czym postanowiliśmy wrócić do domów. Tradycyjnie Horan odwiózł mnie pod sam dom. Całą drogę rozmawialiśmy na temat Harr'ego. W pewnym momencie chciałam poruszyć temat tego sms-a, ale po chwili zastanowienia zrezygnowałam z tego. Sama nie wiem dlaczego. Nie chciałam robi sobie w tym momencie dodatkowych problemów. Podjechalismy pod dom. Niall oczywiście chciał przywitać się z moją mamą, dlatego koniecznie musiał wejść do środka.
Drzwi były zamknięte. Dzwoniłam dzwonkiem, ale nikt nie otwierał. Wyciągnęłam, więc z kieszeni kurtki swój zapas kluczy i otworzyłam drzwi.
- Mamo ! Jesteśmy już - krzyknęłam, ale odpowiedziała mi tylko cisza. Niepewnie wkroczyłam do kuchni i rozglądnęłam się po pomieszczeniu. Wszystko wyglądało tak jak przed moją " wycieczką ". Tylko nie było w środku mamy.
- Layla ?! - usłyszałam wołanie Niall'a z salonu. Blondyn stał obok stolika, a w ręce trzymał białą kartkę.
- Tylko się nie denerwuj  - powiedział blondyn, podając mi karteczkę.
Nerwowo czytałam tekst napisany, niebieskim długopisem przez moja mamę. Literki te były niezgrabne. Od razu poznałam, że pisane było to w pośpiechu. Mój świat znów wywrócił się do góry nogami....

___________________________________________________________________________________

* Czy w życiu Layli znów pojawią się łzy ?

* Jak myślicie, czy to koniec przyjaźni pomiędzy Harrym a chłopakami ?


