sobota, 8 marca 2014

14. Więcej Was matka nie miała ?

Mark nie robił nic innego, jak tylko z niecierpliwością spoglądał w stronę Niall'a. Poczułam mocne ukłucie na sercu. Tak bardzo kochałam tego blondyna, ale zarazem ogarniała mnie panika i przerażenie. Przecież on na pewno nie żartuje. Jeśli Horan mnie nie zabije, Mark, bez żadnych wątpliwości dobierze się do poszczególnych fragmentów mojego ciała, za pomocą ostrego noża. Dla niego widok krwi, to sprawa codzienna i normalna. On jest nieprzewidywalny i chyba nikt nie wie, co kryje się w jego chorej psychicznie głowie. Bo z całą pewnością Mark, jest człowiekiem chorym psychicznie. Żadna normalna na umyśle osoba, nie porwałaby dwójki nastolatków, a potem chciała ich zabić. Takie rzeczy, potrafi tylko on.
- Długo mam jeszcze czekać ? - spytał Mark, wymownie tupiąc nogą, po skrzypiącej już podłodze.
- Jeśli myślisz, że zabiję najważniejszą osobę w moim.... - Nialler nie dokończył, bo Mark podszedł do mnie, wyciągając z kieszeni nóż. Wymownie przejechał opuszkiem palca, po jego ostrzu, i udawał, że zabolało.
- Cholernie ostre narzędzie. - powiedział i szyderczo się uśmiechnął. - nawet nie wiecie jak będzie się komponowało z Twoim ciałem, piękna. - syknął i przyłożył nóż do mojego małego palca. Po policzku spłynęła mi łza. Zobaczyłam ogromne przerażenie i niepokój w oczach mojego chłopaka. " On nas przecież zabije " - pomyślałam i mocno zacisnęłam powieki. Zrobiłam to tak mocno, że poczułam pieczenie pod powierzchnią oka. Zrobiłabym wszystko, byleby tylko stąd uciec.
- Puść ją ! - krzyknął Nialler. - zabij mnie, ale ją zostaw.
- Tak się nie bawimy. Dobrze wiesz, że to na niej mi zależy chłoptasiu. - uśmiechnął się niby słodko, ale w jego oczach znów pojawił się ten błysk.
- Zostaw nas ! - krzyknął jeszcze raz, ale do Mark'a jakby to nie docierało.
- Strzelaj, albo zaczynamy prawdziwą zabawę.
Spojrzałam na Niall'a. Jego ręce całe drżały. Dłonie ściskały pistolet, którym miał wykonać pierwszy i ostatni strzał w swoim życiu. Jego twarz była pobladła, włosy zwichrzone, i smutne oczy. Nawet tak smutne nie były, wtedy , gdy Horan leżał w szpitalu. Dopiero teraz wysunęłam pewien wniosek.
- Niall ? To wszystko, jest moją winą. Najpierw przeze mnie wylądowałeś w szpitalu...potem ta cała sytuacja z nim... Przepraszam...należy mi się, zabij mnie...tak będzie najsprawiedliwiej... - zerknęłam na niego i dostrzegłam pojedynczą łzę kapiącą na jego spodnie.
- Nigdy tego nie zrobię, bo Cię kocham. To nie Twoja wina...my to przetrwamy...razem.. - powiedział i uśmiechnął się.
- Koniec tych czułości, bo się porzygam ! - krzyknął zdenerwowany Mark.
W tym momencie stało się coś, czego chyba nikt się nie spodziewał. Nagle, sprawnym ruchem Niall odwrócił się, i nie wiem kiedy uderzył pistoletem prosto w głowę, stojącego za nim Ian'a. Zdziwiło mnie to, skąd w nim tyle sprytu i zimnej krwi. Mężczyzna głośno jęknął i upadł na ziemie tuż za siedzącym na krześle Niall'em.
- Nie zbliżaj się, bo Cię zastrzelę. - syknął do Mark'a, który stanął jak wryty.
- Nie umiesz strzelać...jesteś słaby... - powiedział, ale w jego głosie usłyszałam zawahanie. W tym samym momencie Max stojący z boku i przyglądający się całej sytuacji wyciągnął pistolet i wycelował w Horana. Ten jak gdyby nigdy nic, wymierzył strzał, prosto w ów broń, która wypadła z rąk bandyty i wylądowała kilka metrów przed nim.
