czwartek, 6 marca 2014

13. Zabij ją !

* Oczami Nialla *

Dostrzegłem jedynie, że Mark odchodzi z miejsca zdarzenia. Ściślej mówiąc, widziałem tylko zarys postaci oddalający się ode mnie. To co czułem w tej chwili było nie do opisania. Ogromny ból w tyle głowy to był pikuś w porównaniu z tym, co działo się w jej wnętrzu. Co jeśli umrę ? Zostawię Laylę samą ? Czy ona jeszcze żyje ? Czy kiedykolwiek ją zobaczę ? Będę mógł ją jeszcze pocałować ? Byłem w ogromnym szoku. Pod wpływem impulsu i mocnego skaleczenia głowy jakimś przedmiotem, energicznym ruchem wstałem z drogi. Jeśli można nazwać to chodem, to uszedłem kilka kroków i upadłem bezwładnie na ziemię. Jakby ktoś przywiązał moje nogi do siebie i kazał iść do przodu. Znowu zawitała do mnie ciemność. Jakieś światło mocno poraziło moje źrenice , poczułem ukłucie w tyle głowy i jej wnętrzu , straciłem przytoność i ...umarłem...
A może tak mi się tylko wydawało ? W tamtej  chwili myślałem, że nie żyję, jednak po pewnym czasie ocknąłem się w czyimś domu.
- Gdzie ja jestem ? - spytałem dość niewyraźnie, trzymając się za głowę.
Odpowiedziała mi głucha cisza. Nikogo nie było w pomieszczeniu. Ściany były odrapane, znajdował się tam tylko stolik i kanapa, na której leżałem. Podniosłem się z legowiska i podszedłem do lustra. Zauważyłem plaster na tyle mojej głowy. Delikatnie go ściągnąłem i przyjrzałem się ranie. Była jeszcze zakrwawiona, ale nie bolała tak jak wcześniej. Dopiero teraz przypomniałem sobie wydarzenia, które miały miejsce. Porwanie Layli, napaść Mark'a na mnie. " Gdzie ja do cholery jestem " - myślałem, nie mając zielonego pojęcia, gdzie się właśnie znajduję. Spojrzałem na drugą ścianę i dostrzegłem kalendarz. Zbliżyłem się do niego i....zamarłem.
- Jasna cholera. - wydało się z moich ust - minęły już trzy dni. Co ja tutaj robię ? - pytałem sam siebie.
Chwilę później drzwi zaskrzypiały, a do środka wszedł mężczyzna. Od razu go rozpoznałem. Był to człowiek Mark'a. Teraz już wszystko jasne. Nie dość, że porwali Laylę, to zabrali też mnie. Nie mieściło mi się to w głowie.
- Gdzie ona jest ?! - wysyczałem ze złością i podbiegłem do faceta, z zamiarem uderzenia go, ale moje poczynania zostały zatrzymane, gdy ów mężczyzna wyciągnął broń.
- Nie fikaj, bo Cię zabiję. - odpowiedział i szyderczo się uśmiechnął.
- Jeśli coś jej zrobiliście, to pożałujecie tego. Rozumiesz ? Razem z tym Twoim pożal się Boże szefem, wylądujecie za kratami. - syknąłem i opadłem zmęczony na kanapę.
- To my się Tobą tak ładnie zajmowaliśmy przez te trzy dni, a Ty tak się nam odpłacasz ? No nie ładnie kolego.
Myślałem, że zaraz wybuchnę. Bałem się jednak, bo koleś mógł mnie zastrzelić. Szczerze, teraz się zastanawiałem, dlaczego tego nie zrobili. Przecież nie jestem im do niczego potrzebny. Nie wiedziałem co mam, o tym myśleć. Jedyne, co przyszło mi do głowy w tym momencie, to myśl, że moja dziewczyna jeszcze żyje.
- Jedziesz ze mną. - chrząkną facet i pociągnął mnie za rękaw.
- Nigdzie nie jadę. Zostaw mnie. - mężczyzna przyłożył mi broń do skroni.
- Jedziemy na spotkanie z Twoją ukochaną. No przyczesz się trochę, bo wyglądasz okropnie. - skrzywił się nieco i zmarszczył brwi.
W pewnym sensie odetchnąłem z ulgą, bo ona jeszcze żyje. Z drugiej strony zadziwiło mnie to, po co mam do niej jechać. Boję się, że to jeszcze nie koniec. Teraz, gdy będziemy już razem, nie będzie choćby jednego świadka. Droga wolna, będą nas mogli zabić w dowolny sposób i nikt im nie przeszkodzi. Wpakował mnie do samochodu i zamknął drzwi, abym nie uciekł. Teraz dopiero przypomniałem sobie, że przecież są jeszcze chłopcy. Na samym początku ustalaliśmy, że znajomy Louis'a pomoże nam odkryć kryjówkę Mark'a. Ale teraz wydaje się, że ma on dwie, różne kryjówki. Modliłem się tylko, o to, aby zdążyli przyjechać na czas. Najwidoczniej jeszcze im się to nie udało, skoro ów typ, nie wspomniał o żadnych komplikacjach czy niepowodzeniach. Zamknąłem oczy i poczułem ból głowy. No tak, przecież Ci gnoje załatwili mnie kilka dni temu dość skutecznie. Kilkanaście minut później podjechaliśmy pod kolejną ruderę. Gdy facet wyprowadził mnie z auta, poczułem, że serce wali mi jak oszalałe. Wiedziałem, żę za chwilkę zobaczę się z Laylą.