sobota, 8 marca 2014

14. Więcej Was matka nie miała ?

Mark nie robił nic innego, jak tylko z niecierpliwością spoglądał w stronę Niall'a. Poczułam mocne ukłucie na sercu. Tak bardzo kochałam tego blondyna, ale zarazem ogarniała mnie panika i przerażenie. Przecież on na pewno nie żartuje. Jeśli Horan mnie nie zabije, Mark, bez żadnych wątpliwości dobierze się do poszczególnych fragmentów mojego ciała, za pomocą ostrego noża. Dla niego widok krwi, to sprawa codzienna i normalna. On jest nieprzewidywalny i chyba nikt nie wie, co kryje się w jego chorej psychicznie głowie. Bo z całą pewnością Mark, jest człowiekiem chorym psychicznie. Żadna normalna na umyśle osoba, nie porwałaby dwójki nastolatków, a potem chciała ich zabić. Takie rzeczy, potrafi tylko on.
- Długo mam jeszcze czekać ? - spytał Mark, wymownie tupiąc nogą, po skrzypiącej już podłodze.
- Jeśli myślisz, że zabiję najważniejszą osobę w moim.... - Nialler nie dokończył, bo Mark podszedł do mnie, wyciągając z kieszeni nóż. Wymownie przejechał opuszkiem palca, po jego ostrzu, i udawał, że zabolało.
- Cholernie ostre narzędzie. - powiedział i szyderczo się uśmiechnął. - nawet nie wiecie jak będzie się komponowało z Twoim ciałem, piękna. - syknął i przyłożył nóż do mojego małego palca. Po policzku spłynęła mi łza. Zobaczyłam ogromne przerażenie i niepokój w oczach mojego chłopaka. " On nas przecież zabije " - pomyślałam i mocno zacisnęłam powieki. Zrobiłam to tak mocno, że poczułam pieczenie pod powierzchnią oka. Zrobiłabym wszystko, byleby tylko stąd uciec.
- Puść ją ! - krzyknął Nialler. - zabij mnie, ale ją zostaw.
- Tak się nie bawimy. Dobrze wiesz, że to na niej mi zależy chłoptasiu. - uśmiechnął się niby słodko, ale w jego oczach znów pojawił się ten błysk.
- Zostaw nas ! - krzyknął jeszcze raz, ale do Mark'a jakby to nie docierało.
- Strzelaj, albo zaczynamy prawdziwą zabawę.
Spojrzałam na Niall'a. Jego ręce całe drżały. Dłonie ściskały pistolet, którym miał wykonać pierwszy i ostatni strzał w swoim życiu. Jego twarz była pobladła, włosy zwichrzone, i smutne oczy. Nawet tak smutne nie były, wtedy , gdy Horan leżał w szpitalu. Dopiero teraz wysunęłam pewien wniosek.
- Niall ? To wszystko, jest moją winą. Najpierw przeze mnie wylądowałeś w szpitalu...potem ta cała sytuacja z nim... Przepraszam...należy mi się, zabij mnie...tak będzie najsprawiedliwiej... - zerknęłam na niego i dostrzegłam pojedynczą łzę kapiącą na jego spodnie.
- Nigdy tego nie zrobię, bo Cię kocham. To nie Twoja wina...my to przetrwamy...razem.. - powiedział i uśmiechnął się.
- Koniec tych czułości, bo się porzygam ! - krzyknął zdenerwowany Mark.
W tym momencie stało się coś, czego chyba nikt się nie spodziewał. Nagle, sprawnym ruchem Niall odwrócił się, i nie wiem kiedy uderzył pistoletem prosto w głowę, stojącego za nim Ian'a. Zdziwiło mnie to, skąd w nim tyle sprytu i zimnej krwi. Mężczyzna głośno jęknął i upadł na ziemie tuż za siedzącym na krześle Niall'em.
- Nie zbliżaj się, bo Cię zastrzelę. - syknął do Mark'a, który stanął jak wryty.
- Nie umiesz strzelać...jesteś słaby... - powiedział, ale w jego głosie usłyszałam zawahanie. W tym samym momencie Max stojący z boku i przyglądający się całej sytuacji wyciągnął pistolet i wycelował w Horana. Ten jak gdyby nigdy nic, wymierzył strzał, prosto w ów broń, która wypadła z rąk bandyty i wylądowała kilka metrów przed nim.
- Nie ruszaj się, bo go zabiję ! - krzyknął Niall do Max'a.
Nikt nie był w stanie nic odpowiedzieć. Teraz to Mark pobladł, a na jego twarzy pojawiły się kropelki potu. Max również stał zaniepokojony całą tą sytuacją. Ian natomiast nie ruszał się i leżał na podłodze. Co mogę powiedzieć o moich odczuciach ? Nie wiem. Była szczęsliwa, ale też zdziwiona i przerażona. Skąd Niall umie posługiwać się bronią ? Dlaczego nic , o tym nie wiedziałam ? Czy był kiedyś, po tej złej stronie mocy ? " Co tu jest grane ? " - powtarzałam w myślach.
Pierwszy raz od trzech dni, usłyszałam jakiś hałaś na dworze. Samochód ? Nie, to niemożliwe. Przecież tyle czasu, nikt się tutaj nie kręcił, więc jestem już tak wyczerpana, że pojawiły się u mnie ataki fatamorgany słuchowej. Czułam się , jak w filmie kryminalnym. Broń...nagły zwrot akcji...nie miałam bladego pojęcia, co teraz się dzieje. Ponownie usłyszałam warkot pojazdu. Rozglądnęłam się po pokoju. Wszyscy wyglądali, jakby czas stanął w miejscu. Jakby, cały świat wokoło mnie, zatrzymał się, a tylko ja pozostałam taka jak wcześniej. Przestraszyłam się, nie na żarty. Jeszcze chwilę wcześniej byłam w śmiertelnym niebezpieczeństwie, a teraz to Niall grozi bandytom pistoletem. Teraz usłyszałam kroki. Nie była to jedna osoba, tylko dwie...trzy....nie...było ich więcej. Momentalnie ktoś wywarzył drzwi.
- Harry ? - spytałam, gdy ujrzałam loczka. Zaraz koło niego pojawiła się reszta chłopaków. Moje serce zatrzymało się....na chwilkę....na moment....Teraz mogło być już tylko lepiej.
- Więcej Was matka nie miała ? - spytał z kpiną Mark, któremu humor jeszcze dopisywał.