- Nie ruszaj się, bo go zabiję ! - krzyknął Niall do Max'a.
Nikt nie był w stanie nic odpowiedzieć. Teraz to Mark pobladł, a na jego twarzy pojawiły się kropelki potu. Max również stał zaniepokojony całą tą sytuacją. Ian natomiast nie ruszał się i leżał na podłodze. Co mogę powiedzieć o moich odczuciach ? Nie wiem. Była szczęsliwa, ale też zdziwiona i przerażona. Skąd Niall umie posługiwać się bronią ? Dlaczego nic , o tym nie wiedziałam ? Czy był kiedyś, po tej złej stronie mocy ? " Co tu jest grane ? " - powtarzałam w myślach.
Pierwszy raz od trzech dni, usłyszałam jakiś hałaś na dworze. Samochód ? Nie, to niemożliwe. Przecież tyle czasu, nikt się tutaj nie kręcił, więc jestem już tak wyczerpana, że pojawiły się u mnie ataki fatamorgany słuchowej. Czułam się , jak w filmie kryminalnym. Broń...nagły zwrot akcji...nie miałam bladego pojęcia, co teraz się dzieje. Ponownie usłyszałam warkot pojazdu. Rozglądnęłam się po pokoju. Wszyscy wyglądali, jakby czas stanął w miejscu. Jakby, cały świat wokoło mnie, zatrzymał się, a tylko ja pozostałam taka jak wcześniej. Przestraszyłam się, nie na żarty. Jeszcze chwilę wcześniej byłam w śmiertelnym niebezpieczeństwie, a teraz to Niall grozi bandytom pistoletem. Teraz usłyszałam kroki. Nie była to jedna osoba, tylko dwie...trzy....nie...było ich więcej. Momentalnie ktoś wywarzył drzwi.
- Harry ? - spytałam, gdy ujrzałam loczka. Zaraz koło niego pojawiła się reszta chłopaków. Moje serce zatrzymało się....na chwilkę....na moment....Teraz mogło być już tylko lepiej.
- Więcej Was matka nie miała ? - spytał z kpiną Mark, któremu humor jeszcze dopisywał.
- Miała, miała - odpowiedział spokojnie Louis.
- Odwróć się tylko. - dodał Liam.
Odruchowo spojrzałam  w wyznaczonym kierunku. Ujrzałam tam....antyterrorystów. W mgnieniu oka rzucili się oni na Mark'a i Max'a, a chwile później obaj byli już zakajdankowani i prowadzeni do wyjścia.
- Tu jest jeszcze jeden. - wskazał Zayn, na leżącego, na podłodze Ian'a.
Chwila....minuta....i nieszczęsny pokój był już pusty. Nie było ani Mark'a , ani żadnych bandytów. Tylko ja, i chłopcy. Liam podbiegł do mnie, delikatnie rozwiązał skrępowane nadgarstki i nogi, po czym mocno przytulił, gdy stanęłam już na własne nogi.
- Boże, jak ja się o Was martwiłem. - szepnął mi do ucha, a ja poczułam wreszcie jakieś ciepło. Jego oddech, na mojej szyji działał kojąco. Potrzebowałam ciepła i czułości. Chociaż odrobinę , tego cudownego uczucia. Chwileczkę później byłam już w objęcicah każdego z nich, po kolei. Na koniec podeszłam do Niall'a. Nie powiedziałam nic. Nie wiedziałam, co powinno się w takiej sytuacji wyznać. Horan uratował moje życie. Mocno objęłam go za szyję, a potem namiętnie pocałowałam.
- Tego było mi trzeba. - szepnął, po skończonym pocałunku.
- Jezu, myślałem, że już Was nie znajdziemy. - wyznał Harry.
- Jak wy się czujecie ? - spytał troskliwie Lou.
- Da się przeżyć. - odpowiedziałam, dość ciężko, bo byłam już zmęczona.
- Jedziemy do mnie. - powiedział Niall. - musimy się Layla ogarnąć, bo zaraz wracamy z wycieczki.
- Jakiej wycieczki ? - spytałam zszokowana.
- Powiedziałem Twojej mamie, że zabieram Cię na wycieczkę. No wiesz, żeby się nie martwiła, jak Cię porwali.
- Jesteś cudowny. - szepnęłam, pocałowałam go w policzek, i wyszliśmy z tego okropnego budynku.
