sobota, 15 marca 2014

16. Mamo, nie zostawiaj mnie

- Jedziemy tam ! - krzyknęłam bardzo przejęta, po czym złapałam płaszczyk.
- Layla, nie denerwuj się tak. Wszystko będzie dobrze . - blondyn przytulił mnie, a po moim policzku popłynęła łza. Dlaczego ostatnio w moim życiu , tak często goszczą te słone łzy ? Co ja zrobiłam nie tak, że wszystko sypie się raz, za razem ? Nie mogłam znaleźć na to odpowiedzi. Wszystko zaczęło się, od tej przeklętej wizji. Tak bardzo bałam się, iż ona znów się ziści. Niall zamknął za nami drzwi od domu i pomógł mi wsiąść do samochodu. Zanim jednak, on uczynił to samo, wyjął telefon i zadzwonił do kogoś. Przypuszczam, że zatelefonował do któregoś z chłopaków. Może to i lepiej. Zawsze raźniej w szóstkę, niż samemu. Po chwili jechaliśmy już w kierunku szpitala. Całą drogę, nie odezwaliśmy się do siebie, ani słowem. Nie miałam ochoty na rozmowę z nikim. Tak bardzo bałam się o swoją mamę. Na twarzy Niall'a dostrzegłam skupienie, wynikające z prowadzenia samochodu, ale także ogromny smutek. Horan przecież bardzo polubił moją mamę. Zresztą z wzajemnością. Jeśli coś się jej stanie, nigdy sobie tego nie wybaczę. Nie dość, że ręce same mi się trzęsły, na ulicy był jeszcze korek. Wszystko zaczęło mnie rozpraszać i denerwować. Nie mogliśmy ruszyć, bo przed nami był jeszcze cały korowód samochodów. Przekręciłam głowę w prawą stronę. Po drugiej stronie szyby dostrzegłam kobietę. Wyglądała na zmęczoną. Obok niej stąpała mała dziewczynka, trzymająca jedną rączkę w objęciach dłoni mamy, a w drugiej dzierżyła różowego, pluszowego misia. Patrząc na ten obrazek przypomniałam sobie, samą siebie z dzieciństwa. Zawsze w niedzielne popołudnie razem z mamą, wychodziłyśmy na spacer, zakupy do galerii, albo po prostu na lody. Były to moje wspaniałe lata dzieciństwa. A może już nigdy nie będe mogła, wyjść na spacer z nią ? Przecież to jest takie niesprawiedliwe. Mam dopiero dziewiętnaście lat - potrzebuję matki. Nie mogłam dłużej patrzeć za okno. Sprawiało mi to, zbyt dużo bólu. Zobaczyłam, że Niall przygląda mi się z uwagą.
- Kochanie. Proszę Cię, nie zamartwiaj się tak.
Odpowiedziała mu tylko głucha cisza. Nie byłam w stanie zbudować nawet najprostszego zdania. Było to dla mnie, w tym momencie trudne. Kilka lat wcześniej straciłam tatę, teraz o włos od tego, jest kolejna moja najbliższa osoba. To nie może tak się skończyć.