- Miała, miała - odpowiedział spokojnie Louis.
- Odwróć się tylko. - dodał Liam.
Odruchowo spojrzałam  w wyznaczonym kierunku. Ujrzałam tam....antyterrorystów. W mgnieniu oka rzucili się oni na Mark'a i Max'a, a chwile później obaj byli już zakajdankowani i prowadzeni do wyjścia.
- Tu jest jeszcze jeden. - wskazał Zayn, na leżącego, na podłodze Ian'a.
Chwila....minuta....i nieszczęsny pokój był już pusty. Nie było ani Mark'a , ani żadnych bandytów. Tylko ja, i chłopcy. Liam podbiegł do mnie, delikatnie rozwiązał skrępowane nadgarstki i nogi, po czym mocno przytulił, gdy stanęłam już na własne nogi.
- Boże, jak ja się o Was martwiłem. - szepnął mi do ucha, a ja poczułam wreszcie jakieś ciepło. Jego oddech, na mojej szyji działał kojąco. Potrzebowałam ciepła i czułości. Chociaż odrobinę , tego cudownego uczucia. Chwileczkę później byłam już w objęcicah każdego z nich, po kolei. Na koniec podeszłam do Niall'a. Nie powiedziałam nic. Nie wiedziałam, co powinno się w takiej sytuacji wyznać. Horan uratował moje życie. Mocno objęłam go za szyję, a potem namiętnie pocałowałam.
- Tego było mi trzeba. - szepnął, po skończonym pocałunku.
- Jezu, myślałem, że już Was nie znajdziemy. - wyznał Harry.
- Jak wy się czujecie ? - spytał troskliwie Lou.
- Da się przeżyć. - odpowiedziałam, dość ciężko, bo byłam już zmęczona.
- Jedziemy do mnie. - powiedział Niall. - musimy się Layla ogarnąć, bo zaraz wracamy z wycieczki.
- Jakiej wycieczki ? - spytałam zszokowana.
- Powiedziałem Twojej mamie, że zabieram Cię na wycieczkę. No wiesz, żeby się nie martwiła, jak Cię porwali.
- Jesteś cudowny. - szepnęłam, pocałowałam go w policzek, i wyszliśmy z tego okropnego budynku.
Przed nim czekała kobieta, która wyglądała na lekarkę. Jak się okazało, chłopcy pomyśleli i o tym. Kobieta , to znajoma Liam'a, która zbada nas, sprawdzi czy wszystko jest dobrze, ale nie w szpitalu. Gdybyśmy pojechali do prawdziwego szpitala, zainteresowało by się tym wiele ośrodków. Prasa, media, moja mama, o wszystkim by się dowiedziała, a tego nikt z nas nie chciał. Razem z nią pojechaliśmy do domu Niall'a. Usiedliśmy wygodnie na kanapie, a Xenia, dokładnie nas zbadała. Sprawdziła ranę Horana, w tyle głowy, czy, aby na pewno dobrze się goi. Gdy wszystko było z nim w porządku przyszła kolej na mnie. Oprócz wyczerpania i wycieńczenia nic mi nie było. Xenia dała mi krem do twarzy, którym ukryję zasinienia na policzku, oraz podkrążona oczy. Dostałam jeszcze wzmacniający zastrzyk domięśniowy i wszystko miało być już jak należy. Młoda lekarka, pospiesznie pożegnała się z nami i wróciła na swój dyżur do szpitala. Zostaliśmy sami.
- Idź się wykąp skarbie. - powiedział Niall. - my zrobimy coś do jedzenia.
Tak jak powiedział, tak zrobiłam. Poszłam do łazienki, zdjęłam z siebie ubrania i weszłam pod prysznic. Strumieniami spadała na mnie ciepła woda. Było mi tak dobrze i kojąco. Tego potrzebowałam. Wody, która zmyje ze mnie całe to zmęczenie, cierpienie i strach. Może to głupie, ale pomogło mi to. Gdy po skończonej kąpieli, opuściłam łazienkę, czułam się jak nowo-narodzona. Nie doznawałam już tego bólu i popłochu. To co działo się przez te trzy dni, jest już historią. Było, minęło. Teraz muszę skupić się na swoim życiu prywatnym. Życiu, w którym nie ma już Mark'a, ani żadnych bandytów. Zeszłam na dół, a tam czekał już cały zastawiony stół z jedzeniem. Razem z Niall'em rzuciliśmy się na nie tak, jakbyśmy nigdy w życiu, nic nie jedli. Chłopcy przyglądali nam się, z dość zabawna miną i uśmiechem na twarzy.
- No co ? Dawno nie jadłam. - powiedziałam do nich i zaczęłam się śmiać.
Nareszcie się śmiałam. Nie było już tego ciężaru, który wisiał nade mną przez te dni. Teraz zastanawiało mnie coś nnego. Coś, co nie dawało mi spokoju, od kąd wróciliśmy z tego okropnego budynku. Gdy usiedliśmy na kanapie, postanowiłam poruszyć ten temat.
- Niall ? - spytałam najdelikatniej jak potrafiłam - skąd umiesz tak dobrze posługiwać się bronią ?
W pokoju zapadła dość niezręczna cisza. Najdziwniejsze wydało mi się zachowanie samego Niall'a , jak i Harr'ego. Loczek spojrzał w stronę blondyna, zrobił dziwny wyraz twarzy, po czym odwrócił wzrok i spoglądał za okno.
- Bo wiesz Layla - zaczął niepewnie - kiedyś....chodziłem na strzelnicę.
- Ty ? Na strzelnicę ? Nigdy, o tym nie wspominałeś.
- Nie było się czym chwalić. Ale to już temat zamknięty, wszystko minęło. - powiedział i posłał mi przyjazne spojrzenie.
Coś mi tu jednak nie pasowało. W tej chwili przypomniał mi się sms, od Harr'ego. Styles pisał w nim, że nie wiem wszystkiego o Niallu, i że nie jest to chłopak dla mnie. Znów uległam zamyśleniu. Może Harry faktycznie miał rację, a Niall nie mówi mi prawdy. Dlaczego, do cholery , nie mogę przestać myśleć, o Hazzie, skoro jestem z Niall'em ? Poczułam, że nie wszystko jest , tak jak powinno być. Coś tu nie pasuje, a ja muszę dowiedzieć się prawdy, mimo, że może to być bolesne.
- Zmieniając temat - zaczął Harry - muszę powiedzieć coś, co się Wam nie spodoba....