Przed nim czekała kobieta, która wyglądała na lekarkę. Jak się okazało, chłopcy pomyśleli i o tym. Kobieta , to znajoma Liam'a, która zbada nas, sprawdzi czy wszystko jest dobrze, ale nie w szpitalu. Gdybyśmy pojechali do prawdziwego szpitala, zainteresowało by się tym wiele ośrodków. Prasa, media, moja mama, o wszystkim by się dowiedziała, a tego nikt z nas nie chciał. Razem z nią pojechaliśmy do domu Niall'a. Usiedliśmy wygodnie na kanapie, a Xenia, dokładnie nas zbadała. Sprawdziła ranę Horana, w tyle głowy, czy, aby na pewno dobrze się goi. Gdy wszystko było z nim w porządku przyszła kolej na mnie. Oprócz wyczerpania i wycieńczenia nic mi nie było. Xenia dała mi krem do twarzy, którym ukryję zasinienia na policzku, oraz podkrążona oczy. Dostałam jeszcze wzmacniający zastrzyk domięśniowy i wszystko miało być już jak należy. Młoda lekarka, pospiesznie pożegnała się z nami i wróciła na swój dyżur do szpitala. Zostaliśmy sami.
- Idź się wykąp skarbie. - powiedział Niall. - my zrobimy coś do jedzenia.
Tak jak powiedział, tak zrobiłam. Poszłam do łazienki, zdjęłam z siebie ubrania i weszłam pod prysznic. Strumieniami spadała na mnie ciepła woda. Było mi tak dobrze i kojąco. Tego potrzebowałam. Wody, która zmyje ze mnie całe to zmęczenie, cierpienie i strach. Może to głupie, ale pomogło mi to. Gdy po skończonej kąpieli, opuściłam łazienkę, czułam się jak nowo-narodzona. Nie doznawałam już tego bólu i popłochu. To co działo się przez te trzy dni, jest już historią. Było, minęło. Teraz muszę skupić się na swoim życiu prywatnym. Życiu, w którym nie ma już Mark'a, ani żadnych bandytów. Zeszłam na dół, a tam czekał już cały zastawiony stół z jedzeniem. Razem z Niall'em rzuciliśmy się na nie tak, jakbyśmy nigdy w życiu, nic nie jedli. Chłopcy przyglądali nam się, z dość zabawna miną i uśmiechem na twarzy.
- No co ? Dawno nie jadłam. - powiedziałam do nich i zaczęłam się śmiać.
Nareszcie się śmiałam. Nie było już tego ciężaru, który wisiał nade mną przez te dni. Teraz zastanawiało mnie coś nnego. Coś, co nie dawało mi spokoju, od kąd wróciliśmy z tego okropnego budynku. Gdy usiedliśmy na kanapie, postanowiłam poruszyć ten temat.
- Niall ? - spytałam najdelikatniej jak potrafiłam - skąd umiesz tak dobrze posługiwać się bronią ?
W pokoju zapadła dość niezręczna cisza. Najdziwniejsze wydało mi się zachowanie samego Niall'a , jak i Harr'ego. Loczek spojrzał w stronę blondyna, zrobił dziwny wyraz twarzy, po czym odwrócił wzrok i spoglądał za okno.
- Bo wiesz Layla - zaczął niepewnie - kiedyś....chodziłem na strzelnicę.
- Ty ? Na strzelnicę ? Nigdy, o tym nie wspominałeś.
- Nie było się czym chwalić. Ale to już temat zamknięty, wszystko minęło. - powiedział i posłał mi przyjazne spojrzenie.
Coś mi tu jednak nie pasowało. W tej chwili przypomniał mi się sms, od Harr'ego. Styles pisał w nim, że nie wiem wszystkiego o Niallu, i że nie jest to chłopak dla mnie. Znów uległam zamyśleniu. Może Harry faktycznie miał rację, a Niall nie mówi mi prawdy. Dlaczego, do cholery , nie mogę przestać myśleć, o Hazzie, skoro jestem z Niall'em ? Poczułam, że nie wszystko jest , tak jak powinno być. Coś tu nie pasuje, a ja muszę dowiedzieć się prawdy, mimo, że może to być bolesne.
- Zmieniając temat - zaczął Harry - muszę powiedzieć coś, co się Wam nie spodoba....