* Oczami Layli *

Byłam już wykończona. Co prawda Mark dawał mi jeść i pić, ale bałam się. W każdym z tych trzech, długich dni, modliłam się, o to, aby Niall był cały i zdrowy. Tyle łez ile uroniłam podczas tego okresu, dawno nie wypłynęło na powierzchnię ziemi. Bolała mnie głowa, brzuch i nadgarstki, które cały czas były skrępowane grubym sznurem. To samo było z nogami, które przywiązane były to krzesła, na którym siedziałam. Co chwila ktoś kręcił się po pokoju. O ile w ogóle pokojem można to nazwać. Jeśli nie było to Mark, to któryś z jego ludzi. Zdążyłam się zorientować, że w sumie jest ich tylko trzech. Tylu ilu było na samym początku.
- Dzień dobry ślicznotko. - usłyszałam za sobą głos Mark'a.
- Wypuść mnie wreszcie. - zaczęłam szarpać się na krześle, ale to nic nie pomagało. Jeśli od trzech dni nie udało mi się uciec, teraz też nie zdołam tego dokonać.
- Za chwilę będziesz mieć gościa. - powiedział i słodko się uśmiechnął.
- Niall ? - spytałam z nadzieją w głosie, bo tylko to przyszło mi w tej chwili do głowy.
- Bingo. - powiedział, a gdy zobaczył na mojej twarzy delikatny uśmiech, zaczął się śmiać, tak głośno, iż myślałam, że moja głowa tego nie wytrzyma.
- Głośniej się nie da ?! - próbowałam go przekrzyczeć.
- Nie radziłbym Ci się cieszyć, bo teraz będą to wasze ostatnie chwile. - odrzekł i wyszedł na dwór.
Przestraszyłam się nie na żarty. Pewnie teraz już nas zabiją. Na pewno. Wiedziałam, że ten moment wkrótce nastąpi, ale nie miałam pojęcia, że tak szybko. Usłyszałam warkot silnika. " To on " - pomyślałam. Nie pomyliłam się. Do pomieszczenia wszedł Mark, za nim jego człowiek, a na końcu trzeci z nich trzymający mocno za ramię Niall'a. Pierwsze co pomyślałam to : " O Boże ". Horan wyglądał strasznie. Teraz wiedziałam już, że przez te dni jego również trzymali w zamknięciu. Jednak on wyglądał znaczie gorzej niż ja. Dostrzegłam, że na tyle jego głowy znajduje się czerwona z krwi rana. Bałam się.
- Layla kochanie ! - krzyknął Niall, i chciał się wyrwać typowi, ale ten był nieugięty.
- Niall....Boże nic Ci nie jest ? - spytałam z nutką nadzieji.
- Nie martw się. Wszystko jest dobrze.
Mark kazał swojemu człowiekowi : Ian'owi, jak zdążyłam się zorientować posadzić Niallera na krześle naprzeciwo mnie. Nie wiedziałam jaki ma zamiar. Gdy Horan siedział już na krześle, Mark podszedł do mnie.
- Pamiętasz jak miałaś dwanaście lat ? - zapytał i klęknął przede mną.
- Kiedyś może i miałam. Co z tego ? - spytałam patrząc prosto w jego przeraźliwe oczy. Nie wiedziałam o co może mu chodzić. Dopiero po chwili, gdy dostrzegłam błysk w jego oku, przypomniałam sobie wszystko. Przecież, gdy byłam dwunastolatką Mark, próbował mnie zgwałcić.
- To teraz nadrobię zaległości. - powiedział, po czym odwrócił się w stronę Niallera.
- Wiesz co chciałem zrobić siedem lat temu ? - spytał go.
- Nie.. - odpowiedział Niall, po tym jak dostrzegł przerażenie w moich oczach.
- Chciałem ją zgwałcić. I teraz to zrobię. A Ty sobie popatrzysz. Ona jest moja rozumiesz ?
- Zostaw ją kurwa, bo pożałujesz ! - krzyknął Niall i zaczął się szarpać, jednak Ian, trzymał go bardzo mocno. Gdy nadal próbował wyrwać się, dostał cios prosto w twarz od Ian'a.
- Teraz będziesz grzeczny. - syknął mu prześladowca prosto w twarz. To co czułam w tym momencie było straszne. Na moim czole momentalnie pojawiły się kropelki potu. Przecież ten facet może wszystko. Nikogo tu nie było przez tyle dni, więc teraz też nikt się nie pojawi. W myślach jednak błagałam, aby zdarzył się cud. Chciałam tylko tego, żeby ktoś tu przyszedł. Obojętnie kto, ważne, aby była to jakaś osoba. Mark odwrócił się w moją stronę. Byłam związana, dlatego nie mogłam nic zrobić. Mężczyzna zbliżył się jeszcze bliżej mnie i przejechał dłonią po moim policzku.
- Jaka delikatna. - szepnął, po czym odwrócił się w stronę Niall'a i uśmiechnął się do niego.
Ujął moją twarz w dłonie i przyssał się do moich ust. Chciałam krzyczeć, uciec, ale nie mogłam nic zrobić. Usłyszałam tylko krzyk Niall'a. Potem Ian, znów poczęstował go ciosem. Tym razem w brzuch. Mark coraz zachłanniej wpijał się w moje usta. Po chwili jednym, zwinnym szarpnięciem, rozerwał moją bluzkę. Oblizał wargi, gdy jego oczom ukazał się czerwony stanik. Zaczął się śmiać, jak opętany. W moich oczach było przerażenie i ból. Korzystając z okazji, że odczepił się od moich warg , zaczęłam krzyczeć, jakby mnie ktoś ze skóry obdzierał. Wrzeszczałam niemiłosiernie, z nadzieją, że to pomoże. Zaczęłam się szarpać, i wtedy Mark uderzył mnie w twarz, z otwartej dłoni. Poczułam pieczenie w okolicy policzka. Mark podniósł się z kolan i stanął na środku pokoju.
- Masz szczęście - syknął. - nic Ci nie zrobię....ale on to zrobi. - pokazał palcem wskazującym na Niallera.
- Ja ? - spytał dość cicho chłopak.
Mark skinął głową na drugiego ze swoich ludzi Max'a. Ten podszedł do szafki i wyciągnął z niej pistolet. Podszedł do Niall'a i położył mu go na kolanach. Blondyn szarpał się, ale Ian, skutecznie go trzymał.
- Co mam z tym kurwa zrobić ? - zapytał, mocno zaniepokojony. W moich oczach znów ukazało się przerażenie i popłoch.
- Zabij ją ! - krzyknął i wskazał ręką w moim kierunku.
Nasze oczy zrobiły się dwa razy większe.
- To jeden strzał . - powiedział Mark. - jeśli tego nie zrobisz, zabiję ją nożem. To będzie bardziej bolesne. Najpierw odetnę jej jeden palec, potem drugi, trzeci....dobiorę się do rąk, twarzy, a na koniec do gardła.
- C...co ? - spytał Niall, który momentalnie zbladł.
- Zabij ją !....

___________________________________________________________________________________

* Jak myślicie, co stanie się dalej ? Czy chłopcy odnajdą kryjówkę i przyjadą na czas ?

* A może zdarzy się jakaś tragedia ?


7 komentarzy:

  1. Matko niech ktoś tu wreszcie przyjedzie!!!!
    Ale rozdział super... takie emocję :* Czekam na next i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG *.* Nawet nie wiesz ja się jaram tym rozdziałem ;] To co napisałaś było świetne ;) Jezu, ale się przestraszyłam, gdy tam pisało, że Niall umarł ;( Czekam na next i szacune3ek ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. O boże żeby ktoś w końcu przyszedł! Boże błagam Cię oni wyjdą z tąd prawda? :( O jejuniu ;(

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie możesz mi robić takich rzeczy!! Przecież ja się nie doczekam następnego ;( Rozdział świetny...emotions ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. *OMG jak ktoś nie przyjedzie to sama tam wparuje i zamorduje tego Marka >:/ mam nadzieję ,że chłopaki znajdą tą kryjówke
    *Niall nie zabije Layly przecież ją kocha ,ja na jego miejscu szczeliła bym Markowi kulke w lepetyne >:D
    mega czekam.na next i życzę weny ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. O Matulu Boska :C To było takie straszne, obgryzywałam paznokcie czytając. Boję się dalszej części, mam nadzieję, że wszystko dobrze się skończy :) Pozdrawiam i życzę weny :* ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Błagam żeby ktoś przyszedł proooooosze;(

    OdpowiedzUsuń