___________________________________________________________________________________

* Jak myślicie, czy Niall powiedział Layli prawdę ?

* Co chce wyznać przyjaciołom Harry ? Czy znów dojdzie między nimi do kłótni ?


PS. Zdjęcia chłopców, które będą pojawiały się w rozdziałach, nie oznaczają sytuacji, w jakiej się znajdują, ale ubrania, jakie mają na sobie, w trakcie trwania rozdziału !


czwartek, 6 marca 2014

13. Zabij ją !

* Oczami Nialla *

Dostrzegłem jedynie, że Mark odchodzi z miejsca zdarzenia. Ściślej mówiąc, widziałem tylko zarys postaci oddalający się ode mnie. To co czułem w tej chwili było nie do opisania. Ogromny ból w tyle głowy to był pikuś w porównaniu z tym, co działo się w jej wnętrzu. Co jeśli umrę ? Zostawię Laylę samą ? Czy ona jeszcze żyje ? Czy kiedykolwiek ją zobaczę ? Będę mógł ją jeszcze pocałować ? Byłem w ogromnym szoku. Pod wpływem impulsu i mocnego skaleczenia głowy jakimś przedmiotem, energicznym ruchem wstałem z drogi. Jeśli można nazwać to chodem, to uszedłem kilka kroków i upadłem bezwładnie na ziemię. Jakby ktoś przywiązał moje nogi do siebie i kazał iść do przodu. Znowu zawitała do mnie ciemność. Jakieś światło mocno poraziło moje źrenice , poczułem ukłucie w tyle głowy i jej wnętrzu , straciłem przytoność i ...umarłem...
A może tak mi się tylko wydawało ? W tamtej  chwili myślałem, że nie żyję, jednak po pewnym czasie ocknąłem się w czyimś domu.
- Gdzie ja jestem ? - spytałem dość niewyraźnie, trzymając się za głowę.
Odpowiedziała mi głucha cisza. Nikogo nie było w pomieszczeniu. Ściany były odrapane, znajdował się tam tylko stolik i kanapa, na której leżałem. Podniosłem się z legowiska i podszedłem do lustra. Zauważyłem plaster na tyle mojej głowy. Delikatnie go ściągnąłem i przyjrzałem się ranie. Była jeszcze zakrwawiona, ale nie bolała tak jak wcześniej. Dopiero teraz przypomniałem sobie wydarzenia, które miały miejsce. Porwanie Layli, napaść Mark'a na mnie. " Gdzie ja do cholery jestem " - myślałem, nie mając zielonego pojęcia, gdzie się właśnie znajduję. Spojrzałem na drugą ścianę i dostrzegłem kalendarz. Zbliżyłem się do niego i....zamarłem.
- Jasna cholera. - wydało się z moich ust - minęły już trzy dni. Co ja tutaj robię ? - pytałem sam siebie.
Chwilę później drzwi zaskrzypiały, a do środka wszedł mężczyzna. Od razu go rozpoznałem. Był to człowiek Mark'a. Teraz już wszystko jasne. Nie dość, że porwali Laylę, to zabrali też mnie. Nie mieściło mi się to w głowie.
- Gdzie ona jest ?! - wysyczałem ze złością i podbiegłem do faceta, z zamiarem uderzenia go, ale moje poczynania zostały zatrzymane, gdy ów mężczyzna wyciągnął broń.
- Nie fikaj, bo Cię zabiję. - odpowiedział i szyderczo się uśmiechnął.
- Jeśli coś jej zrobiliście, to pożałujecie tego. Rozumiesz ? Razem z tym Twoim pożal się Boże szefem, wylądujecie za kratami. - syknąłem i opadłem zmęczony na kanapę.
- To my się Tobą tak ładnie zajmowaliśmy przez te trzy dni, a Ty tak się nam odpłacasz ? No nie ładnie kolego.
Myślałem, że zaraz wybuchnę. Bałem się jednak, bo koleś mógł mnie zastrzelić. Szczerze, teraz się zastanawiałem, dlaczego tego nie zrobili. Przecież nie jestem im do niczego potrzebny. Nie wiedziałem co mam, o tym myśleć. Jedyne, co przyszło mi do głowy w tym momencie, to myśl, że moja dziewczyna jeszcze żyje.
- Jedziesz ze mną. - chrząkną facet i pociągnął mnie za rękaw.
- Nigdzie nie jadę. Zostaw mnie. - mężczyzna przyłożył mi broń do skroni.
- Jedziemy na spotkanie z Twoją ukochaną. No przyczesz się trochę, bo wyglądasz okropnie. - skrzywił się nieco i zmarszczył brwi.
W pewnym sensie odetchnąłem z ulgą, bo ona jeszcze żyje. Z drugiej strony zadziwiło mnie to, po co mam do niej jechać. Boję się, że to jeszcze nie koniec. Teraz, gdy będziemy już razem, nie będzie choćby jednego świadka. Droga wolna, będą nas mogli zabić w dowolny sposób i nikt im nie przeszkodzi. Wpakował mnie do samochodu i zamknął drzwi, abym nie uciekł. Teraz dopiero przypomniałem sobie, że przecież są jeszcze chłopcy. Na samym początku ustalaliśmy, że znajomy Louis'a pomoże nam odkryć kryjówkę Mark'a. Ale teraz wydaje się, że ma on dwie, różne kryjówki. Modliłem się tylko, o to, aby zdążyli przyjechać na czas. Najwidoczniej jeszcze im się to nie udało, skoro ów typ, nie wspomniał o żadnych komplikacjach czy niepowodzeniach. Zamknąłem oczy i poczułem ból głowy. No tak, przecież Ci gnoje załatwili mnie kilka dni temu dość skutecznie. Kilkanaście minut później podjechaliśmy pod kolejną ruderę. Gdy facet wyprowadził mnie z auta, poczułem, że serce wali mi jak oszalałe. Wiedziałem, żę za chwilkę zobaczę się z Laylą.

* Oczami Layli *

Byłam już wykończona. Co prawda Mark dawał mi jeść i pić, ale bałam się. W każdym z tych trzech, długich dni, modliłam się, o to, aby Niall był cały i zdrowy. Tyle łez ile uroniłam podczas tego okresu, dawno nie wypłynęło na powierzchnię ziemi. Bolała mnie głowa, brzuch i nadgarstki, które cały czas były skrępowane grubym sznurem. To samo było z nogami, które przywiązane były to krzesła, na którym siedziałam. Co chwila ktoś kręcił się po pokoju. O ile w ogóle pokojem można to nazwać. Jeśli nie było to Mark, to któryś z jego ludzi. Zdążyłam się zorientować, że w sumie jest ich tylko trzech. Tylu ilu było na samym początku.
- Dzień dobry ślicznotko. - usłyszałam za sobą głos Mark'a.
- Wypuść mnie wreszcie. - zaczęłam szarpać się na krześle, ale to nic nie pomagało. Jeśli od trzech dni nie udało mi się uciec, teraz też nie zdołam tego dokonać.
- Za chwilę będziesz mieć gościa. - powiedział i słodko się uśmiechnął.
- Niall ? - spytałam z nadzieją w głosie, bo tylko to przyszło mi w tej chwili do głowy.
- Bingo. - powiedział, a gdy zobaczył na mojej twarzy delikatny uśmiech, zaczął się śmiać, tak głośno, iż myślałam, że moja głowa tego nie wytrzyma.
- Głośniej się nie da ?! - próbowałam go przekrzyczeć.
- Nie radziłbym Ci się cieszyć, bo teraz będą to wasze ostatnie chwile. - odrzekł i wyszedł na dwór.
Przestraszyłam się nie na żarty. Pewnie teraz już nas zabiją. Na pewno. Wiedziałam, że ten moment wkrótce nastąpi, ale nie miałam pojęcia, że tak szybko. Usłyszałam warkot silnika. " To on " - pomyślałam. Nie pomyliłam się. Do pomieszczenia wszedł Mark, za nim jego człowiek, a na końcu trzeci z nich trzymający mocno za ramię Niall'a. Pierwsze co pomyślałam to : " O Boże ". Horan wyglądał strasznie. Teraz wiedziałam już, że przez te dni jego również trzymali w zamknięciu. Jednak on wyglądał znaczie gorzej niż ja. Dostrzegłam, że na tyle jego głowy znajduje się czerwona z krwi rana. Bałam się.
- Layla kochanie ! - krzyknął Niall, i chciał się wyrwać typowi, ale ten był nieugięty.
- Niall....Boże nic Ci nie jest ? - spytałam z nutką nadzieji.
- Nie martw się. Wszystko jest dobrze.
Mark kazał swojemu człowiekowi : Ian'owi, jak zdążyłam się zorientować posadzić Niallera na krześle naprzeciwo mnie. Nie wiedziałam jaki ma zamiar. Gdy Horan siedział już na krześle, Mark podszedł do mnie.
- Pamiętasz jak miałaś dwanaście lat ? - zapytał i klęknął przede mną.
- Kiedyś może i miałam. Co z tego ? - spytałam patrząc prosto w jego przeraźliwe oczy. Nie wiedziałam o co może mu chodzić. Dopiero po chwili, gdy dostrzegłam błysk w jego oku, przypomniałam sobie wszystko. Przecież, gdy byłam dwunastolatką Mark, próbował mnie zgwałcić.
- To teraz nadrobię zaległości. - powiedział, po czym odwrócił się w stronę Niallera.
- Wiesz co chciałem zrobić siedem lat temu ? - spytał go.
- Nie.. - odpowiedział Niall, po tym jak dostrzegł przerażenie w moich oczach.
- Chciałem ją zgwałcić. I teraz to zrobię. A Ty sobie popatrzysz. Ona jest moja rozumiesz ?
- Zostaw ją kurwa, bo pożałujesz ! - krzyknął Niall i zaczął się szarpać, jednak Ian, trzymał go bardzo mocno. Gdy nadal próbował wyrwać się, dostał cios prosto w twarz od Ian'a.
- Teraz będziesz grzeczny. - syknął mu prześladowca prosto w twarz. To co czułam w tym momencie było straszne. Na moim czole momentalnie pojawiły się kropelki potu. Przecież ten facet może wszystko. Nikogo tu nie było przez tyle dni, więc teraz też nikt się nie pojawi. W myślach jednak błagałam, aby zdarzył się cud. Chciałam tylko tego, żeby ktoś tu przyszedł. Obojętnie kto, ważne, aby była to jakaś osoba. Mark odwrócił się w moją stronę. Byłam związana, dlatego nie mogłam nic zrobić. Mężczyzna zbliżył się jeszcze bliżej mnie i przejechał dłonią po moim policzku.
- Jaka delikatna. - szepnął, po czym odwrócił się w stronę Niall'a i uśmiechnął się do niego.
Ujął moją twarz w dłonie i przyssał się do moich ust. Chciałam krzyczeć, uciec, ale nie mogłam nic zrobić. Usłyszałam tylko krzyk Niall'a. Potem Ian, znów poczęstował go ciosem. Tym razem w brzuch. Mark coraz zachłanniej wpijał się w moje usta. Po chwili jednym, zwinnym szarpnięciem, rozerwał moją bluzkę. Oblizał wargi, gdy jego oczom ukazał się czerwony stanik. Zaczął się śmiać, jak opętany. W moich oczach było przerażenie i ból. Korzystając z okazji, że odczepił się od moich warg , zaczęłam krzyczeć, jakby mnie ktoś ze skóry obdzierał. Wrzeszczałam niemiłosiernie, z nadzieją, że to pomoże. Zaczęłam się szarpać, i wtedy Mark uderzył mnie w twarz, z otwartej dłoni. Poczułam pieczenie w okolicy policzka. Mark podniósł się z kolan i stanął na środku pokoju.
- Masz szczęście - syknął. - nic Ci nie zrobię....ale on to zrobi. - pokazał palcem wskazującym na Niallera.
- Ja ? - spytał dość cicho chłopak.
Mark skinął głową na drugiego ze swoich ludzi Max'a. Ten podszedł do szafki i wyciągnął z niej pistolet. Podszedł do Niall'a i położył mu go na kolanach. Blondyn szarpał się, ale Ian, skutecznie go trzymał.
- Co mam z tym kurwa zrobić ? - zapytał, mocno zaniepokojony. W moich oczach znów ukazało się przerażenie i popłoch.
- Zabij ją ! - krzyknął i wskazał ręką w moim kierunku.
Nasze oczy zrobiły się dwa razy większe.
- To jeden strzał . - powiedział Mark. - jeśli tego nie zrobisz, zabiję ją nożem. To będzie bardziej bolesne. Najpierw odetnę jej jeden palec, potem drugi, trzeci....dobiorę się do rąk, twarzy, a na koniec do gardła.
- C...co ? - spytał Niall, który momentalnie zbladł.
- Zabij ją !....