___________________________________________________________________________________

* Jak myślicie, czy Niall powiedział Layli prawdę ?

* Co chce wyznać przyjaciołom Harry ? Czy znów dojdzie między nimi do kłótni ?


PS. Zdjęcia chłopców, które będą pojawiały się w rozdziałach, nie oznaczają sytuacji, w jakiej się znajdują, ale ubrania, jakie mają na sobie, w trakcie trwania rozdziału !


6 komentarzy:

  1. Myślę, że nie powiedział jej prawdy ;/. A z Harrym nigdy nie wiadomo z niecierpliwością czekam na kolejny świetny rozdział^^ :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahaha takiego odwrotu akcji się nie spodziewałam hahhaa :D Ale rodział super :*
    *Niall nie powiedział jej wszystkiego :/
    *A Harry może chce powiedzieć że gdzieś wyjeżdża i Layla już się nie dowie co ukrywa przed nią Niall....
    Ale życzę weny i czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  3. *Nialler nie powiedział Layli prawdy widać po jego zachowaniu :|
    *loczek coś kminczy (myśli) i coś zrobi co na pewno się źle skończy
    A ogólnie wspaniały rozdział i czekam na next i życzę weny :**

    OdpowiedzUsuń
  4. * Horanek nie powiedział jej prawdy ;c Niestety ;(
    * Ja już nie wie, czego sie po Hazzie spodziewać :)
    A rozdział genialny jak wszystkie :* Weny życzę <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział świetny, jestem bardzo ciekawa co teraz. Kiedy sprawa z Markiem już się unormowała. Nie mam czasu za bardzo na dłuższy komentarz, ale wiedz, że piszesz znakomicie. Pozdrawiam, życzę weny i czekam na kolejny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  6. SPAM

    Czy zastanawiałeś się kiedyś, co byś zrobił, gdybyś miał dokonać wyboru pomiędzy miłością, a ocaleniem samego siebie?
    Co byś zrobił, gdyby twoje życie stało się najgorszym z koszmarów, którego nawet nie byłbyś w stanie sobie wyobrazić?
    Marzyłam, by moje życie uległo zmianie, modliłam się o to z całego serca i nim się obejrzałam, dostałam to, czego chciałam.
    Lecz cena była zdecydowanie zbyt wysoka.
    Oczywistym faktem jest, że na pytanie „chcesz przeczyć?” odpowiemy twierdząco.
    Moja odpowiedź była jednak zupełnie inna.

    Jeśli chcesz dowiedzieć się co spotkało Destiny i jaki wpływ na jej życie wywarli Justin oraz Harry, serdecznie zapraszam na
    http://the-last-love-jb.blogspot.com/ :)

    ZWIASTUN https://www.youtube.com/watch?v=8Tg21gw1iZw

    OdpowiedzUsuń