Korek ulegał zmniejszeniu. Od szpitala dzieliło nas niecałe pięć minut drogi. Niall sprawnie skręcił w małą uliczkę i już chwilę później byliśmy pod szpitalem. Zbiegiem okoliczności, dojechaliśmy w tym samym czasie co chłopcy. A więc, nie pomyliłam się. Nialler dzwonił własnie do nich. Cała trójka przyjechała samochodem Zayn'a. Nie było z nimi Harr'ego. Może to i lepiej. Nie potrzebuję teraz jego litości, ani pocieszenia. Nie jest mi do niczego potrzebny. Gdy tylko wyszłam z samochodu , cała trójka przytuliła mnie.
- Wszystko się ułoży. - szepnął Liam.
- Twoja mama tak dużo wycierpiała. Ona jest silna. Przetrwa to. - dodał zdaniami Lou.
Byłam choć odrobinę szczęśliwsza, wiedząc, że mam przy sobie, tych wspaniałych przyjaciół. Pomagali mi we wszystkim, gdy tylko miałam gorszy dzień. Byli jakby dobrymi aniałami, którzy podnosili mnie z upadku. Oby tak było i tym razem. Powolnym krokiem skierowaliśmy się w stronę wejścia. Powitał mnie ten nieprzyjemny, szpitalny zapach, który czułam jeszcze tak niedawno, gdy odwiedzałam tutaj Niall'a. Szpitale w ostatnim czasie, chyba za bardzo mnie przyciągają. W tym momencie to ja, chciałabym tu leżeć i umierać, a nie, żeby działo się to z moją mamą. Na recepcji pielęgniarka poleciła mi, abym udała się do gabinetu lekarza prowadzącego. Jak się okazało był nim ten sam lekarz, który zajmował się Horan'em. Chłopcy podprowadzili mnie pod gabinet, a mi nogi po prostu ugięły się. Bałam się, tego co mogę usłyszeć od doktora.
- Uśmiechnij się proszę. - powiedział, błagalnym tonem Niall, który podszedł do mnie i mocno przytulił.
- Nie mogę. Przepraszam. - bąknęłam i otworzyłam duże, białe drzwi.
Na krześle, tuż za biurkiem, zawalonym papierami siedział lekarz. Wyglądał tak samo, jak ostatnim razem, gdy go widziałam.
- Usiądź proszę. - polecił i wskazał ręką na krzesło, znajdujące się po drugiej stronie biurka. Niepewnie usiadłam na przecwko doktora i wzrok utkwiłam w nim. Jego oczy, były jakby smutne i zamglone.
- Co z moją mamą ? - spytałam, dość cichym głosem.
- Jeśli mam być z Panią szczery, dobrze nie jest. Twoja mama....ona...jeśli nie znajdzie się serce, ona umrze. - powiedział , a ja zachowywałam się, jakby do mnie to nie docierało.
- Ile mamy czasu ? - bąknęłam, pod nosem.
- Kilka godzin. Dwie...może trzy....przykro mi.
- Panu jest przykro ?! - krzyknęłam, a po moim policzku kapały łzy. - Pan nic nie rozumie, nic ! - zamachnęłam się i wybiegłam z gabinetu. Gdyby nie Niall, który mnie zatrzymał biegłabym dalej, nie zważając, ani na to, gdzie jestem, ani na otoczenie.
- Ona umrze.. - wydukałam i ukryłam się w silnym ramionach blondyna. Zayn odruchowo wstał, założył ręce za głowę, ale że nie wiedział, co ma powiedzieć opadł bezradnie na krzesło.
Lekarz wyszedł z gabinetu, i oznajmił, że mogę zobaczyć mamę. Pędem ruszyłam za nim i znalazłam się tuż obok jej sali. Wzrok zwróciłam ku chłopcom.
- Zaczekamy. - powiedział delikatnie Liam, i cała czwórka usiadła pod ścianą.
Rękawem otarłam łzy, które błądziły po moim policzku i weszłam do sali. Podeszłam do jej łóżka i opadłam na krzesełko obok. Jej oczy były przymknięte, cera blada, wenflon wbity w lewą dłoń, apatarura, która wybijała nierównomierne bicie serca.
- Mamo, nie zostawiaj mnie. - szepnęłam i ujęłam jej dłoń. W tej chwli kobieta otworzyła delitaknie oczy.
- Kochanie...musisz być silna...Niall Ci pomoże, to wspaniały chłopak. - mówiła, pomiędzy ciężkimi oddechami, które zakłócały płynną wypowiedź.
- Ty nie umrzesz. Nie możesz. Jesteś mi potrzebna. - błagałam, a po moim policzku kapały łzy.
- Masz Niall'a....córciu, pamietaj, zawsze Cię kochałam i...będe Cię kochać. - odrzekła, a na jej bladym policzku pojawiła się jedna łza. Tylko jedna, samotna. Po tych słowach zamknęła oczy, a apatarura zaczęła wydawać jednostajny głos. Przerażona wybiegłam z sali i zaczepiłam lekarza prowadzącego tuż przed salą. On razem z pielęgniarkami, szybko wbiegł do sali. Jedna z pielęgniarek, trzymała mnie, abym tam nie wchodziła. Byłam bezradna. Nie mogłam nic zrobić. Zmęczona opadłam na podłogę i zanosiłam się od płaczu. Chłopcy opadli na ziemię obok mnie. Niall objął mnie ramieniem, i mówił do mnie jak do małego dziecka. Robił to, tak jak kiedyś moja mama, gdy stukłam sobie kolano. Serce waliło mi jak oszalałe. Nie mogłam normalnie oddychać. Łzy, które lały sie strumieniami zakłócały tę podstawową czynność. Chwilę później na korytarz wyszedł lekarz. Wyraz jego twarzy był jednoznaczny. Podniosłam się z podłogi i stanęłam przed doktorem. Niall nadal nie wyswobodził mnie z uścisku.
- Tak mi przykro, ale nie mogliśmy nic zrobić. Nadszedł jej czas. - słowa te spadły na mnie jak kamień. Odwróciłam się w stronę Niall'a, mocno go przytulając. Płakałam jak bóbr. Lekarz oddalił się od nas, zostawiając samych.
- To ma być, to dobrze ?! - krzyczałam. - Ona miała żyć, rozumiecię ?!
- Layla... - powiedział Niall, ale głos ugrzązł mu w gardle, a na jego policzku zjawiła się łza.
Liam, Losu i Zayn też starali się ukrywać swoje łzy, ale nie wychodziło im to.
- Ja nawet nie powiedziałam, jej, że ją kocham . - wydukałam przez łzy.
- Skarbie. Ona to wie. Zawsze, o tym wiedziała. - powiedział Niall, pomiędzy łzami.
- Powiedziała....że...że masz się mną zająć...
- I tak zrobię. Specjalnie dla niej. Obiecuję... - powiedział Niall i delikatnie ucałował mój policzek.
Posiedziałam z mamą, kilka minut na sali, a potem lekarz kazał jechać mi do domu. Nie mogłam uwierzyć w to, co się stało. Razem z Niall'em wsiedliśmy do samochodu i w ciszy podjechaliśmy pod mój dom.
- Zostanę z Tobą. - powiedział blondyn.
- Chcę być sama. Zrozum to. - nie czekając na reakcję ze strony Horan'a, poszłam w kierunku drzwi. Niall wiedział, że chcę być, teraz sama, więc nie protestował. Gdy tylko weszłam do środka. rozpłakałam się, jeszcze bardziej niż wcześniej. Weszłam do kuchni , a wszystkie rzeczy, tam znajdujące się, przypominały mi o niej. Nie mogłam udźwignąć tego ciężaru. To było dla mnie za wiele. Teraz nie mam, już ani mamy, ani taty. Wyjęłam z szafi zwykłą butelkę wódki. Po co mi coś więcej ? Nie nalewając nawet do szklanki, opróżniłam całą jej zawartość. Na koniec popiłam tylko szklanką soku, w której rozpuściłam dwie tabletki nasenne.
- Jeśli Ciebie już nie ma, mnie też tu nie będzie. - powiedziałam sama do siebie i odkręciłam kurki z gazem...