___________________________________________________________________________________

* Jak myślicie, co stanie się dalej ? Czy chłopcy odnajdą kryjówkę i przyjadą na czas ?

* A może zdarzy się jakaś tragedia ?


wtorek, 4 marca 2014

12. Jak my ich znajdziemy ?

Powoli otworzyłam oczy. Przywitał mnie promień światła. Nie wiedziałam gdzie jestem, głowa tak bardzo mnie bolała. Rozglądnęłam się po pokoju. Obok mnie dostrzegłam leżacego Nialla, który obejmował mnie ramieniem. Reszta chłopaków była rozrzucona po całym pokoju. Lou niespokojnie się poruszył, a Zayn ciężko oddychał. Nie ma co się im dziwić. Nieźle wczoraj zabalowali. Powoli wstałam z kanapy i udałam się w kierunku łazienki. Po drodze zahaczyłam o kuchnię, w której spotkałam Liam'a.
- Hej śliczna. - przywitał mnie jego miły głos.
- No cześć. Tabletki...proszę. - uśmiechnęłam się do niego, a ten posłusznie podał mi jedną, niebieską od bólu głowy. Popiłam ją sokiem, który siedział na stole i zajęłam miesjce obok niego na krześle.
- No opowiadaj, o tej Danielle. Chyba nieźle zawróciła Ci w głowie. - Liam troszkę się zarumienił i spuścił głowę na dół. Na jego twarzy zobaczyłam delikatny uśmiech.
- Ona jest...cudowna. Może to głupie, ale...jeszcze żadna dziewczyna tak mi się nie spodobała.
- To działaj kolego, działaj. - posłałam mu uśmiech i skierowałam się w stronę drzwi, aby trochę przepłukać się w łazience.
- Dobrze, że to wczoraj  z tymi lasaki, tak się skończyło. - powiedział.
- Oni mają więcej szczęścia niż rozumu. - odpowiedziałam i poszłam do łazienki.
Zmyłam makijaż , przepłukałam twarz i ręce, po czym dokładnie się wytarłam. Nałożyłam trochę pudru na twarz i tuszu na rzęsy, wyczesałam sie i wróciłam do salonu. Chłopcy już nie spali, tylko siedzieli na kanapach, bądź podłodze i narzekali, że wszystko ich boli.
- A ona jak zawsze wygląda kwitnąco - podsumował Lou, gdy wszyscy skierowali spojrzenia w moją stronę.
- Jak Ty to robisz ? - spytał Harry, ziewając.
- Nie podrywam podejrzanych lasek na dyskotece, skarbeczki. - odpowiedziałam i usiadłam na kanapie, obok Nialla. Chwile potem razem z blondynem i Liam'em zaczęliśmy się z nich śmiać.
- Strasznie zabawne. - fuknął Zayn.
- Skąd mieliśmy wiedzieć, że one są...no wiecie. - Harry spuścił głowę na dół i ukrył ją w dłoniach.
- Trzeba było Layl'i słuchać. Ona zawsze ma rację. - skwitował Nialler i dał mi buziaka w policzek.
Nikt już się nie odezwał. Poszliśmy do kuchni zrobić coś do picia i jedzenia, bo byliśmy bardzo głodni. Oczywiście nie obyło się bez wybryku.
- Co Ty robisz ? - spytał Harry, Zayn'a, gdy ten krzywo ukroił chleb.
- O co Ci chodzi  ?
- Chleb...jak Ty go kroisz ? Dawaj ten nóż pokaże Ci jak to się robi.
Patrzyłam na nich z boku i nie mogłam wyjść z podziwu, że oni mają po dwadzieścia lat. Zachowywali się jak małe, rozwrzeszczane dzieci w piaskownicy, którym ktoś zabrał zabawkę. Śmiać mi się chciało, gdy widziałam jak Styles trzyma nóż i stara się równiej ukroić chleb.
- Kurwa..- usłyszałam jęk Harr'ego.
- Co jest ? - spytałam.
Loczek pokazał mi rękę. Rozciął sobie palec. Po prostu wiedziałam, że tak będzie. Przeszukałam szafki i w ostatniej znalazłam wodę utlenioną i plaster.
- Umieram Layla ! - krzyczał na cały głos.
- Uspokój się, bo zaraz coś Ci na prawdę zrobię. - usmiechnęłam się do niego i wylałam dość sporą ilość wody, na jego krwawiący palec.
- To boli ! - wył Hazza, robiąc przy tym komiczne miny.
Wołanie Harr'ego spowodowało, że do kuchni przybiegł Niall i Liam.
- Co tu się dzieje ? - zapytał brunet, a gdy spojrzał na palec Hazzy zaczął się śmiać.
Czuję , iż kiedyś z nimi zwariuję. To co Ci idioci wyprawiają jest do prawdy zabawne.
- Będziesz z nami długo żyła.- podsumował Zayn i zaczął się  śmiać.
Gdy skończyliśmy jeść, towarzystwo się powoli zaczęło rozchodzić. Zayn i Louis zamówili taksówkę, która chwilę później stała już pod domem Liam'a. Pożegnali się z nami, uparli się i oddali nam kasę, którą wczoraj musieliśmy zapłacić za ich towarzyszki, po czym opuścili dom bruneta. Zabrałam płaszczyk i pożegnałam się z Liam'em i Harry'm. W tej chwili dostałam sms-a. Nieznany numer. Otworzyłam wiadomość. Oto, co tam przeczytałam :
" Jak się trzymasz ślicznotko ? Przygotuj się, do niespodzianki ".
Nie wiedziałam, co mam , o tym myśleć. Czy to któryś z chłopaków robi sobie żarty ? Czy może to Mark ? Znowu miałam mętlik i zamieszanie w głowie. Chciałam pokazać treść sms-a mojemu chłopakowi, ale nie wiem dlaczego zrezygnowałam z tego. Ukryłam telefon w kieszeni, i powiedziałam, że to wiadomość od mojej mamy. Uśmiechnęłam się i razem z blondynem opuściliśmy dom Liam'a. Ruszyliśmy wolno uliczką. Nigdzie nam się nie spieszyło, dlatego przytuleni do siebie szliśmy bardzo powoli i mozolnie. Było mi z nim tak dobrze. Od kąd wyszedł ze szpitala każdą wolną chwilę spędzaliśmy razem. Nagle zatrzymało się obok nas auto. Duże, czarne...Nic szczególnego. " Pewnie ktoś nie zna drogi " - pomyślałam, ale po chwili z samochodu wyłoniła się postać Mark'a. Miał na sobie duże , czarne komwbojskie buty, ciemne dżinsy i skórzaną kurtkę. Na oczach spoczywały ciemne okulary. Już wtedy wiedziałam, że coś kombinuje.
- Dzień dobry gołąbeczki. - przywitał nas słodkim głosem.
- Czego chcesz ? - nerwowo spytał Niall i szarpnął się bliżej Mark'a.
- Nie czego...ale kogo... chcę tej Twojej ślicznotki.
Po tych słowach z samochodu wyskoczyło dwóch facetów, wyglądających podobnie jak nasz odwieczny prześladowca. W gigantycznym tempie znaleźli się obok nas. Popchnęli mnie, tak, że wpadłam prosto w ramiona Mark'a. Mężczyzna mocno przytrzymał mnie, tak, że nie miałam możliwości wyrwania się. Przyłożył dłoń do moich ust. Nie mogłam wydać najmniejszego odgłosu. Moje źrenice poszerzyły się dwukrotnie, gdy jeden z typów Marka, przytrzymał Niall'a za ramiona i z całej siły kopnął go w brzuch kolanem. Nialler zakaszlał i osunął się na ziemię.
- To za Laylę. - powiedział i kopnął go po raz drugi.
- To za utrudnianie zadania. - wykonał czynność jeszcze raz.
Oddalili się od niego na kilka kroków. Zauważyłam, żę na twarzy Niallera pojawiła się krew. Szarpnęłam się Mark'owi, i krzyknęłam do Nialla, ale w tym momencie, jeden z ludzi tyrana, przyłożył do moich ust chusteczkę z chloroformem i...odleciałam.

