poniedziałek, 17 marca 2014

17. Po co mnie ratowałeś ?

* Niall *

Wsiadłem do samochodu i powoli przekręciłem kluczyk w stacyjce. Wiedziałem, że Layl'a chce być teraz sama, jednakże miałem złe przeczucia. Nigdy nie czułem czegoś takiego, jak teraz. Może powinienem wrócić ? Zrezygnowałem z tego zamiaru i nacisnąłem pedał gazu. Jechałem stosunkowo wolno, w porównaniu z tym, jak zawsze szalałem po ulicach. Zdarzyło się nawet, że samochody za mną, ze zniecierpliwienia trąbiły, ale szczerze mówiąc miałem to serdecznie gdzieś. W mojej głowie cały czas siedział widok uśmiechniętej mamy, mojej dziewczyny, kiedy żegnaliśmy się z nią, któregoś dnia. Ona była taka...inna niż wszystkie. Na samą myśl, że nie ma już najważniejszej osoby w życiu Layli łezka zakręciła się w oku. Cały czas czułem dziwny ścisk w żołądku i ból w klatce piersiowej.
- Coś jest nie tak. - powiedziałem zamyślony sam do siebie i skręciłem w najbliższą uliczkę, chociaż było to niedozwolone. Musiałem do niej wrócić. Jechałem szybko i stanowczo, bojąc się, aby nie przyszło jej do głowy coś głupiego. W takich emocjach, samemu nie wie się, co się robi. Tak mogło być i tym razem. Zdecydowanie szybciej niż się oddaliłem, wróciłem na miejsce. Szybko zamknąłem samochód i wbiegłem na schody. Zacząłem dzwonić do drzwi, jak nienormalny. Nie dawałem choć chwili wytchnienia dzwonkowi, którego dźwięk słyszałem dośc głośno, mimo, że byłem na zewnątrz. Dopiero po chwili zorientowałem się, że dom wcale nie jest zamknięty. " To zły znak " - powiedziałem w myślach i uchyliłem brązowe drzwi.
- Layla ?! - zawołałem i stanąłem jak wryty.
- Co to jest ? - zacząłem wymownie wąchać nosem, a przyznać trzeba, że zmysł ten, mam wyostrzony jak mało kto. - O Boże, przecież to gaz. - wydało się z moich ust, kiedy podszedłem bliżej kuchni.
Przerażony wbiegłem do pomieszczenia i ujrzałem Laylę siedząca na krześle, z głową, która opadała na stół. Pospiesznie zakręciłem kurki z gazem i szeroko otworzyłem okna. Wybiegłem na korytarz i dla lepszego efektu, uchyliłem także drzwi wejściowe.
- Layla ! - krzyknąłem, kiedy podniosłem głowę dziewczyny. Jej twarz była blada. Sprawdziłem puls na szyji. Na szczęscie był wyczuwalny. Delikatnie wziąłem ją na ręce i zaniosłem do salonu. Ułożyłem ją na plecach, na kanapie i bezradnie rozłożyłem ręce.
- Co ja mam teraz zrobić ? - zapytałem, choć wiedziałem, że nikt mi nie odpowie.
Otworzyłem okna w salonie i pobiegłem po zimną wodę. Zrobiłem  okład , po czym umieściłem go, na jej bladyn czole. Przypomniałem sobie, że jeszcze niedawno ogladałem program w telewizji. Postąpiłem, tak jak ów mężczyzna. Rozluźniłem jej ubranie. W tym celu rozpiąłem czerwoną, kraciastą koszulę. Znalazłem koc i przykryłem jej nogi. Uklęknęłem obok niej, ze łzami w oczach.
- Layla, obudź się . Skarbie... - powtarzałem, z nadzieję, że dziewczyna mnie słyszy.
Po upływie kilku chwil poczułem, że ktoś łapie mnie za rękę.
- Niall ? Po co mnie ratowałeś ? - spytała słabym głosem dziewczyna.
- Bo Cię kocham. Myślałaś głuptasie, że tak Cię zostawię ? - mocno przytuliłem ją, i poczułem, że Layl'a płacze.
- Kochanie, wszystko się ułoży. Pomogę Ci, obiecuję.
- Przepraszam. - tylko tyle powiedziała i zasnęła.

* Layla *

Minęły już trzy dni. Dziś chyba ten najgorszy : dzień pogrzebu. Przez miniony czas Niall bardzo mi pomagał. Należy też wspomnieć, że w przeciągu tych dni, pogodziliśmy się z Harr'ym. Gdy Styles dowiedział się o wszystkim , od razu do mnie przyjechał i przeprosił. Przeprosił nas wszystkich za swoje zachowanie. Wyznał jednak, że nie zrezygnuje z bycia w The Wanted. Wiadomo nie przyjęliśmy tego z pełna akceptacją, dlatego w stosunku do Harr'ego zachowujemy pewien dystans. Nie jest już tak, jak było dawniej. Każde z nas czuje, że coś się zmieniło. Hazza jest bardziej naszym kolegą niż przyjacielem, ale jak to powiedział Liam, lepsze to niż nic. Od rana, Nialler siedział u mnie w domu. Dodam jeszcze, że całymi sprawami organizacyjnymi związanymi z pogrzebem, właśnie on się zajmował. Nie wiem co bym bez niego zrobiła. Cały ten czas byłam na środkach uspakajających. Faktycznie, one pomagały bardziej, niż by się mogło wydawać. Po długich rozmowach z Horan'em doszłam do wniosku, że muszę żyć. Mama odeszła, ale w pewnym sensie jest nadal przy mnie i zawsze będzie.  Te wszystkie mądrości usłyszałam od Niall'a. Dopiero teraz wywnioskowałam, jak bardzo jest mi on potrzebny.