___________________________________________________________________________________

Pisząc ten rozdział serio się popłakałam. Dlatego mam nadzieję, że to docenicie i skomentujecie ;*

* Jak myślicie, co stanie sie dalej ?




7 komentarzy:

  1. Diana to jest wspaniałe
    Normalnie chce mi się płakać ;)
    No po prostu nie znam słowa ,które opiszą jakie to genialne
    A co do tej gwiazdki
    *sądzę ,że Niall albo któryś z chłopaków przyjedzie do Layly ,zobaczy co z nią jest i ją powstrzyma przed tym co będzie chciała zrobić dalej
    Piękne i czekam na next i życzę weny kochana :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże nie rób nic Layli ;(:( Oby chłopacy szybko przyjechali i pomogli albo niech się on a opamięta.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojej super *.* Może Niall się jednak do niej wróci i ją powstrzyma.... Oby :D Ale rozdział super i czekam na next oraz życzę weny :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten rozdział jest świetny, zresztą tak jak każdy poprzedni ♥
    Normalnie się popłakałam kiedy to czytałam ;')

    OdpowiedzUsuń
  5. Masz niesamowity talent. Potrafisz tak przekazać emocje, że łezka sie w oku kręci ;* Gratulacje, i czekam na next ;) Życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Popłakałam się :( Nie mogę opanować łez :C Szkoda mi jej mamy, była wspaniałą postacią :'(
    Genialnie to opisałaś kochana ♥
    Pozdrawiam i czekam na więcej :*
    + zastanawiam sie nad zawieszeniem mojego bloga :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wsparcie :) Ale muszę coś powiedzieć ;) Nie możesz zawiesić swojego bloga, rozumiesz ? Ja czekam ,co się wydarzy dalej ;* Musisz pisać, słyszysz ? Nie przyjmuję do wiadomości, że kończysz !;*

      Usuń