* Oczami Nialla *

Layla, tak po prostu osunęła się na ziemię. Chciałem podbiec do niej, ale jeden z ludzi Mark'a utrudnił mi to. Przerażony rozglądałem się na boki. Szukałem ratunku, pomocy, ale nikogo nie było. Po raz kolejny dostałem strzał. Tym razem pięść jednego z nich spoczęła na mojej twarzy. Poczułem ciepłą, lepką substancję. Upadłem na ziemię i znów poczułem szpic buta na moim brzuchu, między żebrami. Zawyłem z bólu. Mark dał im znać, żeby przestali, po czym wpakowali Laylę do auta i odejchali. Leżałem na chodniku zakrwawiony. Kilka minut później byłem w domu Liam'a. Harry postanowił wrócić już do domu i zastał mnie na chodniku. Styles opatrzył moje rany na twarzy, podał leki przeciwbólowe i sprawdził czy nie mam złamanych żeber. Liam zadzwonił po resztę chłopaków.
- On ją zabije. - wydałem z siebie dość cichy jek.
- Nic jej nie zrobi stary, trzymaj się. - powiedział Liam.
Przeszedł mnie gorący dreszcz. Jakaś fala nagle we mnie uderzyła. Tak bardzo bałem się o swoją dziewczynę. Layla jest dla mnie wszystkim, a teraz nawet nie wiem gdzie ona się znajduje. Nie mam pojęcia, czy w ogóle jeszcze żyje. Chwile później z powrotem przyjechali chłopcy.
- Zabiję gnoja ! - krzyknął na samym początku Zayn.
- Jak my ich znajdziemy ? - spytałem bezradny, przykładając lód do twarzy.
- Mój znajomy pracuje w policji - zaczął Louis - mogę z nim pogadać. On na pewno ma jakieś dane, informacje, dotyczące tego całego Mark'a. Ten facet nie może być bezkarny, a poza tym na pewno ma jakieś słabe punkty. Nie ma ludzi ideałów.
- Co Ty pieprzysz ?! - krzyknąłem - on porwał Laylę. Może zrobić wszystko. Zabić ją, zgwałcić...wszysto może. Nikt mu w tym nie przeszkodzi. Na mojej twarzy pojawiła się łza. Nie mogę teraz jej stracić. Nie po tym, co dla mnie zrobiła.
Trochę się uspokoilismy. Kolega Louis'a powiedział, że poszpera w kartotekach i na pewno dowie się gdzie Mark ma swoją kryjówkę. Gdzieś przecież musi być. Zadzwoniłem od mamy Layl'i z informacją, żę zabieram jej córkę na wycieczkę za miasto. Nie mogę powiedzieć jej przecież prawy. Kobieta czeka na przeszczep , a ta wiadomość mogłaby ją zabić. Kilkakrotnie starałem się dodzwonić do Layli, ale jej komórka była wyłączona. " Gdzie jesteś " - powtarzałem w myślach. Nic jednak nie przychodziło mi do głowy. Ustaliliśmy z chłopakami, że będziemy w kontakcie. Wyszedłem z domu Liam'a i szedłem ulicą nie zważając na innych przechodniów. Moje myśli zaprzątała tylko jedna myśl " Czy ona jeszcze żyje ?"
Innej wiadomości nie przyjmowałem. Mark nie byłby w stanie zabić niewinnej dziewczyny. Jest bezwzględny, ale nie zrobiłby jej krzywdy z zimną krwią.
- Niall ?
Usłyszałem moje imię. Odwróciłem się, ale nikogo nie dostrzegłem. Rozglądnąłem się na wszystkie strony. Dopiero chwilę potem zobaczyłem, że zaraz przede mną stoi...Mark.
- Gdzie ona jest ?! - syknąłem i złapałem go za kurtkę.
- Uspokój się, bo ją zbiję. - rozluźniłem uścisk, bo bardzo bałem się o ukochaną. - Ale wcześniej pożegnam się z Tobą blondynku.
Po tych słowach skinął głową na dół. Nawet nie zorientowałem się w sytuacji. Poczułem ogromny, przeszywający bół w tyle głowy. Ktoś uderzył mnie ciężkim i tępym narzędziem. Przed oczami zrobiło mi się ciemno, poczułem, że po karku spływa jakaś ciecz. Uderzenie było tak mocne, że bezwładnie upadłem na ziemię....

CZYTASZ = KOMENTUJESZ
_______________________________________

* Jak myślicie, czy Mark zabił Niall'a ?

* Czy chłopcy odnajdą Laylę ? Pytanie czy będzie ona cała i zdrowa ?