Na dworze było nadzwyczaj ciepło. Ubrałam się, jak na pogrzeb przystało  i razem z Niall'em wyszłam z domu. Gdy zajechaliśmy do kościoła chłopcy już tam byli. To własnie ich wsparcie było dla mnie najważniejsze. Nie rodziny, ale własnie ich. Przez całą mszę starałam się nie uronić łzy. Ale, gdy ksiądz zaczął wygłaszać kazanie, po prostu coś we mnie pękło. Nie wytrzymałam tego napięcia, tej pustki. Zaczęłam płakać, jak małe bezbronne dziecko. Na szczęście miałam obok siebie Niall'a. Cały ten czas siedziałam niemalże wtulona w jego rękaw. Jego obecność była mi tak bardzo potrzeba, w tym momencie.  Na cmentarzu było jeszcze gorzej. Ci wszyscy ludzie, którzy składają ci kondolencje i mówią, jak to im przykro przyprawiają mnie o dreszcze. Wiem, że to płynie z ich serca, ale chyba to ja, najlepiej wiem, jaka była moja mama. Nie potrzebuję opinii ciotki, czy wujka na ten temat. Gdy wszyscy się rozeszli, zostałam tylko ja. Niall powiedział, że zaczeka w samochodzie. Stanęłam przed grobem, spojrzałam na fotografię i łzy znów zaczęły kapać.
- Kocham Cię mamuś. Pamietaj o tym, że zawsze będziesz dla mnie najważniejsza. Nigdy o Tobie nie zapomnę. Kocham Cię. - ułożyłam na grobie wieniec z kwiatów i bukiet jej ulubionych białych róż. Następnie zapaliłam kilka zniczy.
- Tam na pewno będzie Ci dobrze. - powiedziałam i wolnym krokiem oddaliłam sie od grobu.
To takie dziwne uczucie. Wiedzieć, że już nigdy nie będziesz w stanie porozmawiać ze swoją własną matką. Przygnębiające, a zarazem straszne. Zobaczyłam, że Niall siedzi już w samochodzie. Rozglądnęłam się, czy z żadnej strony nie nadjeżdża samochód i, gdy poptrzyłam w lewo zamarłam. Po tamtej stronie, dostrzegłam....Sama nawet nie wiem, kto to był. Wiem tylko jedno. Wyglądał jak bliźniak Mark'a, z tym, że był jakieś dwadzieścia lat młodszy. Stałam zamurowana i spoglądałam w jego stronę. Nialler chyba zorientował się w sytuacji, bo spojrzał w tym kierunku, co ja. Gdy zobaczył stojącego tam chłopaka, zauważyłam, że był zdziwony i przerażony. Wybiegł z samochodu, złapał mnie pod rękę i wprowadził do pojazdu. Nic nie mówiąc zapalił silnik i odwiózł mnie do domu. Od chwili kiedy zobaczyliśmy tego mężczyznę, zmienił się. Od tej chwli zaczął się dziwnie zachowywać...

___________________________________________________________________________________

* Jak myślicie, kim jest ten zadziwiająco do Mark'a podobny chłopak ?

* Dlaczego Niall zaczą się dziwnie zachowywać, odkąd go zobaczył ?





5 komentarzy:

  1. Hmmm to bardzo dziwne. Może Niall jest w jakimś sensie związany z gangiem Marka. Może należy do jakiejś sekty lub mafii? Nie wiem

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyżby Harry miał rację ,że Layla nie zna Nialla tak jak jej się wydaje :/
    *Obstawiam ,że to może być jego syn czy coś tam
    *Niall z pewnością zna go ,ale będzie udawał ,że nic się nie stało -.- i ,że go nie zna
    Smutna część ,ale piękna czekam na next i życzę weny ;** ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. O jej :( Rozdział tak bardzo smutny, że ojej :(
    Nie będę zgadywać jeśli chodzi o te pytania, bo nie wiem czym nas jeszcze zaskoczysz :) Bardzo bym chciała, żeby wszystko było dobrze i jak dawniej :D Nie mogę nadziwić sie ile ty masz weny kochana ♥
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem mile zaskoczona :) Tak jak koleżanka u góry napisała : nie mogę się nadziwić skąd masz tyle weny ;] Jesteś po prostu genialna, a rozdział był świetny :* Czekam na next Kochana <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Eh czemu to było takie smutne ? ;( Ale jestem pod wrażeniem, świetnie piszesz ;* Życzę weny i czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń